Mahler z Pragi - pod dyrekcją Siemiona Byczkowa (2).

 


Rok 2024, w którym działo się w muzyce naprawdę sporo, należał do Antona Brucknera i Bedřicha Smetany, zaś w kontekście tego ostatniego twórcy do szeroko pojętej czeskiej twórczości, uhonorowanej oficjalnie uchwałą tamtejszego parlamentu i świętowaną uroczyście nie tylko na miejscu, ale i za granicą. Sporo w tym zakresie miała do powiedzenia, a raczej do zagrania, najsłynniejsza orkiestra naszych południowych sąsiadów, bardzo pracowicie promująca twórczość nie tylko zasłużonych rodaków, ale i Gustawa Mahlera, którego poszczególne Symfonie nagrywa stopniowo dla Pentatone. Jakiś czas temu z entuzjazmem donosiłem o rejestracji Piątej, która Czeska Filharmonia zaszczyciła mnie bezpośrednio, teraz zaś sięgam po album otrzymany od wydawcy, zawierający Pierwszą.

Ponownie mogę stwierdzić, że mamy do czynienia z wykonaniem ujmującym wspaniałym i szlachetnym brzmieniem, a także bardzo dobrą jakością dźwięku, co jest cecha rozpoznawczą wspólnych produkcji, datowanych od kilku lat, przy czym obejmują one nie tylko Symfonie Mahlera, ale też wybrane arcydzieła muzyki czeskiej: Bedřicha Smetany oraz Antonína Dvořáka, którymi jedni się zachwycają, inni – krytykują, zaś Płytomaniak jeszcze nie wyrobił sobie o nich własnego zdania, ale na pewno to w niedalekiej przyszłości uczyni. Wracając do omawianego nagrania z Tytanem: fakt, że brzmi spektakularnie, może zachęcić niezdecydowanych melomanów do zainteresowania się nim, zwłaszcza początkujących wielbicieli twórczości mistrza, którzy I Symfonią chcieliby rozpocząć swoją przygodę (podróż) z jego oryginalną twórczością. Zważywszy na fakt, że dzieło, utrzymane w późnoromantycznej stylistyce, jest najbardziej przystępne ze wszystkich pozostałych, na pewno pomoże w tym zakresie.

Istotnie, słuchanie niniejszej interpretacji jest naprawdę bardzo przyjemne: pięknie zróżnicowana dynamika od subtelnych, lecz słyszalnych dźwięków we wstępie do pierwszej części po potężne kulminacje z użyciem całej, rozbudowanej obsady w finale, dowodzą solidnej pracy muzyków, dyrygenta i realizatorów. Dźwięk jest czysty, wyraźny, poszczególne sekcje w orkiestrze wręcz idealnie zbalansowane, żadna nie przykrywa innych, można w pełni podziwiać kunszt młodego, bo 32-letniego kompozytora (słyszymy tutaj oczywiście późniejszą, zrewidowaną wersję Symfonii, starszą o kilka lat od prawykonanego Tytana w Budapeszcie w roku 1886) w posługiwaniu się orkiestrą. Z czysto dźwiękowego, brzmieniowego, estetycznego punktu widzenia nagranie przekonuje w pełni i naprawdę można się zachwycać formą Czeskiej Filharmonii, ale ta ma tę muzykę „we krwi”, nie tylko dlatego, że od dawien dawna wykonuje ją i nagrywa z udziałem różnych mistrzów batuty (warto tu wspomnieć historyczne już kreacje legendarnych szefów zespołu - Rafaela Kubelíka czy utrwalonych oficjalnie przez Supraphon wizji Karla Ančerla i Václava Neumanna). Uwagę przykuwa fascynujące połączenie romantycznej siły wyrazu i elementów muzyki popularnej, ludowej, co oczywiście najpełniejszą postać przybiera w części trzeciej, opartej na kanonie do znanej piosenki Panie Janie, doprawionej cytatami z jednej Pieśni wędrującego czeladnika i partiami jak żywo przypominającymi muzykę żydowskich kletzmerów z klarnetami w roli głównej. Sekcja dęta Czeskiej Filharmonii szczególnie tutaj, ale również w przebiegu całej kompozycji, znajduje szczególne pole do popisu, dowodząc swojej maestrii, z której słynie w muzycznym świecie.

Pod innymi względami do wykonania Pierwszej nie mam zastrzeżeń. Tempa dobrane są właściwie, trafnie charakteryzując poszczególne ogniwa dzieła. Powolny, tajemniczy początek utrzymany w najchciszej dynamice z wytrzymanymi akordami smyczków oraz kontrastujących z nimi odzywkami rogów i klarnetów płynnie przechodzi we właściwą część pierwszą, z narracja modyfikowaną wg wskazań partytury w sposób przekonujący. Ustęp drugi, oparty na żywym rytmie na trzy, od razu wprowadza słuchacza w żywioł tańca, sam początek grany jest konsekwentnie bez manieryzmów częstych wykonań, polegających na rozpoczynaniu wolno i stopniowym przyśpieszaniu w obrębie kilku taktów, w których ustala się następnie „właściwy” puls; dla miłośników brzmienia sekcji smyczkowej ten fragment jest szczególne interesujący. O wolnej części już wspomnieliśmy: główna myśl rozwija się powoli od pojedynczego kontrabasu, obejmując coraz to większą grupę instrumentów, za podbudowę ma miarowo wybijany przez kotły rytm na cztery, zastąpiony następnie harfami. Wreszcie najbardziej rozbudowany i skomplikowany pod względem muzycznym Finał – to tutaj szczególnie wyrazistą postać przybiera udział sekcji perkusji, co nie dziwi, ponieważ sam jego początek polega na uderzeniu w talerze, zaś dopiero po nim następuje potężny akord całej orkiestry. Wskazana jest tutaj precyzja ze strony dyrygenta i wykonawców, ale do tak kompetentnych i doświadczonych muzyków, jakimi są Czescy Filharmonicy prowadzeni przez swojego obecnego szefa, Siemiona Byczkowa, nie można mieć zastrzeżeń pod tym względem. Narracja prowadzona jest imponująco, szczeglnie w ilulstrowaniu konfliktu szeroko rozbudowanego, damatycznego tematu pierwszego i następującego po nim, pięknego, śpiewnego i natchnionego tematu miłości, będącym naprawdę przejmującym i pełnym wyrazu osiągnięciem twórczym kompozytora. Symfonię wieńczy spektakularna coda, a w niej sekcja blachy z poszerzoną grupa waltorni obwieszcza okupione zmaganiami hymniczne zwycięstwo w sposób, który zapada w pamięć i wywiera oszałamiające wrażenie potęgą dźwięku w maksymalnej dynamice z udziałem całej obsady.

Dyskografia Tytana jest imponująca pod względem jakościowym i ilościowym, lecz dobrze się stało, że kolejne nagranie dzieła stało się zasługą Czeskiej Filharmonii i Siemiona Byczkowa. Ma swe zalety, które przypadły mi do gustu, ujmuje kulturą i elegancją gry oraz siłą wyrazu, cechuje się również bardzo dobrym, czystym, wyrównanym dźwiękiem, pokazuje w pełni potencjał i imponującą formę zespołu, nie bez powodu uhonorowanego tytułem „Orkiestry Roku 2024” przez miesięcznik Gramophone. Choć koneserzy z pewnością mają swoich faworytów w tym repertuarze, nowe i niebanalne spojrzenie na I Symfonię Gustawa Mahlera z Pragi z roku 2021 zasługuje na zainteresowanie wielbicieli wielkiego repertuaru. Ośmielam się twierdzić, że bez poczucia rozczarowania efektem końcowym, o czym świadczą przychylne głosy krytyki i wyróżnienia zdobyte przez prezentowany album wytwórni Pentatone. Czekam na kolejne.


Płytomaniak


Gustaw Mahler

Symfonia nr 1 D-dur „Tytan”

Czeska Filharmonia • Siemion Byczkow, dyrygent

Pentatne PTC 5187 043 • w. 2023, n. 2021 • CD, 55'16” ●●●●●○

Nagranie w wersji fizycznego dysku audio zostało nadesłane do autora bezpośrednio przez wydawcę, wytwórnię Pentatone. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żaden sposób ani do uzyskania materiału do recenzji, ani do opublikowania tejże na stronie.

Komentarze

Popularne posty