Jiří Bělohlávek in memoriam - ostatnie nagrania dla wytwórni Decca (1).

 


W momencie ponownego objęcia szefostwa Czeskiej Filharmonii Jiří Bělohlávek rozpoczął współpracę z firmą Decca, owocem której było powstanie szereg nagrań z muzyką rodzimych kompozytorów. Zarejestrowano na przykład Tańce słowiańskie, Stabat Mater, Symfonie oraz Koncerty Antonína Dvořáka, Moją ojczyznę Bedřicha Smetany, I Symfonię Bohuslava Martinů czy też Mszę głagolicką oraz Sinfoniettę Leoše Janáčka. Po śmierci dyrygenta 31. maja 2017 roku owe rejestracje stały się jego fonograficznym dziedzictwem zrealizowanym podczas bojów z ciężką chorobą, zakończonych niestety niepowodzeniem. Prawdziwie ostatnim nagraniem maestra mógłby być, i powinien, zapis na kompaktach jego pożegnalnego koncertu z kierowaną przez siebie w latach 2006-2012 Orkiestrą Symfoniczną BBC, podczas którego zabrzmiało jedno, ale za jak wiele mówiące dzieło, będące w kontekście odejścia artysty wstrząsającym memento: wspaniałe, poruszające Requiem b-moll op.89 Dvořáka.

Jednym z tych cennych dźwiękowych dokumentów jest wydany wiosną 2019 r. dwupłytowy album, zawierający, podobnie jak wyżej wymienione, wyłącznie muzykę czeską – ważne kompozycje Josefa Suka: Symfonię c-moll „Azrael” op.27 (1906) oraz Bajkę (cz. Pohádka) op.16, będąca suitą z muzyki teatralnej do sztuki Justusa Zeyera Radúz i Mahulena, zestawioną w roku 1899. Zarówno Czeska Filharmonia, jak i sam dyrygent mają doświadczenie w wykonywaniu obu partytur, co uważni kolekcjonerzy płyt potwierdzą, podając przykłady ich nagrań w barwach wytwórni Supraphon, Chandos czy Virgin Classis.

Przyjrzyjmy się najpierw Azraelowi, zarejestrowanemu w roku 2014. Bělohlávek już dwukrotnie nagrał to wielkie dzieło i melomani mają teraz możliwość porównań jego interpretacji i pole do dyskusji, czy aby na pewno na płycie wytwórni Decca znalazła się najlepsza i najbardziej przekonująca wersja utworu dokonana przez maestro? Osobiście, darzę dużym uznaniem koncertowy zapis wykonania BBC Symphony Orchestra (Supraphon), aczkolwiek dostrzegam również niewątpliwe zalety omawianej kreacji. Przy okazji nasuwa się refleksja, że na Azraelu można było poprzestać – drugi krążek trwa niecałe pół godziny i aż się kusi, by go wypełnić innymi dziełami Suka, jak chociażby efektownym i zachwycającym Scherzem fantastycznym op.25. Pasowałoby wyśmienicie do całości i uzupełniało łączny czas trwania albumu, pokazując w pełni Josefa Suka jako wielkiego symfonika.

W kontekście odejścia dyrygenta po ciężkiej chorobie niniejsza kreacja Symfonii jawi się jako szczególnie sugestywna i przejmująca, jeśli przypomnimy sobie, że tytuł dzieła określa archanioła, przenoszącego dusze „na drugą stronę”. Nie ulega też wątpliwości, że kompozycja jest też bliska kapelmistrzowi. Wykonanie porywa empatią i wczuciem się w ponury nastrój, dominujący niemalże przez cały czas: od początkowych akordów kotłów i pizzicato smyczków, przygotowujących wejście wiolonczel, altówek i klarnetów, a następnie oboju z tematem głównym – przewijającym się potem po wielokroć – aż po końcowe akordy, rozjaśnione w dur i zamierające w pianissimo, przypominając podobne zwieńczenie Zarathustry Richarda Straussa. To potężna partytura: godzinna, pięcioczęściowa, rozpisana na wielką orkiestrę, wymagająca nie tylko doskonałego opanowania formy, ale też fizycznej kondycji i umiejętności zbudowania napięcia i utrzymania go od pierwszych do ostatnich taktów. Zaprawionemu w wielkim repertuarze dyrygentowi i orkiestrze znającej czeską symfonikę od podszewki, udaje się to bardzo dobrze. Narracja jest spójna i wciągająca, słuchaczowi udziela się niezwykła atmosfera dzieła – aż dziw bierze, że tak wspaniała muzyka tak rzadko gości na naszych i światowych estradach. W Polsce zabrzmiała, nie wiem, czy po raz pierwszy, niemalże równo dziesięć lat temu, w nowej siedzibie NOSPR-u; co ciekawe zaprezentowali ją sami Filharmonicy Wiedeńscy, zadający kłam twierdzeniu, że Suk to autor drugorzędny, a samego Azraela grają tylko i wyłącznie Czesi. Mistrzowie batuty w osobach Władimira Aszkenazego, sir Charlesa Mackerrasa, Petera Schneidera, Kiryła Petrenki (nowego szefa Berliner Philharmoniker) mogliby się uśmiechnąć z politowaniem, słysząc takie teorie. Patrząc z kolei na kapelmistrzów znad południowej granicy sięgających po tę partyturę i ich kreacje fonograficzne, można poczuć zażenowanie podobnymi wymysłami co niektórych polskich „krytyków” - są tam takie nazwiska, jak Václav Talich, Karel Ančerl, Rafael Kubelík, Libor Pešek, Václav Neumann, Vladimír Válek, zaś z młodszych generacji Jakub Hrůša oraz Tomáš Netopil. W wykonaniu Czeskiej Filharmonii Symfonia porywa siłą przekazu i emocjami, fascynuje kolorystyką i brzmieniem: nasyconym, ciemnym i pełnym. Dyrygent z wyczuciem prowadzi wielką obsadę muzyków, budując masywną formę, ale nie zapomina również o szczegółach i chwilach przykuwających uwagę odbiorcy w postaci licznych solówek, dowodzących kunsztu muzyków. Nie ulega wątpliwości, że w tak kompetentnym wykonaniu Azrael Josefa Suka jest naprawdę interesujący, szczególnie dla tych melomanów, którzy rozmiłowani są w stylistyce i wirtuozerii orkiestrowych dzieł autorstwa Richarda Straussa czy Gustawa Mahlera. Jest jednak wzruszającym i przejmującym świadectwem tragedii w życiu rodzinnym kompozytora, wyrazem rozpaczy i nadziei na ukojeniu bólu po stracie ukochanej osoby.

Drugą pozycją, zamieszczoną na następnym dysku, jest Bajka, czteroczęściowa, półgodzinna suita, ułożona przez autora ze swojego opracowania sztuki Zeyera, opisującej nieszczęśliwą miłość młodej pary. Tutaj dziwię się po raz kolejny: tak urocza, melodyjna i fantastycznie zinstrumentowana muzyka, pełna wspaniałych melodii, znana jest tylko nad Wełtawą? Ci ze słuchaczy, którzy jej jeszcze nie znają, powinni bez wahania nadrobić zaniedbanie. Szczególną uwagę można zwrócić np. na długie i piękne solo skrzypiec oraz „wszędobylską” harfę w części pierwszej, fenomenalną sekcję dętą w roztańczonej polce, niezwykle przejmujące ciemne barwy smyczków w przepięknym, smutnym trzecim ogniwie, mającym charakter marsza żałobnego oraz pełnię orkiestrowego brzmienia, wzbogaconego o ważne partie blachy i perkusji we finale. Czeska Filharmonia ma tę muzykę we krwi, co od razu słychać. Warto posłuchać i dać się porwać wielości pomysłów Josefa Suka, ujętych w przystępną, logiczną i zrozumiałą czteroczęściową formę. Słucha się tej Bajki z przyjemnością.

Nagrania zostały zrealizowane we słynnym praskim Rudolfinum w roku 2014 i 2o15. Interpretacja dwóch wybitnych i atrakcyjnych dla słuchaczy dzieł jest zaangażowana emocjonalnie, przykuwają uwagę siłą wyrazu i bogactwem inwencji. Realizacja techniczna nagrania, więcej niż satysfakcjonująca, sprawia, że chce się po niniejszy album często sięgać. Można by wprawdzie znaleźć parę rzeczy do poprawki, jak chociażby słabo uchwycone dźwięki talerzy w kulminacyjnych momentach Bajki (gdzie, jak gdzie, ale w takich miejscach partytury ten instrument powinien zabrzmieć naprawdę w pełni swojego splendoru), ale w sumie jest to moja osobista uwaga, być może inni słuchacze nie podzielą moich zastrzeżeń do tego aspektu albumu. Jako całość zasługuje on zdecydowanie na uwagę miłośników wielkiej symfoniki, zaś czechofilów, z niżej podpisanym na czele, w szczególności. Nie tylko w przypadającym teraz Roku Muzyki Czeskiej, w ramach którego ponownie sięgam po niniejsze nagranie. Było wydane co prawda jakiś czas temu, ale nie straciło na swojej wartości i zasługuje na przypomnienie w ramach moich własnych obchodów owego wspaniałego święta jako cenny wkład do dyskografii twórczości Josefa Suka. Przy okazji, last but not least, pamiętamy o urodzonym 24. lutego 1946 roku wybitnym dyrygencie, którego przedwczesne odejście wskutek ciężkiej choroby oznaczało niepowetowaną stratę dla czeskiej i światowej kultury.


Płytomaniak


Josef Suk

Symfonia „Azrael” op.27; Bajka op.16

Czeska Filharmonia • Jiří Bělohlávek, dyrygent

Decca 4834781 • w. 2019, n. 2014/15 • 2CD, 88”57” ●●●●●○

Nagranie w wersji albumu audio zostało nadesłane do autora przez krajowego dystrybutora wytwórni Decca, Universal Music Polska.

Komentarze

Popularne posty