Skrzypce i smyczki w roli głównej - na płycie wytwórni BIS.


 

Obiecałem jakiś czas temu więcej tekstów poświęconych twórczości Pēterisa Vasksa i dotrzymuję, przynajmniej po części, słowa, choć prezentowany album nie jest wypełniony w całości jego muzyką, za to zawiera jeden z najbardziej wzruszających i emocjonalnych utworów, jakie łotewski mistrz stworzył. Nie żałuję jednak faktu, że poświęcam uwagę kolejnemu interesującemu nagraniu wytwórni BIS, tym bardziej, że wypełniły je kompozycje innych wybitnych autorów – Arvo Pärta i Jana Sebastiana Bacha, a także stosunkowo najmniej znana, przynajmniej u nas, pozycja – Koncert Pierre’a Jalberta. Wszystkie umieszczone dzieła łączy obsada – skrzypce solo z towarzyszeniem orkiestry smyczkowej, uzupełnionej o niewielką perkusję oraz klasyczną obsadę sekcji dętej oraz fortepianu w przypadku utworów Amerykanina oraz Estończyka.

Koncert skrzypcowy Pierre’a Jalberta (ur. 1967) powstał trzy lata temu, co zawdzięczać należy zamówieniu Orkiestry Kameralnej z Los Angeles, zainteresowaniem nową pozycją dla swojej koncertmistrzyni, Margaret Batjer, a prawykonanie miało miejsce w marcu 2018 roku – niniejsze nagranie jest jego światową premierą fonograficzną. Ukazanie się na płytach jest niewątpliwie cenną inicjatywą i ważną przede wszystkim dla muzycznych instytucji oraz słuchaczy ze Stanów Zjednoczonych, ale osobiście nie jestem specjalnie poruszony po zapoznaniu się z tym utworem. Owszem, skonstruowany jest przejrzyście, w dwóch częściach trwających łącznie 26 minut, w których zmieniają się epizody w wolnym i szybkim tempie, zaś solistka ma niewątpliwą okazję do zaprezentowania swojej muzykalności i wirtuozerii, ale całość niespecjalnie zapada w pamięć. Słucha się go z pewnym zainteresowaniem, każącym poznać nowe dzieło muzyczne tworzone współcześnie i utrzymane w takiej stylistyce, ale nie sądzę, by Koncert dostarczył specjalnych wzruszeń, skoro brak w nim jest najważniejszego – melodii, wyrazistych tematów, elementu zaintrygowania, który natychmiast przykuwa uwagę. Jest to ewidentne, kiedy kompozycję Jalberta zestawimy po sobie z trzecią pozycją programu krążka, Braćmi (Fratres) Arvo Pärta. Mimo że te trwają o ponad połowę krócej, to natychmiast wywierają odpowiednie wrażenie aurą tajemniczości, emocjonalną wyrazistością i nietypową instrumentacją, opartą na skrzypcach solo, orkiestrze smyczkowej oraz niewielkiego składu perkusji. Choć kilka miesięcy temu zachwycałem się interpretacją tej kompozycji w wykonaniu Wiktorii Mułłowej (recenzja płyty na urodziny mistrza), to wersja Margaret Batjer również zyskała moje uznanie za sprawą technicznej maestrii i sztuki interpretacji, wystawiającej bardzo dobre świadectwo tej solistce, kameralistce i pedagożce.

Początkowo naszły mnie wątpliwości podczas słuchania Koncertu a-moll BWV 1041 Jana Sebastiana Bacha, ale nie dlatego, że nie darzę go jakimś ciepłym uczuciem, wręcz przeciwnie, bardzo lubię ową kompozycję. Nie za bardzo mi trafiło do przekonania połączenie dzieła napisanego prawie trzy wieki wcześniej z utworami współczesnymi. Rozumiem, że i jedne, i drugie są napisane na skrzypce i orkiestrę smyczkową, ale jakiegoś głębszego związku między nimi nie widzę. Również fakt gry na instrumentach tradycyjnych również wywołał u mnie mieszane wrażenia, ale nie czyni to ze mnie zwolennika wykonań dzieł baroku wyłącznie w nurcie HIP-powym. Prezentowane nagranie jest bardzo rzeczowe, porządne, ale „skromne” w warstwie brzmieniowej, aczkolwiek niewątpliwie starannie przygotowane przez solistkę i orkiestrę, której poprzedni główny dyrygent, Jeffrey Kahane, zasiadł do klawesynu. Brakuje mi trochę dźwięków wydobywanych przez dawne instrumenty oraz typowej dla nich wyrazistości interpretacji, ale to omawiane, opierające się na dobrych proporcjach między solistką a orkiestrą, niewielkim liczebnie składem tej ostatniej oraz skrupulatności w odczytaniu nutowego zapisu, nie jest absolutnie złe. Doceniam także wybór dobrych temp, zwłaszcza w nastrojowej, zadumanej, głębokiej części drugiej, zachwycającej dialogiem skrzypiec i stonowanymi akordami akompaniamentu kameralistów z Los Angeles.

Godnym zwieńczeniem programu albumu jest napisany pierwotnie jako finałowe ogniwo IV Kwartetu smyczkowego Pēterisa Vasksa, a następnie opracowany jako medytacja na skrzypce i orkiestrę smyczkową Samotny anioł, zainspirowany pewnym obrazem. Dzięki temu natchnieniu powstała kompozycja przepiękna, wzruszająca, naprawdę wyjątkowa. Partia solowych wije się od początku do końca trwania kompozycji w lirycznych pasażach, wznoszących się coraz wyżej i wyżej, przerywanych tylko niekiedy przez odzywki pozostałych instrumentów, zaś całość ma bardzo spokojny, ale emocjonalny i poruszający charakter. Nie sądzę, bym przesadził w określeniu tej kompozycji Vasksa jako nielicznego muzycznego cudu naszego stulecia, w którym  zarówno on, jak i Arvo Pärt, są gwarantami unikatowych i najbardziej autentycznych doznań podczas słuchania. Margaret Batjer wzorowo prowadzi narrację, pięknie różnicuje dynamikę, z biegłością porusza się w wysokim rejestrze skrzypiec, gra z zaangażowaniem i uczuciem, zaś Orkiestra Kameralna z Los Angeles subtelnie, lecz czujnie troszczy się o uzupełnienie natchnionej, niewątpliwie „anielskiej” partii solowej o odpowiednio stonowany, lecz wyrazisty tam gdzie trzeba, akompaniament. Czy „ten utwór jest moją muzyką po bólu”, by posłużyć się słowami samego Pēterisa Vasksa? Musi to ocenić każdy ze słuchaczy, lecz na pewno nie zabraknie przy nim wielu intensywnych emocji, nazywanych werbalnie z mniejszym lub większym trudem, ale trafiających wprost do serca i powstałych przy obcowaniu z tak piękną i wzruszającą twórczością. Nie mogę się doczekać, kiedy znów zaprezentuję kolejne nagrania z fascynującymi dziełami łotewskiego kompozytora.

Płyta wytwórni BIS może nie sprawiła mi tym razem od początku do końca najpełniejszej satysfakcji, ale i tak uznaję ją za pozycję cenną, wartościową, wartą zainteresowania ze względu na ukazanie potencjału bohaterów nagrania – skrzypaczki Margaret Batjer oraz Orkiestry Kameralnej z Los Angeles. Intrygujący dobór repertuaru, choć nie bez pewnych wątpliwości z mojej strony, a także dobra jak zawsze w przypadku szwedzkiego wydawcy jakość dźwięku z pewnością można dopisać do listy zalet omawianego przedsięwzięcia. Szkoda tylko, że strona graficzna książeczki, a zwłaszcza jej okładka też wywiera u mnie mieszane wrażenia – jej autor miał chyba naprawdę słaby dzień, bo widać, że zna się na programach graficznych, ale wstawione na siłę do idyllicznego letniego krajobrazu skrzypce prezentują się wyjątkowo sztucznie. Cóż, nietrafione rozwiązania edytorskie mogą zdarzyć się nawet najlepszym, zaś muzyka się z pewnością obroni.


Paweł Chmielowski


Pierre Jalbert – Koncert skrzypcowy • Johann Sebastian Bach – Koncert skrzypcowy a-moll BWV 1041 • Arvo Pärt – Fratres • Pēteris Vasks – Vientuļais Eņģelis

Margaret Batjer, skrzypce • Los Angeles Chamber Orchestra • Jeffrey Kahane, dyrygent

BIS-2309 • w. 2019, n. 2018 • (SACD), 63’41” ●●●●○○


Autor bloga dziękuje wytwórni BIS/portalowi Eclassical.com w osobach pana Roberta von Bahra i George’a Olvika za możliwość przesłuchania i uzyskania albumu w formie elektronicznej pod kątem recenzji.

Płytomaniak.blogspot would like to thank Mr. Robert von Bahr from BIS Records and Mr. George Olvik from Eclassical.com for the possibility of downloading the album as digital files and making this review possible.

Komentarze

Popularne posty