Przegląd nagrań Orkiestry Concertgebouw (5) - Mahler Daniele Gattiego (3).

 


To już trzecie – i chyba ostatnie – spotkanie Płytomaniaka z Symfoniami Gustawa Mahlera poprowadzonymi w Amsterdamie przez Daniele Gattiego i zarejestrowanymi na krążkach. Poprzednio miałem okazję omawiać jego kreacje Pierwszej oraz Czwartej. Włoski mistrz batuty, który na czele Królewskiej Orkiestry Concertgebouw, stanął w roku 2016, musiał dość szybko odpowiedzieć na pytanie, do którego odnosili się wszyscy jego poprzednicy: które dzieło Austriaka ukaże się na krążkach pod nową batutą jako pierwsze? Przypomnieć sobie przecież można, a nawet trzeba tradycję wykonywania utworów Mahlera w holenderskiej stolicy, sięgającą czasów życia kompozytora, samego dyrygującego własnymi utworami u amsterdamskich filharmoników. Bogaty fonograficzny dorobek byłych naczelnych dyrygentów, by wspomnieć chociażby Bernarda Haitinka, Riccarda Chailly czy Marissa Jansonsa, również skłaniał do wyrażenia stosunku do tej kwestii przez samego zainteresowanego. Nagrania, o których wspomniałem na wstępie, nie były zatem jego pierwszymi, opublikowanymi przez płytową agendę znakomitej orkiestry, RCO Live. Mahlerowskim debiutem Daniele Gattiego jest zapis koncertu z 18. września 2016 roku, zawierającego tylko jedno, ale za to jakie dzieło – II Symfonię c-moll. Szkoda jedynie, że na razie nie zanosi się na wydanie pozostałych dzieł kompozytora w Włochem goszczącego na podium zespołu przed objęciem stanowiska. Byłoby czego słuchać – holenderska publiczność była świadkiem interpretacji Trzeciej, Piątej, Szóstej i Dziewiątej.

Być może jestem w mniejszości ceniącej dokonania włoskiego maestro, czego wyrazem były moje dotychczasowe recenzje jego kreacji, również z utworami innych kompozytorów (pojawi się jeszcze Salome R. Straussa), podczas gdy innym krytykom nie zawsze przypadają do gustu sposoby interpretacji i ostateczne efekty wykonań z udziałem tego artysty. Zdania nie zmieniłem również po zapoznaniu się z jego wizją Zmartwychwstania. Jest zdecydowanie monumentalna, szeroko zakrojona, co jest zasługą wyważonych, spokojnych temp, unikających pośpiechu, ale w moim przekonaniu trafnych i wywierających odpowiednie wrażenie. Druga jest przecież jak mało która bardzo „teatralna”, a Daniele Gatti, pracujący często w operze, ma doskonałe wyczucie sceny i umiejętnie podkreśla szczególne ważne, kluczowe momenty w partyturze. Stara się być maksymalnie wierny jej zapisom, co budzi uznanie. Daje muzyce więcej czasu na wybrzmienie i pokazanie detali instrumentacyjnych, a to mi się zawsze podoba, choć zdaję sobie sprawę, że nie każdemu takie podejście przypadnie do gustu. Łączny czas trwania całości, zbliżający się niemalże do półtora godziny, może niecierpliwych słuchaczy i recenzentów wystawić na dość ciężką próbę cierpliwości, ale nie jest to przecież aż tak szokujące, zwłaszcza gdy porównamy inne nagrania II Symfonii (rodak Gattiego, Fabio Luisi, też dyrygował ją niemalże tak samo pod względem długości, tylko że album wytwórni Querstand zawiera na dodatek zapis owacji publiczności; jeden z najwybitniejszych dyrygentów ubiegłego stulecia, autor wielu wspaniałych kreacji Symfonii Mahlera, Klaus Tennstedt, prowadzi ją nawet jeszcze dłużej, w 92 minuty). Szczególnie istotne jest w to w przypadku najdłuższych części kompozycji – pierwszej i ostatniej. Czy stosunek do temp dyrygenta jest właściwy czy nie, można sprawdzić samemu, zapoznając się z krótkim filmem zawierającym najbardziej podniosłe takty wieńczące potężny, spektakularny Finał



Pozostałym ogniwom też niczego nie brakuje, szczególnie chwalę kapelmistrza za żywszy niż zazwyczaj puls w Andante moderato, płynącym swobodnie i naturalnie do przodu, kiedy nierzadko w innych wersjach płytowych stoi w miejscu i nieprzyjemnie razi rozwlekłością. Również następujące po nim Scherzo cechuje się odpowiednio wyrazistym tempem, za to w krótkim, Praświetle (Urlicht, cz. IV) dyrygent wyraźnie zwalnia, umiejętnie kreując uroczysty i tajemniczy nastrój, wpisujący się w słowa tekstu, wyśpiewanego przez Karen Cargill. Przyznam się szczerze, że mało która współczesna śpiewaczka jest w stanie zaspokoić moje wysokie oczekiwania w tym, przepięknym zresztą, fragmencie Zmartwychwstania. Głos Szkotki to dość młodo brzmiący mezzosopran, podczas gdy ja preferowałbym głębszy i niższy alt lub nawet kontralt, za to na pewno z mniejszym drżeniem słyszanym tu i ówdzie, a także większą kontrolą nad wibracją. Lepsze wrażenie wywiera w O glaube, mien Herz, o glaube, w którym dołącza do niej sopranistka Chen Reiss. Jej udział wydaje się mi bardziej satysfakcjonujący, podobnie jak występ Chóru Radia Holenderskiego, przygotowanego przez Klaasa Stocka. Pierwsze wejście zadziwia ledwo słyszalnym śpiewem w najcichszej dynamice, za to ostatnie, ekstatyczne fragmenty wykonane są w sposób efektowny i podniosły, świadcząc o wysokich kompetencjach i zaangażowaniu chórzystów.

Słuchając za każdym razem Królewskiej Orkiestry Concertgebouw, nie mogę wyjść z podziwu, jak wspaniałą formację mają do dyspozycji kolejni jej szefowie. Niekwestionowane walory umiejętności i potencjału muzyków potwierdzają nagrania, nie tylko publikowane w ramach własnego wydawnictwa, ale właśnie one pokazują je najpełniej. Jest to zasługą naprawdę dobrej jakości technicznej – chyba nigdzie indziej nie słyszy się tak dopracowanego dźwięku w przypadku rejestracji dokonywanej na żywo. Mimo że mamy do czynienia z zapisem koncertów, to wspaniała akustyka Concertgebouw, imponująca gra orkiestry, wspaniale brzmiące poszczególne sekcje i zapadające w pamięć solówki, zwłaszcza instrumentów dętych, a wreszcie misterna praca realizatorów nad przygotowaniem nagranego materiału, przynosi naprawdę fascynujące rezultaty. W przypadku ogromnej partytury, rozpisanej na wielką obsadę wykonawczą, bogatej w szczegóły i dające pole do popisu muzykom, słuchanie II Symfonii Gustawa Mahlera w tak luksusowym otoczeniu artystyczno-technicznym, że tak to ujmę, jest rozkoszą dla zmysłów.

Być może prezentowane wydawnictwo nie może aspirować do miana tego jedynego, najlepszego i epokowego wykonania Zmartwychwstania – zbyt wielu jest miłośników muzyki mistrza, mających swoje ulubione nagrania i faworytów na dyrygenckim podium, za dużo jest własnych wyobrażeń o arcydziele, utrwalonych w pamięci w postaci koncertów i płyt. To, co jednym się spodoba, innym nie przypadnie do gustu i zdaję sobie sprawę, że prezentowane wydawnictwo wpisze się w kategorię fonogramów niejednoznacznych w ocenie, a nawet kontrowersyjnych. Ze swej strony doceniam wizję dyrygenta, jego stosunek do temp, skupienie się na szczegółach, ogrom pracy nad realizacją zapisów partytury, powagę i solenność, jakie słuchać w omawianym wykonaniu, a nade wszystko – fantastyczną jak zawsze dyspozycję Królewskiej Orkiestry Concertgebouw, grającej z ewidentną energią i niewątpliwym entuzjazmem we współpracy ze swoim nowym szefem. Dla tych walorów warto się z albumem RCO Live zapoznać, co poddaję pod rozwagę nie tylko zapalonym wielbicielom II Symfonii Mahlera, ale także audiofilom – posiadaczom odtwarzaczy SACD z dźwiękiem wielokanałowym. Na brak wrażeń nie będzie można narzekać.

Paweł Chmielowski

 

Gustaw Mahler

Symfonia nr 2 c-moll „Zmartwychwstanie” 

Chen Reiss, sopran; Karen Cagill, mezzo-sopran • Netherlands Radio Choir; Klaas Stok, chórmistrz • Royal Concertgebouw Orchestra Amsterdam • Daniele Gatti, dyrygent

RCO 17003 • w. 2017, n. 2016 • 2 SACD, 88'25” ●●●●●○

Autor bloga bardzo serdecznie dziękuje Królewskiej Orkiestrze Filharmonicznej Concertgebouw w Amsterdamie oraz panu Marcelowi van Tilburgowi za nadesłanie powyższego albumu do recenzji. Ani światowy, ani polski dystrybutor wytwórni RCO, nie jest w ogóle zainteresowany promowaniem swoich wydawnictw na blogu i nie przyczynił się w żaden sposób do ukazania się omówienia powyższego nagrania na stronie.


Płytomaniak.blogspot would like to thank very much the Royal Concertgebouw Orchestra Amsterdam and Mr. Marcel van Tilburg for sending the album and making this review possible.

 

Komentarze

Popularne posty