Quo vadis op. 30 Feliksa Nowowiejskiego - arcydzieło polskiej muzyki.

 


Dzieło, o którym do niedawna tylko mogłem poczytać i dowiedzieć się, że po swojej amsterdamskiej premierze obiegło cały świat, stając się najczęściej wykonywanym polskim utworem na wielką obsadę wokalno-instrumentalną przed Pasją Krzysztofa Pendereckiego, zaś wydane zostało łącznie aż w dwunastu językach, w czym niemałą rolę odegrało literackie podłoże – nagrodzona Nagrodą Nobla powieść Henryka Sienkiewicza o tym samym tytule. Popularność zatrzymała nieubłaganie II wojna światowa, i trzeba było czekać niemalże do 70. rocznicy śmierci kompozytora, by jego opus magnum w końcu doczekało się nagrania płytowego. Rok 2016 był ważny w kontekście upamiętnienia życia i twórczości Feliksa Nowowiejskiego (1877-1946), wtedy właśnie powstały dwie jedyne jak dotąd rejestracje płytowe wielkiego oratorium Quo vadis op. 30. Najpierw w niemieckiej wytwórni CPO, dokumentującej wykonanie na żywo z Filharmonii Poznańskiej, następnie studyjne, będące wspólną inicjatywą Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej, Instytutu Muzyki i Tańca oraz firmy DUX, która powstały album włączyła do swojego bogatego i interesującego katalogu. Z jednej strony smuci fakt, że jedno z najwspanialszych dzieł polskiej muzyki tak późno doczekało się nagrania, nie wystawiając najlepszego świadectwa poprzednim generacjom artystów i decydentów naszych instytucji kulturalnych, z drugiej cieszę się niezmiernie, że było mi dane poznać kompozycję, która na wykonywanie i nagrywanie w najlepszych możliwych warunkach zasługuje jak mało która.

Piekielne trudności” związane z jej realizacją, o których pisze autor komentarza tekstowego zamieszczonego w albumie, nie są chyba jednak takie straszne, bo co prawda mamy do czynienia z kompozycją na solistów, organy, chór i orkiestrę, ale ta ostatnia nie ma rozmiarów chociażby Zmartwychwstania Gustawa Mahlera i wymaga dużej, ale „standardowej” obsady. Niemniej, spory czas trwania, wynoszący ponad półtorej godziny, a także konieczność skompletowania bardzo dobrego kwartetu głosu solowych i niezwykle ważna rola chóru, który w oratorium odgrywa najważniejszą rolę od początku aż do końca sprawiają, że istotnie, dzieło do łatwych i tanich – względy praktyczne – nie należy. Jest jednak atrakcyjne i porywające, a to, co może być powodem problemów związanych z organizacją i prezentacją dzieła, staje się jego niekwestionowaną zaletą. Feliks Nowowiejski, w chwili prawykonania pierwszej wersji swojego dzieła zaledwie 30-latek, udowadnia, że jest mistrzem w operowaniu wielkim składem, znakomicie posługuje się głosami i instrumentami, a potężna partytura mieni się bogactwem melodii i znakomitych wyrazowo efektów. Dodawszy do tego doskonale znane podłoże literackie, powieść Henryka Sienkiewicza, która również zyskała międzynarodowe uznanie, otrzymujemy kompozycję porywającą, błyskotliwą, przystępną i wywierającą oszałamiające wrażenie na publiczności, czego przykładem były triumfy, jakie Quo vadis święciło aż do wybuchu II wojny światowej. Uwzględniając powyższe, aż się prosi, by tak efektowna i monumentalna pozycja zagościła na stałe w repertuarach polskich filharmonii, zwłaszcza w szczególnie uroczystych momentach kalendarza koncertowego – będzie z pewnością ozdobą i wydarzeniem każdego sezonu artystycznego!

Na niniejszym albumie słyszymy drugą, zrewidowaną, pięcioczęściową wersję dzieła, które w tej postaci zabrzmiało po raz pierwszy w 1909 r. w Amsterdamie, zawierającego wyłącznie niemiecką wersję językową tekstu, napisanego przez Antonię Jüngst. Wspaniałe grono solistów, bardzo dobry chór i grający z zapałem muzykę swojego patrona Filharmonicy z Olsztyna wypełniają doskonale swoje zadanie. Prowadzący całość Piotr Sułkowski nadaje muzyce dramatyczny rys, ale tam gdzie trzeba ujmuje oddechem i liryzmem, co zresztą wpisuje się w założenia samego kompozytora, który usunął pewne wątki tekstowe i skupił się na zasadniczej idei: konfrontacji świata rzymskiego imperium i nabierającego znaczenia chrześcijaństwa. W tym kontekście warto dokładnie przeczytać komentarz muzykologa prof. Marcina Gmysa i zwrócić uwagę, że szczególnie efektowne i pełne splendoru partie chóralne czy instrumentalne, ilustrujące rzymskie elity i ich otoczenie, nie są nośnikiem najważniejszych treści, na których twórcy zależało najbardziej. Nie da się jednak zaprzeczyć, że orkiestra i chór mają tutaj naprawdę wspaniałe pole do popisu, jakie nie daje im chyba żadna inna polska kompozycja wokalno-instrumentalna; wymienić tutaj można chociażby błyskotliwy Marsz pretorianów. Mistrzostwo, jakim cechuje się partytura orattorium, stanowi wyzwanie dla wykonawców, ale Filharmonicy z Olsztyna i członkowie Chóru Kameralnego im. H. M. Góreckiego doskonale sobie z nimi poradzili. Narracja jest wciągająca od pierwszej do ostatniej minuty, pełne rozmachu, zapierające dech w piersiach sceny z wykorzystaniem pełnej obsady i utrzymane w dynamice fortissimo są często uzupełniane przez istotny udział organów, na których gra Arkadiusz Bialic. Nie brak również chwil potrzebnego oddechu z zupełnie innym spektrum emocji, bliskich i prawdziwszych (wzruszająca, żarliwa modlitwa w katakumbach), a tutaj do głosu dochodzą również soliści – znakomici! Partię Ligii wykonuje sopranistka Aleksandra Kurzak, której towarzyszą panowie obdarzeni niskimi głosami: barytony Artur Ruciński (Apostoł Piotr) i Sebastian Szumski (kantor) oraz bas Rafał Siwek (przywódca pretorianów). Oddają niusanse interpretacyjne, kreując postacie wyraziste i przekonujące pod względem nie tylko muzycznym, ale i psychologicznym, co szczególne znaczenie ma w scenie powrotu Piotra do Rzymu (część czwarta dzieła). Imponują również pod względem technicznym, stawiając czoła wyzwaniom postawionym przez kompozytora – z bardzo dobrym skutkiem.

Bardzo dobre, solidne i gruntownie przygotowane wykonanie, które wystawia jak najlepsze świadectwo uczestniczącym w nim podmiotom, wsparte jest dobrą jakością dźwięku, co niewątpliwie przyczynia się do atrakcyjności omawianego albumu. Jego mocną stroną jest również warstwa edytorska, a w niej już sama okładka wywiera na mnie najlepsze wrażenie małym, ale ważnym szczegółem – dominuje na niej zdjęcie kompozytora, oraz jego nazwisko i tytuł dzieła napisane wielkimi literami, co jest miłą odmianą po nagraniach usuwających twórców w cień, a faworyzujących wykonawców, zwłaszcza dyrygentów. Świetnie opracowana dwujęzyczna książeczka, z interesującym i szczegółowym wprowadzeniem wspomnianego już Marcina Gmysa, biogramy oraz kolorowe fotografie uczestniczących w nagraniu wykonawców, odpowiadają standardom najlepszych wydawnictw pod tym względem. Całość w postaci pudełka z dwoma krążkami i bookletem prezentuje się elegancko i profesjonalnie, stanowiąc ozdobę płytoteki.

Choć niniejsze nagranie jest produkcją studyjną, którą wykonawcy wspaniale uczcili trzy ważne rocznice: Rok Feliksa Nowowiejskiego 2016, a także 70 lat od powstania Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej, to doskonale przygotowani i dysponowani artyści mieli co najmniej kilka razy zaprezentować swój kunszt przed publicznością. W Warszawie, podczas uroczystego koncertu, ale również w Nowym Jorku, Berlinie i Rzymie. Samo wydawnictwo płytowe miało swoja premierę 7. 02. 2017 roku, w 140. urodziny kompozytora. Piękny prezent dla twórcy, wspaniała inicjatywa przywracająca do życia wielkie i spektakularne dzieło, pozycja obowiązkowa w kolekcjach melomanów i miłośników polskiej kultury, z której możemy być wyjątkowo dumni! Nadszedł czas, by popularyzować i jak najczęściej wykonywać arcydzieło Feliksa Nowowiejskiego! Lepiej późno niż wcale!


Płytomaniak


Feliks Nowowiejski

Quo vadis

Sceny dramatyczne według powieści Henryka Sienkiewicza na głosy solowe, chór, orkiestrę i organy op. 30

Aleksandra Kurzak, sopran; Artur Ruciński, baryton; Rafał Siwek, bas; Sebastian Szumski, bas • Arkadiusz Bialic, organy • Górecki Chamber Choir • Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie • Piotr Sułkowski, dyrygent

DUX 1327/1328 • w. 2016, n. 2016 • 2 CD, 95'50” ●●●●●○

Płytomaniak dziękuje za nadesłanie nagrania do recenzji Działowi Promocji Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej im. Feliksa Nowowiejskiego w Olsztynie.

Komentarze

Popularne posty