A. Schnittke i G. Kanczelli - mistrzowie muzycznej ciszy, ciemności i światła.

 


Czas na kolejną odsłonę ulubionej przez Płytomaniaka kameralistyki, opierającej się głównie na doskonale znanym repertuarze klasycznym i romantycznym, ale tym razem wybiegającej w stosunkowo niedaleką przeszłość i nazwisk wybitnych kompozytorów XX i XXI wieku. W roli głównej fortepian z towarzyszeniem smyczków, tworzących aparat wykonawczy konieczny do zagrania dzieł opatrzonych tytułem doskonale osadzonym w tradycji, ale zawierających treść zdecydowanie współczesną, awangardową, aczkolwiek sięgającą również do dorobku wcześniejszych epok i twórców. Owej tendencji ulegał zarówno Alfred Schnittke (1934-1998), jak i Giya Kanczeli (1935-2019). Obydwaj przyszli na świat i dorastali w najgorszym okresie w ZSRR w okresie stalinizmu; dopiero słynna odwilż pozwoliła młodym twórcom zapoznać się z trendami panującymi w zachodniej twórczości. Jako kompozytorzy dojrzali i o ugruntowanej pozycji uważani byli za czołowym reprezentantów muzyki sowieckiej, aczkolwiek żaden z nich nie był Rosjaninem, co dodatkowo komplikowało ich losy na tle burzliwej polityki drugiej połowy XX wieku i życia w rozpadającym się powoli imperium.

Sporo doświadczył Alfred Schnittke, noszący obcojęzyczne imię i nazwisko, co w ZSRR epoki Stalina i Chruszczowa (i nie tylko) nie było mile widziane. Jego matka była Niemką i właśnie jej pamięci poświęcony jest Kwintet fortepianowy, powstający w latach 1972-1976. Utwór trwający 25 minut, rozpoczęty łagodnie, ale w miarę rozwoju coraz bogatszy w zakresie ekspresji, instrumentacji, a przede wszystkim zastosowania rozmaitych technik kompozytorskich, łączących elementy tonalnej harmonii i tradycyjnych środków wyrazu z rozbudowanymi, dysonansowymi akordami i awangardowymi sposobami traktowania materiału. Dominuje w nim nastrój niezwykle poważny, skupiony, eligijny, przechodzący od mroku do światła w postaci zakończenia w tonacji dur, co sprawia, że mimo nowoczesnych środków wyrazu dzieło porusza siłą wyrazu i intryguje konsekwencją, z jaką autor zrealizował swoje zamierzenia, a w czasie, kiedy nad Kwintetem pracował, pochłonięty był ideą tzw. polistylizmu. Jeszcze bardziej ekstremalny pod względem wyrafinowania języka i metod wyrażania muzycznych myśli jest niedługi, bo zaledwie siedmiominutowy Kwartet fortepianowy, ukończony w dekadę później (1988). Właściwszy byłby dla niego niemiecki tytuł Quartetsatz, jako że Schnittke sięga w nim do młodzieńczego dzieła Gustawa Mahlera, egzystującego w jednoczęściowej postaci, a w zasadzie do szkiców niewykorzystanych przez autora Tytana. Miłe złego początki: przyjemnie brzmiący początek zamienia się wkrótce w okropnie brzmiący konglomerat epizodów, ohydnych harmonii, przy czym każda z siedmiu minut trwania kompozycji walczy z inną na polu dźwiękowej i estetycznej brzydoty. Skutecznie! O ile słuchanie poprzednika niosło dla mnie określoną muzyczną i emocjonalną treść, o tyle obcowanie z Kwartetem jest wyłącznie stratą czasu. Tym bardziej doceniam wykonawców, o których jeszcze napiszę później, że zdecydowali się podjąć wyzwanie, jakim jest zaprezentowanie owej pozycji, wkładając sporo trudu w grę odzwierciedlającą pełnię wymagań twórcy, a jednocześnie ich własną artystyczną odrębność. Jest to zadanie naprawdę godne podziwu, zważywszy na nieustanną grę czterech instrumentów, dominację dynamiki forte i fortissimo, a przede wszystkim zróżnicowaną, wyrafinowaną artykulację i bardzo dysonansową harmonię, przerywaną z rzadka, głównie w zakończeniu, cytatami z oryginału.

W swoim Kwintecie fortepianowym, ukończonym w roku 1998, Giya Kanczeli prowadzi narrację w jednym tempie, od czego zresztą bierze się tytuł dzieła (L'istesso tempo). Dzieli z pozycją na ten sam skład, otwierającą krążek, ton powagi, smutku i ciemnych barw, wyrażających „ból spowodowany niedoskonałościami świata”. Sam kompozytor równie swobodnie poruszał się na polu zdobyczy muzycznej awangardy, jak też w bardziej tradycyjnym obszarze idei i środków ekspresji, co słychać doskonale w jego utworze. Przemawiające żywo do emocji słuchacza pełne wyrazu frazy smyczków i fortepianu są przystępne w odbiorze i wykazują rys kontemplacji, ale nie brak tutaj również nowoczesnych technik wydobycia dźwięku czy łączenia akordów. Eligijny charakter przerywają burzliwe i wnoszące sporo ożywienia kulminacje; narracja niekiedy urywa się i powraca po chwilach przerwy, nadając ciszy „pomiędzy” ważne znaczenie. Przynosi to fascynujący efekt końcowy: Kwintet, rozpięty między ekstremami ekspresji, faluje emocjami narastającego i rozładowywanego napięcia, zachowując logikę i spójność, w czym Gija Kanczelli był mistrzem. Melomanom obdarzonym szczególnie wrażliwym i wyostrzonym uchem warto zwrócić uwagę na pojawiający się kilka razy, zarówno w partii smyczków, jak i fortepianu, łagodny, trzynutowy, łatwo zapadający w pamięć tonalny motyw. Czy nie budzi przypadkiem pewnych skojarzeń z głównym tematem jednego z najbardziej „minimalistycznych” utworów Arvo Pärta?

Grecka pianistka Erato Alakiozidou oraz Kwartet im. Lutosławskiego, związany z wrocławskim Narodowym Forum Muzyki, w którym zresztą dokonano sesji nagraniowych niniejszego albumu, w muzyce współczesnej czują się znakomicie, co skutkuje kreacją utrzymaną na bardzo wysokim poziomie i w pełni przekonującą. Artyści grają z pasją i zaangażowaniem, imponującą radzą sobie z niełatwą formą i stylistyką utworów, wymagających często pokonania sporych trudności technicznych. Przekonani o wyjątkowości i wielkiej wartości repertuaru, wkładają ogrom energii i wysiłku w jak najlepsze oddanie idei twórców, co udaje im się znakomicie. Ich kreacja zasługuje na ogromne uznanie koneserów muzyki współczesnej i kameralistyki w bardzo dobrym wydaniu. Dodawszy do tego bardzo dobrą jakość dźwięku oraz staranna formę graficzną albumu, z przykuwającą wzrok i elegancką, nastrojową czernią, otrzymujemy produkt najwyższej jakości i poszerzający muzyczne horyzonty, choć skierowany raczej do zaawansowanych melomanów. Niemniej, płyta niezależnego, ale bardzo ciekawego i prowadzącego wyjątkowo aktywną działalność wydawnictwa Odradek Records, ujmuje perfekcyjnym połączeniem pomysłu na niebanalny, ambitny, program, jego świetną realizacją artystyczną i dźwiękową, a także profesjonalną edycją, co może się spodobać wszystkim słuchaczom ceniącym jakość i pasję do muzyki.


Płytomaniak


Light over darkness

Alfred Schnittke – Kwartet fortepianowy; Kwartet fortepianowy • Giya Kanczeli – Kwartet foretepianowy „In L'istesso tempo”

Erato Alakiozidou, fortepian • Lutosławski Quartet (Bartosz Woroch, 1. skrzypce; Marcin Markowicz, 2. skrzypce; Artur Rozmysłowicz, altówka; Maciej Młodawski, wiolonczela)

Odradek Records ODRCD341 • w. 2017, n. 2016 • CD, 55'13” ●●●●●○

Nagranie w wersji fizycznego dysku audio zostało nadesłane do autora bezpośrednio przez wydawcę, wytwórnię ODRADEK Records. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żaden sposób do uzyskania materiału do recenzji.

Komentarze

Popularne posty