Kolejne odkrycia muzyki J. F. Telemanna - sacrum i profanum.
Kiedy myślimy o barokowych niemieckich kantatach, natychmiast przychodzą na myśl religijne dzieła Jana Sebastiana Bacha, autora, który ową formę najwspanialej rozwinął, wykorzystując możliwie najwięcej środków wyrazu. Nie zmienia to faktu, że w Niemczech uprawiali ją również inni, mniej lub bardziej znani autorzy, a wśród nich oczywiście Jerzy Filip Telemann. Dlaczego oczywiście? Znany jest z ogromnego pod względem liczebnym dziedzictwa, nic więc dziwnego bodajże wszystkich ówczesnych gatunków, a tworzył przez przez kilkadziesiąt lat, aż do śmierci w zupełnie już innej epoce, czyli w roku 1767. Kiedy spojrzymy do sporządzonego przez potomnych katalogu jego dzieł, odnajdziemy aż 1400 zachowanych kantat, wśród których całkiem sporo przeznaczonych jest na głos basowy. I właśnie nim, a właściwie niektórym z tychże, poświęcony jest album wytwórni Deutsche Harmonia Mundi, którą melomanom specjalnie przedstawiać nie trzeba, zwłaszcza tym interesujących się muzyką dawną oraz twórczością ubiegłych wieków wykonywanych na instrumentach z epoki. Łącznie pięć solowych kantat oraz dwie kompozycje czysto instrumentalne, równie interesujące, znalazły kompetentnych i doświadczonych interpretatorów: śpiewaka Klausa Mertensa oraz kameralną orkiestrę L’Arpa Festante, kierowaną od organów w niniejszym nagraniu przez Riena Voskuilena.
Idea przyświecająca przedsięwzięciu polega na wglądu na raczej nieznany większości melomanów fragment niezwykle bogatej pod względem ilościowym i zapewne jakościowym, twórczości kantatowej Telemanna. Związana jest z faktem, że sam kompozytor często sam był wykonawcą swoich dzieł wokalnych i posługiwał się barytonem. Nie dziwi zatem obecność wielu utworów tego gatunku przeznaczonych na niski głos męski, jak również rozpisanych na lubianą przez autora mniejszą, wręcz kameralną obsadę instrumentalną. Takich pozycji można naliczyć aż 54, a w powiązaniu z powyższymi informacjami można wręcz wysnuć daleko idące przypuszczenia, że Telemann pisał wiele z nich dla siebie lub przynajmniej ich wokalne wymagania i właściwości były dostosowane do jego własnych warunków. Warto też wspomnieć, iż niejednokrotnie zdarzało się, że pisał również teksty literackie swoich utworów i w odniesieniu do kilku nagranych na płycie kantat nie popełni się błędu wysnuwając teorię, że mogło tak być również w ich przypadku. Dodajmy również tytułem wprowadzenia, że na potrzeby niniejszego przedsięwzięcia pomysłodawcy dokonali wyboru pięciu dotychczas nienagranych kantat, mających tym samym swoją premierę fonograficzną, dokonując starannego przygotowania materiałów nutowych, a te z kolei zostały wydane w ramach zupełnie nowej edycji przez wydawnictwo Habsburger Verlag Frankfurt. O szczegółach przeczytać można w bardzo dobrze merytorycznie opracowanej książeczce, przynoszącej wiele informacji na temat powstania i charakterystyki dzieł, zwłaszcza w kontekście sakralnych funkcji kantat i ich powiązań z odpowiednią datą roku liturgicznego religii protestanckiej.
Staranny dobór repertuaru, świadczący zarówno o jego znajomości, jak i faktach z życia i twórczości kompozytora, pasja poznawcza i odkrycie dla współczesności po prawie trzech stuleciach wybranych pozycji z interesującego i bogatego rozdziału dorobku Jerzego Filipa Telemanna, świadczą jak najlepiej o samym albumie niemieckiej wytwórni i jej pomysłodawcach. Równie wielką zasługę w postaci praktycznej położyli wykonawcy, doskonale znani z wykonywania wokalno-instrumentalnych dzieł przede wszystkim niemieckiego baroku i klasycyzmu. Oczywiście, nie sposób przeoczyć udziału doświadczonego i prowadzącego niezwykle aktywną działalność koncertową i fonograficzną Klausa Mertensa, pojawiającego się na licznych albumach wytwórni Deutsche Harmonia Mundi czy CPO. Może to być zaletą, ale niekoniecznie: przyznam się szczerze, że nie jestem zagorzałym fanem tego artysty, aczkolwiek doceniam jego kompetencje i renomę, ale jego głos jest tak charakterystyczny i łatwo rozpoznawalny, że nie jest w stanie mnie zaskoczyć i generalnie zawsze wiem, czego się mogę spodziewać. Znając liczne nagrania niemieckiego śpiewaka, zwłaszcza jego udział w projektach poświęconych muzyce Jana Sebastiana Bacha, nie potrafię wykrzesać jakiegoś wielkiego entuzjazmu dla jego dokonań i odnaleźć w nich czegoś specjalnego, co wywarłoby na mnie naprawdę duże wrażenie, choć muszę przyznać, że w wieku 67 lat, czyli w momencie realizacji płyty (2017), brzmi dobrze i swobodnie. Odpowiednio prowadzi frazę, nie zapomina o śpiewności linii melodycznych i legato, nie słuchać jakiejś wielkiej wibracji, co jest niewątpliwą zaletą występu, rozumie, rzecz jasna, retorykę i znaczenie tekstu, jego niemczyzna rodzimego użytkownika jest też zrozumiała. Prezentuje się tu jako baryton, choć podejmuje się również partii basowych, nie ulega wątpliwości, że wokalne wymagania stawiane przez Telemanna w swoich kantatach idealnie wpisują się w techniczne i wyrazowe zasoby jego możliwości, że utwory, mówiąc kolokwialnie, w większości „leżą” w jego głosie. Pomimo tych zalet chciałbym usłyszeć kolejnych artystów, zwłaszcza młodszych generacji, o talencie i kompetencjach równych starszemu koledze, ale obdarzonych inną barwą i brzmieniem, by ich udział dostarczył mi więcej powodów do zadowolenia. Można mi zarzucić, że jest to tylko recenzenckie narzekanie i szukanie dziury w całym, nawet być może niesprawiedliwe wobec artysty, ale nie mogę być nieuczciwy wobec siebie i stwierdzam, że jego produkcje na kolejnych albumach najzwyczajniej w świecie już mi się trochę „przejadły”. Warto też zauważyć, że Klaus Mertens wziął już dekadę wcześniej udział w innym projekcie poświęconym kantatom basowym Telemanna, opublikowanym przez Accent we współpracy z grupą Il Gardellino.
Nie mogę tego samego powiedzieć o artystach odpowiedzialnych za instrumentalną część omawianej produkcji. Lubię i cenię zespół L’Arpa Festante, mający spore doświadczenie w wykonywaniu muzyki baroku. Tutaj formacja liczy dziesięcioro muzyków włącznie z prowadzącym całość od organów Rienem Voskuilenem. Spore pole do popisu mają nie tylko w Sonacie F-dur czy Kwartecie e-moll, pozbawionych, rzecz jasna, elementu wokalnego. Owe kompozycje brzmią według mnie bardzo dobrze i chciałbym posłuchać więcej pozycji autorstwa Telemanna w ich wykonaniu, ale płyta zatytułowana Kantaty religijne ma swoje priorytety i ograniczenia czasowe, aczkolwiek zawiera sporo materiału i trwa aż 75 minut. Szkoda – Jerzy Filip Telemann był przecież jednym z arcymistrzów barokowej twórczości kameralnej czy orkiestrowej, co zresztą słychać mimo stosunkowo niewielkiej obsady liczebnej uczestniczących w nagraniu członków zespołu. Dwie ww. pozycje sprawiły mi wiele radości za sprawą pięknego i czystego brzmienia, świetnego doboru temp, pięknego, czystego dźwięku z zawsze dobrze słyszalną grupą basso continuo z organami w roli głównej. Te ostatnie pełnią również ważną rolę w recytatywach kantat, zaś inne instrumenty bardzo wzbogacają warstwę muzyczną tychże (np. skrzypce w Fliehet hin, ihr bösen Tage czy obój w All’s Glücke und Ungelücke). Dobry dźwiękowy balans między muzykami a solistą, a także sprzyjające akustyczne otoczenie sprawiają, że słychać wiele interesujących szczegółów z poszczególnych grup; zarówno solówki, jak i tutti zapadają w pamięć i stanowią doskonałe uzupełnienie śpiewanego tekstu.
Muzyka Jerzego Filipa Telemanna nie za często gości w moim odtwarzaczu, nie jest to mój ulubiony autor, ale kiedy trzeba, doceniam szczególnie interesujące propozycje fonograficzne z jego muzyką, jak chociażby recenzowaną przeze mnie jakiś czas temu bardzo interesujące produkcje wytwórni CPO z utworami przeznaczonymi na Boże Narodzenie i okolicznościowym oratorium. Niniejsza płyta ma swoje niewątpliwe zalety, zarówno w zakresie doboru atrakcyjnego i przystępnego repertuaru, odpowiedniego przygotowania nagrania, jak i samego wykonania. To wszystko czyni z płyty Deutsche Harmonii Mundi pozycję, którą zapewne docenią zapaleni wielbiciele kompozytora, jak i melomani lubujący się w kolejnych odkryciach epoki baroku.
Paweł Chmielowski
Georg Philipp Telemann
Kantaty sakralne
Fliehet hin, ihr bösen Tage, TVWV 4:19; All’s Glück und Ungelücke, TVWV 1:73; Vater unser im Himmelreich, TVWV 1:1461; Soll ich nicht von Jammer sagen TVWV 1:1371; Herr erhöre meine Stimme, TVWV 1:738; Kwartet e-moll na dwoje skrzypiec, violę i basso continuo TWV 43:e5; Sonata F-dur na dwoje skrzypiec, violę i basso continuo RWV 43:F3
Klaus Mertens, baryton • L”Arpa Festante • Rien Voskuilen, organy/dyrekcja
DHM 190785832892 • w. 2018, n. 2017 • CD, 75’42” ●●●●○○
Nagranie w postaci fizycznej zostało nadesłane do autora przez Sony Music Poland.
Komentarze
Prześlij komentarz