Czech z Ameryki po węgiersku - Concerto Budapest gra Antonína Dvořáka.
To
już kolejne, moje drugie spotkanie z Concerto Budapest i Andrásem
Kellerem. Poprzednie związane było z albumem zawierającym IX
Symfonię Antona
Brucknera, co wywołało u mnie sporo wątpliwości. Planuję
powrócić do tamtej płyty, by przekonać się, czy były
uzasadnione, czy może coś się zmieniło w moim postrzeganiu owego
tytułu. Najnowszy
album wytwórni Tacet wypełnia repertuar, który wydaje się być bliższy
węgierskim artystom, albowiem w całości poświęcony jest muzyce czeskiej, a
dokładniej Antonína
Dvořáka.
Taki wybór w ogóle nie dziwi, obu narodom jest do siebie blisko i
kulturowo, i geograficznie, i historycznie, toteż z ciekawością
zabrałem się za jego słuchanie, by
po wielokrotnym odtwarzaniu dojść do wniosku, że tym razem powodów
do narzekań mieć nie będę.
Znalazły
się na nim przede wszystkim te kompozycje, których powstanie lub
wykonania wiążą się z pobytem autora w Stanach Zjednoczonych w
latach 1892-1895. Mowa tu oczywiście o Symfonii
„Z Nowego Świata”,
ale również o mało znanych drobiazgach na wiolonczelę i
orkiestrę, a są nimi Spokój
lasu
i Rondo
g-moll, napisane
początkowo na fortepian, ale na potrzeby amerykańskich występów
czeskiego
mistrza
przekształcone na nową obsadę. Taki
koncept
ma oczywiście swoje uzasadnienie, ale osobiście nie miałbym nic
przeciwko ujrzeniu dwupłytowego albumu, na którym opp. 68 i 94
znalazłyby
się w
towarzystwie arcydzieła – Koncertu
wiolonczelowego h-moll,
zaś Dziewiątą
uzupełniałaby
Suita
A-dur
op.
96. Można by było w takim wypadku mówić o naprawdę pełnym
obrazie „amerykańskiego” Dvořáka.
Program
uzupełniają wybrane Tańce
słowiańskie
op. 46, z których ostatni, żywy
furiant,
został w orkiestrowej wersji wykonany również po raz pierwszy w
Nowym Jorku.
I
to od nich, niejako od końca, wbrew układowi krążka, rozpocznę
jego omówienie. Węgierscy muzycy z racji gorącej krwi i
temperamentu, jak również wyczulenia na rytmikę, są niejako
predestynowani do grania tych porywających i efektownych miniatur,
by przypomnieć sobie chociażby znakomite nagranie obu
cykli Tańców,
zrealizowane dla Philipsa już dwadzieścia lat temu przez Ivána
Fischera i jego Budapesztańską
Orkiestrę
Festiwalową.
Niniejsza kreacja również może się bardzo podobać: szybkie
tempa, wigor, olśniewająca instrumentacja dzieł i pełne blasku
wykonanie wywarły na mnie bardzo dobre wrażenie, a Concerto
Budapest pokazało się w pełnej krasie. Chwilę wytchnienia
przyniosły dwie urocze kompozycje na wiolonczelę i małą pod
względem obsady orkiestrę. Jako solista wystąpił doświadczony
węgierski wirtuoz, Miklós
Perényi, który naprawdę przekonująco zaprezentował diametralnie inny: liryczny
i nastrojowy muzyczny świat Antonína
Dvořáka.
Piękno melodii, subtelna instrumentacja, dialogi między
wiolonczelistą i zespołem pokazują,
że bardziej stonowane emocje i faktura utworów przemawiają do
wyobraźni słuchacza tak samo mocno, a przy tym są zaprezentowane na
najwyższym poziomie.
Dotyczy
to oczywiście również Symfonii „Z Nowego Świata”,
która na krążku wytwórni Tacet znalazła naprawdę zaangażowanych
i kompetentnych interpretatorów. András
Keller prowadzi ją zdecydowanie, z doskonałym wyczuciem formy i
temp – te są bardzo płynne i naturalne. Jako doświadczony
skrzypek poświęca wiele uwagi szczegółom instrumentacyjnym, które
w bogactwie faktury i wspaniałej orkiestracji dochodzą do głosu,
choć często są to głosy poboczne, tym niemniej interesujące i
zwracające uwagę odbiorcy. Umiejętnie posługuje się pełną
orkiestrą, ale nie brak tu dialogowania wręcz kameralnego i
ciekawych połączeń instrumentów, udowadniających wielką
muzykalność grających. Wszystkie sekcje w Concerto Budapest są
nie tylko należycie wyeksponowane w odpowiednich miejscach, ale
również należycie zbalansowane jako całość, co fenomenalnie
oddaje realizacja techniczna nagrania. Imponuje szeroka skala
dynamiki – od ledwie słyszalnego pianissimo (sam początek utworu
czy wyciszone odcinki przepięknego Largo) po
potężne kulminacje, których jest tu sporo, zagrane z niewątpliwym
rysem efektowności, odpowiednią siłą wyrazu, a jednocześnie
kulturą muzyków, doskonale przygotowanych przez dyrygenta. Dźwięk
jest bardzo dobry i zróżnicowany, pokazujący wyrafinowanie
artykulacji (zwróciłem uwagę szczególnie na wolną część, a w nim na zachwycające
brzmienie smyczków z tłumikami) i detale partytury. Co prawda
słychać niekiedy leciutki pogłos, to jednak ma zdecydowanie
satysfakcjonującą przestrzeń i jakość. Wersja nagrania w
systemie SACD (wytwórnia Tacet wydaje je w serii Real Surround
Sound) z pewnością to udowodni posiadaczom odpowiedniego sprzętu.
Słucha się tej wersji IX Symfonii z prawdziwą
przyjemnością, co potwierdza niżej podpisany, wielbiący muzykę
Antonína Dvořáka
i poświęcający jej sporo uwagi i prywatnie, i jako recenzent.
Jeśli
ktoś ze słuchaczy i czytających moją recenzję sięgnie po
omawianą pozycję, nie powinien być rozczarowany zarówno jakością
dźwięku, do której niemiecki wydawca przykłada dużą wagę, jak
i wykonaniem – barwnym, efektownym, pełnym kontrastów, a jednocześnie spójnym, utrzymanym na naprawdę wysokim
poziomie. Łączy biegłość warsztatu i dyscyplinę z fantazją,
swobodą, szczerością i muzykalnością. Sądzę, że tę płytę
Concerto Budapest, András
Keller i wytwórnia Tacet mogą uznać za zasłużony sukces.
Paweł
Chmielowski
Antonín
Dvořák
Symfonia
nr 9 e-moll op.95, „Z Nowego Świata”; Spokój op. 68 nr 5; Rondo
op. 94; Tańce słowiańskie op. 46 nr 5, 6, 8
Miklós
Peréyi,
wiolonczela •
Concerto
Budapest •
András Keller, dyrygent
Tacet
250 •
w. 2019, n. 2018 •
CD, 69’39” ●●●●●○
Autor
serdecznie dziękuje wytwórni Tacet w osobie pana Andreasa Spreera
za przekazanie albumu do recenzji na potrzeby Płytomaniaka. Polski
dystrybutor tego wydawcy, który nie jest w ogóle zainteresowany
promowaniem swoich wydawnictw na blogu, nie przyczynił się w żaden
sposób do ukazania się omówienia powyższego nagrania na stronie.
Płytomaniak.blogspot
would like to thank Tacet and Mr. Andreas Spreer for sending the
album and making this review possible.
Komentarze
Prześlij komentarz