Zabawa w dobrym, francuskim stylu - z muzyką Jakuba Offenbacha.


Ostatnio na blogu pojawiały się recenzje albumów swoim nastrojem idealnie wpisujących się w szarą, smutną jesień, zawierających muzykę refleksyjną, melancholijną, poruszającą. By udowodnić, że ta pora roku nie musi się zawsze kojarzyć z uczuciem smutku, przemijania i pamiętaniem o tych, co odeszli, postanowiłem urozmaicić listopadowe aktualności o nowość wytwórni CPO. Diametralnie różna w charakterze od wymienionych powyżej, na pewno poprawi humor i wprowadzi odbiorcę w doskonały nastrój. Inna sprawa, że będzie się idealnie nadawać do słuchania w okresie karnawału, a do tego pozostały niespełna dwa miesiące. Kolejną, być może ważniejszą, okolicznością uzasadniającą pojawienie się poniższego krążka jest fakt, że jego bohaterem jest Jacques Offenbach, którego dwusetną rocznicę urodzin świętuje nie tylko francuski muzyczny świat.

Oto uwertury i fragmenty orkiestrowe z operetek autora Orfeusza w piekle. Nie pomylę się za bardzo w twierdzeniu, że ich tytuły niezbyt wiele powiedzą polskim melomanom, jeśli nie władają językiem Balzaca, ale również z tego powodu, że są u nas mało znane. Dobrą okazję, by to zmienić, jest prezentowany dysk wytwórni CPO, mający już zresztą swoją kontynuację (absolutna nowość z listopada 2019), zawierający w wykonaniu tej samej Państwowej Brandenburskiej Orkiestry z Frankfurtu pod dyrekcją Howarda Griffithsa fragmenty symfoniczne i baletowe z arcydzieła przywołaneego powyżej. Nagrane na niniejszym albumie kompozycje są niedługich rozmiarów: trwają po kilka minut: najkrótsza z nich (Ba-Ta-Clan) zamyka się w czasie 2’48”, zaś najdłuższa – Monsieur Choufleuri restra chez lui, le… nie przekracza siedmiu minut. Osobiście, sądzę, że słuchacz nie tylko doceni ich wykonanie, ale być może zainteresuje się samymi operetkami, które są tego warte nie tylko w roku jubileuszowym.

Słuchanie muzyki Offenbacha jest prawdziwą przyjemnością ze względu nie tylko na walory wykonania, o czym później, ale przede wszystkim samych utworów. Brzmią wyśmienicie, aż szkoda, że nie trafiają do programów wszelkiego rodzaju koncertów noworocznych, z tym najsłynniejszym, wiedeńskim na czele – nadają się do tego celu wprost wybornie. Cechują się doskonałą instrumentacją, dzięki czemu każda grająca je orkiestra znajdzie kolejne pole do popisu. Intrygująca rytmika, wielość elementów tanecznych, piękna melodyka, zwięzłość formy i imponująca biegłość autora w kontekście wprowadzenia słuchacza w treść i nastrój opery zasługują na podziw. Nie brak tu również lirycznych momentów, chwil uspokojenia i oddechu, ale miłośnicy orkiestrowego blasku i brawury z pewnością znajdą tu coś dla siebie. Jest to zasługa wykonania: bardzo zaangażowanego i pełnego entuzjazmu; zarówno muzycy, jak i dyrygent musieli chyba się dobrze bawić przy przygotowaniu materiału. Warto przy tym dodać, że Offenbach jest tu kompozytorem wielowymiarowym: zdumienie budzi np. dramatyczny werw i natężenie emocji, które słychać np. w początku IV aktu Króla Marchewki (Le Roi Carotte) czy wstępie do Pasterzy (Les Bergers). Znacznie częściej słuchać jednak wyborny humor, czasem nawet zjadliwy, niewątpliwy zmysł teatralny, blask i temperament, uzupełnione szczyptą melancholii i zadumy. Orkiestra z Frankfurtu pokazuje nam muzykę czarującą i porywającą jednocześnie, a jej kreacja może się naprawdę podobać.  Wszystko odbywa się na dobrym poziomie interpretacyjnym i technicznym, przy zachowaniu dobrego smaku, którego synonimem była, jest i będzie zabawna i dająca do myślenia, bardzo przystępna w odbiorze muzyka Jakuba Offenbacha. Słucha się jej z radością, docenia się sposób gry orkiestry i zaangażowanie cechujące dyrygenta i muzyków, również dzięki dobrej realizacji technicznej nagrania.

Książeczka informuje o dorobku scenicznym kompozytora i przedstawia krótkie dane o każdej z zagranych pozycji programu. Ciekawostką jest dla mnie fakt, że w sposób niezwykle szczegółowy opisuje postać i dokonania dyrygenta.

Nie wiem, czy będę mieć okazję zrecenzowania najnowszej propozycji Howarda Griffithsa i frankfurckiego zespołu, ale niniejszą pozycję bez wahania rekomenduję nie tylko miłośnikom lżejszej muzy. Dobry nastrój przy jej słuchaniu – gwarantowany. 

Paweł Chmielowski
(plytomaniak.blog@gmail.com) 


Jacques Offenbach
Folies symphoniques
Ouvertures des opéras bouffes et comiques
Brandenburgisches Staatsorchester Frankfurt • Howard Griffiths, dyrygent
CPO 555 275-2 • w. 2019, n. 2017/18 • 57’54” ●●●●●○

Autor bloga dziękuje wytwórni CPO za nadesłanie albumu do recenzji. Polski dystrybutor tego wydawcy, który nie jest w ogóle zainteresowany współpracą z Płytomaniakiem, nie przyczynił się w żaden sposób do ukazania się omówienia powyższego nagrania na stronie.

Płytomaniak.blogspot would like to thank CPO and Ms. Caroline Ranke for sending the album and making this review possible.

Komentarze

Popularne posty