Podróż z muzyką Mieczysława Weinberga - Mirga Gražinytė-Tyla debiutuje w Deutsche Grammophon.
Kadysz
– żydowska modlitwa żałobna, jedna z
najważniejszych w judaizmie, pełniąca funkcję pogrzebową, ale
jednocześnie pochwalną, wysławiającą Boga i wyrażającą
głęboką wiarę. Bywał niekiedy przedmiotem ilustracji
muzycznych, by przywołać chociażby przykład III Symfonii
Leonarda Bernsteina (poświęconej zamordowanemu prezydentowi Johnowi
Kennedy’emu) czy dzieła Krzysztofa Pendereckiego, zadedykowanego
zarówno łódzkim Żydom – ofiarom Holocaustu, jak i Polakom
spieszącym im z pomocą. Tragiczne inspiracje i refleksje nad
dziejowym szaleństwem, jak również pragnienie podsumowania wieloletniej
drogi twórczej, stały się impulsem dla Mieczysława Weinberga,
który na pięć lat przed śmiercią, w roku 1991, jedno ze swoich
ostatnich większych dzieł, XXI Symfonię op. 152, opatrzył tym tytułem
i dodatkowo następnym: Płacz. Bardzo adekwatnym, jeśli wiemy, że autor opłakuje umarłych w warszawskim getcie.
Przedstawiam
album wytwórni Deutsche Grammophon, ważny z kilku względów,
również dla nas. Jego realizacja była możliwa dzięki programowi
„Polska Music” Instytutu Adama Mickiewicza i wpisuje się w
zaplanowane na kilka lat obchody uczczenia stulecia
niepodległości. Docenić należy zaangażowanie zagranicznych
wykonawców w projekt poświęcony dziełom kompozytora urodzonego w
Warszawie 8. grudnia 1919 roku. Sięgając po płyty niemieckiego
wydawnictwa, warto pamiętać o tym fakcie. Kolejnym powodem,
dlaczego warto zainteresować się omawianą propozycją, jest
fonograficzny debiut w barwach Deutsche Grammophon utalentowanej
litewskiej dyrygentki, Mirgi Gražinytė-Tyli,
kierującej od roku 2016 Orkiestrą Symfoniczną Miasta Bimingham
(City od Birmingham Symphony Orchestra). Na stronach Płytomaniaka
można było już przeczytać o jej dokonaniach przy okazji krążka wytwórni Decca.
Pierwszy dysk zawiera II Symfonię
op.30, ukończoną w roku 1946 (od Kadyszu dzieli ją więc 45
lat). Napisana jest wyłącznie na smyczki. Trwające ponad pół
godziny dzieło zostało wykonane dopiero długo po swoim powstaniu,
czego przyczyn można upatrywać w niewątpliwym wyrafinowaniu i
niejednoznaczności, cechujących utwór. Ma wyraźnie liryczny
charakter, ale nie brak w nim zarówno żywszych ustępów, jak i
odcinków pełnych powagi i głębi. Zaprawiona w prezentacji
dwudziestowiecznego repertuaru Kremerata Baltica odnajduje się w nim
doskonale. Łączy znakomitą technikę i artyzm: imponuje nie tylko
warsztatem, jakością wykończenia frazy, precyzją artykulacji, ale
pokazaniem głębszego wymiaru Drugiej. Ten jest w niej
obecny, mimo że ukryty dość głęboko po płaszczem gęstej
faktury, bogatej harmonii czy wielości myśli muzycznych. Mniejsza
liczebność formacji (około 25 muzyków) przydaje brzmieniu
przejrzystości i wyrazistości, zaś bardzo staranne przygotowanie
zespołu procentuje kreacją zasługującą na uznanie. To samo można
powiedzieć o Mirdze Gražinytė-Tyli.
Doskonale zna utwór, wie, co chce przekazać, wybornie porusza się
w jego stylistyce, dobiera odpowiednie tempa i stara się w
zrozumiały sposób poprowadzić narrację kompozycji, która do
łatwych zdecydowanie nie należy. II Symfonia Weinberga
wymaga wielokrotnego słuchania – jest zewnętrznie nieefektowna,
niejednoznaczna, trudno ją scharakteryzować jednym słowem, stawia
zatem wysokie wymagania odbiorcy w zakresie jej zrozumienia.
Doceniam fakt nagrania mało popularnego i znanego utworu, ale z
drugiej strony żałuję, że prawie 50 minut krążka pozostało
niewykorzystanych, a przecież muzyki na orkiestrę smyczkową w
dorobku Mieczysława Weinberga nie brakuje, czego dowodzi na przykład
poniższy album wytwórni CPO:
Biorąc
z niego przykład, można było uzupełnić program krążka o równie
ważną i ambitną artystycznie X Symfonię op. 98, dając
pełniejszy obraz twórczości autora Pasażerki.
Podobnego
zastrzeżenia nie wysuwam wobec drugiego kompaktu, zawierającego
potężny pod względem rozmiarów i obsady wykonawczej, trwający
prawie 55 minut Kadysz. Jest to muzyka bolesna, pełna goryczy i refleksji autora. Nie dziwi fakt, że jedno z
ostatnich swoich wielkich dzieł poświęcił tematowi, który w jego
twórczości przewijał się wielokrotnie, by przywołać chociażby
VI Symfonię – zagładzie Żydów. Szczególnie wyróżniają się najszerzej zakrojone pierwsza (Largo) i ostatnia, szósta część (Lento). Rozwijające się bez pośpiechu ustępy utrzymane w ciemnych barwach,
obfitujące w mocne akcenty i muzykę o wielkiej sile wyrazu.
Odcinków wolnych i zatrzymanych w czasie jest w nich pełno, ale nie oznacza to, że mamy do czynienia z jednorodnością w zakresie ekspresji i temp. Nie
brak w przebiegu Symfonii również muzyki klezmerskiej o charakterystycznej melodyce,
rytmice i porywającej żywiołowości. Są też wiele mówiące
cytaty – jak np. początkowe takty I Ballady g-moll
Fryderyka Chopina w partii fortepianu. Mirga Gražinytė-Tyla
kieruje dużym aparatem wykonawczym: Kremerata Baltica dołącza do
Orkiestry Symfonicznej z Birmingham, zaś dyrektor artystyczny
bałtyckiego zespołu, doskonale nam znany Gidon Kremer, wykonuje
fragmenty solowych skrzypiec. Charakterystyczne są tu też
odzywki kontrabasu i oczywiście klarnetu. Za bardzo przejmujący uważam
wokalizowany lament sopranu w finale – poruszającym i kończącym
się nieuchronnie w moll w niskich dźwiękach basów. Śpiewa
go sama dyrygentka, pokazując dodatkowy potencjał artystyczny
również i w tej roli. XXI
Symfonia jest dziełem
wielkiej wagi i ogromnego ładunku emocji. Choć napisana jest na
duży aparat wykonawczy, zawiera bardzo wiele odcinków kameralnego
charakteru. Ciemne barwy, refleksyjna nastrojowość, wyraziste
kulminacje, sugestywne kontrasty, a przy tym doskonale zaprojektowana
przez Weinberga forma, bardzo logiczny przebieg, opierający się na
płynnym przechodzeniu poszczególnych części utworu z jednej w
drugą sprawiają, że słuchanie utworu jest fascynującym
przeżyciem. Mamy tu do czynienia z kunsztem kompozytorskim z jednej
strony oraz wykonawczym z drugiej, na najwyższym poziomie.
Niewątpliwie
udany jest płytowy debiut Mirgi Gražinytė-Tyli
w wytwórni Deutsche Grammophon. Cieszy fakt, że młoda,
utalentowana artystka rozpoczyna fonograficzną karierę w barwach
potentata muzyką polskiego kompozytora, którym się interesuje. Jak
sama mówi: „Podróż dopiero się rozpoczęła”- zobaczymy, czy
kolejnymi etapami tejże będą inne wydawnictwa poświęcone
twórczości Mieczysława Weinberga dokonane przez dyrygentkę z Litwy. Miłośnicy
wielkiego symfonicznego repertuaru czekają na nie z
niecierpliwością.
Paweł
Chmielowski
(plytomaniak.blog@gmail.com)
Mieczysław
Weinberg
Symfonie
nr 2 i 21
Gidon
Kremer, skrzypce • Kremerata
Baltica • City of Birmingham
Symphony Orchestra • Mirga
Gražinytė-Tyla,
dyrygent
Deutsche
Grammophon 483 6566 • w.
2019, n. 2018 • 2 CD, 88’59”
●●●●●○
Autor
bloga dziękuje firmie Universal Music Polska i
pani Indze Chmielewskiej za
nadesłanie albumu do recenzji.
Recenzja profesjonalnie napisana. Aż chce się słuchać z takim wyjaśnieniem i szerokim wglądem w dzieło muzyczne!
OdpowiedzUsuń