Elegancja, swoboda i blask - Herbert Blomstedt i Symfonie J. Brahmsa (2)

 


Obiecywałem niedawno częstsze spotkania z muzyką Johannesa Brahmsa, do czego i tak mnie nie trzeba specjalnie namawiać, toteż spełniam zapowiedź w postaci kolejnego dysku z symfoniką, i co, ciekawe, zawierającego nawet podobny repertuar co poprzednik, a mianowicie II Symfonię D-dur jako główny punkt programu, uzupełnionego tym razem o Uroczystą uwerturę c-moll, noszącą nazwę Akademicka. Kreacja austriackiej Tonkünstler-Orchester wywarła na mnie pozytywne wrażenie, choć powstała w trudnym czasie szalejącej pandemii covid. Nagranie, które jest obiektem mojego zainteresowania teraz, zostało zrealizowane wcześniej, w październiku 2019 roku i zarejestrowane na żywo. Jego „bohaterów” nie trzeba specjalnie przedstawiać, nie tylko dlatego, że zarówno Herbert Blomstedt, jak i Orkiestra Lispkiego Gewandhausu cieszą się zasłużona i niepodważalną renomą wybitnych interpretatorów wielkiej symfoniki. Płyta wytwórni Pentatone jest drugim – i nie ostatnim – spotkaniem Płytomaniaka z ww. wykonawcami, a to za sprawą projektu poświęconego Symfoniom Johannesa Brahmsa. Jego pierwszy wolumin spodobał mi się, choć od jego zrecenzowania upłynęło sporo czasu, również drugi, w postaci krążka omówionego poniżej, sprawił mi sporo satysfakcji.

92-letni wówczas Herbert Blomstedt był – i nadal jest! - w znakomitej formie, o czym świadczą, żywe, piękne brzmieniowo, wysmakowane i eleganckie kreacje obu utworów. II Symfonia przybiera postać przekonującą od początku do końca pod względem formalnym i wyrazowym. Cztery części, każda z nich stawiająca inne wyzwania, ale wszystkie równie spójne, logiczne i więcej niż satysfakcjonujące. Maestro powtarza ekspozycję pierwszego ogniwa, co odróżnia go od wspomnianego powyżej nagrania Yutaki Sado, ale przekonał mnie w pełni do takiego posunięcia, skutkującego w praktyce wydłużeniem ogólnego czasu trwania o około 5 minut (utwór trwa tutaj „przepisowe” równe trzy kwadranse). Świadczy to również o dokładnym podążaniu za wskazówkami kompozytora - równie dobrze udało się to Stanisławowi Skrowaczewskiemu, o którego kreacjach na płytach wytwórni Ohems pisałem z zachwytem stosunkowo niedawno. Tempa są płynne, umiarkowane i niekontrowersyjne, zachwyca również uchwycenie wybitnie romantycznego i pełnego ekspresji charakteru dzieła. Powstałe w trakcie letniego pobytu w pięknym otoczeniu Karyntii i wspaniałej przyrody, nabiera również „jesiennego” charakteru, ponieważ Symfonia nie jest całkowicie idylliczna i wesoła, słychać w niej zdecydowanie poważne, a nawet dramatyczne tony, umiejętnie podkreślone przez wykonawców, co wzbogaca obraz utworu i jego emocjonalną zawartość. Można by przypuszczać, że ogromne doświadczenie Herberta Blomstedta i, jakby nie patrzeć, zaawansowany wiek artysty, mogły go skłonić do spojrzenia na partyturę przez pryzmat upływającego i trwającego czasu, co nadaje dziełu wyrazistość i specyficzne piękno. Wspaniale grająca Orkiestra Lipskiego Gewandhausu podkreśla liryczno-dramatyczny charakter Drugiej, którego kulminacją jest nie tylko błyskotliwy i energiczny finał, ale także namiętne i pełne pasji Adagio non troppo (część druga), gdzie dwa główne tematy i ich „rywalizacja” zaciemniają pogodny obraz kompozycji za sprawą mistrzowskiej gry smyczków i instrumentów dętych, a także odpowiednich zmian temp. Na uwagę zasługuje rola sekcji blachy, zwłaszcza puzonów i tuby, a także brzmiących w szczególnie charakterystycznych momentach naprawdę romantycznie rogów. Zarejestrowane na krążku Pentatone wykonanie naprawdę może się podobać i choć nie wnosi niczego specjalnie nowego do dotychczasowej dyskografii, świadczy o mistrzostwie orkiestry i dyrygenta i o ich wzajemnej relacji, kiedyś bardziej sformalizowanej, obecnie mającej charakter gościnnej, okazjonalnej współpracy.

Przyniosła ona bardzo spektakularny rezultat w postaci znanej i popularnej Uwertury c-moll op. 80, o wyjątkowo odświętnym i efektownym charakterze. Zwartość przebiegu, logika narracji, płynne przechodzenie poszczególnych wątków i tematów, świadczą o doskonałej orientacji dyrygenta i muzyków w formie i materii kompozycji, będącej jedną z najbardziej rozbudowanych pod względem obsady utworów orkiestrowych Brahmsa. Dość wspomnieć, że szczególną rolę kompozytor poświęcił tu brzmiącej odpowiednio pompatycznie, ale bez przesady, sekcji perkusji, użytej na taką skalę chyba tylko tutaj, bo o ile trójkąt widnieje w Wariacjach na temat Haydna i trzeciej części IV Symfonii, to talerze oraz wielki bęben odzywają się dopiero w Akademickiej. Ta brzmi niby poważnie („oficjalna” tonacja c-moll), niby zabawnie, w każdym razie cieszy się popularnością również za sprawą olśniewającego finału z wykorzystaniem starej pieśni Gaudeamus igitur. Wykonania Uwertury słuchałem z prawdziwą przyjemnością, jest znakomita pod względem temp, wymiarów czasowych i siły wyrazu.

Dodam jeszcze, że uważni melomani mogą natrafić na zapis innej „żywej” kreacji II Symfonii, opublikowanej kilkanaście lat temu przez mniej znaną niemiecką wytwórnię Querstand. Wchodzi w skład większego, pięciopłytowego pudełka, dokumentującego działalność szwedzkiego mistrza batuty na stanowisku głównego dyrygenta lipskiej formacji, co miało miejsce w latach 1998-2005, a na jednym z krążków znajduje się właśnie prezentowane dzieło, zarejestrowane w roku 2000. Pod względem temp o niecałe dwie minuty dłuższe, z podobną wizją formalną i charakterystyką czterech części, ale w moim przekonaniu z trochę lepszą jakością dźwięku niż nowsza rejestracja i równie dobre w zakresie wartości interpretacji.




Wielokrotne słuchanie niniejszego krążka sprawiało mi wielkie zadowolenie pod względem jakości interpretacji, godnej światowej sławy wykonawców, ale jednocześnie budziło poczucie braku pełni szczęścia z powodu niezupełnie idealnej realizacji technicznej nagrania, z dość wyraźnie słyszalnym pogłosem na czele. Nie sądzę jednak, by rzutowało to na odbiór całości i umniejszało walory przedsięwzięcia, ale nie mogę o tym nie wspomnieć, ponieważ dowierzam swoim wrażeniom, a poza tym wymaga tego ode mnie recenzencka uczciwość. Niemniej, miłośnicy wybitnych i niebanalnych kreacji żelaznego repertuaru na pewno docenią elegancję, stylowość i swobodę cechującą niniejsze wykonanie II Symfonii Johannesa Brahmsa, a podnoszone przeze mnie pewne niedostatki nie przeszkodzą im w tym. Co więcej, poznanie omawianego albumu zapewne wzbudzi zainteresowanie ostatnim woluminem przedsięwzięcia wytwórni Pentatone, zawierającego Trzecią i Czwartą.


Płytomaniak


Johannes Brahms

Symfonia nr 2 D-dur op. 73; Uwertura c-moll „Akademicka” op. 80

Gewandhausorchester Leipzig Herbert Blomstedt, dyrygent

Pentatone PTC 5186 851 w. 2021, n. 2019 CD, 55'00” ●●●●●○

Nagranie w wersji fizycznego dysku audio zostało nadesłane do autora bezpośrednio przez wydawcę, wytwórnię Pentatone. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żaden sposób ani do uzyskania materiału do recenzji, ani do opublikowania tejże na stronie.

Komentarze

Popularne posty