Günter Wand i wielka symfonika na koncertach - w Monachium (3).

 


Jak na zapalonego wielbiciela wielkiej symfoniki i wspaniałych dyrygenckich kreacji przystało, Płytomaniak nie ustaje w przypominaniu koncertowej i fonograficznej spuścizny jednego ze swoich ulubionych mistrzów batuty, czyli Güntera Wanda. Zawdzięczać to należy przede wszystkim wytwórni Profil, od lat tworzącej za sprawą swych kolejnych projektów imponującą i naprawdę cenną kolekcję nagrań, pozwalających na wszechstronne i uważne przyjrzenie się mniej może do tej pory znanym i obecnym na płytach dokonaniom tego artysty. Niezwykle ważną częścią do tej pory opublikowanych woluminów jest prezentacja wybranych zapisów koncertów z Filharmonikami Monachijskimi z arcydziełami dziewiętnastowiecznej symfoniki, a więc repertuarem, z wykonywania którego słynął zarówno sam Güntera Wand (choć ta sława przyszła do niego stosunkowo późno), jak i światowej sławy orkiestra.

W kolejnej pozycji serii przenosimy się najpierw w czasie do lutego 1994 roku, kiedy to jedną z pozycji programu była I Symfonia C-dur op. 21 Ludwiga van Beethovena. W jej przypadku zadziwiła mnie początkowo energia i siła tchnąca nie tylko z samego, mistrzowskiego zresztą wykonania, ale samego dzieła. W owym czasie niemiecki maestro miał 82 lata, czego w ogóle nie słychać – tak energicznej, przekonującej, pełnej pasji i życia Pierwszej, zagranej wprost bezbłędnie i stylowo, nie słyszałem już dawno, a jestem też przekonany że długo równie nie usłyszę z powodu braku wśród współczesnego pokolenia kapelmistrzów geniuszy rodzaju Güntera Wanda. Dla mnie będzie on zawsze artystą, pod którego batutą kompozycja brzmi najpełniej i najdoskonalej, o czym świadczą bodajże trzy wersje płytowe dostępne na rynku. Moją uwagę zwróciła część druga, wydawałoby się, że niepozorna dość błaha i wyjątkowo krótka (trwa zaledwie 6’40” – dyrygent tym razem opuścił znak repetycji po pierwszym przeprowadzeniu głównego tematu), ale tutaj niespodziewanie intryguje i porusza. Całość wywiera jak najlepsze wrażenie witalnością, zwartością przebiegu, szerokim spektrum dynamiki i wspaniałą grą Filharmoników Monachijskich, uskrzydlonych zapałem Güntera Wanda. Choć do ideału brakuje nieco lepszej jakości dźwięku, bo jak pamiętamy, mamy do czynienia z nagraniem koncertu „na żywo”, to pod względem wartości artystycznej mamy do czynienia z naprawdę interesującą i wielką kreacją „małej” Symfonii.

W przypadku I Symfonii c-moll op. 68 Johannesa Brahmsa charakterystyczna jest siła wyrazu, dramatyzm, dobre, żywe tempa, a przede wszystkim niezwykle staranne odczytanie partytury – właściwość typowa dla tego dyrygenta, przykuwająca uwagę odbiorcy przy słuchaniu praktycznie wszystkich płyt z udziałem różnych zespołów prowadzonych na stałe lub gościnnie przez Wanda. Zasługuje to na wielkie uznanie, nie tylko dlatego, że w dobie dzisiejszej, a z reguły już od dość dawna brak jest kapelmistrzów formatu niemieckiego maestro: równie odpowiedzialnych i szanujących swój zawód. Wykonywane utwory brzmią tak, jak powinny (kwestia gustu), lub inaczej mówiąc: trudno jest sobie wyobrazić ich inny kształt dźwiękowy, tak doskonały w wymiarze formalnym i doskonały pod względem emocji przybiera pod kierunkiem Güntera Wanda. Wynika z jego artystycznego credo oraz niezwykle bogatego doświadczenia muzycznego i życiowego: skrupulatna praca z zespołem na próbach, doskonała znajomość partytury, wydobycie z niej istotnych szczegółów oraz wielki szacunek dla dzieła. Nic dziwnego, że lubiana i często przez niego prowadzona Pierwsza Brahmsa, kompozytora, którego darzył wielkim uznaniem, odznacza się wielką siłą oddziaływania i wywołuje entuzjazm u odbiorców, czego potwierdzeniem są burzliwe owacje monachijskiej publiczności zgromadzonej na koncercie w lutym 1997 roku.

Ukazująca się w barwach wytwórni Profil seria dokumentująca koncerty wielkiego mistrza batuty z Filharmonikami Monachijskimi jest fonograficzną premierą, po raz pierwszy przynoszącą zapis wspólnych występów na płyty. Wcześniej nie było to możliwe ze względu na zobowiązania kontraktowe wiążące dyrygenta z RCA a także orkiestry, której nagrania były dostępne bardziej lub mniej pod dyrekcją stałych i gościnnych kapelmistrzów – przy tej okazji warto po raz podziękować rodzinie Sergiu Celibidache za przełomową zgodę na publikację jego koncertów z Monachijczykami, na czele których stał w latach 1979-1996. Można zatem edycję wytwórni Profil uznać za niewątpliwe wydarzenie, wokół którego kolekcjonerzy płyt nie powinni przejść obojętnie. Mistrzowskie wykonania żelaznego symfonicznego repertuaru przez światowej sławy dyrygenta i wspaniałą orkiestrę, są atrakcją, która nigdy się nie znudzi.


Paweł Chmielowski


Günter Wand – Münchner Philharmoniker vol. 5

Johannes Brahms – Symfonia nr 1 c-moll op. 68 Ludwig van Beethoven – Symfonia nr 1 C-dur op. 21

Münchner Philharmoniker Günter Wand, dyrygent

Profil PH06044 w. 2007, n. 1994/1997 CD, 71’43” ●●●●●○


Komentarze

Popularne posty