Przyjemność słuchania - "nowej" Mojej Ojczyzny Bedřicha Smetany.
Zapowiedziałem pojawienie się recenzji niniejszego nagrania niedawno, ciesząc się z fonograficznej aktywności Czeskiej Filharmonii i jej obecnego naczelnego dyrygenta, Siemiona Byczkowa w barwach wytwórni Pentatone. Ich ekskluzywna umowa obejmuje powstający właśnie cykl Symfonii Gustawa Mahlera, o którym Płytomaniak jeszcze powie co nieco, ale nie będzie przesady w twierdzeniu, że do najważniejszych osiągnięć współpracy należą bez wątpienia albumy poświęcone muzyce czeskiej, nie tylko dlatego, że pięknie wpisują się w tegoroczny jubileusz. Wzbudzają spore poruszenie u krytyki i melomanów, nie dziwi zatem fakt, że renomowany zespół ma całkiem dużą szansę zdobyć nagrodę „Orkiestry Roku”, przyznawaną każdorazową komu innemu. Płytowe przedsięwzięcia, o których wspomniałem, z pewnością w tym pomogą.
Do najcenniejszych i najważniejszych rezultatów wspólnych inicjatyw holenderskiej wytwórni i praskiego zespołu należy niewątpliwie nowa rejestracja Mojej Ojczyzny Bedřicha Smetany, utworu kanonicznego zarówno w kulturze naszych południowych sąsiadów, jak i w dorobku fonograficznym Czeskiej Filharmonii, wykonującej i nagrywającej na płyty cykl poematów symfonicznych z każdym ze swoich szefów, a niekiedy również z zasłużonymi dyrygentami gościnnymi. Cieszy mnie, że do tej pięknej i zobowiązującej tradycji nawiązali inicjatorzy projektu, który w katalogu holenderskiego wydawcy wypełni dotkliwą lukę, powiększy kolekcję nagrań orkiestry, jak również wzbogaci osiągnięcia wybitnego rosyjskiego dyrygenta, który jak dotąd nie zarejestrował Mojej Ojczyzny z żadną z prowadzonych przez siebie formacji. Nie szkodzi – album powstały jeszcze w trudnym czasie pandemii i opublikowany dla uczczenia 200. rocznicy urodzin Bedřicha Smetany całkowicie nadrabia owe zaległości, świadcząc jednocześnie o doskonałej współpracy między Siemionem Byczkowem a Czeską Filharmonią.
Jak wspomniałem, nie brak doskonałych interpretacji poematów symfonicznych w dorobku orkiestry, ale najnowsza z nich zasługuje na zainteresowanie z kilku względów. Przyglądając się opisowi nagrania na tylnej okładce albumu, z pewnością rzuca się w oczy łączny czas trwania cyklu, wynoszący 81 minut. Nie jest to jakaś drastyczna różnica, aczkolwiek wyróżnia się zdecydowanie spośród wielu rejestracji płytowych arcydzieła, od razu też dodam, że jest to dla mnie zdecydowanie zaleta, a nie wada. Są przecież interpretacje dłuższe, zaś do szczególnie przeze mnie cenionych należy wizja Symfoników z Bambergu (Tudor), która zawiera się w podobnym czasie. Jest znakomita! Na przeciwległym biegunie, a jednocześnie na mojej długiej liście hańby, umieściłbym koncertową i fonograficzną masakrę Mojej Ojczyzny, dokonanej w ramach istnego szaleństwa pseudo-interpretacji historycznie „poinformowanych” już kilkadziesiąt lat temu przez obłąkanego w swoich ideach pewnego angielskiego kapelmistrza, zresztą najgorszego na świecie, co na nieszczęście doświadczyła zarówno czeska publiczność, jak i międzynarodowe grono melomanów, jeśli tylko miało wątpliwą przyjemność przesłuchania owego kuriozum. Nie poświęcając już temu czasu ani miejsca, na które w ogóle nie zasługuje, zapewniam, że prezentowany przeze mnie album, zawierający studyjną rejestrację Mojej Ojczyzny z jesieni 2021 roku, moim zdaniem zdecydowanie się broni pod tym względem, a co więcej, nieco dłuższy niż zazwyczaj czas trwania zdecydowanie wychodzi muzyce na dobre. Po pierwsze, nigdzie nie słyszę żadnych dłużyzn czy fragmentów brzmiących inaczej lub nienaturalnie. Po drugie, muzyka nabiera oddechu i pokazuje pełnię swojego bogactwa, co w połączeniu z bardzo dobrą jakością dźwięku przynosi spektakularne efekty. Ot, jedno z wielu miejsc w partyturze, notabene o wyjątkowym znaczeniu: nieco wolniejsze niż zazwyczaj posępne akordy w dynamice fortissimo całej orkiestry kończące Tábor, silnie akcentowane, wyraźnie artykułowane i zdecydowanie nadające poematowi niezwykle silny rys dramatyczny; co ciekawe ostatni z nich wykazuje ściszenie, co nie jest częstym zjawiskiem.
Bardzo dobre osadzenie całości w szerszych ramach czasowych na pewno wychodzi utworowi na dobre, ale ten zachwyca, podobnie jak w poprzednio omawianym przeze mnie nagraniu, V Symfonii Gustawa Mahlera, również jakością gry wszystkich grup instrumentalnych i zaangażowaniem wykonawców. Ten ostatni element jest wręcz oczywisty; Má vlast, piękny przykład miłości autora do kraju i narodu, jest przecież dziełem sztuki wykraczającym daleko poza swój wymiar czysto muzyczny i estetyczny, od swojego powstania w porywający sposób wyrażający uczucia patriotyczne, towarzyszył Czechom również w trudnych momentach swojej historii (miłośnikom historii warto przypomnieć kreacje Václava Talicha i Karla Ančerla, a także, omówione przeze mnie jakiś czasu temu legendarne wykonanie Rafaela Kubelíka). To wszystko sprawia, że prascy filharmonicy nie grają cyklu jak każdego innego wielkiego dzieła symfonicznego, podchodzą do symbolu inaczej, maksymalnie skupieni i przejęcie. Wysoka temperatura emocjonalna cechuje również omawiane nagranie i nie sposób nie poczuć wielkiego wzruszania przy słuchaniu tej Mojej Ojczyzny. Co prawda w ten sposób swoje sztandarowe dzieło grają tylko Czesi, ale wielka kompozycja Bedřicha Smetany nie tylko emanuje silnym i niezwyciężonym narodowym duchem, jest też uniwersalną, wspaniałą, epicką opowieścią, trafiającą do serc i emocji słuchaczy z innych krajów. Osobiście mogę to potwierdzić: kocham cykl poematów miłością wierną i niezmienną od lat i rzadko kiedy odczuwam równie wielkie podekscytowanie i wzruszenie, jak podczas każdorazowego słuchania tego utworu. Nie inaczej jest w przypadku nagrania wytwórni Pentatone.
Jego zaletą jest czysty i bogaty dźwięk, pokazujący całe spektrum dynamiki bez szkody dla odbiorcy; fragmenty w najcichszym rejestrze docierają do jego uszu, zaś kulminacje – oszałamiają i potęgują doznania odniesione przy słuchaniu. Wspaniale brzmią wszystkie grupy instrumentalne, co słuchać już od pierwszego wejścia pięknych, tajemniczych i budujących podniosły, romantyczny nastrój harf w Wyszehradzie. Znana ze swojej maestrii grupa drewna też ma pole do popisu, by wspomnieć piękny, romantyczny temat intonowany przez klarnet w Šárce; w tym niezwykle dramatycznym poemacie zwraca uwagę również nasycona, szlachetna sekcja smyczków w jednym z najpiękniejszych i najbardziej namiętnych tematów miłości epoki romantyzmu (a konkurencja tutaj jest naprawdę spora i utytułowana!). Blacha i perkusja, zaznaczająca najważniejsze momenty, wywierają doskonałe wrażenie w kulminacjach, oszałamiając potęgą i czystością brzmienia z jednej strony, z drugiej zaś precyzją i rytmicznym werwem – zwłaszcza dynamiczne fragmenty Z czeskich łąk i gajów i ostateczny triumf w zakończeniu Blaníka wystawiają im jak najlepsze świadectwo. Z tego nagrania może być dumna cała Czeska Filharmonia – i jej naczelny dyrygent.
Wyjątkowe znaczenie Mojej Ojczyzny Bedřicha Smetany w kulturze i narodowej tradycji naszych południowych sąsiadów jest ewidentne, podobnie jak ranga tego symfonicznego arcydzieła w światowym repertuarze. Niniejszy album powiększa bogatą i wartościową dyskografię o wykonanie w pełni przekonujące, odznaczające się niewątpliwymi walorami brzmieniowymi, wspaniałą grą orkiestry, ze świetnie poprowadzoną narracją i z jakością dźwięku, która sprawia, że jego słuchanie jest prawdziwą przyjemnością. Uznaję pojawienie się omawianego wydawnictwa za jedno z najważniejszych wydarzeń Roku Muzyki Czeskiej i jubileuszu 200. urodzin kompozytora.
Płytomaniak
Bedřich Smetana
Má vlast (Moja Ojczyzna)
Česká filharmonie • Siemion Byczkow, dyrygent
Pentatone PTC 5187 203 • w. 2024, n. 2021 • CD, 81'21” ●●●●●●
Nagranie w wersji fizycznego dysku audio zostało nadesłane do autora bezpośrednio przez wydawcę, wytwórnię Pentatone. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żaden sposób ani do uzyskania materiału do recenzji, ani do opublikowania tejże na stronie.
Komentarze
Prześlij komentarz