Wrażliwość, dobry smak i talent - Alexandre Kantorow gra Koncerty F. Liszta.
Alexandre Kantorow po raz drugi i nie ostatni– po płycie, której bohaterem był Camille Saint-Saëns i jego wybrane Koncerty fortepianowe, powziąłem zamiar omówienia wszystkich nagranych jak dotąd przez młodego francuskiego pianistę tytułów. Jest o tyle proste, że artysta związany jest ekskluzywnym kontraktem ze szwedzką wytwórnią BIS, a dysk wspomniany powyżej był trzecim zrealizowanym w ramach tej współpracy. Tym razem sięgam po album, którym w roku 2015 ambitny i niezwykle utalentowany siedemnastolatek debiutował w barwach owej zasłużonej i renomowanej oficyny, z repertuarem wystawiającym mu jak najlepsze świadectwo, ale również niezwykle wymagającym – Koncertami Franciszka Liszta.
Znamy je z setek wersji, podziwiamy w kreacjach wirtuozów przeszłości i doby obecnej, mamy swoich ulubionych wykonawców i preferowane nagrania – ilość konkurencyjnych nagrań dostępnych na rynku i jakość najlepszych kreacji zapisanych na krążkach mogą stanowić obciążenia dla każdego śmiałka, któremu marzy zmierzyć się z jednym z największych pianistycznych wyzwań, jakimi są oba dzieła Liszta. W przypadku bohatera omawianego przedsięwzięcia zadziwia młody wiek artysty: rejestracji Koncertów, Himalajów fortepianowego repertuaru, dokonał w wieku zaledwie 17 lat. Fani artysty, których grono z każdym rokiem się poszerza za sprawą kolejnych wspaniałych albumów i występów, mogą przy tej okazji sięgnąć do jego biografii, co zwłaszcza dla nas, Polaków, może być interesujące, albowiem jako szesnastolatek zadebiutował z naszą Sinfonią Varsovią na Szalonych Dniach Muzyki nie czym innym, jak Rapsodią na temat Paganiniego Sergiusza Rachmaninowa. Odwagi, jak widać, młodzieńcowi nie brakowało, by porywać się na najbardziej popisowe i jednocześnie wymagające pozycje koncertowego repertuaru, a jeśli dodać, że wielką miłością darzy twórczość Johannesa Brahmsa, na efekty której w postaci kolejnych krążków Płytomaniak czeka jak kania dżdżu, i wykonuje np. II Koncert B-dur, co miało mu przynieść Grand Prix Międzynarodowego Konkursu im. Piotra Czajkowskiego w Moskwie, to można być pewnym nie tylko ogromu talentu i muzykalności Alexandre’a Kantorowa, ale również świadomego doboru repertuaru, dobieranego do swoich imponujących możliwości technicznych i interpretacyjnych. Dodałbym jeszcze: niewątpliwej wrażliwości, dobrego smaku i poważnego stosunku do materii.
Te nie ulegają najmniejszych wątpliwości i tak jak fascynowały mnie w dziełach Saint-Saënsa, tak być może jeszcze bardziej wywierają na mnie wrażenie w kompozycjach Liszta. Przy tej okazji pozwolę sobie na informację, że dla krytyka nie jest rzeczą łatwą oceniać wcześniejsze nagranie z perspektywy późniejszych, choćby najznakomitszych osiągnięć artysty i niewątpliwej sympatii oraz podziwu, jakie dla niego żywię. Uważam, że należy o tym uczciwie wspomnieć. Tym niemniej, nic nie poradzę na to, że przy wszelkich próbach zachowania obiektywizmu w ocenie debiutanckiego nagrania pianisty, czuję się ponownie porwany jego techniką, interpretacją i niesamowitą świeżością tchnącą z nagrania. Nie przypominam sobie, a pamięć mam akurat dosyć dobrą, by w ciągu poprzedniej dekady od ukazania się na rynku prezentowanego nagrania, jak również kilku lat dzielących jego premierę od dnia, w którym piszę te słowa, pojawiła się kreacja Koncertów fortepianowych Liszta tak imponująca pod względem umiejętności warsztatowych, tak muzykalna i pełna radości gry. Lubię ten repertuar, ale nie powiedziałbym, że znam i posiadam w swojej kolekcji absolutnie wszystkie wersje fonograficzne owych arcydzieł, co nie zmienia faktu, że interpretacje Alexandre’a Kantorowa od tego momentu będę zaliczać do moich zdecydowanych faworytów, zaś album wytwórni BIS do najlepiej zrealizowanych dźwiękowo i przynoszących pełną satysfakcję pod względem jakości i czystości dźwięku.
Samo wykonanie jednak zasługuje na ogromne pochwały, ale trzeba przyznać, że młody pianista skwapliwie wykorzystał wszystkie możliwości tkwiące w obu Koncertach Liszta. Ich autor, korzystając ze swoich wyjątkowych i fenomenalnych umiejętności czynnego wirtuoza, zatroszczył się, ku strapieniu następnych pokoleń, w atrakcyjną, czyli najeżoną trudnościami partię solową, wymagającą doskonałej techniki i odpowiedniego artystycznego temperamentu. Szczególnie efektowną postać przybiera Pierwszy, utrzymany w bohatersko-dramatyczno-popisowym tonie, co sugeruje już sama tonacja (Es-dur), cieszący się z tego powodu chyba większym zainteresowaniem niż Drugi (w rzeczywistości kolejność ich powstania była, tak jak w przypadku analogicznych utworów F. Chopina, odwrotna). Nie sądzę, by tak rzeczywiście było: obie kompozycje w równej mierze, przynajmniej dla mnie, są fantastyczne pod względem atrakcyjności partii fortepianu, wymagają naprawdę solidnego przygotowania się pod względem technicznym, ale stawiają również spore wymagania natury interpretacyjnej. Ze szczerym przekonaniem sądzę, że francuskiemu pianiście udało się im wszystkim sprostać: prze do przodu jak burza, pokonując kolejne odcinki partytury ze swobodą i pasją, pokazując lwi pazur wirtuoza mającego olśniewać swoimi występami, lecz z drugiej strony nie zapomina o wyczuciu i zrozumieniu fragmentów dzieł wymagających zupełnie innego podejścia: stonowanego dźwięku, któremu należy poświęcić sporo uwagi, usunięciu się wręcz w bok, by mogły zabrzmieć dialogi fortepianu z innymi instrumentami, a tych jest w obu dziełach całkiem sporo, by przypomnieć piękną, nastrojową drugą cześć Koncertu A-dur z ważną rolą solowej wiolonczeli. Wydaje się być w nich nawet jeszcze bardziej przekonujący. Alexandre Kantorow doskonale wie, że jest głównym bohaterem dwóch spektakularnych pozycji, ale ogromna muzykalność i talent sprawiają, że nie wykorzystuje tego w celu zwykłego przypodobania się publiczności, lecz skupia się na samej materii i jej znaczeniu oraz doskonale współdziała z orkiestrą. Ponownie, jak we wspomnianym na wstępie albumie, towarzyszy mu fińska Tapiola Sinfonietta, formacja wykonująca głównie repertuar klasyczny oraz romantyczny i występująca w niezbyt licznej obsadzie. To sprawia, że słychać odchudzoną nieco fakturę, ale bez jakichkolwiek strat w zakresie jakości i siły dźwięku tutti, co skutkuje uchwyceniem większej ilości szczegółów instrumentacji. Sadzę, że nawet w tak imponujących pod względem efektów pianistycznych dziełach, jakimi są Koncerty Liszta, warto poświęcić sporo uwagi również partii orkiestry, która obfituje w solówki smyczków czy sekcji dętej, dialogi tychże z solistą, jak również bardzo efektownych w odbiorze kulminacji i fragmentów granych razem z fortepianem. Wywierają doskonałe wrażenie i chwała, że wybitny skrzypek i dyrygent, Jean-Jaques Kantorow, prywatnie ojciec Alexandre’a, zadbał o tak doskonałe pod każdym względem przygotowanie orkiestry, która brzmi precyzyjnie, czysto i z klasą. Słucha się jej z prawdziwą przyjemnością, bowiem i ona ma spory udział we wspomnianej powyżej świeżości interpretacyjnej i dźwiękowej nagrania.
Warto poświęcić uwagę jeszcze jednemu szczegółowi: Koncerty Liszta są jak na swój gatunek dość krótkie i każde nagranie je zawierające musi być uzupełnione jakąś inną pozycją. Z reguły bywa nią efektowny Totentanz, ale tutaj mamy repertuarową niespodziankę: stosunkowo rzadko nagrywany dwuczęściowy Koncert e-moll, noszący podtytuł Malédiction (fr. Przekleństwo). Kompozytor stawiał w nim pierwsze próby na polu twórczości na fortepian i orkiestrę, której udział ograniczył tylko do sekcji smyczkowej, lecz całości nie zdecydował się opublikować, pomimo że zachowany materiał odznacza się atrakcyjnością z pianistycznego punktu widzenia. Nie wiem, komu należy przypisać zasługi za zamieszczenie tej „ciekawostki” na płycie; jeśli pomysłodawcą był sam młodziutki Alexandre Kantorow, to owa decyzja wystawia mu jak najlepsze świadectwo w zakresie świadomego doboru repertuaru. Sądzę, że dla wielbicieli muzyki Franciszka Liszta zaprezentowanie owej mało znanej pozycji jest kolejnym powodem, dla którego zdecydowanie warto zainteresować się płytą wytwórni BIS. Choć debiut artysty nie wzbudził jakiejś szczególnej sensacji i nie przyniósł mu takiego deszczu nagród i entuzjastycznych ocen krytyki - być może umknął wówczas w zalewie płytowych nowości - co pozostałe pozycje powoli rozbudowującej się z biegiem lat dyskografii, to w moim głębokim przekonaniu zasługuje na bardzo pozytywne przyjęcie i nikt nie powinien być nim specjalnie rozczarowany, co więcej, dla koneserów współczesnej pianistyki powinien być pozycją godną uwagi. Warto bowiem zapoznać się z początkiem fonograficznej kariery jednego z najwybitniejszych wirtuozów młodego pokolenia.
Paweł Chmielowski
Ferenc Liszt
Koncerty fortepianowe: nr 1 Es-dur, S. 124; Koncert fortepianowy nr 2 A-dur, S. 125; Concerto e-moll, „Malédiction” S. 121
Alexandre Kantorow, fortepian • Tapiola Sinfonietta • Jean-Jacques Kantorow, dyrygent
BIS-2100 • w. 2015, n. 2014 • (SACD), 58’02” ●●●●●●
Autor bloga dziękuje wytwórni BIS/portalowi Eclassical.com w osobach pana Roberta von Bahra i George’a Olvika za możliwość przesłuchania i uzyskania albumu w formie elektronicznej pod kątem recenzji.
Płytomaniak.blogspot would like to thank Mr. Robert von Bahr from BIS Records and Mr. George Olvik from Eclassical.com for the possibility of downloading the album as digital files and making this review possible.
Komentarze
Prześlij komentarz