Nie tylko perkusja - koncert muzyki Steve'a Reicha prosto z Paryża.

 


Niniejsza propozycja jest jak na Płytomaniaka niezwykła, jeśli chodzi o repertuar i stylistykę, ale kto powiedział, że trzeba się trzymać i wyłącznie jednego i tego samego muzycznego obszaru. Niespodzianki są miłe, a jeśli sprawiają przyjemność i intrygują, to tym bardziej warto zaufać nowościom, tak jak w przypadku albumu nieznanego mi jak dotąd wydawnictwa, aczkolwiek założonego przez artystę cieszącego się w świecie dużym uznaniem. Perkusista Colin Currie, z powodzeniem od dekad wykonujący dzieła współczesnych twórców, postanowił pójść w ślady niektórych swoich kolegów – muzyków i zdecydował się wydawać własne fonograficzne projekty w barwach niezależnego wydawnictwa – Colin Currie Records. Jednym z tytułów opublikowanych przez artystę, jest zapis koncertów w sławnej Fundacji Louisa Vuittona w Paryżu w grudniu 2017 roku, podczas którego sam wirtuoz i kierowane przez niego zespoły wykonały wybrane kompozycje Steve’a Reicha.

Obchodzący w październiku tego roku 85-lecie urodzin Amerykanin uważany jest za jednego z najwybitniejszych kompozytorów współczesnych, wywierającego wpływ nie tylko na młodsze pokolenia piszących, ale również artystów innych specjalności; najszerszej publiczności znany jest jako jeden z prekursorów minimalizmu. Ważną rolę powierza w swoich utworach perkusji oraz ogólnie mówiąc, nietypowym obsadom instrumentalnym oraz wokalnym, czego przykłady znaleźć można również na prezentowanym przeze mnie albumie. Tym, co powinno zwrócić uwagę miłośników nowych dźwięków oraz samego Steve’a Reicha, była jego obecność na owych grudniowych koncertach, a także występ kompozytora razem z Colinem Currie w niedługiej, trwającej niecałe 4 minuty, Clapping Music (Muzyki klaszczącej, 1972), przeznaczonej wyłącznie na dwóch wykonawców, wyklaskujących określony rytm. Może wydawać się to banalnie proste, ale działa i w jakimś stopniu fascynuje, tym bardziej, że owa rzekoma łatwość jest wbrew pozorom skomplikowana pod względem rytmicznym oraz czasowym i trzeba doskonałej koordynacji rąk, by odgłosy klaskania zgadzały się ze sobą, a jednocześnie odczytywały zapis niezależnie od siebie. Jeśli ktoś ze słuchaczy zechce się przekonać, czym jest wynalezione przez Reicha tzw. przesunięcie fazowe, polecam zapoznać się właśnie z tym utworem, przy widocznej notacji materiału rytmicznego. Dodam, że solistę i kompozytora łączą więzy wieloletniej osobistej znajomości, a także artystycznej współpracy i prezentacji nie tylko owej kompozycji podczas wspólnych występów, toteż wykonanie, którego zapis znalazł się na krążku, można potraktować jako wręcz referencyjną i niezwykle autentyczną wersję dzieł doskonale znanych i sprawdzonych w koncertowej praktyce.

O ile Clapping Music obywała się bez obsady instrumentalnej, to cechującą ją uporczywą powtarzalność rytmu i ograniczenie materiału można znaleźć w innej kompozycji, napisanej w rok po tamtej, Muzyce na kawałki drewna (Music for Pieces of Wood z 1973 r.). Przeznaczona jest na kwintet perkusistów posługujących się klawesami lub pudełkami akustycznymi o różnych strojach, dzięki czemu całość różni się nie tylko pod względem rytmiki, ale również wysokości dźwięku. Wyrasta, jak powiada sam Steve Reich, „z tego samego pragnienia tworzenia muzyki przy użyciu najprostszych instrumentów”. Nie sposób przyznać mu racji, jeśli chodzi o medium użyte przy wykonywaniu owej kompozycji, ale powtórzę przy tej okazji zastrzeżenie wyrażone powyżej, że to co jest pozornie proste w odbiorze, może być trudne w realizacji i wymaga od interpretatorów solidnej pracy, a przede wszystkim perfekcyjnej precyzji, potrzebnej, by nie tylko w pełni zrealizować zamysły kompozytora, ale również utrzymać uwagę słuchacza przez prawie kwadrans. Muzykom z Grupy Colina Currie’ego udało się to znakomicie.

W przypadku Powiedzenia (Proverb, 1995) kompozytor sięga po inspirację osobą i dorobkiem słynnego filozofa, Ludwiga Wittgensteina, z którego czerpie następujący cytat: „How small a thought it takes to fill a whole life” („Jak mało jest potrzeba idei, by wypełniła całe życie”). Jest to utwór o dość rozbudowanej obsadzie wokalno-instrumentalnej, obejmującej pięć głosów (trzy soprany i dwa tenory), dwa instrumenty klawiszowe, w tym konkretnym wykonaniu są to elektryczne organy, a także perkusję (para wibrafonów). Zainteresowanym minimalizmem i dorobkiem Steve Reicha polecam gruntownie zapoznać się z ową kompozycją, również dlatego, iż nie jest zbyt często wykonywana ani nagrywana – niniejsza rejestracja jest jedną z bardzo niewielu fonograficznych wersji dzieła. Dzieła fascynującego poprzez niezwykłą atmosferę i oryginalny zamysł twórczy oparty na eterycznym śpiewie głosów męskich i żeńskich, wytrzymanych nutach organów i akompaniamencie wibrafonów. Całość jest wręcz hipnotyzująca, zaś wykonanie pierwszorzędne – bardzo ładnie dobrane i brzmiące wokalne, wyrazisty udział instrumentalny, konsekwentnie poprowadzona narracja i narastające napięcie, zakończone prostymi, cichymi i stonowanymi taktami, czynią, przynajmniej dla mnie, z owej kompozycji pozycję naprawdę godną uwagi.

Równie interesującą pozycją, ale poniekąd przewrotną, jest Puls (Pulse, 2015). Paradoksalnie, tytułowego elementu, który mógłby się nam kojarzyć z wyrazistą rytmiką i bogactwem jej obsady nie ma w nim za wiele, ponieważ kompozycja rozpisana jest na dwa flety i klarnety, fortepian, gitarę basową, kwartet skrzypiec i parę altówek. Intryguje bardziej warstwą brzmieniową i melodyczną, interesującymi połączeniami instrumentów, przystępnością języka, swoistą słodyczą z jednej strony i przykuwającą uwagę siłą wyrazu z drugiej. Słucha się jej z równie wielką przyjemnością i skupieniem, tym większymi, że pokazują nam Steve’e Reicha nie tylko jako twórcę preferującego za każdym razem ważną jakby nie patrzeć sekcję instrumentalną, czyli perkusję, zaś szkockiego wirtuoza, Colina Currie’go – w roli dyrygenta. Po wysłuchaniu całości można jednak stwierdzić, iż mimo wszystko muzyka pulsuje i żyje – inaczej niż można by się było spodziewać, ale jednak.

Dla słuchaczy spragnionych perkusji mam dobrą informację – program krążka zawiera jeszcze Mallet Quartet (2009) na dwie marimby oraz dwa wibrafony. Zawiera się w klasycznych trzech częściach: wolnej-szybkiej-wolnej i jest niezwykle efektowną, a przy tym przystępną pozycją, która u odbiorców budzi zasłużony entuzjazm za sprawą wszechstronnego wykorzystania przez kompozytora możliwości brzmieniowych instrumentów, doskonałych pomysłów muzycznych i panującej w utworze energii. Jak przyznaje sam Colin Currie, Mallet Quartet jest wyzwaniem dla wytrzymałości grających i tutaj ponownie mogę przypomnieć swoje uwagi o pozornej prostocie kompozycji Reicha, które mimo uproszczonego języka i powtarzalności materiału wymagają bezbłędnego odczytania partytury pod względem artykulacji, dynamiki, intonacji i koordynacji grających, tak by naprawdę udane wykonanie wzbudziło u publiczności zdziwienie: „aż 14 minut? Nie, tylko 14 minut!”. Temu wymaganiu muzykom z Grupy Colina Currie’go udało się w pełni sprostać, a sam utwór należy do moich ulubionych ze wszystkich zaprezentowanych na krążku.

Miłośnicy twórczości Steve’a Reicha mają okazję do poszerzenia kolekcji nagrań jego muzyki o pozycję niezwykle interesującą, utrzymaną na wysokim poziomie interpretacyjnym i technicznym, a przy tym autentyczną, jako że powstawała w obecności samego kompozytora. Wielbiciele perkusji jako takiej również sporo odnajdą w prezentowanym nagraniu za sprawą osoby i talentu jednego z najwybitniejszych współczesnych wirtuozów tej grupy instrumentów, zaś melomani stroniący od muzyki współczesnej mogą się przekonać, że nie taki diabeł straszny…Warto, a nawet trzeba posłuchać.


Paweł Chmielowski



Colin Currie & Steve Reich

Live at Fondation Louis Vuitton

Steve Reich

Clapping Music; Proverb; Mallet Quartet; Pulse; Music for Pieces of Wood

Colin Currie Group Synergy Vocals Steve Reich (klaskanie) Colin Currie, perkusja, kierownictwo artystyczne (dyrygent)

Colin Currie Records CCR0003 w. 2019, n. 2017 CD, 64’24” ●●●●●○



Komentarze

Popularne posty