Przegląd nagrań Ëvoe Records (2) - zakochani wrogowie w operach G.F. Händla.
Dość
długo ta płyta czekała na swoją publikację w Płytomaniaku, w
końcu nadszedł czas na prezentację kolejnego albumu z małej,
niezależnej wytwórni Ëvoe Records, specjalizującej się w
nagraniach muzyki dawnej. Tym razem wybrano fragmenty z oper Georga
Friedricha Händla poświęcone pewnemu określonemu tematowi: uczuciom, nie tylko między zakochanymi parami, ale również między
wrogami. Takie ujęcie problemu znalazło w osobie kompozytora
niezrównanego mistrza charakterystyki psychologicznej swoich
bohaterów, który przygotował dla śpiewaków arie nie tylko porywające
wirtuozerią wokalną, ale również stawiające duże wymagania pod względem
zrozumienia treści i oddania jej odpowiednimi środkami muzycznej
ekspresji.
Najmniejszego
problemu z podołaniem owym wyzwaniom nie ma doskonale znany
miłośnikom pięknego śpiewu Jakub Józef Orliński, robiący już
prawdziwą furorę na scenie barokowej wokalistyki. Całkowicie
zasłużenie zresztą, co potwierdza każda pozycja programu
niniejszego krążka, rozpoczętego wirtuozowską arią Tamerlana A
dispetto d’un volto ingrato. Artysta oszałamia nie tylko
nienaganną techniką i brawurą, pokonując najeżone trudnościami
pasaże w sposób zapierający dech w piersiach nie tyle u niego, co u
zafascynowanych słuchaczy. Imponuje precyzją intonacji i kontrolą
nad oddechem. Podobnymi zaletami cechuje się błyskotliwe zakończenie
II aktu opery Partenope Furibondo spira il vento, gdzie
Arsace gniewa się na Rosmirę za odrzucenie go. Dramatyczne akcenty,
wsparte wyrazistym instrumentalnym akompaniamentem i krótkimi,
ostrymi dźwiękami smyczków, przynosi recytatyw Tolomea z finału
III aktu Che più
si tarda. Jakub Józef Orliński doskonale oddaje położenie
bohatera przed wypiciem pucharu z trucizną i wielość emocji, jakie
nim targają. Wczuwa się w postać niezwykle sugestywnie, a jego
wysiłek od razu udziela się słuchaczowi. Nie dziwi zatem fakt, że
następująca potem poruszająca Stille amare na tle miarowego
kroczącego klawesynu i smyczków oszałamia głębią, pięknem i
słodyczą głosu artysty. To samo da się powiedzieć o cudownym
wprost fragmencie z I aktu Rodelindy – arii Bertarida Dove
sei, amato bene, opiewającym jego miłość do żony. Jakub
Józef Orliński śpiewa z takim wyczuciem i żarliwością, że nie
sposób nie wzruszyć się i pomyśleć, że geniusz Georga
Friedricha Händla naprawdę
znalazł swojego wspaniałego interpretatora. Osobiście zawsze
bardzo ceniłem w tej arii natchnioną kreację nie byle kogo, bo
Andreasa Scholla, ale nasz rodak może zmienić moje dotychczasowe
preferencje...Na ogromne pochwały zasługuje także dykcja artysty,
nie ma najmniejszych problemów ze zrozumieniem wykonywanego przez
niego tekstu, a sposób frazowania i miękkość linii melodycznych w
legato są po prostu zachwycające.
Tych
superlatywów
nie da się w moim przekonaniu, niestety, powiedzieć o partnerującej
mu Natalii Kawałek. Już poprzedni album, z dziełami Vivaldiego,
recenzowany przeze mnie na tym blogu jakiś czas temu, zasiał we
mnie wątpliwości co do oceny wykonań śpiewaczki, a niniejszy
tylko je pogłębił. Artystka przedstawia się jako mezzosopran,
podczas gdy wszystkie partie bohaterek dzieł Händla zaprezentowane
na omawianym albumie pomyślane
były na głos sopranowy: Dorinda z Orlanda,
Romilda z Kserksesa,
Ginevra z Ariodante,
tytułowa
Rodelinda, Armida z Rinalda
(w pierwszej wersji), Clizia z Tezeusza.
Na
mnie osobiście jej udział nie robi zbyt wielkiego wrażenia i nie daje
mi powodów do wielkich wzruszeń czy szczególnej satysfakcji
podczas słuchania nie tylko wcześniejszego
krążka z
Vivaldim,
ale i niniejszego. Oczywiście,
każdy z melomanów ma swoje preferencje i dane wykonanie może mu
się podobać lub nie, ale ja niestety w przypadku produkcji Natalii
Kawałek skłaniam się ku drugiej opcji. Już pierwsza
aria, piekielnie trudna zresztą, a mianowicie Amor
è qual vento
z Orlanda,
zapowiada ogólne wrażenie śpiewu artystki: niezbyt korzystne. Są
interpretacje o wiele bardziej przekonujące zarówno pod względem
technicznym (przede wszystkim precyzyjna intonacja, umiejętne
posługiwanie się rejestrami i pokonywani ogromnych skoków
interwałowych), jak również samej urody i
brzmienia głosu. Do takich należy według mnie poniższy występ
Węgierki Emöke Baráth, z
którym wersja polskiej mezzosopranistki nie może się równać.
Daje
nam wyobrażenie wyzwań, z jakimi musi się zmierzyć każda
sopranistka sięgającą po ten utwór:
Szczerze wątpię, czy rozważania Dorindy nad naturą miłości w wersji Natalii Kawałek wpisują się w jakikolwiek sposób w zamierzenia kompozytora i autora libretta. Odnoszę wrażenie, że niekiedy wydaje się nie panować nad głosem, nie trzyma go w ryzach technicznej dyscypliny, co skutkuje brzydkimi w odbiorze dźwiękami, zwłaszcza w dolnej skali z jednej strony, z drugiej zaś forsowaniem w górze aż do granicy nieprzyjemnego krzyku i problemami z utrzymaniem go z odpowiednią precyzją. Świadczy o tym chociażby Furie terribili, popisowa aria Armidy z V sceny I aktu Rinalda. Możliwości porównywania są wielorakie i w tym przypadku okazują się wg mnie bezwzględne dla naszej artystki, skoro odnaleźć można naprawdę wiele bardziej przekonujących wykonań tego utworu, jak chociażby z udziałem Simone Kermes na jej najnowszym albumie (Sony Classical). Nieco więcej satysfakcji sprawia Natalia Kawałek w wielkiej arii Vo' far guerra z II aktu tej samej opery, rozciągniętej do prawie 11 minut za sprawą długiego i wirtuozowskiego solo klawesynu (brawa dla Ewy Mrowcy). Prezentuje się przekonująco w opętanej żądzą zemsty i innymi silnymi emocjami czarodziejki. Zupełnie już dobrze sprawdza się natomiast śpiewając z Jakubem Józefem Orlińskim w muzycznej sprzeczce Romildy i Asamenesa Troppo oltraggi la mia fede z Kserksesa, czułym i poruszającym pożegnaniu Bertradida i Rodelindy Io t’abbraccio, a przede wszystkim przepięknym, nastrojowym rozstaniu Clizii i Arcane Addio mio caro bene z Tezeusza. W nich Natalia Kawałek na tle fantastycznego aparatu wokalnego kolegi zaprezentowała się najlepiej. Artyści pokazują zalety natchnionej interpretacji, poruszając odbiorcę szczerością uczuć i zaangażowaniem. Zmysłowe połączenie obu głosów w muzyce pełnej zadumy i melancholii z jednej strony, zaś żarliwości i żywszych akcentów z drugiej naprawdę może się podobać.
Nie
można również nie wspomnieć o udziale formacji Il Giardino
d’Amore, prowadzonej przez Stefana Plewniaka. Mamy tu do czynienia
oczywiście z barokową
orkiestrą posługującą się historycznymi instrumentami i
grającą z odpowiednią manierą. Liczy zaledwie dziesięciu
muzyków, co jest dość skromną obsadą i mam niekiedy wrażenie,
że muzyka kompozytora w całej swej pełni i teatralności
zabrzmiałaby jeszcze lepiej w zespole większym liczebnie o bardziej
wyrazistym brzmieniu. Tym niemniej słyszymy nie tylko zaangażowanie
głównego skrzypka pełniącego rolę dyrygenta, ale i wszystkich
członków zespołu, żywe, czasami nawet bardzo szybkie i efektowne
tempa, typowe dla interpretacji muzyki dawnej. Orkiestra
tworzy bardzo interesujące tło dla produkcji śpiewaków. Szkoda
zatem,
że z niezwykle bogatego
dorobku scenicznego
autora Mesjasza
nie zdecydowano się wybrać czysto instrumentalnych pozycji (np.
jakiejś uwertury), skoro pozwolił na to łączny czas albumu, dosyć
krótki, trzeba przyznać, jak na płytę z dziełami
autora kilkudziesięciu oper.
Na
uwagę zasługuje ładna oprawa plastyczna albumu, kolorowa i ze
zdjęciami śpiewaków. Książeczka zawiera biogramy wykonawców,
krótki komentarz o kompozytorze i repertuarze w pięciu wersjach
językowych. Chwalić należy wydawcę zarówno za to, jak i za
przekład na polski oryginalnych włoskich tekstów arii. Jakość
dźwięku również jest satysfakcjonująca.
Miło,
że polscy wykonawcy coraz bardziej zaznaczają swoją obecność na
scenie barokowej muzyki. Płyty wytwórni Ëvoe nie można przeoczyć,
choć nie grozi jej zapewne pominięcie i zapomnienie za sprawą
coraz liczniejszej rzeszy fanów wspaniałego śpiewu Jakuba Józefa
Orlińskiego, głównego bohatera omawianego albumu.
Paweł Chmielowski
(plytomaniak.blog@gmail.com)
Paweł Chmielowski
(plytomaniak.blog@gmail.com)
Enemies in love
Georg
Friedrich Händel
Arie
i duety z oper: Tamerlano, Orlando, Serse, Partenope, Tolomeo,
Ariodante, Rodelinda, Rinaldo, Teseo
Jakub
Józef Orliński, kontratenor; Natalia Kawałek, mezzosopran • Il
Giardino d’Amore • Stefan Plewniak; skrzypce, dyrekcja
Ëvoe
Records Ëvoe 005 • w. 2018, n. 2016 • 56’29” ●●●●○○
Autor
dziękuje wytwórni Ëvoe Records i panu Stefanowi Plewniakowi za
nadesłanie nagrania do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz