Kontrowersyjna? Niebanalna? Interesująca? VII Symfonia G. Mahlera.

 


Kolejny gracz na rynku fonograficznym stawiający na własne produkcje płytowe, nie zaś na kontrakty z tradycyjnymi wytwórniami, instytucja o ogromnych zasługach w kraju i międzynarodowej renomie, czyli Bawarska Opera Państwowa, inauguruje działalność swojej agendy zajmującej się produkcją i sprzedażą nagrań. Nie pierwszy, ani nie ostatni to przypadek tego rodzaju, co doskonale znamy z aktywności znanych i prestiżowych formacji artystycznych z Niemiec, Austrii, Wielkiej Brytanii czy USA, obecnych również u Płytomaniaka w postaci recenzji im poświęconym. Żeby przywołać przykład, warto sięgnąć po dokonania chociażby Filharmoników Berlińskich, Monachijskich, Londyńskich, Symfoników Londyńskich, Chicagowskich czy Narodowej Orkiestry z Waszyngtonu, nie mówiąc już o mojej ulubionej – Królewskiej Orkiestrze Concertgebouw z Amsterdamu. Doskonale znana wielbicielom spektakli operowych monachijska instytucja opiera się na działalności artystycznej Bawarskiej Orkiestry Państwowej, która w dodatku wykonuje muzykę również poza kanałem w swoim teatrze, sięgając po typowy, symfoniczny repertuar, czego przykłady omówiłem np. tutaj.

Nic więc dziwnego, że pierwszy krążek pod własnym szyldem poświęcono właśnie temu segmentowi działalności formacji, noszącej w niemieckim oryginale nazwę Bayerisches Staatsorchester, na której czele w latach 2013-2019 stał obecny szef Filharmoników Berlińskich, Kirył Pietrenko. O jego działalności na prestiżowym stanowisku pisałem trochę wcześniej i będzie jeszcze okazja, by o niej wspomnieć przy okazji czekającej na recenzję publikacji własnej wytwórni owej orkiestry, ale tym razem obiektem mojego zainteresowania jest nagranie z 29. maja 2018 roku z Teatru Narodowego w Monachium, kiedy Pietrenko powoli odchodził z dotąd piastowanego stanowiska i poprowadził wtedy VII Symfonię Gustawa Mahlera. Dzieło bliskie dyrygentowi, który odnosił nim duże sukcesy podczas koncertów w Niemczech oraz za granicą, na przykład podczas słynnych londyńskich Promsów. Co ciekawe, występował z nią również ze swoim nowym zespołem z Berlina.

Jaki jest efekt końcowy? Uważni obserwatorzy niemieckiej sceny muzycznej i rynku fonograficznego wiedzą, że rosyjski kapelmistrz jest artystą budzącym mieszane wrażenia, jeśli chodzi o swoje artystyczne kreacje, aczkolwiek nie można mu odmówić zarówno doświadczenia, kompetencji, jak i osobowości. Nie znaczy to jednak, że odpowiadają one gustom wszystkich – polecam tutaj zapoznać się z moimi wrażeniami odniesionymi w swoim czasie przy słuchaniu i oglądaniu jego występów w Berlinie. Sądzę, że u zagorzałych fanów muzyki Mahlera prezentowane nagranie również może wywołać dyskusje i podzielić grono słuchaczy na tych, którzy je skrytykują i na tych, którzy je docenią. Jestem raczej w drugim obozie i choć Kirył Pietrenko nie należy do moich ulubionych artystów, to niniejsze wykonanie zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Wynika z kilku aspektów: mojej sympatii dla VII Symfonii, wyjątkowego osiągnięcia dyrygenckiego, zaangażowanej i efektownej gry orkiestry, a także, w efekcie końcowym produktu, jakim jest płyta kompaktowa z zapisem wydarzenia, bardzo dobrej realizacji technicznej nagrania i jakości dźwięku, co w przypadku każdej kompozycji Gustawa Mahlera, zwłaszcza przeznaczonej na tak dużą obsadę, jest niezmiernie ważne.

Z pewnością kontrowersje u odbiorców, zwłaszcza krytyków, wzbudzi kwestia tempa. Pietrenko słynie, niestety, z szybkich interpretacji, co nie zawsze wychodzi na dobre prowadzonym przez niego dziełom. Owszem, są starannie przygotowane, opanowane do perfekcji, imponujące i wywołują gromkie brawa publiczności, ale czy to wszystko, czego można od nich wymagać? Niniejsze nagranie sytuuje się w gronie najkrótszych rejestracji VII Symfonii, miesząc się w zaledwie 72 minutach, a więc daleko od ekstremów innego rodzaju, czyli monumentalnych i szerokich wizji Otto Klemperera (EMI) czy Leifa Segerstama (Chandos), trwających 87-88 minut. Sam fakt nie budzi u mnie osobiście wielkiego entuzjazmu, co dotyczy głównie części pierwszej i głównego tematu, mającego być wg zamierzeń kompozytora wolnym i tajemniczym budulcem owego ogniwa, tymczasem pod energiczną batutą Kiryła Pietrenko muzyka prze do przodu, a ów ważny początek wydaje się tracić na sekrecie i nastroju, przypominając często, w różnych odmianach w przebiegu, marsza. Notabene, tenże jest charakterystycznym składnikiem całej Siódmej, wypełnionej właśnie najbardziej typowymi dla Mahlera składnikami: żywiołem tańca, wyraźnym rytmem (marsza) oraz pięknem i liryzmem (nie bez powodu o dziele mówi się „Pieśń nocy”). Wracając do oceny przedsięwzięcia, szybsze niż zazwyczaj tempo może się nie podobać, ale jakość wykonania, gry orkiestry, zwartość przebiegu i doskonałe zrozumienie materii nie wyrządzają muzyce większej krzywdy, a co więcej antycypują wykonanie całości. Skupione na szczegółach, nie traci jednak szerszego obrazu, dzięki czemu zaprezentowana wizja jest spójna i wpisuje się w potęgę i bogactwo wyrazu, a także w doskonałą architekturę formalną. Zapisy partytury są realizowane z wielką pieczołowitością, orkiestra i kapelmistrz świetnie odnajdują się w gąszczu szczegółów instrumentacyjnych i artykulacyjnych, ujawniając ogrom myśli, wątków, kontrapunktów i barw, w jakie obfituje Siódma. Również krótkich cytatów z twórczości własnej i cudzej, odnajdywanie których jest ciekawą i inspirującą muzyczną rozrywką podczas słuchania.

Jest jeszcze jedna rzecz warta uwagi, którą należy poczytać na plus wizji Pietrenki i Bawarskiej Orkiestry Państwowej. Symfonia e-moll jest utworem wymagającym i trudnym z różnych względów. Potężne rozmiary, wielka obsada z tak ekscentrycznymi dodatkami, jak gitara i mandolina, częste i nagłe zmiany tempa, skomplikowana instrumentacja, w gąszczu której należy poruszać się umiejętnie, z wyczuciem i absolutnym przekonaniem. To ostatnie udało się wykonawcom w stopniu wręcz imponującym. Porzucając kwestię żywej narracji i szybszego tempa, które w sumie nie przeszkadzają mi tak bardzo, bo przy okazji rzuca jakieś nowe i świeże światło na dobrze znany utwór, wolny tutaj od rutyny i potrafiący przykuć uwagę znających go doskonale słuchaczy, należą się pochwały za ułatwienie odbiorcom śledzenia toku muzyki i przejrzystość brzmienia oraz faktury. Narracja jest logiczna, przekonująca, zwarta i konkretna, lecz mimo tego słychać potencjał melodyczny i emocjonalny utworu – w pomysłowo odkrywanych i kunsztownie pokazywanych szczegółach brzmienia oraz orkiestracji, będącej imponującym osiągnięciem kompozytora.

Energia dyrygenta i pasja, z jaką prowadził VII Symfonię, udzieliła się orkiestrze, grającej znakomicie, a z pewnością monachijskiej publiczności, aczkolwiek nie mamy tutaj zarejestrowanej reakcji tejże po wybrzmieniu ostatniego, krótkiego i głośnego akordu, wieńczącego całą wielką, niełatwą, ale fascynującą kompozycję. W jej odbiorze pomaga znakomite opracowanie materiału przez inżynierów pod kątem publikacji na kompakcie, dzięki czemu można docenić zarówno dobrą akustykę Teatru Narodowego w stolicy Bawarii, jak i ładny, pełny i czysty dźwięk, zadziwiająco dobry jak na rejestrację na żywo.

Moje uznanie budzi też warstwa edytorska – prosta, ale estetyczna i mogąca się podobać. Mamy do czynienia z albumem w twardej oprawie z czerwoną okładką i napisami w formie złotych tłoczeń, w środku zaś czarno-biały wyczerpujący i fachowy komentarz o repertuarze i wykonawcach, ilustrowany kolorowymi zdjęciami. Choć całość jest wydrukowana na „zwykłym” papierze, to solidność treści i przyjemna szata graficzna wywierają dobre wrażenie. Szkoda może jedynie, że sam kompakt wciśnięty jest w papierową kopertę przyklejoną na trwałe do wewnętrznej strony tylnej okładki, z czym może być związane ryzyko nieumyślnego uszkodzenia czy podrapania płyty przy mało ostrożnym wyciąganiu i umieszczaniu.

Miejmy jednak nadzieję, że nabywcy prezentowanego wydawnictwa nie dopuszczą do takiej straty, ponieważ wykonanie VII Symfonii Gustawa Mahlera, być może  kontrowersyjne, ale również interesujące, jest na pewno niebanalne i pobudza do refleksji nawet tych, którzy mają już ustalonych faworytów w bogatej dyskografii dzieła (niżej podpisany – np. Michaela Gielena czy Claudia Abbado). Za pewną świeżość przekazu, odwagę interpretacyjną i zmierzenie się z wyzwaniami niesionymi przez trudną i wymagającą partyturę, należy się monachijskim muzykom i rosyjskiemu dyrygentowi kredyt zaufania i docenienie ich wspólnego osiągnięcia. Wydawcy – Bawarskiej Operze Państwowej gratulacje z powodu tak udanej inauguracji nowego rozdziału swojej działalności. Z niecierpliwością czekam na kolejne, już pod wodzą nowego głównego dyrygenta – Władimira Jurowskiego.


Paweł Chmielowski


Gustaw Mahler

Symfonia nr 7 e-moll

Bayerisches Staatsorchester Kierył Pietrenko, dyrygent

BSOREC0001 w. 2021, n. 2018 CD, 72'32” ●●●●●

Nagranie w postaci fizycznego albumu audio zostało wysłane do autora bezpośrednio przez wydawcę, Bawarską Operę Państwową w Monachium. 

Komentarze

Popularne posty