Wielość muzycznych wrażeń - w Pieśniach i Symfonii F. Schuberta.

 


Ostatnio poświęcałem swoją uwagę jednej z najlepszych operowych produkcji wytwórni Aparté, będącej zasługą stałej współpracy ze znakomitą formacją Les Talents Lyriques i Christophem Roussetem, a tymczasem nie opuszczajmy jeszcze zarówno owego wydawnictwa, jak i zespołów grających na instrumentach historycznych, ale tym razem przemieśmy się dość znacząco w czasie, do okresu romantyzmu. Nie sposób go sobie wyobrazić bez wspaniałej i zróżnicowanej twórczości Franciszka Schuberta. W niej z pewnością wyróżnić można dwa żywioły: wokalny i instrumentalny, pieśniarski i symfoniczny, a krążek francuskiego wydawcy reprezentuje wspomniane tendencje, przynosząc zarówno wybrane Pieśni największego ich twórcy w dziejach muzyki, jak i jego najsłynniejszą kompozycję orkiestrową, obrośniętą legendą, owianą tajemnicą i zajmującą ważne miejsce w swoim gatunku w historii (Symfonia h-moll).

Program ciekawy i rozbudzający apetyt miłośników twórczości Schuberta, a do takich zalicza się niżej podpisany, ale jak to się ma do zapowiedzianej wcześniej formacji grającej na instrumentach historycznych? Taką jest doskonale znana melomanom austriacka grupa Concentus Musicus, założona bardzo dawno temu, bo już w roku 1953 przez wiolonczelistę i dyrygenta Nicolausa Harnoncourta i prowadzona przez niego aż do wycofania się z działalności artystycznej z powodu złego staniu zdrowia na rok przed śmiercią (2016). O tym artyście Płytomaniak napisze jeszcze już niedługo, recenzując zapis jego ostatniego koncertu z Tonhalle Zürich, obecnie znaną jako Philharmonia Zürich, zawierającego arcydzieła W. A. Mozarta i Ludwika van Beethovena. Tymczasem wróćmy jeszcze do wiedeńskiej formacji, którą po śmierci zasłużonego pioniera historycznych praktyk wykonawczych i znawcy muzyki dawnej przejął klawesynista Stefan Gottfried i on w roli dyrygenta prowadzi grupę na niniejszym albumie.

Jego ważną pierwszą część stanowią orkiestrowe opracowania wybranych Pieśni, dokonane przez Johannesa Brahmsa (też arcymistrza wokalnej liryki), a także Antona Weberna – w przypadku tego drugiego autora od razu uspokajam zaniepokojonych melomanów, nie ma tu nic z jego „wynalazków”. Choć wydaje się, że nic nie zastąpi oryginału, bo Schubertowskie Gesänge i Lieder brzmią wyjątkowo przejmująco i pięknie w swej pierwotnej postaci, to próbę przeniesienia partii fortepianowej na orkiestrę należy uznać za udane i przekonujące. Zaletą rozwiązania zastosowanego przez obu sławnych aranżerów jest posłużenie się zespołem o stosunkowo niewielkiej obsadzie, dzięki czemu zachowana jest intymność wyrazu i przejrzystość linii melodycznej oraz instrumentalnego akompaniamentu. To doskonale wpisuje się w grę zespołu Concentus Musicus, w którym zdecydowanie wyróżniają się instrumenty dęte drewniane oraz waltornie, smyczki brzmią subtelnie, zaś przeważa spokojny, liryczny klimat, dający okazję do pokazania walorów gry i muzykalności członków orkiestry, wspomagających zaproszonego gościa, a jest nim nie byle kto, bo mający spore rzesze fanów, również w Polsce, austriacki bas-baryton Florian Boesch. Pieśni Schuberta nie są mu oczywiście obce, dla wytwórni Onyx i Hyperion zarejestrował trzy wielkie cykle, z których pojedyncze wyjątki pojawiają się na niniejszym krążku (Deszcz łez z Pięknej Młynarki, Drogowskaz z Podróży zimowej i Jej obraz z Łabędziego śpiewu). Artysta jest w bardzo dobrej formie wokalnej, w siedmiu starannie dobranych pozycjach czerpie ze swuch bogatych doswiadczeń i perfekcyjnej znajomości repertuaru, oddaje całe spektrum emocji podmiotu lirycznego, tak przejmująco i trafnie zilustrowanych przez geniusz kompozytorski Schuberta, z których na plan pierwszy wysuwają się oczywiście miłosne marzenia i perypetie, lecz również znacznie poważniejsze uczucia, autorstwa wybitnych niemieckich poetów, w wierszach których kompozytor odnalazł materiał zadziwiający jakością literacką i uczuciowością, wprawiający swym pięknem nawet dzisiaj wielbicieli niemieckiej literatury doby romantyzmu (Wilhelm Müller, Friedrich Rückert, Johann Wolfgang von Goethe, Johann Baptist Mayrhofer, Heinrich Heine, Friedrich Schiller). Słuchanie przez ponad dwadzieścia minut mini-recitalu opartego na orkiestracji wybranych Pieśni Schuberta jest z pewnością doznaniem poruszającym z uwagi na doskonałą współpracę solisty i pięknie brzmiącej orkiestry, a przy tym świeżym i twórczym, pokazującym doskonale znane utwory w nowym, równie pięknym i wzruszającym kształcie, co jest w pierwszym rzędzie zasługą niezwykle emocjonalnej i dogłębnie przemyślanej kreacji Floriana Boescha, nie bez powodu uważanego za czołowego współczesnego interpretatora romantycznej liryki wokalnej. Wspaniale brzmiący głos, wciągająca i sugestywna narracja, wczucie się w warstwę tekstową i oddanie jej różnorodnymi środkami interpretacji, śpiewność linii melodycznych i wyrazistość deklamowanych fraz, z pewnością stanowią o sukcesie prezentowanego nagrania. Każda z Pieśni zasługuje na uwagę i zachwyt odbiorcy, ale gdybym miał podać swoją ulubioną pozycję, byłaby to chyba jedna z najpiękniejszych, najbardziej wzruszających miniatur stworzonych przez Franciszka Schuberta – Du bist die Ruh (Ty jesteś spokojem).

Równie wielkie emocje i poczucie obcowania z niebanalną kreacją wiążą się z utworem zajmującym drugą, dłuższą połowę krążka wytwórni Aparté. Któż nie zna Symfonii h-moll? Granej przez wszystkie orkiestry, przy każdej nadarzającej się okazji, nawet wtedy, gdy ta nie ma nic wspólnego z zawartością emocjonalną i głębią wyrazu utworu, należącego do najbardziej poruszających i s k o ń c z o n y c h dzieł swojego gatunku. Niewiele jest nagrań oddających sprawiedliwość wyjątkowej kompozycji, która nie miała też szczęścia po śmierci autora, odkryto ją i wykonano po raz pierwszy dopiero kilkadziesiąt lat po skomponowaniu, w 1865 roku w kuriozalnej wersji – do oryginalnych dwóch części dołączono wesoły, radosny finał III Symfonii D-dur! Fascynujące jest to, że nadal ostateczny zamysł kompozytora nie ujrzał światła dziennego i owiany jest tajemnicą. Powszechnie wykonuje się dzieło w pierwotnej postaci dwóch ogniw, podczas gdy zachowały się fortepianowe szkice trzeciego (Scherza), lecz ciągle nie wiadomo, jaki byłby finał utworu. Podejmowano wiele prób uzupełnienia materiału, najczęściej posługując się wskazówkami samego Schuberta i sięgając po jego muzykę sceniczną do Rozamundy, tworzonej w podobnym czasie, co Symfonia h-moll, oznaczana we współczesnych czasach jako siódma, nie ósma z kolei. Warto przy tej okazji dodać, że dzieło ma niedokończony kształt nie z powodu śmierci autora, która nastąpiła dopiero osiem lat później, prace nad kompozycją bowiem miały miejsce już w roku 1822.

Do perypetii związanych z powstaniem i ustaleniem kształtu Symfonii nawiązuje okładka wydawnictwa, będącego przedmiotem mojej recenzji, gdzie tłumaczenie na angielski podtytułu dzieła opiera się na triku marketingowym, igraszce słowno-kolorystycznej. Na czarno wyróżniony jest fragment słowa „finished”, zaś słabszym, ledwo widocznym na białym tle widnieje przedrostek „un”, czyli w tym kontekście „nie”. Wskazuje to, oczywiście, na fakt sięgnięcia po zrekonstruowaną postać partytury, dokonaną wg nutowego urtextu przez Benjamina-Gunnara Cohrsa, badacza i muzykologa zasłużonego w opracowaniu dzieł Antona Brucknera. Datowane na rok 2015 opracowanie zawiera się w czterech częściach, przy czym Scherzo bazuje na fortepianowych szkicach całości samego autora i zachowanych dwóch stronach instrumentacji, które ostatecznie doprowadził do skończonej postaci na początku lat 80. dyrygent i kompozytor Nicola Samale, zaś jako Finał wykorzystano wspomniany już wyżej muzyki teatralnej do Rozamundy (Entracte z I aktu). Bardzo uważni słuchacze z pewnością będą się w niej doszukiwać podobieństw motywicznych do dwóch znanych ogniw. Osobiście, uznaję to za ciekawe i w sumie przekonujące rozwiązanie, albowiem użyty fragment odznacza się siłą wyrazu, dynamizmem, pasją, i stanowi dramatyczne zwieńczenie całości (ostatni akord w dynamice fortissimo jest w moll).

Samo wykonanie w nowej wersji spodobało mi się, choć zdaję sobie sprawę, że może być kontrowersyjne, zaś w praktyce koncertowej Symfonia h-moll nadal będzie się pojawiała w najbardziej znanym, dwuczęściowym kształcie. Sądzę jednak, że warto uważnie się zapoznać z prezentowaną edycją partytury, jak i jej bardzo dobrym wykonaniem. Podobać się może jakość dźwięku, bowiem sesje nagraniowe miały miejsce z słynnej Złotej Sali Wiedeńskiego Towarzystwa Muzycznego, z ładną, pełną akustyką, operującą bogatym zakresem dynamiki. Concentus Musicus, po raz pierwszy bez Nicolausa Harnoncourta, za to ze Stefanem Gottfriedem, doskonale odnajduje się w stylistyce i instrumentacji dzieła, eksponowany jest rytm, wyraziste akcenty, tempo jest dość szybkie, lecz wywierające odpowiednie wrażenie, dyrygent w kulminacjach daje spore pole do popisu najgłośniejszym i najbardziej spektakularnym instrumentom – trąbkom i puzonom, lecz z wyczuciem kieruje uwagę odbiorcy również w stronę solówek drewna, pięknych rogów, czy smyczków, z których szczególnie wiolonczele mogą się pochwalić słynnym, śpiewnym tematem w pierwszej części. Całość jest efektowna, zapada w pamięć, intryguje i sprawia, że można zacząć się przekonywać do kompletnej wersji VII/VIII Symfonii h-moll Franciszka Schuberta.

Ciekawy repertuar, łączący nowe i nieznane, oryginał i jego opracowanie, liryzm i dramatyzm, bardzo dobre wykonanie, świeżość i wysoka jakość interpretacji, a także dobra realizacja techniczna przedsięwzięcia sprawiają, że prezentowane wydawnictwo z pewnością powinno zainteresować wielbicieli kompozytora i dostarczyć im sporo ciekawych wrażeń.


Paweł Chmielowski


Franz Schubert

Pieśni w orkiestracji Antona Weberna i Johannesa Brahmsa: Tränerregen D 795 Nr. 10; Der Wegweiser D 911 Nr. 20; Memnon D 541; Geheimes D 719; Ihr Bild D 957 Nr. 9; Gruppe aus dem Taraturs D 583; Du bist die Ruh (D 776); Symfonia nr 7(8) h-moll D 759, „Niedokończona”

Florian Boesch, bas-baryton Concentus Musicus Stefan Gottfried, dyrygent

Aparté AP189 w. 2018, n. 2018 CD, 66’24” ●●●●●○


Nagranie w postaci fizycznego krążka audio zostało nadesłane do autora bezpośrednio przez wydawcę, wytwórnię Aparté. Jej polski dystrybutor w żaden sposób nie przyczynił się ani do uzyskania materiału do recenzji, ani do opublikowania tejże na stronie.

Komentarze

Popularne posty