Wschodząca gwiazda opery - Petr Nekoranec śpiewa francuskie arie.

 


Przeglądając ostatnie teksty zauważyłem, że już od dawna nie gościła u Płytomaniaka muzyka operowa, więc czym prędzej nadrabiam owe zaległości, mając nadzieję na kolejne teksty poświęcone recitalom oraz pełnym rejestracjom dzieł, co, o dziwo, nadal ma miejsce. Najpierw pozwolę sobie sięgnąć po ciekawego nagrania czeskiej wytwórni Supraphon, mającej nieocenione zasługi zarówno w promowaniu swojego repertuaru, jak i przede wszystkim rodzimych artystów. Krążek będący przedmiotem mojego omówienia wpisuje się w drugą tendencję, jego bohaterem jest młody tenor Petr Nekoranec, urodzony w roku 1992, określany jako wielką nadzieję najmłodszej generacji śpiewaków operowych, wcześnie dostrzeżony przez miejscowych decydentów (pierwszy występ z Czeską Filharmonią, na czele której stał maestro Jiří Bělohlávek, miał miejsce na początku 2014 r.). Absolwent konserwatorium w Pardubicach, uczestniczył z powodzeniem w wielu konkursach krajowych i zagranicznych, a także został stypendystą dwuletniego cyklu dla młodych śpiewaków, organizowanego przez nowojorską MET, w której zadebiutował oficjalnie w 2017 roku. Następnie przyszły występy w renomowanych instytucjach i teatrach muzycznych, przede wszystkim w Państwowej Operze w Stuttgarcie, z którą był związany jako solista w latach 2018-2020. Od sezonu 2021/2022 częściej może go słyszeć na miejscu nie tylko czeska publiczność w Praskim Teatrze Narodowym.

Petr Nekoranec, mimo że poświęca sporo uwagi rolom w dziełach W. A. Mozarta czy włoskiego belcanta, zdecydował się nagrać wybór romantycznych francuskich arii, „repertuaru bliskiego memu sercu”, jak sam przyznaje. Artysta, obdarzony lekkim, jasnym, lirycznym głosem tenorowym, wydaje się być całkowicie pewny słuszności takiego kroku, podążając wiernie za głosem artystycznego instynktu. Należy to docenić, aczkolwiek ja z niecierpliwością czekam na moment, kiedy albo on sam, albo inna wschodząca gwiazda operowej sceny z Czech poświęci swój debiutancki krążek ariom z oper czeskich lub słowiańskich w szerszym kontekście (kiedy któryś z młodych i obiecujących tenorów nagra chociażby moją ulubioną, przepiękną arię Lewka z Nocy majowej Mikołaja Rimskiego-Korsakowa?). Przyznajmy, że płytowych portretów kolejnych Faustów, Namirów, Werterów, Toniów, Romeów i innych Kawalerów des Grieux było już sporo, więc kolejnym śmiałkom sięgających po arcydzieła romantycznej francuskiej opery nie brakuje konkurencji. Za to krążek poświęcony takim postaciom, jak Dalibor, Książę, Jeník, Laca czy Lukáš w wykonaniu obiecującego młodego artysty byłby nie tylko znaczącym punktem w artystycznej karierze, ale również całkiem dobrym chwytem marketingowym. Być może jeszcze Petr Nekoranec sięgnie i po rodzimy repertuar, tym bardziej, że wykonuje czeskie pieśni (Morawskie Duety Antonína Dvořáka nagrał dla Supraphonu o rok wcześniej). Fakt związania się z praskim Národním divadlem wydaje się być obiecujący pod tym względem.

Inny aspekt wykonywania francuskich arii nie jest związany tylko z ogromem konkurencyjnych nagrań współczesnych i dawniejszych mistrzów tego repertuaru, wśród których można znaleźć naprawdę wielkie nazwiska, ale również kwestią, nazwijmy ją, filologiczną. Trzeba naprawdę dobrze posługiwać się piekielnie trudnym pod względem wymowy i artykulacji językiem Balzaka, by mierzyć się z ariami w nim napisanymi, a na dodatek poświęcić im cały, trwający prawie godzinę recital. Petr Nekoranec jest w moim przekonaniu interesującym i bardzo utalentowanym śpiewakiem, poszczycić się może naprawdę pięknym, lekkim, giętkim, lirycznym tenorem, idealnie wpisującym się nie tylko we francuską elegancję, ale również doskonale oddającym przede wszystkim miłosne zawody, nadzieje i perypetie młodych z reguły bohaterów, czego przykładów na przedstawianym krążku jest sporo. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że jego śpiewowi po francusku niekiedy brakuje należytej wyrazistości dykcji, ale to musieliby ocenić fachowcy w tej dziedzinie, ponieważ ja sam nie władam francuszczyzną w stopniu biegłym. Doceniam ambicję młodego śpiewaka i chęć zaprezentowania ukochanego repertuaru, ale trudności języka francuskiego mogą niekiedy rzutować na efekt końcowy. Moje obawy potwierdziły się przy wyrywkowym słuchaniu alternatywnych wersji kilku punktów programu, chociażby w słynnej arii Fausta Ch. Gounoda (Salut), gdzie o wiele lepsza dykcja wykonujących ją artystów, nie mówiąc już o ich doświadczeniu i uznaniu, jakim się cieszyli (Alfredo Kraus, Nicolai Gedda), przedstawiały zupełnie inną, nieporównywalną jakość. Nie chciałbym być źle zrozumianym i czynić z tego aspektu moich odczuć głównego zarzutu młodemu artyście, ale jednak lubię rozumieć, czego słucham, a w przypadku nieznanego lub niezbyt dobrze znanego języka chciałbym go w śpiewie rozpoznać bez większych problemów. Nie stawiając się tutaj jako w roli filologicznego autorytetu w zakresie francuszczyzny, występ czeskiego tenora pozostawił jednak poczucie pewnego niedosytu.




Ogólne jednak rzecz biorąc, niniejszy album dostarczył mi znacznie więcej zdecydowanie pozytywnych doznań za sprawą wspomnianego już pięknego tenorowego głosu artysty, a także świadomego doboru repertuaru. Co prawda nie ma w nim jakichś szczególnych odkryć, o światowych premierach fonograficznych nie wspominając, ale jest ułożony starannie, świadomie z atrakcyjnych pozycji sławnych francuskich oper. Dominują wśród nich nastrojowe i liryczne arie, w których jasny, lekki i młodo brzmiący wokalny instrument Czecha sprawdza się znakomicie. Rzecz jasna, żaden adept operowego śpiewu nie oparłby się pokusie wykonania sławnego romansu Namira z Poławiaczy pereł G. Bizeta. Również Petr Nekoranec próbuje swych sił w tym arcydziele przejmującej i smutnej liryki, jego płacz (Je crois entendre encore) wzrusza i przekonuje szczerością uczucia. Nie brak tego w ariach opisujących równie intensywne emocje bohaterów, przede wszystkim zaś miłosne perypetie, jak chociażby w pięknych, poruszających i lirycznych ariach autorstwa H. Berlioza, L. Delibesa, É. Lalo czy Ch. Gounoda, ale tym razem w dwóch pozycjach tego ostatniego z Romea i Julii; po przepięknie zaśpiewanej arii Ah! Lève-toi, soleil! następuje jedyny duet, w którym artyście towarzyszy sopranistka Zuzana Marková (Ange adorable). Mimo że czeska śpiewaczka cieszy się dużym uznaniem na scenach krajowych i międzynarodowych, nie wywarła na mnie jakiegoś szczególnie zapadającego w pamięć wrażenia, choć nie sposób jej odmówić interesującego i wyrazistego głosu, sądzę jednak, że problemy z dykcją i wibracją odegrały tutaj swoją rolę. Petr Nekoranec deklaruje swoją miłość do belcanta, podejmując stosowne role, toteż nie zabrakło tutaj dwóch efektownych fragmentów z Córki pułku Gaetana Donizettiego: nastrojowego i namiętnego romansu Tonia Pour me rapprocher de Marie, a także tegoż popisowej i brawurowej arii Ah! Mes amis! Wielbiciele opery wiedzą, że królował w niej Luciano Pavarotti, który we współczesnych czasach znalazł godnego siebie następcę: Juana Diego Flóreza. Petr Nekoranec wykorzystuje ów hit, by dowieść, że śpiewa znakomicie nie tylko w ariach lirycznych i nastrojowych; nie jest mu obca także wokalna brawura i z pożądanymi przez publiczność wysokimi „C”, które, notabene, słychać nie tylko u Donizettiego, ale również u Gounoda czy Berlioza. Artysta prezentuje się wyśmienicie w muzyce popisowej i dynamicznej, czego równie dobrym przykładem jest błyskotliwie , a zarazem elegancko i z humoerm wykonany fragment Pięknej Heleny Jacquesa Offenbacha (Au mont Ida). Słucha się go z zachwytem, podziwiając niewątpliwie imponujące możliwości techniczne i artystyczną wszechstronność i dojrzałość. Nawet w miejscach naprawdę trudnych pod względem technicznym, w koloraturach, Petr Nekoranec nie forsuje głosu, za to znacznie częściej czaruje słuchaczy swoim timbrem, giętkością, plastycznością, w końcowym efekcie w dominujących w programie kantylenach ujmuje, a nawet uwodzi zmysłowością i słodyczą. Choć w swojej recenzji wyszedłem od dwóch aspektów oceny, które można by potraktować jako dość sceptyczne, to ostateczna ocena jest zdecydowanie pozytywna i sprawia, że całości nagrania wysłuchałem z prawdziwą przyjemnością.

Muzyka z romantycznych francuskich oper – opierająca się na pięknych, śpiewnych melodiach, elegancji, subtelnej instrumentacji wymaga nie tylko doskonałego wokalu, ale również czujnego i wrażliwego dyrygenta oraz bardzo dobrej orkiestry. Za bardzo cenny wkład w powodzenie i wartość niniejszego przedsięwzięcia uznaję obecność Christophera Franklina, dyrygenta o bogatym operowym doświadczeniu i znającego z praktycznej strony problemy pracy ze śpiewakami. Artysta doskonale przygotował partie instrumentalne, wycyzelował szczegóły dynamiki i frazowania, co słuchać od pierwszego do ostatniego dźwięku nagrania. A jak wspaniale brzmią pracujący na co dzień ze zgoła innym, bo czysto symfonicznym repertuarem, Czescy Filharmonicy! Piękne, miękkie, subtelne smyczki i zachwycające instrumenty dęte, a także solo skrzypiec oplatające część wokalną produkcji dopełniają snute przez tenora opowieści i przyczyniają się do nadania całemu przedsięwzięciu odpowiedniej i zapadającej w pamięć ekspresji. Może warto by było zapraszać najsłynniejszą czeską orkiestrę częściej do nagrań oper? Pamiętamy przecież chociażby sukces artystyczny i komercyjny poprowadzonej przez sir Charlesa Mackerrasa Rusałki A. Dvořáka z Renée Flemming w roli głównej (Decca). Może tylko zabrakło mi jakiegoś czysto instrumentalnego fragmentu, uzupełniającego program krążka, tym bardziej, że jego łączny czas, który nie przekracza godziny, spokojnie można by wypełnić uwerturą lub intemezzem, kierującymi przez kilka minut uwagę wyłącznie w stronę orkiestry. Tym niemniej, Petr Nekoranec w osobie Christphera Franklina oraz muzyków Czeskiej Filharmonii, z którymi wystąpił po raz pierwszy w wieku 22 lat, znalazł najlepszych możliwych partnerów, w znaczący sposób przyczyniających się do sukcesu prezentowanego nagrania.

Atrakcyjny repertuar, udział doświadczonego i kompetentnego dyrygenta i wyśmienitej orkiestry, dobry dźwięk nagrania, staranna szata edytorska z kolorowymi zdjęciami głównego bohatera, a przede wszystkim sama postać młodego czeskiego tenora i jego zapadający w pamięć występ sprawiają, że prezentowanego wydawnictwo, powstałe zresztą we współpracy wytwórni Supraphon z różnymi podmiotami, jak najbardziej zasłużenie namieszało w fonografii i z pewnością przyczyniło się do dużego zainteresowania debiutującym na nim Petrem Nakorancem. Miłośnicy opery koniecznie powinni śledzić doskonale rozwijającą się karierę utalentowanego artysty.


Paweł Chmielowski


French Arias

Jules Massenet – O nature pleine de grâce (Werther); En fermant les yeux (Manon)

Jacques Offenbach – Au mont Ida (La belle Hélène)

Charles Gounod – Ah! Léve-toi, soleil!, Ange adorable (Romeo et Juliette); Salut! Demeure chaste et pure (Faust)

Gaetano Donizetti – Pour me rapprocher de Marie. Ah! Mes amis, quel jour de fête! (La fille du régiment)

George Bizet – Je crois entendre encore (Les pêcheurs de perles)

Hector Berlioz – O blonde Cérès (Les Troyens)

Léo Delibes – Prendre le dessin d’un bijou...Fantisie aux divins mensonges (Lakmé)

Édouard Lalo – Puisqu;on ne poeut fléchir...Vainement (Le Roi d’Ys)

Petr Nekoranec, tenor; Zuzana Marková, sopran Czech Philharmonic Christopher Franklin, dyrygent

Supraphon SU4260-2 w. 2019, n. 2019 CD, 56’39” ●●●●●○


Nagranie w wersji fizycznego albumu CD zostało nadesłane do Płytomaniaka bezpośrednio przez wydawcę, wytwórnię Supraphon. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żaden sposób ani do uzyskania materiału do recenzji, ani do publikacji tejże na stronie.


Komentarze

Popularne posty