Bruckner Christiana Thielemanna (1) - Drezno (1).



To już historia, i to dosyć odległa, bo z okolic roku 2009: warto ją sobie przypomnieć, również dlatego, by zdać sobie sprawę z realiów panujących w życiu muzycznym najważniejszych zagranicznych orkiestr, których naczelnych dyrygentów powołuje się na stanowiska nie z dnia na dzień, ale znacznie większym czasowym wyprzedzeniem. W atmosferze pewnej sensacji podano wtedy oficjalną informację o odejściu Christiana Thielemanna z Monachium, gdzie nie przedłużył swojego kontraktu jako szefa tamtejszych Filharmoników. Podjąwszy się zastępstwa swojego poprzednika, opuszczającego z kolei saksońską stolicę, Fabio Luisiego, wybrał do programu nieplanowego wcześniej koncertu z tamtejszą Staatskapelle we wrześniu owego roku VIII Symfonię Antona Brucknera. Wywołał tym samym nieuniknione skojarzenia z programem koncertu inauguracyjnego działalność na poprzednim stanowisku, w bawarskiej metropolii, sięgając wtedy, w roku 2001, po równie wielką i trudną Piątą, co znalazło odbicie w szeroko komentowanej, nie zawsze pozytywnie, płycie wydanej przez Deutsche Grammophon. W rezultacie Christian Thielemann na mocy kontraktu zawartego kilka miesięcy później przeniósł się do Drezna, do Staatskapelle, na czele której oficjalnie stanął na od sezonu 2012/2013.

Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że mamy do czynienia z artystą kontrowersyjnym, którego nie tylko wypowiedzi publiczne na różne tematy, ale również kolejne pozycje dość bogatej i poszerzającej się regularnie dyskografii budzą z jednej strony krytykę, polemiki, niechęć, z drugiej zaś uznanie i pozytywne oceny. W tym przypadku rezultat zmierzenia się dyrygenta z arcydziełem romantycznej symfoniki należy określić jako satysfakcjonujący. Thielemann to nie tylko zapalony interpretator dzieł Antona Brucknera, ale i czołowy kapelmistrz kultywujący klasyczno-romantyczną germańską tradycję wykonawczą, przy czym w centrum swojej działalności umieszcza również dzieła sceniczne Ryszarda Wagnera czy Ryszarda Straussa. Inna sprawa, że w odniesieniu do pozytywnych wrażeń odniesionych ze słuchania VIII Symfonii c-moll trzeba uwzględnić fakt, że miał do dyspozycji orkiestrę czującą się jak ryba w wodzie w tym repertuarze. Staatskapelle Dresden, pobudzona do intensywnego wysiłku przez energicznego i wymagającego kapelmistrza, brzmi wyśmienicie i wzbudza podziw u wielbicieli najlepszych niemieckich orkiestr, do których zalicza się niżej podpisany. Moja uwagę zwróciła oczywiście efektowna i liczebnie rozbudowana sekcja blachy, mająca w Ósmej do powiedzenia bardzo wiele, prezentująca się w lepszej formie pod względem technicznym i jakości dźwięku niż ta z nagrań, skądinąd znakomitych, Eugena Jochuma z przełomu lat 70. i 80. ubiegłego stulecia dokonanych dla ówczesnej wytwórni EMI. Tempa są raczej umiarkowane lub dość żywe, zwłaszcza w finale, co akurat nie budzi u mnie zbytniego entuzjazmu, ponieważ czwarta część dzieła zasługuje na wizję monumentalną i nieśpieszną, bardziej rozbudowaną w czasie, z czym, niestety, mieli problemy nawet najwięksi mistrzowie batuty gnający niekiedy absurdalnie do przodu nie tylko na samym początku, prezentując główny i szlachetny temat w blasze z regularnymi ćwierćnutami smyczków w formie akompaniamentu (np. Otto Klemperer, sir Georg Solti czy wspomniany już Eugen Jochum, aczkolwiek ten radził sobie genialnie i lepiej w innych Symfoniach Brucknera, zwłaszcza w piekielnie trudnej Piątej i niedokończonej Dziewiątej). Dość żywy puls jednak nie narusza ani formy utworu, ani jego przesłania, wydaje się pasować do charakteru poszczególnych części, tym bardziej, że Christian Thielemann często je modyfikuje w przebiegu danego ogniwa, co może się podobać lub nie. Właściwie pokazana architektura, potężna niczym wielka średniowieczna katedra, dramatyzm i liryzm na równych prawach dochodzące do głosu, nasycone brzmienie orkiestry o wielkim składzie, imponująco skontrastowana dynamika i bardzo solidne oddanie zapisów partytury trwającego 81 minut utworu, uzupełniają zalety prezentowanego nagrania. Osobiście uważam, że najlepiej wypadło centralne i szeroko rozbudowane wspaniałe Adagio – tak jak należy uroczyste, w dobrym tempie, z właściwą sobie atmosferą, a nawet magią, będące niewątpliwym owocem geniuszu Antona Brucknera.

Dodam, że mamy do czynienia z wersją Roberta Haasa, opublikowaną w roku 1939, będącą kompilacją wcześniej (1887) i późniejszej (1891) postaci partytury. Jakość dźwięku jest jak na radiową transmisję koncertu satysfakcjonująca, na końcu zamieszczono również oklaski publiczności. Zdecydowanie imponuje strona edytorska albumu, co w przypadku produkcji SACD i Edycji Staatskapelle Dresden w barwach wytwórni Profil nie jest już rzadkością. Co prawda, na samej okładce wydawca dopuszcza się w moim przekonaniu błędu, eksponując nazwisko dyrygenta i nazwę orkiestry, zaś autora genialnej i wielkiej Symfonii obdarza mniejszą i słabo widoczną czcionką, za to nadrabia owo niedopatrzenie na tylnej okładce. Bardzo starannie i atrakcyjnie wydana książeczka, przynosi na kolorowym i dobrym papierze ciekawe zdjęcia, mnóstwo informacji o okolicznościach powstania nagrania, informacje o kompozytorze, wykonawcach, samym dziele i jego wykonawczej tradycji w Dreźnie; na jednej z fotografii uwieczniono nawet moment podpisywania kontraktu przez Christiana Thielemanna jako szefa tamtejszej Staatskapelle. Niby szczegół, ale na pewno interesujący, a całość edycji wywiera jak najlepsze wrażenie swoim profesjonalizmem oraz estetyką.

Na rynku nie brakuje licznych nagrań VIII Symfonii c-moll Antona Brucknera, również w świadomie wybranej w tym wypadku przez Christiana Telemanna wersji Roberta Haasa, mającej szczęście do naprawdę wielkich kreacji sławnych mistrzów batuty (Bernard Haitink, Herbert von Karajan, a przede wszystkim Günter Wand). Od dawna do grona zapalonych interpretatorów austriackiego kompozytora zaliczać trzeba również Christiana Telemanna i choć w moim przekonaniu mało którą z jego kreacji można określić jako referencyjną i ponadczasową w bogatym zestawieniu płytowych dokonań mistrzów batuty, to niniejsze wydawnictwo ma wielką wartość dokumentalną, a pod względem artystycznym również może zaspokoić oczekiwania miłośników dyrygenta i kompozytora. Ci pierwsi zapis koncertu z września 2009 r. mogą uznać za niewątpliwie interesującą, utrzymaną na wysokim poziomie i dającą do myślenia kreację. Ci drudzy – z pewnością nie przejdą obojętnie wobec kolejnej rejestracji arcydzieła symfoniki, nawet jeśli cenią wyżej inne, konkurencyjne wizje. Nie tylko dlatego dzielę się swoimi refleksjami o nagraniu zrealizowanym i opublikowanym po raz pierwszy kilkanaście lat temu. Zbliżająca się rocznica 200. urodzin kompozytora sprawia, że dużo będzie omówień płyt z jego muzyką, również z udziałem bohatera niniejszego omówienia, który od kilku lat, jako pierwszy dyrygent w historii, nagrywa Symfonie Antona Brucknera z Filharmonikami Wiedeńskimi. Od tej samej Ósmej już niedługo Płytomaniak zacznie się uważnie przyglądać nowej inicjatywie – imponującemu projektowi nagraniowemu wytwórni Sony Classical.



Paweł Chmielowski


Anton Bruckner

Symfonia nr 8 c- moll (wersja Roberta Haasa)

Staatskapelle Dresden Christian Thielemann, dyrygent

Profil PH10031 w. 2010, n. 2009 2 SACD, 82’57” ●●●●○○


Komentarze

Popularne posty