Wasyl Pietrenko i Symfonie D. Szostakowicza (4).



Początek Nowego Roku u Płytomaniaka nie będzie okazją do hucznego i radosnego świętowania à la koncert muzyki rodziny Straussów z Wiednia, tym bardziej, że tenże zabrzmiał niestety po raz kolejny pod dyrekcją jednego z najbardziej nudnych, nieciekawych i mających niewiele do powiedzenia dyrygentów, cieszących się niezasłużenie światową renomą (Franz Welser-Möst). Przy tej okazji można znowu snuć refleksje, jak żałośnie ograniczonymi horyzontami dysponują organizatorzy owego ekskluzywnego przedsięwzięcia, zapraszający do jego prowadzenia ciągle tych samych kapelmistrzów, zmieniających się, albo i nie, z roku na rok. Cały czas wybór kilku doskonale znanych (ogranych) nazwisk, z reguły już wiekowych i u schyłku kariery, wielokrotnie już sprawdzonych i niekoniecznie najwybitniejszych ani pod względem dokonań artystycznych, o osobowości już nie wspominając. Zamiast tego wolałem sięgnąć po nagranie nie tylko zrealizowane pod znacznie lepszą i kreatywniejszą batutą, ale bardzo przekonujące, a nawet wstrząsające w kontekście nadal odgrywających się działań wojennych na Ukrainie. Czyż może być obecnie bardziej aktualna, co może jawić się paradoksalne ze względu na fakt 80 lat od swojego powstania, równie „zimowa”, równie przerażająca w swoim początkowym bezruchu, przypominającym skute mrozem zaśnieżone ukraińskie i rosyjskie pola i szerokie przestrzenie bez śladu żywego ducha, równie beznadziejna muzyka, niż ta, którą zawarł w swojej VIII Symfonii c-moll Dymitr Szostakowicz?

To czwarte z kolei, na szczęście nie ostatnie, spotkanie Płytomaniaka z doskonale znanym czytelnikom strony cyklem wytwórni Naxos i jego bohaterami” Królewską Orkiestrą Filharmoniczną z Liverpoolu i jej szefem, Wasylem Pietrenką. Chronologicznie rzecz ujmując, prezentowany dysk był trzecim w ramach omawianego projektu i obiecuję, że do jego dwóch pierwszych pozycji na pewno sięgnę, tym bardziej, że zawierają wspaniałe kompozycje (moją ulubioną Jedenastą, a także Piątą i Dziewiątą). Wcześniej mój zachwyt budziły wybitne kreacje arcydzieł Dymitra Szostakowicza: Leningradzkiej, Babiego Jaru oraz Dziesiątej. Płyta, będąca przedmiotem mojego omówienia, potwierdza znakomitą formę wykonawców, w czasie swojego powstania będących chyba najbardziej kompetentnymi w dziedzinie wykonawstwa tego repertuaru i po raz kolejny utwierdziła mnie w przekonaniu, że seria płyt z Symfoniami rosyjskiego mistrza nie mogła znaleźć lepszych interpretatorów, co jest ważne w kontekście popularności i częstej obecności jego dzieł na płytach, tym bardziej, że konkurencyjnych nagrań nie brakuje, by wspomnieć o szczególnie wartościowych i interesujących przedsięwzięciach, zrealizowanych w podobnym czasie lub kilka lat później przez Teatr Maryjski (Walery Gergiew), Sony Classical (Michael Sanderling) oraz Deutsche Grammophon (Andris Nelsons), a także całkiem niedawno Melodię (Aleksander Sładkowski). Wybór Wasyla Pietrenki oraz Filharmoników z Liverpoolu był dla wytwórni przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Patrząc z perspektywy lat po zakończeniu nagrywania poszczególnych dzieł i wydaniu całości w formie jednego zbiorczego pudełka, z pewnością nie popełniłem błędów w generalnie ocenie przedsięwzięcia, uważając je za jedno z najlepszych i najciekawszych projektów wydawniczych poświęconych muzyce Dymitra Szostakowicza w czasach współczesnych.

Potwierdzeniem owych nadziei jest prezentowany teraz przeze mnie dysk, wydany co prawda w roku 2010, ale podobnie jak wcześniejsze pozycje projektu, ciągle aktualny, atrakcyjny dla słuchacza i zawierający wybitne wykonanie arcydzieła dwudziestowiecznej symfoniki. Słucham go nadal z prawdziwą satysfakcją, napięciem, podekscytowaniem i zgrozą, bez względu na to, że znam doskonale liczne konkurencyjne i znakomite konkurencyjne wersje, których ilość, sięgająca dziesiątek, a także jakość stoją w zadziwiającej sprzeczności z faktem, że stosunkowo rzadko w porównaniu do popularniejszej poprzedniczki, można usłyszeć Ósmą na żywo. W Polsce współczesnej, pod rządami zamordystycznej partii, stosującej podobne praktyki, co komuniści kilkadziesiąt lat temu, cenzurującej poprzez decydentów – partyjne miernoty muzyczny repertuar instytucji kulturalnych, tym bardziej. Dobrze zatem, że są nagrania z muzyką rosyjską, których minister-idiota nie zakazał.

Wspomniałem w powyższym akapicie dzieło poprzedzającą utwór równie znakomicie nagrany dla Naxosu przez Królewskich Filharmoników z Liverpoolu i Wasyla Pietrenkę. Sam Dymitr Szostakowicz określił i VII, i VIII Symfonię jako swoje requiem. Ma to głęboki sens, wyczuwany, przynajmniej przeze mnie w fakcie, że triumf Leningradzkiej w potężnych durowych i pełnych blasku akordach ogromnego składu orkiestry kończących dzieło nie jest radosny, nie stanowi okazji do świętowania i – podobnie jak w przypadku Piątej – dowodzi bezbrzeżnego tragizmu dzieła. Cóż dopiero powiedzieć o jej następczyni, w której na przestrzeni godziny czasu trwania dominuje niemal bez przerwy ton patosu, powagi, dramatyzmu, a przede wszystkim przeszywającej do szpiku kości beznadziei? Wykonanie w nagraniu, które z przyjemnością przypominam, trafnie wpisuje się w cechy utworu – trudna i surowa VIII Symfonia bardzo przekonująco przemawia do uczuć odbiorcy, ukazując mu ogromne i namacalne bogactwo emocjonalne dzieła, pełnego grozy, strachu, również typowej dla kompozytora groteski, ale przede wszystkim pasji i wrażliwości, wyrastających ze wstrząsających doświadczeń tragicznych lat II wojny światowej i ogromu ofiar ponoszonego przez narodu ówczesnego Związku Radzieckiego (dzieło powstało w trudnym roku 1943). Artyści trafnie oddają zamysły kompozytora, budują monumentalną formę pięcioczęściowego i obszernego rozmiarami dzieła, bez przerwy utrzymując słuchacza w napięciu za sprawą doskonale poprowadzonej przez dyrygenta narracji i wspaniałej formy poszczególnych sekcji orkiestry. O tym, że Ósma do łatwych nie należy, świadczy już chociażby jej tragiczna, szeroko zakrojona pierwsza część, w której sama kwestia tempa należy do szczególnie istotnych. Na szczęście, pod dyrekcją Wasyla Pietrenki muzyka znalazła szczególnie przekonujący kształt pod tym względem. Młodemu mistrzowi batuty udało się znaleźć złoty środek, daleki od ekstremów, zarówno tych rozciągających czas trwania do pół godziny, jak w przypadku Romana Kofmana (MDG), jak i wyjątkowo szybko zmierzających do celu kapelmistrzów w osobie Olega Cateaniego (Arts), pod którym wstępne Adagio. Allegro non troppo zawiera się w dziesięciu minutach mniej. Nie brak tutaj również nastrojowych lirycznych momentów – w tym samym ogniwie warto zwrócić uwagę nie tylko na potężną i wstrząsającą repryzę, głównego tematu, utrzymają w dynamice potrójnego forte, ale zaraz po nim następujące wyciszenie i dość długie solo rożka angielskiego na tle cichego tremola smyczków. Brzmi przepięknie i niezwykle smutno.

Oprócz bardzo dobrej kreacji artystycznej, niniejsze nagranie zachwyca również wyśmienitą realizacją techniczną, z czystym, pełnym, wyrównanym dźwiękiem, stawiającym je w rzędzie najlepszych rejestracji Symfonii Dymitra Szostakowicza, dokonywanych na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat.

VIII Symfonia ma szczęście do wybitnych kreacji wykonawczych zapisanych na kompaktach i dotyczy to zarówno „żywych” koncertów, jak i produkcji studyjnych. W bogatej dyskografii utworu, dowodzącej jego znaczenia jak jednego z największych arcydzieł muzyki XX wieku, od zawsze wiedli prym rodacy kompozytora, zwłaszcza starsze pokolenia mistrzów batuty (J. Mrawiński, G. Rożdiestwieński, E. Swietłanow, R. Barszaj, V. Fiedossiejew, S. Byczkow, W. Gergiew), ale również cudzoziemcy chętnie i z odpowiednimi efektami sięgali po wspaniałą partyturę (B. Haitink, P. Berglund, G. Solti, A. Previn, M. Jansons). Na tle tak znaczącej konkurencji wizja Wasyla Pietrenki i Królewskiej Orkiestry Filharmonicznej z Liverpoolu pozostaje jedną z najbardziej znaczących i wartościowych współczesnych kreacji utworu, broni się jakością dźwięku, a przede wszystkim interpretacji – mistrzowską realizacją zapisu nutowego i siłą przekazu. Warto jej posłuchać, podobnie jak i całego cyklu Symfonii zrealizowanego dla wytwórni Naxos.


Paweł Chmielowski


Dymitr Szostakowicz

Symfonia nr 8 c-moll

Royal Liverpool Philharmonic Ochestra Wasyl Pietrenko, dyrygent

Naxos 8.572393 w. 2010, n. 2009 CD, ●●●●●●

Komentarze

Popularne posty