Barokowi i współcześni mistrzowie - gratka dla miłośników muzyki baroku.

 


Kolejny przystanek nieco rozciągniętej w czasie podróży Płytomaniaka do odległych muzycznych epok ma miejsce ponownie w epoce baroku, ale w jej późniejszym etapie, niż w przypadku sakralnych arcydzieł – wyjątków z oratoriów wykonywanych przez rewelacyjną Blandine Staskiewicz, o czym donosiłem ostatnio. Tym razem przedmiotem zainteresowania są kompozytorzy – mistrzowie muzyki instrumentalnej (ale nie tylko!), działający po obu stronach Alp: południowej, włoskiej, oraz północnej – niemieckiej. Wbrew pozorom, owa geograficzna przeszkoda nie była wcale tak znacząca i nie przeszkadzała w rozpowszechnianiu nowych idei i trendów na obszarze ówczesnych rozdrobnionych, ale odgrywających wiodącą rolę w dziedzinie muzyki państw. Znajduje to odbicie w układzie programu krążka, który mam wielką przyjemność przedstawić: znaleźć tam można znaczących mistrzów niemieckich, do których docierały prądy i tendencje z Południa, dobrze znających dokonania i innowacje autorstwa włoskich kolegów, rozpowszechnianych przez wydawców i kopistów nut, a także muzyków-wirtuozów podróżujących po ówczesnej Europie i wykonujących komponowane przez siebie lub swoich kolegów czy mistrzów dzieła, znajdujących natychmiast żywy odzew u słuchaczy lub konkurencji.

Owej idei wzajemnego przenikania się muzycznego Południa i Północy poświęcony jest wydany kilka lat temu album wytwórni Signum Classics, która osobiście imponuje mi różnorodnością, a przede wszystkim wysokim poziomem nagrywanego repertuaru, sięgającego od średniowiecza aż do współczesności. Szczególne powody do zadowolenia w jej przypadku mają miłośnicy muzyki barokowej, a to dlatego, że renomowany wydawca współpracuje z jedną z najciekawszych formacji instrumentalnych działających na Wyspach Brytyjskich. La Serenissima, kierowana od skrzypiec przez Adriana Chandlera, bo o niej tu mowa, intryguje mnie już od dawna za każdym razem wyjątkowymi pomysłami programowymi, ze szczególnym uwzględnieniem kompozytorów włoskich XVII i XVIII stulecia, a także wyśmienitymi kreacjami – pełnymi elegancji, wyczucia, temperamentu i dobrego smaku. Kto z koneserów dzieł baroku granych z użyciem historycznych praktyk przypomina sobie np. dwa znakomite albumy z twórczością Antonia Vivaldiego w roli głównej, z Czterema porami roku na czele, nagranych co prawda dla innej angielskiej wytwórni (Avie), ale nadal dostępnych w sprzedaży, z pewnością zainteresuje się prezentowaną płytą – i zachwyci się nią.

W nazwie projektu widnieje tytuł budzący skojarzenia z powieścią Maria Puzo i jej słynną ekranizacją. Czytelników szukających mocniejszych wrażeń muszę rozczarować, bowiem przedmiotem zainteresowania wydawcy, wykonawców oraz mojej skromnej osoby nie są mafijne powiązania i porachunki, ale "normalne" relacje między kompozytorami. Jednym z jej przykładów jest fakt, że nie kto inny, jak sam Jan Sebastian Bach znał i podziwiał swoich kolegów po fachu tworzących w tym samym czasie – ich dzieła są obecne na płycie. Z jednym z nich, a mianowicie Jerzym Filipem Telemannem, utrzymywał na tyle zażyłe stosunki, że wybrał go jako ojca chrzestnego jednego ze swoich synów, tego, który chyba w największym stopniu zapisał się w dziejach muzyki nie tylko XVIII wieku – Karla Filipa Emanuela (ur. 1714). Adrian Chandler, nie tylko prowadzący całość i grający na skrzypcach, ale również autor komentarza tekstowego w książeczce, stosunkowo najwięcej uwagi poświęca właśnie autorowi Tafelmusik, wskazując na jego ogromny pod względem ilości i zróżnicowania dorobek w dziedzinie koncertów instrumentalnych i znajomość ówczesnych narodowych stylów, z włoskim na czele. Jeśli wziąć pod uwagę pomysł krążka jako swoisty przegląd, to fakt zamieszczenia tylko jednej kompozycji Telemanna nie będzie przedmiotem mojej krytyki, tym bardziej, że rozpoczyna ona krążek w znakomitym, uroczystym stylu – Koncertem D-dur TWV 54 03 na trzy trąbki, kotły, dwa oboje, fagot, smyczki i basso continuo.

Jeśli instrumentalną orkiestrową muzykę baroku kojarzymy ze splendorem i jasnością przenikliwych i wyraźnych dźwięków blachy oraz perkusji, to pomysłodawcy omawianego przedsięwzięcia zaproponowali jeszcze dwie pozycje ku uciesze słuchaczy. O ile efektowne dzieło Telemanna otwierało album, to zamyka je Koncert D-dur FaWV LD3 na skrzypce, dwa oboje, fagot, trzy trąbki, kotły, smyczki i basso continuo Jana Fryderyka Fascha (1688-1758). Wywiera, podobnie jak poprzednik, znakomite wrażenie swoim dźwiękowym splendorem i doskonałą, zwięzłą, trzyczęściową konstrukcją, uwzględniającą wirtuozowską rolę skrzypiec solo. Nie dziwi to, jeśli poznamy fakty z biografii kompozytora, w pierwszym rzędzie bardzo dobrą znajomość twórczości Antonia Vivaldiego, a także kontakty z wybitnym wirtuozem tego instrumentu i kompozytorem Janem Jerzeym Pisendlem (1687-1755), powiązanym więzami wieloletniej przyjaźni z Jerzym Filipem Telemannem czy Janem Fryderykiem Faschem, a także znajomością z Janem Sebastianem Bachem.  Ten z kolei w jego osobie znalazł doskonałego wykonawcę swoich skrzypcowych dzieł, często utrzymanych na bardzo wysokim poziomie trudności technicznych i stanowiących wyzwanie dla ówczesnych wykonawców. Dowodzi tego jedyne zachowane Allegro D-dur (BWV 1045), będącej wstępem do zaginionej kantaty. Początkiem o charakterze uroczystej i błyskotliwej sinfonii, rozpisanym w postaci partytury trwającego sześć i pół minuty dzieła na trzy trąbki, kotły, dwa oboje, fagot, smyczki i basso continuo oraz skrzypce solo. Imponuje ich partia, niezwykle wirtuozowska, wykorzystującej w pełni możliwości instrumentu, co każe przypuszczać, jak wielkiej klasy wirtuozem był Jan Jerzy Pisendel. Zajmował się również komponowaniem; ze znakomitym skutkiem, czego dowodzi Allegro a-moll na skrzypce, smyczki i basso continuo, jak również Allegro Es-dur, z obsadą poszerzoną o parę obojów oraz fagot i tym razem bez udziału instrumentu solowego.

Żadne nagranie barokowej muzyki instrumentalnej, ze szczególną rolą skrzypiec, nie może się obejść bez twórczości Antonia Vivaldiego, osoby niezwykle istotnej w kontekście założeń programowych albumu, jednego z najbardziej znanych kompozytorów swojej epoki, którego dzieła docierały do zakątków Europy, również do Niemiec - wymienieni poprzednio niemieccy mistrzowie znali jego twórczość doskonale, a niektórzy związani z nimi byli więzami osobistej znajomości. Autor Czterech pór roku był na przykład przez pewien czas nauczycielem instrumentu i kompozycji Pisendla. Zaprezentowane na krążku dwa dzieła Włocha, napisane co prawda na dość skromną obsadę, brzmią wspaniale i bardzo reprezentatywnie dla jego stylu. O ile w Allegro B-dur RV 745 na pierwszym planie słychać ponownie olśniewające skrzypce, to w Koncercie A-dur RV 158, przeznaczonym już tylko na smyczki i basso continuo, bez solisty, narracja spoczywa wyłącznie na orkiestrze. Sprawującej się bez zarzutu, grającej z wielką kulturą, elegancją, wrażliwością na detale, ze staranną artykulacją i w wyśmienitych tempach – jednakże bez popadania w niepotrzebne skrajności. Słucha się jej nie tylko w tym utworze, ale i we wszystkich pozycjach programu krążka, z prawdziwą przyjemnością i podziwem.

O ile wpływ Włoch na inne kraje nie ulegał wątpliwości, to odwrotna sytuacja jest nadal przedmiotem badań muzykologów, choć i tu można wspomnieć o kilku tendencjach. Mało chyba znany współczesnej publiczności Giuseppe Antonio Berscianello (ok. 1690-1758), działający m.in. na dworach Wirtembergi Stuttgartu. Pisał suity orkiestrowe, tak chętnie uprawiane jako gatunek przez kompozytorów niemieckich. Choć nie mamy tutaj nagranego żadnego z nich, za to dorobek autora reprezentuje uroczy i melodyjny Koncert B-dur na skrzypce, fagot, smyczki i basso continuo, to bardzo udana interpretacja tegoż i zetknięcie się chyba po raz pierwszy z tym nazwiskiem skłonić może nie tylko słuchaczy, ale i wykonawców, do odpowiednich poszukiwań repertuarowych.

Tego rodzaju inicjatywa z pewnością nie będzie czasem straconym, podobnie jak dokładne przesłuchanie materiału zgromadzonego na niniejszym albumie, który może zadowolić nawet najwybredniejsze gusta melomanów – koneserów muzyki dawnej. Wykonawcy są w znakomitej formie i mam tu na myśli prowadzącego od pulpitu skrzypka Adriana Chandlera, mierzącego się z wyzwaniami stawianymi przez mistrzów epoki w swojej twórczości i to z doskonałym efektem końcowym, jak i grupę La Serinissima. Brzmi fantastycznie zarówno w utworach pełnych splendoru, z poszerzona o trąbki i kotły obsadą, ale i w pozostałych zachwyca jakością brzmienia, pięknem dźwięku, wrażliwością na śpiewność melodyki i szczegóły instrumentalne (proszę np. zwrócić uwagę na ostre, krótkie dźwięki akompaniamentu smyczków i pięknych, nastrojowych, miękkich tematów skrzypiec i fagotu w drugiej, wolnej części Koncertu Brescianallego). Udowadniają swoją pozycję jednej z czołowych HIP-owych grup instrumentalnych działających obecnie w Anglii. Jej poprzednie albumy, opublikowane przez Avie, wywarły na mnie bardzo dobre wrażenie, niniejszy wręcz zachwycił ciekawym doborem repertuaru, znakomitym wykonaniem, a także bardzo dobrą jakością dźwięku. Dodawszy do tego zwięzły, ale bardzo wartościowy komentarz w książeczce albumu, otrzymujemy produkt bardzo satysfakcjonujący pod każdym względem, pozycję obowiązkową w płytotece miłośników muzyki baroku.


Paweł Chmielowski


The Godfather - Masters of the German & Italian Baroque

Georg Philipp Telemann – Koncert D-dur TWV 54 03

Johann Georg Pisendel – Allegro Es-dur Jung II, 1; Allegro a-moll

Johann Sebastian Bach – Allegro D-dur BWV 1045

Giuseppe Antonio Brescianello – Koncert B-dur

Antonio Vivaldi – Koncert A-dur RV 158; Allegro B-dur RV 745

Johann Friedrich Fasch – Koncert D-dur FaWV LD3

La Serenissima Adrian Chandler, skrzypce i dyrygent

Signum Classics SIGCD602 w. 2019, n. 2019 CD, 66’09” ●●●●●●


Nagranie w postaci fizycznego CD zostało nadesłane bezpośrednio przez wydawcę. Jej polski przedstawiciel w żaden sposób nie pomógł autorowi w uzyskaniu zarówno tego, jak i innych nagrań do recenzji pochodzących z wytwórni Signum Classics.

Komentarze

Popularne posty