Solo i w tercecie - Martin Helmchen gra Koncerty Beethovena.

 


Nagranie, które mam przyjemność przedstawić, jest prawdopodobnie pokłosiem Roku Beethovenowskiego (2020), sądząc po datach rejestracji oraz rynkowej premiery albumu wytwórni Alpha. Jest też zwieńczeniem małej, trzyczęściowej serii poświęconej Koncertom fortepianowym, realizowanym dla francuskiego wydawcy przez pianistę Martina Helmchena, Niemiecką Orkiestrę Symfoniczną z Berlina oraz angielskiego dyrygenta Andrew Manze, którego z każdą poznawaną płytą cenię i lubię coraz bardziej za staranne przygotowanie repertuaru, bardzo żywe i przekonujące wykonania utrzymane na naprawdę wysokim poziomie, czego miałem okazję doświadczyć m.in. słuchając jego interpretacji wybranych Symfonii Wolfganga Amadeusza Mozarta, Ralpha Vaughana Williamsa oraz właśnie Ludwiga van Beethovena, zarejestrowanych dla wytwórni Onyx i Pentatone. Bogate doświadczenie artysty jako skrzypka i aktywna działalność fonograficzna sprawiają, że pojawia się często w towarzystwie solistów, ale w przypadku omawianego przedsięwzięcia napis na okładce informuje że Andrew Manze współpracował tylko z pianistą przy rejestracji III Koncertu fortepianowego c-moll op, 37, zaś sesje nagraniowe Koncertu potrójnego C-dur op. 56, z gościnnym udziałem skrzypaczki Antje Weithaas oraz wiolonczelistki Marie-Elisabeth Hecker, przebiegały już bez jego udziału.

Cokolwiek by o tym nie sądzić, nie rzutuje to w żaden negatywny sposób na efekt końcowy, a jest nim bardzo dobre, przekonujące i trafiające do serca wykonanie niezwykłego utworu, jakim jest op. 56. Operuje niecodzienna obsadą tria fortepianowego oraz orkiestry symfonicznej, poruszając się na pograniczu gatunków i być może dlatego pozostaje trochę w cieniu pozostałych kompozycji Beethovena, podczas gdy w żaden sposób nie jest „gorszy” czy mniej efektowny. Wręcz przeciwnie – jest to jedno z najpiękniejszych dzieł autora Fidelia, i co ważne, owo piękno słychać w prezentowanym nagraniu od początku do końca. Przejawia się w to na kilku istotnych płaszczyznach wykonania: w czysto brzmieniowym aspekcie bardzo ładnego, spójnego dźwięku połączonych sił solistów i orkiestry z wyraźnymi, czystymi w intonacji partiami solowych skrzypiec, wiolonczeli i fortepianu i ich doskonałych proporcji zarówno między sobą, jak i wobec pozostałych instrumentalistów. W zaangażowaniu wszystkich bohaterów nagrania, tworzących tak naprawdę jedną muzyczną rodzinę: grających z głębokim zrozumieniem utworu, pasją i z sercem, co udziela się natychmiast odbiorcy. Najlepszym przykładem jest natchniona wręcz, uduchowiona i przepiękna, aczkolwiek dość krótka część środkowa, trwające zaledwie niespełna pięć minut, ale jakże wiele w sobie zawierające Largo. Również pozostałe ogniwa utworu intrygują słuchacza i każą mu docenić nie tylko niewątpliwe zalety kreacji zapisanej na dysku – lub w tym przypadki pliku o wysokiej rozdzielczości – ale i samego utworu: dojrzałego, oryginalnego i porywającego siłą wyrazu i jego bogactwem (szeroko zakrojone Allegro), jak i rytmiczną wyrazistością, utrzymaną w bliskim naszemu sercu rytmie na trzy, przypominającym poloneza (finałowe Rondo alla Polacca). Wreszcie – w porozumieniu i sympatii łączącej wykonawców, z których każdy ma swoje bogate artystyczne doświadczenia i indywidualność, nie mówiąc już o przynależności do różnych generacji pod względem czysto metrykalnym, ale pomimo tego w wyjątkowo zgodny i przekonujący sposób łączących wspólne siły, by w niezwykle szczery i przemawiający do odbiorcy sposób wykonać arcydzieło gatunku w pełnej krasie. Uważni czytelnicy bloga z pewnością przypominają sobie co najmniej dwa omówienia utworu przy okazji albumów wytwórni Audite czy Pentatone (do kolejnego woluminu nagrań tej ostatniej jeszcze wrócimy), które przypadły mi do gustu, podobnie jak najnowsza kreacja, zarejestrowana w sali Filharmonii Berlińskiej w lutym 2020 r. Jak wspomniałem, obywa się formalnie bez dyrygenta, ale nie oznacza to kreacji nijakiej czy niedopracowanej. Omawiana przeze mnie wizja, zapisana na krążku wytwórni Alpha, cechuje się pierwszorzędną jakością interpretacyjną oraz techniczną i z pewnością może się spodobać jako ciekawa i naprawdę dobra kolejna fonograficzna wersja Koncertu potrójnego C-dur op. 56.

Same pozytywne wrażenia odniosłem również podczas słuchania III Koncertu fortepianowego, do czego przyczynił się wspomniany wcześniej Andrew Manze, w znakomity sposób prowadzący Niemiecką Orkiestrę Symfoniczną z Berlina. Nie dziwi to w przypadku op. 37, oznaczającego stylistyczny przełom w twórczości Beethovena, co przejawia się przede wszystkim w zwiększeniu roli zespołu towarzyszącego soliście. W jego przypadku mamy do czynienia z artystą nietuzinkowym, od lat cieszącym się międzynarodowym uznaniem, zaliczanym do czołówki niemieckich pianistów swojego pokolenia, znającym doskonale repertuar epoki romantyzmu i klasycyzmu nie tylko solowy, ale także koncertowy i kameralny, bo i w tej dziedzinie ma sporo osiągnięć. Martin Helmchen wcześniej nagrywał dla wytwórni Pentatone, ale jego współpraca z wytwórnią Alpha przynosi bardzo dobre efekty, czego świadectwem jest omawiane przedsięwzięcie po jego poznaniu mam ochotę sięgnąć po pozostałe dwie pozycje z Koncertami fortepianowymi Beethovena. Choć w ostatnich latach zdecydowanie nie brakowało interesujących, a nawet wybitnych rejestracji tego repertuaru, to wizja duetu Helmchen-Manze jest jedną z najciekawszych i nie waham się użyć tego słowa, najlepszych. Rozbudza apetyt na więcej, a w przypadku Trzeciego imponuje doskonałą relacją między solistą i orkiestrą, żywymi, dość szybkimi, ale przekonującymi tempami, które uwypuklają bogactwo wyrazowe utworu z dramatyzmem i stanowczością na czele. Pomimo tego, nie brak tu również tak potrzebnych i tak pięknych chwil oddechu, liryzmu i zadumy, czego najlepszy przykład znajdujemy w środkowym Largo, zagranym co prawda nieco szybciej niż zwykle, ale zachowującym swoje właściwości jednej z najpiękniejszych i najbardziej uduchowionych wolnych części w dziejach gatunku koncertu fortepianowego. Fakt, że kompozycja doskonale znana z dziesiątek innych interpretacji intryguje i zachwyca umiejętną symbiozą bardzo dobrej techniki, muzykalności i pomysłowości, wystawia zarówno pianiście, jak i orkiestrze pod znakomitą batutą Andrew Manze bardzo dobre świadectwo. Potęguje to dobra realizacja dźwięku, dzięki czemu słuchanie omawianego nagrania jest niewątpliwą przyjemnością.


Paweł Chmielowski


Ludwig van Beethoven

Koncert fortepianowy nr 3 c-moll op. 37; Koncert potrójny C-dur op. 56

Martin Helmchen, fortepian; Antje Weithaas, skrzypce; Mariee-Elisabeth Hecker, wiolonczela Deutsches Symphonie-Orchester Berlin Andrew Manze, dyrygent

Alpha 642 w. 2020, n. 2019/2020 (CD), 70’02” ●●●●●


Nagranie zostało udostępnione we wersji elektronicznej przez zagranicznego dystrybutora wytwórni Alpha Classics. Polski przedstawiciel tej firmy nie przyczynił się w żaden sposób do uzyskania prezentowanego tytułu pod kątem recenzji.

Komentarze

Popularne posty