ODRODZENIE MIECZYSŁAWA KARŁOWICZA W SZCZECINIE - NA PŁYCIE WYTWÓRNI DUX.



Dawno nie było u Płytomaniaka muzyki polskiej, więc po części nadrabiam zaległość, by sięgnąć po kolejną płytę z muzyką lubianego i cenionego przeze mnie Mieczysława Karłowicza. Wśród polskich wydawców prym w promocji jego twórczości wiedzie Narodowy Instytut Fryderyka Chopina oraz DUX i właśnie jedną z propozycji drugiego warszawskiego wydawcy chciałbym w tym miejscu zarekomendować. Cieszę się, że po dzieła kompozytora coraz częściej sięgają cudzoziemcy, by wspomnieć inicjatywę wytwórni Chandos sprzed prawie dwudziestu lat, która rozpoczęła u nas renesans muzyki autora Odwiecznych pieśni i jej prawdziwe docenienie. O jej wartości przekonany jest również naczelny dyrygent Filharmonii w Szczecienia, Rune Bergmann, który jest „pod ogromnym wrażeniem piękna jego utworów. To jedne z najbardziej niezwykłych kompozycji, które kiedykolwiek słyszałem. Za każdym razem, gdy otwieram partyturę, znajduję tam coś nowego i ekscytującego. Jestem przekonany, że publiczność na całym świecie również będzie się cieszyć muzyką Mieczysława Karłowicza”. Dzięki globalnej dystrybucji wytwórni DUX to pragnienie ma szansę na realizację, tym bardziej, że na rynku aż tak wiele nagrań z interesującą i efektowną muzyką przedwcześnie zmarłego kompozytora nie ma, toteż każdy krążek powiększający oficjalną dyskografię zasługuje na uwagę. Tak jest w przypadku nagrania, dokonanego we wrześniu 2017 roku w Sali Symfonicznej Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie, w jej nowym, oddanym w roku 2014 do użytku gmachu (jego zarys widać na okładce płyty). Pierwszy album dokumentujący współpracę norweskiego dyrygenta z pomorską orkiestrą wypełnia tylko jedno dzieło: Symfonia e-moll op. 7 „Odrodzenie”.

Lubię ten utwór, ma w sobie dużo uroku i jest atrakcyjny zarówno dla odbiorców, jak i słuchaczy, dlatego cieszę się, że katalog wytwórni DUX powiększa kolejna rejestracja Symfonii, choć można w nim znaleźć np. nieco starszą rejestrację z udziałem Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Jerzego Salwarowskiego. Przy okazji przypominam sobie niezbyt imponującą dyskografię Odrodzenia (Chandos, Naxos, DUX, Be-Ar-Ton, Polskie Nagrania), które w dawniejszych czasach było na dodatek ofiarą skrótów w partyturze dokonywanych nawet przez naszych zasłużonych kapelmistrzów. Rezygnację z powtórzenia ekspozycji w części pierwszej można od biedy zrozumieć, ale co w takim razie pozostaje do „cięcia” w 40-minutowej partyturze? Praktyka wykonawcza i historia niezbyt ciekawie do pewnego momentu obchodziła się z jednym dziełem gatunku symfonii w dorobku Mieczysława Karłowicza.

Najnowsze nagranie, będące nie tylko świadectwem współpracy między warszawskim wydawcą a szczecińską instytucją, oznacza również znaczący przystanek w rozwoju tej ostatniej, świętującej w momencie realizowania projektu 70. rocznicę istnienia. Pragnienie zaprezentowania się w jak najlepszym świetle objęło również sposób wydania płyty – mamy do czynienia z formatem SACD, ukierunkowanym na wymagających odbiorców, mogących docenić wyjątkową akustykę nowej Sali Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie. Sądzę, że nie było to złym pomysłem, ponieważ jakość dźwięku nagrania istotnie wydaje się wyróżniać prezentowane wydawnictwo, przemawiając na jego korzyść. Pozytywne wrażenia odniosłem również podczas słuchania samego wykonania, cechującego się dużą starannością i zaangażowaniem ze strony dyrygenta oraz muzyków. Partytura tym razem została potraktowana z szacunkiem i obyło się bez ww. ingerencji, zaś respektowanie jej zapisu sprawiło, że nabrała wręcz lekko monumentalnego wymiaru (trwa 46 minut). Cztery części, skomponowane wg klasycznego schematu, zabrzmiały zgodnie z przypisanymi im przez kompozytora właściwościami w obszernym literackim programie, dość mętnym i patetycznym, łącząc w sobie różnorodność stylistycznych nawiązań do muzyki innych kompozytorów, jak również emocji i nastrojów: egzaltacji, dramatyzmu, liryzmu i finałowej apoteozy w postaci efektownego chorału instrumentów dętych blaszanych („Brzmi hymn odrodzenia, zrazu cichy i słodki, potem coraz szerszy, coraz pełniejszy. Już chwila nadeszła; słychać fanfary. Już jeden krok tylko”). Wyważone tempa z pewnością pomagają śledzić przebieg utworu, który niewolny od pewnych niedoskonałości pod względem spójności autorskiego zamierzenia i ostatecznej realizacji, jest na tyle przystępny i atrakcyjny, że na pewno zasługuje na zainteresowanie melomanów. Słychać także, że prowadzący Orkiestrę Symfoniczną ze Szczecina Rune Bergmann jest naprawdę przejęty walorami dzieła i wkłada w jego wykonanie wiele serca oraz zaangażowania, co przekłada się na kreację interesującą, pozbawioną rutyny czy nijakości, a przede wszystkim przekonującą w efekcie końcowym. Pomorscy muzycy na pewno nie przynieśli wstydu swemu patronowi.

Słuchacze – wielbiciele twórczości Mieczysława Karłowicza, wyrażający pragnienie częstszego kontaktu z Symfonią w polskich salach filharmonicznych, z pewnością mogą potraktować niniejszą fonograficzną propozycję jako wartościowy wkład w popularyzację dorobku kompozytora, tym bardziej interesującą, że utrzymaną na dobrym poziomie interpretacji oraz jakości dźwięku. Warto posłuchać.


Paweł Chmielowski


Mieczysław Karłowicz

Symfonia e-moll op.7, „Odrodzenie”

Orkiestra Symfoniczna Filharmonii w Szczecinie Rune Bergmann, dyrygent

DUX 1477 w. 2018, n. 2017 SACD, 46’13” ●●●●○○

Komentarze

Popularne posty