Camiel Boomsma - pianista, który pięknie gra.
Informując
kilka miesięcy temu o pojawieniu się na stronie płyt wytwórni Ars
Produktion zapowiadałem, że baczną uwagę na ukazujące się na
niej omówienia powinni zwrócić koneserzy pianistyki. Anonsowałem
również pojawienie się recenzji nagrania, które natychmiast
przykuło moją uwagę, toteż zdecydowałem się je przesłuchać, a
następnie o nim napisać. Jak dotąd nie było na stronie produktów
Challenge Classics i zapewne nie będzie (uważni czytelnicy,
wiedzący o realiach, domyślają się zapewne, jak przebiega promocja różnych
wydawców przez polskich czołowych dystrybutorów). Nawet wbrew
ignorowaniu Płytomaniaka przez tychże, a nawet samą holenderską
firmę, postanowiłem, że niniejszą propozycję zamieszczę na
stronie, ponieważ jest tego warta.
W
roli głównej występuje młody pianista Camiel Boomsma, mający
obecnie 30 lat, prowadzący aktywną działalność koncertową,
zajmuje się też nagrywaniem płyt. Szczególną uwagę poświęca
repertuarowi okresu romantyzmu, do
czego predestynuje go wrodzona muzykalność, wrażliwość, piękna
gra, wyjątkowej jakości „uderzenie”, a także głębia
interpretacji – cechy podkreślane przez zagraniczną krytykę,
oceniającą jego dotychczasowe produkcje. Co ciekawe, znalazły się
wśród nich m.in. dwa krążki
z muzyką Ryszarda
Wagnera, co nie jest zjawiskiem powszechnym, za to naprawdę
interesującym, jako że i Płytomaniak przedstawi za jakiś czas
fonogram z Francji, z udziałem innego młodego wirtuoza klawiatury,
Tanguya de Williencourta, zawierający Lisztowskie opracowania dzieł
autora Pierścienia.
Tym
razem mamy jednak do czynienia z arcymistrzami romantycznej liryki
instrumentalnej – Fryderykiem Chopinem oraz Franciszkiem
Schubertem. W książeczce dołączonej do albumu autor komentarza
próbuje analizować podobieństwa życia i twórczości obu autorów,
ale ja w tym miejscu pominę owo zagadnienie, odsyłając
zainteresowanych do samego produktu. Owszem, można dopatrzyć się
pewnych pareleli między nimi, jak chociażby młody wiek odejścia
(odpowiednio 39 i 31 lat), dominantę fortepianu w ich dorobku,
poświęcanie się głównie mniejszym gatunkom, choć i jeden, i
drugim, mieli też przecież epokowe i najwyższej wagi osiągnięcia
w zakresie wielkich form, z Sonatami na czele. Tym, co jednak
zwraca uwagę przeciętnego słuchacza kojarzącego obu geniuszy,
jest zdecydowanie natchniona melodyka, śpiewność fraz, bogactwo
inwencji, a przede wszystkim romantyczna ekspresja, pobudzająca
odbiorcę do refleksji – w tym kontekście trafny jest tytuł
całego przedsięwzięcia (ang. Musings).
Pierwszą
połowę programu krążka wypełnia mały wyjątek z bogatej
ilościowo oraz gatunkowo twórczości Fryderyka Chopina. Muszę
przyznać, że Camiel Boomsma czuje się w niej jak ryba w wodzie.
Zachwycił mnie już od początkowych dźwięków Nokturnu b-moll
z op. 9 – i ten zachwyt trwał do zakończenia Nokturnu H-dur
op. 62 nr 1. Warto przy tej okazji zauważyć fakt, że artysta
dokonał ciekawej selekcji, zamieścił bowiem i pierwszy, i ostatni
przykład rozwiniętego przez naszego geniusza gatunku, a pomiędzy
nimi wstawił popularny, przepiękny i bardzo poruszający Nokturn
c-moll op. 48 nr 1. Można się dzięki temu po raz kolejny
przekonać, jak wielką zmianą jakościową była twórczość
Chopina, jak wiele wniosła do romantycznej miniatury fortepianowej,
przede wszystkim w zakresie ekspresji, porywającej pięknem melodii
i szlachetnością. Słychać to już w pierwszym z nich – moim
ulubionym, w którym zaledwie dwudziestolatek pokazuje się jako
kompozytor z jak najlepszej strony pod względem umiejętności
tworzenia i rozwijania zapadających od razu w pamięć tematów.
Camiel Boomsma wspaniale rozumie ową stylistykę, cechuje go
niewątpliwa wrażliwość, wyczucie frazy, faktury, tempa, wspaniale
prowadzi narrację. W jego ujęciu słyszymy prawdziwą muzykę nocy,
będącą kwintesencją muzyki romantyzmu – oraz fortepianowej
miniatury. Równie pozytywne wrażenia odniosłem podczas poznawania
III Impromptu Ges-dur op. 51 . Pianista dobiera nieco
wolniejszy niż zazwyczaj puls, co utworowi wychodzi zdecydowanie na
dobre, jako że się jawi w nowym świetle, pełniejszym, bogatszym w
szczegóły; można tutaj wreszcie dostrzec ważność i czytelność
partii lewej ręki, umykającej zbyt często w za szybkich
interpretacjach. Holenderski artysta daje dziełu czas na
wybrzmienie, pokazując kompleksowość struktury i treści
kompozycji. Oddaje to odpowiednimi środkami techniki wykonawczej, z
aksamitnym wręcz, intrygującym uderzeniem na czele – jego gra
jest po prostu piękna. Nie da się jej opisać w inny sposób.
Drugą
część krążka wypełnia tylko jedno dzieło – ale za to jakie:
XXI
Sonata
B-dur
D.960
Franciszka Schuberta. Utwór niezwykły, ważki w treści, będący
naprawdę sporym wyzwaniem dla pianistów, ale nie pod względem
technicznym, ale przede wszystkim interpretacyjnym. Jest to przecież
muzyka napisana na kilka tygodni przed śmiercią autora, który
wiedział o swojej chorobie i oczekiwał nieuchronnego. Dzieło nosi
w sobie ogromny ładunek emocji, ukryty pod pozornie prostymi i
jednoznacznymi myślami w każdej z czterech części, zwłaszcza w
pierwszej z nich – długiej, rozbudowanej, operującej szerokimi
płaszczyznami i grupami tematów, wśród których wyróżnia się
główny: bardzo śpiewny, liryczny, pogodny, przerywany co chwilę
zagadkowym i niepokojącym trylem w basie. Trzeba zmierzyć się z
formą sonatową, zawierającą prawie 40 minut muzyki (Camiel Boomsma
nie powtarza ekspozycji w początkowym Molto
moderato), umiejętnie skonstruować poszczególne ogniwa, trafnie
charakteryzując każde z nich, a przede wszystkim dostać się w
głębsze pokłady treści. Nie każdemu z wykonawców się to udaje
– nic dziwnego, że szczególnie dojrzali wiekowo artyści, o
bogatym dorobku życiowych doświadczeń, byli w stanie sprostać
wymogom ostatniej Sonaty
Schuberta – przypomnieć sobie tutaj można chociażby kreacje
takich wirtuozów starszych
generacji
jak Władimir Horowic, Światosław
Richter, Claudio Arrau, Alfred Brendel, Wilhelm
Kempff
czy Artur Rubinstein. Jak
wobec tego przedstawia się interpretacja młodego Holendra? Ujawnia
cechy znane już z jego zachwycającego sposobu odczytywania miniatur
Chopina – podoba mi się jego mądry stosunek do tempa, prowadzi
narrację starannie, rozważnie, wyczulony jest na piękno brzmienia,
artykulacji, kształtowania frazy. Z jego gry tchnie śpiewność,
romantyczna ekspresja, ale nie zapomina również o żywej rytmice i
wręcz tanecznym rysie muzyki, charakterystycznych przecież dla
Schuberta (krótkie Scherzo,
czyli III. część Sonaty
oraz jej finał – Allegro
ma non troppo).
W drugim ustępie zaś (Andante
sostenuto)
artysta zagłębia się w niezwykle gorzki, przejmujący i z
wyjątkiem nielicznych kulminacji, ożywienia i chwil pogody,
stonowany świat emocji żegnającego się ze
światem
31-letniego twórcy. Nie śpieszy się, bo po co miałby pędzić do
przodu, gdy tymczasem sama muzyka zmierza wręcz do grobu? To
wyjątkowo poruszająca,
intymna
muzyka, świadcząca o tym, że o sprawach najwyższej wagi
kompozytorzy mogą mówić prosto,
na
spokojnie, w ciszy, zaś pianiści w taki sposób je odczytywać.
Podoba mi się rozważna gra
Camiela Boomsmy, jego zamiłowanie do romantycznej muzyki, niewątpliwa
wrażliwość, ogromna muzykalność, szczerość przeżycia. Powinna
zyskać uznanie tych słuchaczy, którzy doceniają raczej na pewno
osobisty, poetycki, nie filozoficzny sposób interpretacji Sonaty
B-dur.
Arcydzieła
fortepianowej literatury romantyzmu znajdują w osobie holenderskiego
pianisty ciekawego, zaangażowanego i kompetentnego wykonawcę, który
z pewnością nie powiedział jeszcze swojego ostatniego słowa i
jako artysta, i jako człowiek, a przecież czysto ludzkie
doświadczenia na pewno odgrywają niebagatelną rolę przy kreowaniu
muzycznych światów. Na płycie wytwórni Challenge Classics
zachwycić się można i samym repertuarem, i jego wykonaniem,
będących refleksem sławnych słów Ludwika van Beethovena,
napisanych na rękopisie jego arcydzieła – Mszy
uroczystej.
Ten, kto potrzebuje muzyki płynącej z serca (autora) i
powracającego do serca (odbiorcy), z pewnością doceni piękno
dzieł obu kompozytorów i jakość interpretacji Camiela Boomsmy. Warto jej posłuchać.
Paweł
Chmielowski
Musings
Fryderyk
Chopin – Impromptu nr 3 Ges-dur op. 51, Nokturny: b-moll op. 9 nr
1, c-moll op. 48 nr 1, H-dur op. 62 nr 1 • Franz Schubert –
Sonata nr 21 B-dur D.960
Camiel
Boomsma, fortepian
Challenge
Classics CC72756 • w. 2017, n. 2017 • SACD, 67’39” ●●●●●○
Komentarze
Prześlij komentarz