Beethoven 2020 (7) - sukces wykonaców i wydawcy. Tria z wytwórni Audite.
Kolejna
pozycja rocznicowego cyklu recenzji, o czym zresztą już
informowałem wcześniej, nie zawierać będzie uwielbianych zapewne
nie tylko przeze mnie Symfonii,
aczkolwiek te pojawią się już wkrótce, a to dzięki uprzejmości
Londyńskiej Orkiestry Filharmonicznej, lecz kameralistykę, a
dokładnie mówiąc – tria fortepianowe. Ludwik van Beethoven był
przecież wielkim mistrzem i tego gatunku, co przekłada się na
całkiem sporą ilość dostępnych na rynku nagrań, zarówno tych
starszych, jak i nowszych, dokonywanych współcześnie. Do nich
należy ukończony właśnie projekt wytwórni Audite, przynoszący
na pięciu albumach wszystkie dzieła napisane na skrzypce, fortepian
oraz wiolonczelę. Trafił do mnie, w wersji elektronicznej, ostatni
wolumin przedsięwzięcia, na którym nie znalazły się, co prawda,
pozycje „oficjalnie” tak nazwane, lecz w rozmaitych zbiorczych
kolekcjach nagrań noszące numer porządkowy i miano tria –
Wariacje
G-dur na temat pieśni „Ich bin der Schneider Kakadu”
op. 121a, nieopublikowane za życia autora i nieopusowane kompozycje
– Trio
Es-dur
WoO 38 oraz Allegretto
B-dur WoO,
uzupełnione o dziełem, którym Ludwik van Beethoven pokazał
tradycyjną obsadę w nowym świetle, łącząc trzy instrumenty z
orkiestrą symfoniczną w pięknym, choć może trochę niedocenianym
przez krytyków i znawców, Koncercie
C-dur
op. 56.
Po
wielokrotnym słuchaniu przedstawianego nagrania muszę stwierdzić,
że powstanie całego cyklu nagraniowego było uzasadnione,
aczkolwiek nie znam wszystkich jego poprzednich pozycji. Nie sądzę
jednak, by drastycznie się różniły na niekorzyść od finałowego
woluminu, przedstawiającego wykonawców – Swiss Piano
Trio/Schweizer Klaviertrio w naprawdę dobrym świetle. Formacja
istnieje od roku 1998, ma się dobrze, prowadzi aktywną działalność
koncertową oraz nagraniową i cieszy się uznaniem słuchaczy oraz
krytyki, co potwierdzają pozytywne recenzje oraz wyróżnienia dla
wcześniejszych płyt muzyków. Ich doskonałe przygotowanie nie
ulega najmniejszej wątpliwości, grę cechuje zarówno duża kultura
i elegancja z jednej strony, zaś z drugiej dyscyplina, stylowość i
wrażliwość. Powyższe cechy doskonale sprawdzają się w mniej
może znanych, ale za to pięknych, uroczych i bardzo przyjemnych w
odbiorze nieopusowanych pozycjach: pochodzącym z wczesnego etapu
twórczości kompozytora Triu
Es-dur,
powstałym jeszcze w Bonn, będącym dziełem dwudziestoletniego
Beethovena oraz będącym bodajże ostatnim utworem napisanym na
skrzypce, wiolonczelę i fortepian, napisanym w dwadzieścia dwa lata
później, niemalże pod koniec dojrzałej i bardzo płodnej,
środkowej fazy twórczości, kilkuminutowym Allegretto
B-dur.
Przy ich słuchaniu można dostrzec różnice w stylu, za to wspólny
dla obu jest klasyczny idiom i mistrzostwo w posługiwaniu się przez
twórcę obsadą. Szwajcarscy artyści czują się w tej stylistyce
wyśmienicie: dbają o należyte proporcje brzmienia między sobą,
śpiewność i naturalność frazy, starannie dobrane tempa,
podkreślając liryzm, piękno melodii, szlachetną prostotę wyrazu.
Choć oba dzieła nie zaliczają się ani do szczególnie
wymagających pod względem trudności technicznych, ani być może
do najwybitniejszych pozycji gatunku, to jednak ich poznanie
zdecydowanie się opłaci wszystkim miłośnikom klasycznego stylu i
doskonałych proporcji w muzyce. Mnie sprawiły wielką przyjemność.
Podobnie
się rzecz ma z kompozycjami o większych rozmiarach. Zwłaszcza
otwierające album Wariacje
G-dur
op. 121a, co do których nie ma stuprocentowej pewności, kiedy
dokładnie powstały (wysoki numer opusowy może w tym przypadku
wprowadzić w błąd) mogą zaskakiwać, co oczywiście w przypadku
Ludwika van Beethovena nie dziwi. Kompozytor poddaje w nim różnorakim
przeobrażeniom temat, dosyć banalny i nieskomplikowany,
zaczerpnięty ze śpiewogry Siostry
z Pragi
mało obecnie znanego Wenzela Müllera,
w postaci pieśni Ich
bin der Schneider Kakadu
(pl. Jestem
krawiec
Kakadu).
Wiemy, co autor Missa
solemnis
potrafił zrobić z prostymi tematami i w jak fascynujący sposób je
przekształcać, dając dowód niezrównanego mistrzostwa, i to w
przypadku muzyki własnej, jak i cudzej (Wariacje
Diabellego
op. 120) i ta umiejętność również dochodzi do głosu również
tutaj w postaci dziesięciu opracowań materiału źródłowego. Sam
utwór zaczyna się jednak bardzo zaskakująco: długim, dość
dramatycznym i przejmującym powolnym wstępem w tonacji g-moll,
trwającym ponad cztery i pół minuty, niemającym absolutnie nic
wspólnego z samą melodią zaprezentowaną dopiero później i
odpowiednio zmienianą. Samo przejście z owej intrygującej
introdukcji do właściwego miejsca jest naprawdę zaskakujące i
chwała Triu Szwajcarskiemu za bardzo dobre wykonanie, doskonale
poprowadzoną narrację, jak również rys dobrego humoru i
niewątpliwego temperamentu.
Środkową,
bogatą w arcydzieła fazę twórczości reprezentuje i zamyka jako
ostatni punkt programu krążka, Koncert
potrójny C-dur
op. 56. Bardzo lubię ten utwór, choć wydaje się zawsze pozostawać
w cieniu pozostałych kompozycji z udziałem instrumentów solowych i
orkiestry: genialnego Skrzypcowego
oraz pięciu Fortepianowych
(i o nich będzie Płytomaniak pisał w swoim czasie). Przyczyn tego
może być kilka, np. fakt, że niełatwo jest znaleźć naprawdę
wybitnych solistów – kameralistów! - do wykonania, może dlatego,
że samo dzieło w swej istocie nie nosi popisowego charakteru, nie
akcentuje biegłości technicznej muzyków, przypomina zaś
zdecydowanie bardziej symfonię koncertującą. Tym ostatnim tropem
poszli autorzy fonograficznej kreacji op. 56, zapraszając do
współpracy Orkiestrę Kameralną z Zürichu, poprowadzoną jednakże
nie od pulpitu dyrygenckiego przez kapelmistrza, ale od pierwszych
skrzypiec koncertmistrza, którym jest Willi Zimmermann. Można to
chwalić albo nie, ale ja nie mam specjalnie nic przeciwko takiemu
rozwiązaniu. Można Koncert
potrójny
potraktować wręcz jako muzykę kameralną, opartą na przenikaniu
się i uzupełnianiu dwóch podmiotów: tria fortepianowego oraz
pozostałych instrumentów orkiestry, operującą niewielką pod
względem liczebnym obsadą (fotografia w książeczce przedstawia
około 25 muzyków). Zalety słychać: brzmienie całości nie jest
bardzo masywne, skala rozpiętości dynamiki jest pełniejsza (bardzo
cichy wstęp do szeroko zakrojonej części pierwszej, kulminacje w
forte i fortissimo, ale nieprzesadne i niezagłuszające solistów),
a obie grupy prowadzą ze sobą dialogi i interakcje, co wymaga
nieustannego napięcia i zaangażowania ze strony wykonawców. Tempa
dobrane rozważnie, cieszyć się można zarówno pięknem melodyki i
szlachetnością ekspresji (przepiękna, acz krótka, cześć
środkowa, bardzo już romantyczna w wyrazie), wyrazistą rytmiką
(roztańczony finał w rytmie poloneza, z wyraźnie sarmackim
epizodem w środku). Koncert
C-dur
ujawnia we współpracy Szwajcarskiego Tria Fortepianowego oraz
Orkiestry Kameralnej w Zürichu swoje najpiękniejsze strony –
słucha się go z zainteresowaniem oraz satysfakcją.
Polecam
album wytwórni Audite – po raz pierwszy pojawiającej się u
Płytomaniaka – miłośnikom muzyki kameralnej oraz twórczości
Ludwika van Beethovena. Ciekawy i wybitny repertuar, bardzo dobra gra, która nie daje okazji do narzekań, a wręcz przeciwnie,
może być powodem prawdziwego zadowolenia. Również jakość
dźwięku, element całości mający w propozycjach niemieckiej firmy
duże znaczenie, zasługuje na pochwały. Warto wobec powyższego
zwrócić uwagę na projekt obejmujący aż pięć woluminów, będący
niewątpliwym sukcesem i wykonawców, i wydawcy.
Paweł
Chmielowski
Ludwig
van Beethoven
Komplet
dzieł na trio fortepianowe wol. 5
Wariacje
G-dur op. 121a; Trio Es-dur WoO 38; Allegretto B-dur WoO39; Koncert
potrójny C-dur op. 56
Swiss
Piano Trio – Angela Golubeva (skrzypce); Sasha Neustroev
(wiolonczela); Martin Lucas Staub (fortepian) •
Zurich Chamber Orchestra •
Willi Zimmermann, koncertmistrz
Audite
97696 •
w. 2018, n. 2017 •
CD, 73’13” ●●●●●○
Autor
bloga serdecznie dziękuje wytwórni Audite w osobach pana Ludgera
Böckenhoffa i pani Wencke Wallbaum za nadesłanie albumu w formie
elektronicznej do recenzji. Polski dystrybutor tego wydawcy,
niezainteresowany współpracą z Płytomaniakiem i promocją swoich
tytułów na blogu, nie przyczynił się w żaden sposób do ukazania
się tekstu na stronie.
Ein
ganz herzlicher Dank des Textautors geht an Herrn Ludger
Böckenhoff
und Frau Wencke
Wallbaum (Audite)
für die Zusendung des Albums zur Rezension.
Komentarze
Prześlij komentarz