Piękne i porywające - Requiem Antonína Dvořáka.
Ponownie u Płytomaniaka gości muzyka czeska, i ponownie sięgam po nagranie sprzed lat, które zawiera tylko jedno, ale za to jakie dzieło: moje ukochane Requiem b-moll Antonína Dvořáka, o którym pisałem już bodajże dwa razy – i będę pisać przy sprzyjających okolicznościach, aczkolwiek współczesna fonografia nie rozpieszcza mnie kolejnymi płytami z tym utworem. Wspaniała kompozycja nie cieszy się, o dziwo, tak wielką popularnością, na jaką bezspornie zasługuje, pozostając w cieniu zarówno Stabat Mater czeskiego mistrza, jak i znacznie częściej nagrywanych mszy żałobnych chociażby W. A. Mozarta czy G. Verdiego, którego powodzenie ( wykonania i rejestracje płytowe przy każdej możliwej okazji) jest dla mnie absolutnym fenomenem. W moim prywatnym rankingu kompozycji tego gatunku, utwór Dvořáka zajmuje jednak czołowe miejsce, choć pozostałe, które wymieniłem, oczywiście także lubię i cenię. Dziwi mnie jednak, że Requieem b-moll op. 89, dzieło tak poruszające, pełne powagi, zadumy, dramatyzmu i głębi, pozostaje nadal w swoistym ukryciu, przede wszystkim w praktyce koncertowej.
Na szczęście Czesi dobrze wiedzą, jakimi skarbami obdarzył ich autor Tańców słowiańskich. Niezwykle skutecznie i cierpliwie promują swą rodzimą twórczość, z dumą pokazując ją światu, czego przykładem może być działalność nie tylko potentatów, ale i mniejszych podmiotów. Oto nagranie wydane przez niewielką, ale ciekawą wytwórnię ArcoDiva, zawierające zapis koncertów z listopada 2010 roku z Teatru im. Janáčka v Brnie. Jest to jeden z niewielu albumów dostępnych obecnie na rynku, zawierających „żywe” wykonanie Requiem; o jednym z nich, z Amsterdamu, pisałem całkiem niedawno. Przypomnienie niniejszego nagrania jest dla mnie ciekawą okazją do porównań między nimi i szczerze przyznaję, że skorzystałem z tej możliwości, zaś efekt końcowy, po latach, ponownie wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie.
Głównym powodem jest udział Chóru Filharmonicznego z Brna, zespołu o międzynarodowej renomie, znanego z licznych występów i nagrań, nie tylko muzyki czeskiej. Słuchając niniejszego nagrania, byłem i nadal jestem pod wielkim wrażeniem możliwości tej formacji, której uznanie jest jak najbardziej uzasadnione, zaś sam kompozytor właśnie chórowi przeznaczył szczególne odpowiedzialne zadania, każąc mu śpiewać praktycznie od początku do końca trwającego ponad półtorej godziny dzieła. Równie ważne role powierzone zostały kwartetowi solistów, tutaj w osobach sopranistki i basa ze Słowacji oraz mezzospranu i tenora z Czech. Uważne przysłuchanie się ich partiom pozwoli nie tylko docenić jakość śpiewu na żywo, ale także wagę artystyczną i techniczne wyzwania, z jakim musieli się zmierzyć – z bardzo dobrym skutkiem. Spisali się dobrze i wszyscy z nich zasługują na więcej niż pozytywną ocenę z racji swojej wzorowej wokalnej dyspozycji, bardzo przekonującej artystycznie kreacji, niewątpliwego zaanagażowania, a także zrozumiałej i wyraźnej jak na warunki „live” wymowy tekstu w języku łacińskim, co nie zdarza się często. A wszystko, co wymieniłem, nie jest oczywiste, zważywszy na charakter i rozmiary monumentalnego dzieła, liczne interakcje między sobą i z chórem, praktyczny brak solowych arii, konieczność poruszania się w długich, wolnych frazach, także bez towarzyszenia orkiestry. Antonín Dvořák – doświadczony twórca oper i wielkich utworów wokalno-instrumentalnych, postawił zatem przez śpiewakami wysokie wymagania, szczególnie w zakresie precyzyjnej intonacji i prowadzenia frazy, co przyniosło rezultat przekonujący i atrakcyjny dla odbiorcy, wystawiający bardzo dobre świadectwo zaproszonym artystom. Śmiem twierdzić, że pod tym względem płyta wytwórni ArcoDiva bardziej trafiła mi do przekonania, niż ogólnie dobry album RCO Live z międzynarodową obsadą.
Całość przedsięwzięcia spodobała mi się również za sprawą prowadzącego Filharmoników z Brna Petra Fiali, założyciela i szefa Chóru, z którym osiągnął tak znakomite rezultaty, których przykłady można znaleźć w porywających fragmentach Dies irae, Confutatis czy Offertorium. Dobre, płynne tempa, naturalny tok rozwoju muzyki, pieczołowite odczytanie partytury, mnóstwo pracy włożonej w połączenie w jedną spójną całość ogromnego utworu i zintegrowanie solistów, chóru oraz orkiestry, przyczyniają się do sukcesu artystycznego wykonania, jak również wysokiej oceny jego kapelmistrzowskich kompetencji. Dźwięk jest satysfakcjonujący, i choć nie osiąga ideału możliwego w warunkach studyjnych, to wszelkie konsekwencje wynikające z tego faktu nie przeszkadzają w żaden sposób w odbiorze wykonania na wysokim poziomie, skupionego i zasługującego na uwagę, przemawiającego w pełni do emocji i wyobraźni słuchacza.
Omawiany album, który zadowolił mnie zarówno pod względem realizacji technicznej, jak również interpretacji, jest przykładem troski czeskich wykonawców oraz organizatorów tamtejszego życia muzycznego o dorobek ich największego kompozytora. Prezentuje narodowe, zakorzenione w tradycji podejście do partytury, unikając ekstrawagancji i pozostając wzorowym w zakresie stylistyki i respektu dla jednego z najpiękniejszych i najbardziej porywających dzieł Antonína Dvořáka. Bardzo mi się spodobało, dzięki czemu muzyka żyje, wzrusza i dostarcza głębokich przeżyć, które wynikają inwencji melodycznej, imponującej wyobraźni, bogactwa ekspresji i nadzwyczajnej biegłości w operowaniu wielkim aparatem wykonawczym. To wszystko słychać w kolejnym wartościowym nagraniu, znacząco wzbogacającym dotychczasową, stosunkowo nieliczną dyskografię Requiem.
Płytomaniak
Antonín Dvořák
Requiem b-moll op. 89
Simona Šaturová, sopran; Jana Sýkorová, mezzosopran; Tomáš Černý, tenor; Peter Mikuláš, bas • Český filharmonicky sbor Brno • Filharmonie Brno • Peter Fiala, dyrygent
ArcoDiva UP 0130-2132 • w. 2011, n. 2010 • 2CD, 94'19” ●●●●●○
Nagranie w postaci fizycznego albumu audio zostało nadesłane do autora bezpośrednio przez wydawcę, wytwórnię ArcoDiva. Jej polski przedstawiciel, który nigdy nie wysłał do Płytomaniaka żadnego tytułu ze swojej dystrybucji w celach promocyjnych, nie przyczynił się w żaden sposób ani do uzyskania materiału do recenzji, ani do opublikowania tejże na stronie.
Komentarze
Prześlij komentarz