Walery Gergiew i Mahler (3) - paryska "Symfonia Tysiąca".

 


Kontynuując przegląd nagrań Filharmoników Monachijskich, na ogół dokonanych we współpracy z ich byłym szefem, Walerym Gergiewem, nie mogę pominąć albumu, o którym niejako wspomniałem w ostatnim tekście poświęconym temu zespołowi – i Gustawowi Mahlerowi, albowiem również muzyki tego autora dotyczyć będzie mój wpis. W ważnym kontekście, poruszonym także przy tamtej okazji, a mianowicie wieloletniej tradycji wykonywania utworów wielkiego kompozytora przez orkiestrę. Okazją szczególną, by do tego nawiązać, jest kolejne nagranie opublikowane przez fonograficzną agendę zespołu, zawierające następne monumentalne wokalno-instrumentalne dzieło, z którego dziejami Filharmonicy Monachijscy są związani szczególnie. Oni bowiem, pod znakomitą, acz niełatwą dyrekcją samego autora, byli pierwszymi wykonawcami VIII Symfonii, co miało miejsce 12. września 1910 roku. Wydarzenie zapisało się w dziejach muzyki ogromną obsadą skompletowaną na potrzeby światowej premiery – wzięło w niej udział 8 solistów, 850 chórzystów, organista, a także 170 instrumentalistów, co sprawiło, że kompozycja jest po dziś dzień nazywana Symfonią Tysiąca.

Nie jestem pewien, czy w koncercie, który został zarejestrowany w Paryżu 17. lutego 2019 roku uczestniczyła podobna armia muzyków, ale musiał on wywrzeć spore wrażenie na słuchaczach, ponieważ usłyszenie na żywo tak potężnej i efektownej kompozycji jest zawsze wydarzeniem w życiu melomanów, miłośników autora Pieśni o Ziemi w szczególności. Jest to także ważne przedsięwzięcie Filharmoników Monachijskich w poruszanej przeze mnie kwestii tradycji wykonawczej poświęconej kompozytorowi, co jest o tyle istotne, o ile w powszechnej świadomości znane są wspaniałe osiągnięcia zespołu w dziedzinie prezentacji muzyki Antona Brucknera – o czym również informowałem w swoim czasie. O dziwo, bawarska formacja jak dotąd nie zarejestrowała kompletu Symfonii Gustawa Mahlera i nie wiem, czy do tego dojdzie, a chyba na pewno nie pod dyrekcją Walerego Gergiewa, zmuszonego z przyczyn politycznych do rezygnacji ze stanowiska szefa zespołu po ataku Rosji na Ukrainę.

Sygnalizowałem w poprzedniej recenzji związanej z tematem, że początek współpracy kontrowersyjnego dyrygenta z orkiestrą w postaci nagrania Zmartwychwstania przyniósł wg mnie bardzo ciekawe rezultaty, aczkolwiek wyraziłem już wtedy obawę, że niedokończony projekt, zamykający się w zaledwie trzech albumach, nie będzie mieć równie udanej kontynuacji. Jest to przypadek niniejszego albumu, tym bardziej przykry, że odnoszący się do utworu na trwałe zapisanego w historii Filharmoników Monachijskich i z prestiżowych względów jego pierwsza w ich dorobku rejestracja płytowa powinien być utrzymana na najwyższym możliwym poziomie. Niestety, nie mogę tego powiedzieć o prezentowanym albumie, który mimo bardzo profesjonalnej edycji i udziału międzynarodowego grona wykonawców nie zapisze się w bogatej dyskografii VIII Symfonii jako szczególnie wartościowe i udane przedsięwzięcie, choć potencjału ku temu mu nie brak. Powodów jest kilka.

Nie każdemu, a zwłaszcza niżej podpisanemu, przypadnie do gustu pośpiech, jakim cechuje się zapis paryskiego koncertu. Całość zamyka się w niecałych 73 minutach, co czyni z niego jedną z najszybszych rejestracji Symfonii Tysiąca na kompaktach. Owszem, zdarzały się kreacje nawet jeszcze szybsze, ale z udziałem dyrygentów i wykonawców takiej klasy, że ów aspekt w ogóle nie wchodzi w rachubę przy jeszcze lepszej, a nawet entuzjastycznej ocenie takiego wydawnictwa (Audite – nagranie Orkiestry Symfonicznej Radia Bawarskiego pod dyrekcją Rafaela Kubelíka, 1970). Owszem, w pierwszej części utworu, do tekstu hymnu Veni, creator spiritus początkowy blask i impet, z jakimi Gergiew rozpoczyna dzieło, może się podobać, ale w ostatecznym efekcie, czyli w przebiegu tego ogniwa, a zwłaszcza w jego zakończeniu, przybiera postać głośnego i szybkiego „rozprawienia się” z materią – trudno o większy dowód niezrozumienia tego, co jest w partyturze. Również drugi fragment, oparty na fragmentach Fausta Johanna Wolfganga von Goethego, także nie daje pełnej satysfakcji pod tym względem, nie osiągając nawet 50 minut. Czuć to już w samym początku, pięknym i nastrojowym instrumentalnym wstępie, ale co gorsza, także w najbardziej efektownym „numerze” partytury, czyli w zamykającym całość Chórze Mistycznym (Alles vergängliche). Gergiew prowadzi go w 4'49”, ponad pół minuty szybciej niż w swoim wcześniejszym nagraniu z Londyńską Orkiestrą Symfoniczną (LSO Live), zaś inni mistrzowie batuty, jak chociażby Simon Rattle, nie żałują mu sześciu i pół minuty, z bardziej przekonującym efektem końcowym. Ósma brzmi efektownie, wartko „płynie” do przodu, ale ma się wrażenie, że coś ważnego umyka, i nie jest to komplement dla dyrygenta.

Zbyt szybkie tempo nie jest jedynym powodem, dlaczego nie uznam prezentowanego nagrania za udanego. Coś złego musiało się przytrafić realizatorom, skoro zdecydowali się umieścić mikrofony od solistów w sporej odległości, co przynosi prawdziwą artystyczną katastrofę w sytuacji, gdy partie wokalne odgrywają tak istotną rolę. Już w pierwszym wejściu, na samym początku, słychać wątłość wolumenu brzmienia śpiewaków na tle potężnego, złożonego z trzech niezależnych formacji chóru mieszanego, a dalej jest już tylko gorzej, zwłaszcza w drugiej części, gdzie poszczególni wokaliści podejmują trud prowadzenia narracji. Ich partie są zarejestrowane zbyt cicho i nie sposób ocenić sprawiedliwie udziału poszczególnych artystów, a jest ich aż ośmioro, bez poczucia rozczarowania i konieczności śledzenia tekstu z książeczki. Jest to niezbędne, by można było cokolwiek zrozumieć – przy znajomości języka niemieckiego – i zorientować się, w którym momencie się jest. Cóż za klęska osób odpowiedzialnych za taki stan rzeczy! Jedynie w bardzo niewielkim stopniu dociera do świadomości odbiorcy to, czym może się popisać grono trzech sopranów, dwóch altów, dwóch tenorów i bas. Do mnie dotarły jedynie fragmenty śpiewane przez Katedralny Chór Chłopięcy z Augsburga, a wśród solistów w zasadzie jedynie alt Claudii Mahnke (Maria Aegyptiaca) zdołał zwrócić moją uwagę. Gdyby zatem śpiewacy znaleźli się bliżej mikrofonów, ich udział zdecydowanie zyskałby na jakości i wyrazitości, co mogłoby być również przedmiotem bardziej dogłębnych analiz, tym bardziej, że kompozytor przeznaczył dla nich partie o znacznym stopniu trudności. Inną kwestią jest sam dobór solistów i stan współczesnej wokalistyki – tutaj na przykład przy takich, a nie innych warunkach, generalnie nie wywierają na mnie najlepszego wrażenia panowie, zwłaszcza konieczność wytężania uszu przy produkcji forsującego dźwięk tenora (Simon O'Neill -Doctor Marianus) nie sprawiła mi specjalnej przyjemności. Żeby się o tym wszystkim przekonać, wystarczy sięgnąć po legendarne nagrania Ósmej – wielkie kreacje dyrygenckie Rafaela Kubelíka (DG/Audite) i Georga Soltiego (Decca) sprzed 55 lat (!) idą w parze ze śpiewem utrzymanym na poziomie nieosiągalnym dla większości współczesnych pokoleń wokalistów - i realizatorów dźwięku omawianego wydawnictwa. O dykcji i zrozumiałości niemczyzny tych pierwszych nawet nie wspomnę, za to pozwolę sobie zauważyć, że jak zwykle w przypadku przedsięwzięć sygnowanym nazwiskiem Walerego Gergiewa nie mogło się obejść bez udziału jakiegoś jego rodaka w obsadzie zaproszonej do koncertu. Okazał się nim skompromitowany pozamuzycznie swoimi faszystowskimi ciągotkami bas, Jiewgienij Nikitin.

Szkoda zatem, że przedsięwzięcie, które wydawało się mieć wszystko, co potrzeba do osiągnięcia sukcesu artystycznego, nie spełnia oczekiwań pod kilkoma zasadniczymi względami. Nie oznacza to jednak, że jest zupełnie nieudane – chóry (trzy mieszane oraz jeden chłopięcy) wykonują swoje partie w sposób przekonujący i z odpowiednim zaangażowaniem, Filharmonicy Monachijscy grają wspaniale, co słychać wyraźnie za pomocą całkiem dobrego i czystego dźwięku, który pozwala delektować się pięknem i jakością ich brzmienia. Niezbyt udana koncepcja kapelmistrza i znaczne niedostatki techniczne w kontekście udziału solistów w akustycznym obrazie całości na pewno nie wywierają najlepszego wrażenia, ale nie powiem, że rujnują prezentowany album zupełnie. Ujmuje profesjonalnym, ładnym i estetycznie wydaniem, książeczka jest treściwa i bogata w informacje o kompozytorze i utworze, ale to nie rekompensuje poczucia niedosytu. Symfonii Tysiąca się słucha, nie tylko o niej czyta, zaś ów ważny wokalny komponent wykonania sprawia, że prezentowane nagranie nie jest, niestety, szczególnie wartościową pozycją w skądinąd ciekawym i rozrastającym się katalogu płyt MPHIL.


Płytomaniak


Gustaw Mahler

Symfonia nr 8 („Symfonia Tysiąca”)

Simone Schneider (sopran I – Magna peccatrix); Jacquelyn Wagner (sopran II – Una poenitentium); Regula Mühlemann (Mater gloriosa); Katharina Magiera (alt I – Mulier Samaritana); Claudia Mahnke (alt II – Mariia Aegyptiaca); Simon O'Neill (tenor – Doctor Marianus); Michael Nagy (baryton – Pater estaticus); Jewgienij Nikiti (bas – Pater profondus) 

Augsburger Domsingknaben; Orfeón Donostiarra; Philharmonischer Chor München 

Münchner Philharmoniker • Walery Gergiew, dyrygent

MPHIL 0016 • w. 2019, n. 2019 • CD, 72'39” ●●○○○

Nagranie w wersji fizycznego dysku audio zostało nadesłane do autora bezpośrednio przez wydawcę, Filharmoników Monachijskich. Ani światowy, ani polski dystrybutor tego wydawcy, który nie wysyła do Płytomaniaka swoich nagrań w celach promocyjnych, nie przyczynił się w żaden sposób ani do uzyskania materiału do recenzji, ani do publikacji tejże na stronie.

Komentarze