Barokowe odkrycie - nieznane oratorium Alessandra Scarlattiego.
Wypadałoby mi co jakiś czas wspominać o przypadających teraz rocznicach i choć w minimalnym stopniu uczcić ich jubilatów omówieniem powiazanego z nimi nagrania, ale to zależy od dwóch spraw: kto świętuje i kto wydaje płyty. Jak na razie niewiele się dzieje w przypadku uhonorowania pamięci jednego z najważniejszych mistrzów włoskiego baroku, a takim był niewątpliwie Alessandro Scarlatii (1660-1725), z ogromnymi zasługami w dziedzinie twórczości operowej, sakralnej i instrumentalnej. Szkoda, że jakoś nie widać zbyt wiele albumów poświęconych temu kompozytorowi, a jeszcze bardziej smuci fakt, że nawet jeśli się ukazują, to generalnie nie mają szansy dotrzeć do czytelników Płytomaniaka, ponieważ trzej główni polscy dystrybutorzy muzyki klasycznej od początku jego działalności skutecznie (absurdalnie) go bojkotują. Pozostaje mu zatem jedynie współpraca z zagranicą i właśnie stamtąd, a mianowicie z Francji, nadeszła do niego niewykle interesująca propozycja, która doskonale wpisuje się w upamiętnienie 300. rocznicy śmierci włoskiego kompozytora, a jednocześnie zainteresuje miłośników muzyki dawnej.
Płyta wytwórni Aparté, choć wydana kilka lat temu, jest doskonałą okazją i teraz, w rocznicowym roku, by poznać wyjątek z ważnego rozdziału dorobku mistrza szkoły neapolitańskiej. Nie o operę jednak chodzi, ale o muzykę sakralną w postaci Męczeństwa świętej Teodozji, dwuczęściowego oratorium, datowanego na rok 1683 i wykonanego po raz pierwszy w Rzymie. Jest ono fascynującą nowością w barokowym repertuarze, ponieważ nie doszukałem się innych nagrań przypomnianego dzieła – mamy chyba zatem do czynienia ze światową premierą fonograficzną utworu.
Interesująca jest również tytułowa postać – chrześcijańska męczennica, święta kościoła prawosławnego, czczona 2 kwietnia. Żyła zaledwie osiemnaście lat (ok. 290-307) i pochodziła z Tyru (obecnie Liban). Podczas podróży do Cezarei (Izrael) zobaczyła prześladowania chrześcijan. Kiedy wystosowała słowa pociechy dla więźniów oczekujących na przesłuchanie i wzruszona ich trwaniem w wierze poprosiła o modlitwę i łaskę dla siebie, naraziła się na gniew tamtejszego rzymskiego gubernatora (Urbana), który ukarał ją uwięzieniem, torturami, a następnie skazaniem na śmierć. Wyrzucona do morza, doznała cudownego ocalenia, ale ostatecznie została ścięta. Libretto oratorium nie koncentruje się na tych tragicznych wydarzeniach, za to wplata wątek miłosny (miłość Arseniusza, syna prominenta, wspomaganego przez swojego powiernika Decjusza) i psychologiczny. Teodozja pozostaje niewzruszona zarówno na próby jej ratowania i wyznawane uczucia, jak i nieuchronność śmierci. Dziś nazwalibyśmy taką postawę fanatyzmem i zaślepieniem, wtedy opisywano ją jako niezłomną i szczerą wiarę bez względu na wszystko.
Nagranie wytwórni Aparté bodajże jako pierwsze i jak dotąd jedyne we współczesnej fonografii zawiera Męczeństwo świętej Teodozji, a sam Alessandro Scarlatti, jako młody, bo dwudziestotrzyletni kompozytor, co jest kolejną ciekawą rzeczą, uwiecznił ją w swym dziele, nie doczekawszy się konkurencji ze strony współczesnych czy potomnych. Również z czysto wykonawczego punktu widzenia niniejsza propozycja jest bardzo interesująca. Samo oratorium, trwające około 75 minut, składa się z instrumentalnego wstępu o poważnym nastroju, a następnie dwóch głównych ogniw. Część pierwsza obejmuje dwanaście arii solowych, duet, trio i kwartet, zaś druga, oprócz kwartetu, zawiera sześć arii. Znakomicie spisuje się formacja Les Accents, która wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie już wcześniej, przy okazji albumu z udziałem rewelacyjnej Blandine Swiatkiewicz. Choć obsada instrumentalna jest bardzo skromna, składająca się zaledwie ze smyczków i grupy basso continuo (fagot, klawesyn, organy, arcylutnia), to i tak brzmi wyśmienicie. Mamy tu do czynienia oczywiście z zespołem instumentów historycznych, stosujących odpowiednie praktyki. Prowadzący całość od skrzypiec Thibault Noally wspaniale odczytuje partyturę, dobiera bardzo dobre tempa i od początku do końca nadaje wykonaniu rys niezwykłości. Słuchałem go z fascynacją i prawdziwym zainteresowaniem.
Na uwagę zasługuje również warstwa wokalna, zwłaszcza partia tytułowej bohaterki, która ma tutaj najwięcej pracy. Sopranistka Emmanuele de Negri jest w wyśmienitej formie, pozwalającej nie tylko pokonać trudności zwiazane z częstym zabieraniem głosu, ale także w wymaganiami partii napisanej przez jednego z największego mistrzów opery swoich czasów, dosknale znającego ludzki głos. Obdarzona pięknym w barwie i brzmieniu głosem, umiejętnie kreuje postać nastoletniej męczennicy, odnajdując się zarówno w ariach o charakterze wirtuozowskim, jak i refleksyjnym, pełnym głębi i powagi. To samo można powiedzieć o obu męskich protagonistach: okrutnym i zdecydowanym Urbanie, śpiewanym przez barytona Renato Dolciniego oraz zakochanym i gotowym do poświęceń Arseniuszu (tenor Emiliano Gonzalez Toro). Obaj są bardzo przekonujący w swoich rolach. Jedyny problem mam z postacią Decjusza, którą podjęła tutaj Francuzka Anthéa Pichanick. Cierpi na tym moim zdaniem psychologiczna autentyczność, bowiem zamiast głosu męskiego bohatera, słyszę kobiecy, dość zmysłowy alt. Nie jestem zwolennikiem takich decyzji obsadowych. Nie zaburza to w jakiś szczególny sposób pozytywnego obrazu całości wykonania, które jest na bardzo dobrym poziomie i wystawia uczestniczącym w nagraniu artystom pozytywne świadectwo niewątpliwych kompetencji, znajomości stylu i dobrej formy.
Warto zatem poznać po raz pierwszy Męczeństwo świętej Teodozji i pamiętać z wdzięcznością o jej autorze. Sądzę, że w przypadku włoskiego mistrza czeka na miłośników muzyki baroku sporo równie interesujących repertuarowych niespodzianek i odkryć.
Płytomaniak
Alessandro Scarlatti
Il Martirio di Santa Teodosia
Emmanuelle de Negri, sopran (Teodozja); Emiliano Gonzalez Toro, tenor (Arseniusz); Renato Dolcini, baryton (Urban); Anthéa Pichanick, kontralt (Decjusz) • Les Accents • Thibault Noailly, skrzypce i kierownictwo artystyczne
Aparté AP232 • w. 2020, n. 2019 • CD, 74'57” ●●●●●○
Komentarze
Prześlij komentarz