Muzyczne miejsca pamięci - dwa arcydzieła rosyjskiej kameralistyki.
Zatrzymawszy się na chwilę, po dłuższej przerwie, przy muzyce Dymitra Szostakowicza w wydaniu symfonicznym, postanowiłem „kuć żelazo póki gorące” i nie poprzestać tylko na jednym, skądinąd znakomitym nagraniu. Mój „głód” jego muzyki nie został w pełni nasycony, toteż bez wahania sięgnąłem po równie ciekawą płytę, która, goszcząc często i w ostatnich tygodniach w odtwarzaczu, stała się jedną z moich ulubionych. W dodatku stosunkowo długo nie zajmowałem się bliską memu sercu kameralistyką i postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym – zaprezentować udane i wartościowe nagranie lubianego repertuaru w całkiem dobrym wykonaniu, a na dodatek z ważnym wątkiem polskim.
Ten ostatni nie wynikał ze znajomości biografii kompozytora, który miał przodków pochodzących z naszego kraju, ale z faktu, że mamy do czynienia z płytą wytwórni DUX, wydaną w roku 2022 i zrealizowaną w całości polskimi siłami, choć program albumu zawiera wyłącznie muzykę rosyjską. Mamy na nim tylko dwa, ale istotne dzieła, powstałe na przestrzeni równych 50 lat: I Trio fortepianowe d-moll op. 32 Antona Areńskiego z roku 1894, a także II Trio fortepianowe e-moll op. 67 Dymitra Szostakowicza. Obydwa utwory należą do najważniejszych osiągnięć muzyki kameralnej swojej epoki, dlatego melomani nie mogą narzekać na brak ich nagrań, zwłaszcza dzieło autora Leningradzkiej cieszy się ogromną popularnością, co potwierdza niżej podpisany, który w celach recenzenckich zapoznał się już z co najmniej pięcioma różnymi rejestracji owego opusu, wydanych w ostatnich kilku latach. Czyżby jak dotąd równie często słuchany VIII Kwartet smyczkowy c-moll op. 108 tracił palmę pierwszeństwa? Nie ma to jednak dla mnie większego znaczenia, ponieważ uwielbiam oba dzieła, zaliczane do wielkich dokonań Dymitra Szostakowcza na polu kameralistyki. Podobie rzecz się z ma z wcześniejszym o pół wieku Triem d-moll Areńskiego, które podbiło już dawno serca nie tylko rosyjskiej, ale i światowej publiczności, co sprawia, że jest wykonanywane nie tylko przez rodaków kompozytora. Sama wytwórnia DUX ma w swoim katalogu bodajże już jego trzecie nagranie. Mimo znacznej różnicy czasowej, zaprezentowane dzieła łączy dodatkowo fakt, że wpisują się w piękną muzyczną tradycję, reprezentowaną w kulturze naszych wschodnich sąsiadów przez gatunek tria fortepianowego, wykorzystywanego przez wybitnych twórców przy szczególnych okazjach do upamiętnienia bliskich im osób, co oczywiście w świadomości większości melomanów wiąże się przede wszystkim ze wspaniałym, monumentalnym dziełem Piotra Czajowskiego. Warto jednak wspomnieć, iż ta „seria” jest dłuższa i obejmuje inne wielkie dzieła rosyjskiej literatury kameralnej.
Do takich bezsprzecznie należy I Trio d-moll Antona Areńskiego, datowane na rok 1894 i zadedykowane artyście ważnemu w życiu zarówno niego samego, jak i wspomnianego wyżej autora Jeziora łabędziego: Karlowi Dawidowowi, wiolonczeliście, dyrektorowi konswerwatorium w Petersburgu. Uformowana w czterech częściach, trwająca ponad pół godziny kompozycja, zachwyca słowiańskim idiomem, romantyczną pasją w szeroko zakrojonej części pierwszej (Allegro moderato), żywą rytmiką i pogodnym charakterem żwawego scherza (Allegro molto), głębią i zadumą przepięknej Elegii, a także wyrafiowanym, bogatym w wątki finałem (Allegro non troppo). Ten, kto po raz pierwszy zetknie się z tym utworem, natychmiast go polubi, a nawet pokocha, albowiem Anton Areński komponował go w prawdziwym natchnieniu i z głębi serca, co przekłada się na bezpośredniość i uczuciowość Tria d-moll, jednej z najbardziej melodyjnych i śpiewnych kameralnych rosyjskich kompozycji końca XIX wieku. Jej słuchanie sprawiło mi wiele satysfakcji, i choć konkurencja fonograficzna w tym przypadku jest również całkiem spora, to wykonawcy włożyli maksimum wysiłku i umiejętności, by jak najlepiej oddać zamysł twórcy. Udało im się to znakomicie - muzyka Rosjanina porywa i wzrusza w prawdziwie wielkim, romantycznym stylu.
Skomponowane w pół wieku później w zupełnie odmiennych realiach kulturalnych i historycznych II Trio e-moll op. 67 Dymitra Szostakowicza przenosi słuchacza w zupełnie inny świat, świat smutku, powagi, a jednocześnie głębi i przeszywającej ironii. W niezwykłą atmosferę dzieł wprowadza sam początek: nieśpieszne Andante z wyrafinowanymi pod względem artykulacji, charakterystycznymi dźwiękami wiolonczeli, uzupełnianymi przez wyraziste akordy fortepianu, które następnie rozwija się, nabiera na intensywności i przyśpiesza, by przejść w krótkie, trwające niespełna trzy minuty Allegro con brio, prawdziwe danse macabre, utrzymane w zawrotnym tempie i ostre niczym brzytwa. Ogromny kontrast wyrazowy stanowi wstrząsające Largo, zanicjowane pełnymi ekspresji akordami fortepianu, dopowiadane przez powolne, skupione frazy skrzypiec i wiolonczeli. Finał (Allegretto) jest najbardziej rozbudowanym ogniwem utworu; to właśnie tutaj pojawiają się „niebezpieczne” dla kompozytora pomysły w postaci charakterystycznej żydowskiej melodii, granej przez fortepian na tle pizzicato smyczków, wykorzystanej potem w inny, ale równie mistrzowski sposób we wzmiankowanym już VIII Kwartecie smyczkowym. To nie tylko ważne źródło inspiracji, a ta w ostatnim okresie stalinowskich represji miała przynieść jeszcze większe zagrożenia dla Dymitra Szostakowicza (cykl Z żydowskiej poezji ludowej), ale również wzruszający znak solidarności z prześladowanym narodem. Samo II Trio e-moll, odznaczające się kunsztowną strukturą i ogromnym bogactwem treści, jest wzruszającym hołdem dla Iwana Sollertyńskiego – muzykologa, filologa, poligloty, erudyty, dyrektora artystycznego Filharmonii Leningradzkiej, zmarłego przedwcześnie w 1941 roku.
Oba arcydzieła rosyjskiej kameralistyki zostały zagrane znakomicie przez Bellarti Trio, tworzone przez absolwentki Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdański oraz absolwenta obecnego Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina. Trójka starannie wykształconych, kompetentnych i doświadczonych muzyków, pogłębiających swój kunszt i prowadzących ożywioną działalność koncertową oraz pedagogiczną. Ich produkcja ujmuje dogłębnym zrozumieniem repertuaru, stylistyczną świadomością, technicznym mistrzostwem, oddaniem zamysłów twórców w sposób więcej niż przekonujący. Bogaty, pełny dźwięk, szeroka skala dynamiki, rozmach, pasja, fenomenalne posługiwanie się swomi instrumentami i pokazanie w pełnym świetle ich możliwości zasługuje na ogromne uznanie. Staranny dobór temp, unikający przerysowań i respektujący zasadę szeroko rozumianego złotego środka, wychodzi muzyce tylko na dobre, dzięki czemu słychać nie tylko więcej szczegółów, jak i bardziej przemawia warstwa wyrazowa, zwłaszcza w przypadku finału Tria e-moll Dymitra Szostakowicza, zagranego ciut dłużej od większości innych interpretacji, ale w sposób, który oddaje sprawiedliwość zawartości czysto muzycznej i emocjonalej wyjątkowej partytury. To samo mógłbym powiedzieć o dziele Areńskiego, ze starannie zrealizowanym zapisem nutowym, zwłaszcza z powtórzeniami w części pierwszej, co wydłuża wprawdzie czas całości, różniąc niniejsze nagranie od innych kreacji, nazwijmy je „przyśpieszonych”. Osobiście nic przeciwko temu nie mam i nie dostrzegam w tym jakiejś szczególnej wady.
Twórczość obu wybitnych kompozytorów w dojrzałej, świadomej i odpowiedzialnej kreacji Beelarti trio intryguje, porywa i pobudza do refleksji. To kreacja na wysokim poziomie, która powinna zainteresować koneserów kameralistyki, tym bardziej, że jej walory podkreśla dobra jakość dźwięku. Jest czego słuchać – od początku do końca z satysfakcją, nawet jeśli współczesne realia nadal nie sprzyjają obecności rosyjskiej muzyki w naszym życiu kulturalnym.
Płytomaniak
Anton Areński – Trio fortepianowe nr 1 d-moll op. 32 • Dymitr Szostakowicz – Trio fortepianowe nr 2 e-moll op. 67
Bellarti Trio (Agnieszka Panasiuk – fortepian; Anna Wandtke – skrzypce; Paweł Panasiuk – wiolonczela)
DUX 1860 • w. 2022, n. 2021 • CD, 61'58” ●●●●●○
Autor serdecznie dziękuje wytwórni DUX za przesłanie nagrania do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz