Klasyczna symfonika prosto z Włoch - na płycie wytwórni Claves.
Wielkiej symfoniki nigdy za wiele, dlatego Płytomaniak nadrabia zaległości w słuchaniu ulubionego repertuaru i sięga na początek po jedno z nagrań zaprzyjaźnionej wytwórni Claves, które w pełni wyczerpuje powyższą definicję. Czy może być inaczej w przypadku arcydzieł Wolfganga Amadeusza Mozarta i Ludwiga van Beethovena? Dobrą okazję, by się nim zająć, jest udział stosunkowo mało znanej u nas formacji, noszącej nazwę Cameristi Della Scala, założonej w 1982 roku i skupiającej muzyków Orkiestry Teatru La Scala w Mediolanie. Uważni melomani być może kojarzą jej filharmoniczną mutację, grającą nieoperowy repertuar i występującą ze światowej sławy mistrzami batuty, lecz w tym przypadku chodzi o zespół kameralny, złożony z około 35 osób, wręcz idealny do wykonywania repertuaru przeznaczonego na orkiestrę o klasycznej, niewielkiej obsadzie smyczków, podwójnego drewna, trąbek, rogów i pary kotłów.
I na taki skład, generalnie rzecz ujmując, przeznaczone są kompozycje stanowiące program krążka. Umieszczono je nie w kolejności powstawania, bowiem całość rozpoczyna dzieło największych rozmiarów i napisane najpóźniej, czyli II Symfonia D-dur op. 36 Ludwiga van Beethovena, uzupełniona następnie przez instrumentalny wstęp w formie uwertury do baletu Twory Prometeusza op. 43, zaś wieńczy ją starsza o dwie dekady od nich Symfonia D-dur K. 385 Wolfganga Amadeusza Mozarta, znana jako Haffnerowska. Repertuar ambitny, popularny, doskonale znany z dziesiątek lub więcej nagrań, zarówno w tradycyjnym stylu, jak i stylistyce wykonań tzw. historycznych lub jednych i drugich, co stanowi każdorazowo wyzwanie dla kolejnych interpretatorów i zarazem każe odpowiedzieć na pytanie, czy nowa interpretacja jest naprawdę potrzebna i wnosi coś nowego lub wyjątkowego do dotychczasowych osiągnięć?
W przypadku niniejszego albumu moje wrażenia są mieszane ze wskazaniem na pozytywne, co ma odbicie w ostatecznej ocenie przedsięwzięcia, wykazującego zarówno zalety, jak i wady. Do pierwszych zaliczyłbym ogólnie bardzo dobry poziom zespołu, tworzonego przecież przez znakomitych i doświadczonych muzyków; słychać, że grają z pasją, starannością, zrozumieniem materii i stylu. Brzmienie jako takie jest ładne, wyrównane, niewielka obsada wychodzi na dobre każdej z zaprezentowanej kompozycji, albowiem równie dobrze i elegancko prezentuje się porywająca i pełna energii II Symfonia Beethovena, uzupełniona przez dodatek, co prawda mały, ale efektowny (Uwertura), jak i Haffnerowska. Mniejsza niż u filharmonicznych dużych składów sekcja smyczków pozwala bardziej dość do głosów grupie dętej: zarówno drewnu, jak i blasze, przy czum udział tej ostatniej, ograniczonej tylko do trąbek i kotłów nie jest powodem estetycznego dyskomfortu, jaki odczuwam często przy interpretacjach historycznie „poinformowanych”, posługujących się nią brutalnie, wulgarnie i bez kultury. Prowadzący włoskich kameralistów Wilson Hermanto rozumie styl epoki dojrzałego klasycyzmu, dba o dobre, płynne tempa, umiejętnie posługuje się sekcjami, dzięki czemu slychać je wszystkie dobrze, a czasami wręcz jakby na nowo (moją uwagę zwróciły na przykład pełniące ważnę rolę fagoty), a jako całość orkiestra zasługuje na uznanie.
Nie zawsze jednak wszystko jest równie przemyślane i konsekwentne. Ot, drobny szczegół, który być może dla innych nie ma znaczenia: wstępne Allegro con spirito z XXXV Symfonii Wolfganga Amadeusza Mozarta, które pozbawione jest powtórzenia ekspozycji, co we współczesnej praktyce wykonawczej nie dzieje się często, zaś każe pamiętać o nagraniach wiekowych, z udziałem kapelmistrzów starej daty, którzy czynili podobnie, co często znacząco skracało czas trwania poszczególnych dzieł. Haffnerowska, sama w sobie dość krótka i zawierająca się w nieco ponad dwudziestu minutach, nie wydaje się mi dobrym polem do tego rodzaju działań, o czym świadczą chociażby dwa inne nagrania omówione przeze mnie, wykazujące repetycje i wydłużające pierwszą część utworu do około 7-8 minut (tutaj trwa 5'36”). Jest to dziwne, ponieważ półtora razy dłuższe analogiczne ogniwo w Drugiej Beethovena nie wykazuje tego braku, a kapelmistrz podąża bez dyskusji i wiernie za znakami powtwórzeń widniejącymi w partyturze. Wróciwszy do Mozarta, w drugiej części słyszymy już pełną konsekwencję w powtórkach, co sprawia, że Andante z kolei nie przypomina orkiestrowej miniatury, ograniczone do pięciu minut, jak to bywa niekiedy w przypadku ujęć mistrzów batuty sprzed dziesięcioleci, skądinąd wybitnych i zapisujących swoje osiągnięcia w sztuce interpretacji muzyki Wolfganga Amadeusza Mozarta (Karl Böhm, Bruno Walter, Herbert von Karajan). Złośliwi, do których ja nie należę, mogliby z satysfakcją zauważyć: i tak źle, i tak niedobrze!
Do negatywów zaliczam już bez żadnych wątpliwości jakość dźwięku, która odbiega od ideału i w pewien sposób obniża wartość przedsięwzięcia, które przecież ma swoje atuty i może się podobać. Wziąwszy jednak pod uwagę ogromną ilość konkurencyjnych nagrań, z których większość góruje nad omawianym pod względem czystości i przejrzystości brzmienia, nie sądzę, by album wytwórni Claves przebił się przez nie i był jakimś znaczącym punktem odniesienia w dyskografii, choć zarówno czyn dyrygencki Wilsona Hermanto, jak i naprawdę dobra i satysfakcjonująca gra Kameralistów La Scali stanowią jego atut. Do posłuchania od czasu do czasu się nadaje, ale jako szczególnie znaczące nagranie symfonii największych mistrzów gatunku nie może zostać w żaden sposób uznane.
Płytomaniak
Ludwig van Beethoven – Symfonia nr 2 D-dur op. 36; Uwertura do baletu „Twory Prometeusza” op. 43 • Wolfgang Amadeusz Mozart – Symfonia nr 35 D-dur K. 385 „Haffnerowska”
Cameristi Della Scala • Wilson Hermanto; dyrygent
Claves 50-3096 • w. 2024, n. 2021 • CD, 59'15” ●●●○○○
Nagranie w wersji fizycznego albumu CD zostało nadesłane do autora bezpośrednio przez wydawcę, wytwórnię Claves. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żaden sposób do uzyskania materiału do recenzji.
Brzmi jak uczta dla ucha! 🎶 Uwielbiam, kiedy muzyka klasyczna potrafi tak płynnie połączyć tradycję z nowoczesnym brzmieniem – szczególnie jeśli to włoski temperament stoi za orkiestrą! Dzięki za polecenie, już zapisuję sobie tę płytę na wieczór z winem i relaksem. 🍷✨
OdpowiedzUsuń