Wasyl Pietrenko w Oslo (2) - M. Rimski-Korsakow

 


Zapowiedziałem ostatnio powrót do wielkiej symfoniki i spełniam obietnicę, poświęcając najnowszy tekst nagraniu nie tylko znakomitemu jako całość, ale zawierającemu muzykę kompozytora, który bardzo długo czekał na swoją kolej, by stać się bohaterem mojego kolejnego tekstu. Mikołaj Rimski-Korsakow, jak mało kto zasłużył sobie na pojawienie się u Płytomaniaka za sprawą swojej wspaniałej i chwytającej za serce muzyki, czy to wokalnej, czy operowej, czy wreszcie symfonicznej, której był niezrównanym mistrzem. Moja radość wynika zatem z kilku czynników: nadrobienia zaległości w obecności na blogu jednego z ulubionych kompozytorów, pragnienia stworzenia całej serii recenzji mu poświęconych, bo na brak nagrań nie można narzekać, a wreszcie – ze słuchania wysoko przeze mnie cenionego i często goszczącego u Płytomaniaka mistrza batuty, czyli Wasyla Pietrenki, znanego ze swoich ciekawych i utrzymanych na wysokim poziomie kreacji płytowych muzyki rosyjskiej, a mianowicie Symfonii Piotra Czajkowskiego, Sergiusza Rachmaninowa czy, przede wszystkim Dymitra Szostakowicza. Nie bez znaczenia jest również może mało interesujący dla innych fakt przypomnienia przeze mnie następnej ciekawej propozycji norweskiej wytwórni Lawo Classics, o której nie pisałem już od dawna, a szkoda. Czas nadrobić zaległości!

To drugi album z udziałem Wasyla Pietrenki w barwach ww. wydawnictwa, który mam niewątpliwą przyjemność recenzować. Pierwszym była skądinąd znakomita płyta z arcydziełami Ryszarda Straussa i tym melomanom, którym ów dysk się spodobał, mogę obiecać kontynuację omówień powstającego we współpracy z Orkiestrą Filharmoniczną z Oslo projektu w postaci następnych krążków. Szkoda, że nie miałem przyjemności ani możliwości poznać wcześniejszych dokonań Rosjanina po objęciu przez niego prestiżowego stanowiska szefa znakomitego norweskiego zespołu, a mianowicie nagrań z utworami Aleksandra Skriabina. W ostatnim czasie nie ustaje aktywność artystów i ich zainteresowanie rosyjskim repertuarem, czego dowodzą rejestracje kompozycji Sergiusza Prokofiewa czy Mikołaja Miaskowskiego. Miłośnicy tych autorów powinni zatem bacznie śledzić projekty fonograficzne z Oslo i nowości publikowane przez Lawo Classics.

Tymczasem sięgam po nieco wcześniejsze wydawnictwo, opublikowane w roku 2020 i wypełnione w całości Mikołaja Rimskiego-Korsakowa! I to jaką! Trzy orkiestrowe fajerwerki, noszące następujące po sobie numery opusowe (34-36), świadczące o imponującym w natchnienie okresie twórczym w życiu autora w latach 1887-1888. Na płycie jest ich układ przestawiony: efektownym wprowadzeniem jest Kaprys hiszpański op. 34, następnie zaś fascynująca i nie mniej porywająca, ale bardzo mało u nas znana Rosyjska Wielkanoc op. 36, zaś imponującym zwieńczeniem jest najsłynniejsze dzieło Rosjanina – suita Szeherezada op. 35. Istna skarbnica kolorowej i wspaniale zorkiestrowanej muzyki, rodzaj „The Best of” - składanki, płytowego portretu kompozytora, ale w najlepszym możliwym wydaniu, gwarantowanym przez same zamieszczone dzieła, jak też ich pełne blasku, pasji i energii wykonanie.

Istotnie, jak w mało którym dziele wspomniane w powyższym zdaniu cechy wychodzą tylko na dobre Kaprysowi hiszpańskiemu. Określany przez samego Rimskiego-Korsakowa jako „świetny utwór na orkiestrę” i nie mam w tym najmniejszej przesady. Nie oznacza to jednak, że mamy tu do czynienia z pustym wewnętrznie i zagranym w wątpliwym stylu „byle szybko, byle głośno” zbiorem chwytliwych i przyjemnych dla ucha melodii. Wykonanie Filharmoników z Oslo świadczy o niewątpliwym wysokim artyzmie utworu, olśniewającym bogactwem instrumentacji, wyrazistą rytmiką i fenomenalnym uchwyceniem narodowego kolorytu. Muzycy popisują się wirtuozerią (takty wieńczące finałowe Fandango oszałamiają blaskiem i energią), ale również pięknym frazowaniem i śpiewnością gry w poszczególnych sekcjach, a tym kompozytor przydzielił różne ciekawe zadania. Wasyl Pietrenko wspaniale zrozumiał znaczenie i formę dzieła, nadając idealne tempa i dbając o niezbędny, wyraźny rytmiczny puls. Komu mało gorących tematów i orientalnych tanecznych fragmentów (Alborada, Scena i pieśń Cyganki), może odetchnąć przy pięknych, śpiewnych i niezwykle nastrojowych Wariacjach (cz. II). Całości słucha się wyśmienicie – z podziwem dla geniuszu kompozytora i kunsztu wykonawców.

Drugi punkt programu płyty przenosi odbiorców z gorącej Hiszpanii do posępnej ojczyzny kompozytora. Rosyjska Wielkanoc op. 36 jest uroczystą, trwającą 15 minut wspaniale zaprojektowaną i brzmiącą uwerturą na wielką orkiestrę symfoniczną, w której autor Złotego kogucika składa hołd nie tylko wielkim poprzednikom (Michaił Glinka, Aleksander Borodin), ale również słowiańskim tradycjom, rodzimemu folklorowi i religijnym obrzędom. Wykorzystuje w tym celu chociażby oryginalne melodie prawosławnych cerkiewnych śpiewów, nietypową dla zachodniej praktyki metrykę (pięć drugich w takcie!), bardzo narodową w charakterze instrumentację (dzwony), a w niej ważną rolę powierza, podobnie jak w Szeherezadzie, solowym skrzypcom. Z popularną suitą i wcześniejszym południowoeuropejskim w charakterze potppourri łączy Uwerturę imponujący orkiestrowy blask i perfekcyjne wykorzystanie możliwości wszystkich sekcji instrumentów, dając okazję dyrygentom i filharmonicznym zespołom do popisu. Dziwi fakt, że tak oryginalne, piękne i porywające dzieło, w którym ja osobiście zakochałem się „od pierwszego usłyszenia”, jest, przynajmniej u nas, bardzo mało znane, rzadko bowiem pojawia się w programach naszych instytucji. Z drugiej strony, wymaga od wykonawców imponującej rytmicznej dyscypliny, precyzji, wyczulenia na barwę i frazowanie, zaś od kapelmistrzów – pokonania niewątpliwych trudności ze zmieniającą się często metrum i tempem, zbalansowania sekcji orkiestry, pokazania bogactwa instrumentacji, nie tylko oryginalnych połączeń instrumentów solowych i grających w różnych kombinacjach, ale też tutti w licznych kulminacjach z udziałem pełnego składu i w maksymalnej głośności, co nadaje dziełu nie tylko rys porywający, ale również monumentalny i bardzo rosyjski. Z tymi wyzwaniami Filharmonicy z Oslo poradzili sobie znakomicie, po raz kolejny dając dowód jakości swojej pracy pod batutą Wasyla Pietrenki, dla którego nawet najbardziej skomplikowany repertuar swoich rodaków nie ma żadnych tajemnic. Cieszę się z kolejnej znakomitej fonograficznej wersji jednego z moich ulubionych utworów Mikołaja Rimskiego-Korsakowa. Sądzę, że w przyszłości powrócę do swojego zachwytu nad Rosyjską Wielkanocą w formie omówienia innych nagrań, ponieważ ma swoje zasłużone miejsce w bogatej dyskografii kompozytora.

Również Szeherezada wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie, co jest o tyle istotne, że trudności interpretacyjnych jest tu więcej, a to chociażby ze względu na potężne wymiary czasowe dzieła (ponad 40 minut) i czteroczęściową formę. Nie bez znaczenia jest fakt ogromnej popularności Suity, co skutkuje imponującą liczną konkurencyjnych nagrań z przeszłości z udziałem najsłynniejszych mistrzów batuty i najlepszych orkiestr. Każdy z melomanów ma zapewne swoje typy, ale nawet jeśli uwzględnimy powyższe, sądzę, że wersja Wasyla Pietrenki i Filharmoników z Oslo ma szanse zająć całkiem wysokie miejsce na niezwykle rozbudowanej liście wartościowych nagrań Szeherezady. Bardzo dobra jakość dźwięku, cechująca również poprzednie utworu, z pewnością robi wiele dobrego dla percepcji długiej, lecz pięknej kompozycji. Tempa są wręcz idealne: płynne, naturalne, unikają nadmiernego pośpiechu z jednej strony, ale niepotrzebnej rozwlekłości z drugiej. Zasada złotego środka działa! Wasyl Pietrenko potraktował partyturę utworu z szacunkiem, skrupulatnie realizując jej zapisy, ale to, co mi się w jego podejściu spodobało szczególnie, jest pozbawienie muzyki patetyzmu, ociężałości, nudy. Przejawia się się to we wspaniale brzmiącej lekkiej i przejrzystej orkiestrowej fakturze, w której instrumenty są zawsze doskonale słyszalne, a ich kombinacji jest co niemiara! Przy tej okazji trzeba wspomnieć o koncertmistrzyni, Elise Båtnes, której delikatne, słodkie i piękne brzmiące solówki są ozdobą nagrania (miała też ważną rolę w Uwerturze). Miałem co prawda niekiedy wrażnie, że pod względem technicznym jej skrzypce są uchwycone troszkę zbyt daleko od mikrofonów (w porównaniu chociażby z imponującą sekcją blachy), to nie umniejsza to ani wartości całego nagrania, ani mojej zdecydowanie pozytywnej oceny kwestii jakości dźwięku przedsięwzięcia, ani – co najważniejsze – samego wykonania.

Kolejne bardzo interesujące i utrzymane na wysokim poziomie interpretacyjnym oraz technicznym osiągnięcie Wasyla Pietrenki powiększa listę jego udanych nagrań muzyki rosyjskiej, co powinno zachęcić jej miłośników do zapoznania się z albumem Lawo Classics. Mikołaj Rimski-Korsakow znalazł w osobie dyrygenta i Filharmoników z Oslo znakomitych i kompetentnych ambasadorów swojej muzyki, a ta, za ich sprawą, porywa, wzrusza i olśniewa swoim blaskiem, melodiami i rytmami. Słuchałem jej z nieukrywaną przyjemnością i zafascynowaniem.


Paweł Chmielowski


Mikołaj Rimski-Korsakow

Kaprys hiszpański op. 34; Uwertura „Rosyjska Wielkanoc” op. 36; Szeherezada op. 35

Oslo Philharmonic Orchestra • Vasily Petrenko, dyrygent

Lawo Classics LWC1198 • w. 2020, n. 2019 • CD, 74'57” ●●●●●○

Nagranie w postaci fizycznego dysku audio zostało nadesłane do autora bezpośrednio przez wydawcę, wytwórnię Lawo Classics. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żaden sposób do uzyskania materiału do recenzji, jak również do publikacji tejże na stronie.

Komentarze

Popularne posty