Walery Gergiew i Bruckner - nowy cykl symfonii na płytach (1).
Album,
który mam przyjemność przedstawić, jest w pewnym sensie
wyjątkowy, jako że nikt jak dotąd nie kojarzył nazwiska Walerego
Gergiewa w kontekście wykonań Symfonii Antona Brucknera.
Złośliwi mogliby powiedzieć, że co nowa orkiestra, której
zaczyna szefować, to kolejne rarytasy w jego repertuarze, obecne
wyłącznie w momencie prezentacji na koncertach z danym zespołem i
utrwalone na nośnikach. Przy tej okazji warto przypomnieć sobie
cykle dzieł Sergiusza Prokofiewa, Gustawa Mahlera, Aleksandra
Skriabina, Sergiusza Rachmaninowa, Johannesa Brahmsa czy Karola
Szymanowskiego, nagrane z Londyńską Orkiestrą Symfoniczną i
opublikowane, z jednym wyjątkiem, w barwach LSO Live. Może się zastanowić, czy artystę
do kierowania swojej uwagi na nowe kompozycje pcha autentyczna
ciekawość i pragnienie ich zaprezentowania, czy też może wchodzą
w grę inne pobudki, być może materialne lub chęć
zarejestrowania wszystkiego, co się da, „jak leci”, dla
utrwalenia swojej sławy. Krytycy takiego posunięcia mogliby się na
przykład dopytać, co w aktualnych programach Gergiewa zachowało
się z kompletów Brahmsa i Szymanowskiego, wykonywanych w Londynie,
zresztą z dość niejednoznacznym w ocenie i jak zawsze u niego,
kontrowersyjnym efektem? Być może podobne wątpliwości pojawią
się w momencie zakończenia projektu poświęconego dziełom Antona
Brucknera, realizowanego z Filharmonikami Monachijskimi, na czele
których stoi od roku 2016. O ile dzieła rodaków, wymienionych
powyżej nie zaskakują w bogatej dyskografii dyrygenta i w
najmniejszym stopniu nie skłaniają do snucia podobnych dygresji, o
tyle muzyka Austriaka wydaje się być dla dyrygenta absolutną
nowością i powstaje pytanie, czy sięgnięcie do żelaznego
germańskiego repertuaru było w jego przypadku na pewno uzasadnione.
Przedstawiam
jeden z krążków, który nadesłała do mnie fonograficzna agenda
Filharmoników Monachijskich, formacji o światowej renomie,
współpracującej z najsłynniejszymi mistrzami batuty i bardzo
kompetentnej w dziedzinie wykonawstwa Antona Brucknera. Uważnym
melomanom zapewne nie trzeba przypominać, że w latach 1979-1996
kierowała nią jedna z legend dwudziestowiecznej dyrygentury –
Sergiu Celibidache, autor wyjątkowych kreacji dzieł kompozytora.
Chcąc nie chcąc, współcześni kapelmistrzowie muszą się
niestety mierzyć i z dziedzictwem artystycznym, i z historyczną
rolą rumuńskiego maestro, i namacalnym dorobkiem w postaci
koncertów utrwalonych na płytach – wbrew jego zgody, przeciwnika
fonografii – obecnych już od ponad dwóch dekad w świadomości
słuchaczy. Ci z kolei nierzadko traktują sięgnięcie przez
bawarską orkiestrę pod którąkolwiek batutą po potężne
partytury jako okazję do nieuniknionych porównań.
Przed
nami zapis koncertów w września 2018 roku, utrwalanych nie tylko w
formie audio jako cykl Symfonii publikowanych przez MPHIL, ale
również w wersji video, co można zobaczyć np. na portalu YouTube.
Wszystkie z nich mają miejsce w miejscu bardzo ważnym w życiu
kompozytora – bazylice klasztoru w Sankt Florian niedaleko Linzu,
miejscu w którym Anton Bruckner śpiewał jako chłopiec w chórze,
a następnie pracował jako nauczyciel i organista. Są to oczywiście
rejestracje na żywo, co pociąga za sobą konieczność obcowania z
akustyką wnętrza kościelnego, nie zawsze nadającego się do
prezentacji dzieł muzyki symfonicznej, operujących dużą obsadą
instrumentalną. Słychać to również na omawianym dysku, zwłaszcza
w kulminacjach utrzymanych w dynamice fortissimo, przy udziale blachy
oraz kotłów – pomimo tego całość jest całkiem znośna i
zadowalająca, choć osobiście wolałbym oceniać kreacje
Filharmoników Monachijskich jako produkcje studyjne, zrealizowane w
odpowiednim miejscu, ich sali koncertowej, zaś nie miałbym nic
przeciwko występom w Sankt Florian, ale tylko do obejrzenia, nie zaś
posłuchania. Nie wiadomo, jak się rozwinie sytuacja pandemiczna,
uniemożliwiająca normalne występy zespołom filharmonicznym o
dużym składzie i licznym udziale publiczności, ale wydaje się, że nie pociągnie
za sobą negatywnych konsekwencji dla ukończenia projektu. W
chwili pisania tych słów oczekuje się krążków ze „środkowymi”
Symfoniami Antona Brucknera – IV, V, VI
oraz VII; ich rynkowa premiera przewidziana jest bodajże na
jesień, pozostałe zostały już opublikowane wcześniej.
Jaki
obraz Drugiej wyłania się z najnowszego nagrania? Lubię ten
utwór, czego wyraz dałem w jednej z pierwszych recenzji twórczości
kompozytora zamieszczonych na stronie. Choć wyraźnie słychać w
niej inspirację dorobkiem wcześniejszych mistrzów gatunku, z
Ludwigiem van Beethovenem i Franzem Schubertem na czele, ale również
Robertem Schumannem, to krystalizuje się w niej jednocześnie
oryginalny styl autora. Nie porywa jeszcze tą siłą wyrazu i
mistrzostwem, jak jej późniejsze siostry, ale reprezentuje już
typowe cechy muzyki Antona Brucknera: przeplatanie się metrum na dwa
lub cztery i na trzy (triole), szeroko rozbudowaną część pierwszą
z trzema grupami tematów, uduchowione ogniwo wolne z pięknym,
śpiewnym tematem, żywe Scherzo w rytmie na trzy, wykazujące
tutaj niewątpliwe nawiązania do twórczości ludowej i będący
dramatycznym zwieńczeniem całości wyjątkowo długi, trwający aż
16 minut finał. Ciekawe są w nim cytaty z poprzednich ustępów,
zaś warto przysłuchać się uważnie środkowemu fragmentowi
trzeciej części – czy jego główna myśl przypadkiem nie
przypomina i niemal dosłownie rytmicznie, i w jakimś stopniu
melodycznie, głównego, „bohaterskiego” tematu pierwszego
Allegra, a
właściwie jego
cody, z Eroiki
Beethovena? Mamy do czynienia z najpopularniejszą wersją Leopolda
Nowaka z roku 1877, po którą najczęściej sięgają dyrygenci,
aczkolwiek podejmowane są już nie od dziś próby prezentacji
wersji tzw. oryginalnej, pozbawionej skreśleń i cięć w
partyturze. Mimo swego uwielbienia dla twórczości austriackiego
mistrza, zdecydowanie preferuję właśnie późniejszą, podczas gdy
konieczność słuchania ponad 70-minutowej Drugiej w innej
redakcji wystawia moją cierpliwość na naprawdę ciężką próbę.
Filharmonicy
Monachijscy muzykę Antona Brucknera mają po prostu we krwi i
doskonale wiedzą, co się w niej dzieje. Ich gra odznacza się
dyscypliną, precyzją, pięknym brzmieniem, zwłaszcza w naprawdę
ujmującej sekcji smyczkowej, bardzo dobrze oddającej romantycznego
ducha II Symfonii. Szkoda, że pewne akustyczne niedostatki
bazyliki klasztoru Sankt Florian dają o sobie znać i nie pozwalają
mi bardziej docenić doskonale sprawującej się orkiestry i
poświęcić więcej uwagi jej grze i dźwiękowi z pozostałych
grup, zwłaszcza sekcji blaszanej, nie tak rozbudowanej, jak w
późniejszych dziełach tego gatunku, ale i tu odgrywającej ważną
rolę. Ciekaw jestem, czy twórczość Brucknera zagości na stałe w
repertuarze Walerego Gergiewa. O dziwo, artysta znany przecież z
niekonwencjonalnych sposobów rozumienia muzyki i jej interpretacji,
nie daje mi szczególnych powodów do narzekań, ale do
bezwarunkowego zachwytu również nie. Obywa się bez kontrowersji –
być może dlatego, że ta symfonika jest dla kapelmistrza nadal
swoistą zagadką, więc pozostawia ją w spokoju. Tempa nadaje
płynne, nieprzesadzone, ani w jedną, ani w drugą stronę,
wywierające dobre wrażenie. Narracja poprowadzona jest sprawnie, w
sposób zrozumiały, pozwalając słuchaczowi bez najmniejszych
problemów śledzić tok utworu od początku do końca. Z drugiej
strony, nie słychać jednak specjalnej inspiracji i natchnienia,
które mogłyby porwać i uznać prezentowane nagranie za wybijające
się w niezbyt licznej dyskografii II Symfonii. Być może
potrzeba czasu, by Walery Gergiew oswoił się z dziełami Brucknera
na tyle dobrze, by osiągać w nich rezultaty podobne do swoich
kreacji muzyki kompozytorów rosyjskich, za co jest od dawna
szczególnie ceniony.
Jestem
ciekaw kolejnych pozycji projektu Filharmoników Monachijskich i ich
aktualnego naczelnego dyrygenta, zmierzającego nadchodzącą
jesienią do swojego finiszu. Czy na kolejnym, jednorazowym
fonograficznym osiągnięciu się zakończy, co sugerują
wcześniejsze dokonania Rosjanina z Londyńską Orkiestrą
Symfoniczną, trudno teraz jednoznacznie orzec, trzeba poczekać, a w
międzyczasie zapoznawać się z innymi tytułami serii. Następnym z
nich będzie rejestracja IX Symfonii.
Paweł
Chmielowski
Anton
Bruckner
Symfonia
nr 2 c-moll
Münchner
Philharmoniker • Walery Gergiew, dyrygent
MPHIL
0012 • w. 2019, n. 2018 • CD, 55’32” ●●●●○○
Autor
bloga serdecznie dziękuje Filharmonikom Monachijskim i panu
Christianowi Tauberowi za nadesłanie albumu do recenzji. Ani
światowy, ani polski dystrybutor tego wydawcy, niezainteresowany
współpracą z Płytomaniakiem i promocją swoich tytułów na
blogu, nie przyczynił się w żaden sposób do ukazania się tekstu
na stronie.
Ein
ganz herzlicher Dank des Textautors geht an Münchner
Philharmonikern und Herrn Christian Tauber für die Zusendung des
Albums zur Rezension.
Komentarze
Prześlij komentarz