Schubert pełen energii i piękna - pod dyrekcją Maksyma Emeljaniczewa.
Czas
młodych, niekoniecznie gniewnych, za to niewątpliwie utalentowanych – i w życiu koncertowym, i w fonografii, a to
za sprawą min. wytwórni Linn Records i współpracującej z nią
Szkockiej Orkiestry Kameralnej. Do roku 2018 na jej czele stał Robin
Ticciati, którego kariera rozwinęła się na tyle, że objął
szefostwo Niemieckiej Orkiestry Symfonicznej w Berlinie, zaś jego
miejsce zajął doskonale znany miłośnikom muzyki dawnej Maksym
Emeljaniczew. Organista i klawesynista, prowadzący od instrumentów
niezwykle interesującą i aktywnie działającą grupę Il Pomo
d’Oro, znaną z wielu występów i ciekawych nagrań muzyki
barokowej, o których można poczytać na przykład na Płytomaniaku.
Młody Rosjanin jest jednak
starannie wykształconym dyrygentem, kształcił się chociażby u
takiej sławy, jak Giennadij Rożdiestwieński, toteż szufladkowanie
go jedynie do roli kapelmistrza siedzącego przy klawesynie i
ograniczanie jego repertuarowych zainteresowań wydaje się być
krzywdzące. Nie sposób jednak pominąć faktu wielkiego
zainteresowania, jakim Emeljaniczew darzy twórczość dawnych wieków
i takież praktyki wykonawcze, co przekłada się nawet na jego
kreacje dzieł epok późniejszych. Za przykład niech posłuży IX
Symfonia Franza
Schuberta, będącą płytowym debiutem w barwach wytwórni Linn z
udziałem Szkockiej Orkiestry Kameralnej, której szefować będzie
do roku 2025.
Niniejsze
nagranie z pewnością nikogo nie pozostawi obojętnym i podzieli
słuchaczy na dwie główne grupy: miłośników interpretacji na
modę HIP-ową oraz koneserów tradycyjnego podejścia, ceniących
dokonania mistrzów batuty starszych pokoleń. Nie ukrywam, że
należę do tych ostatnich, co nie znaczy jednak, że nie dostrzegam
zalet omawianego wykonania. Tchnie z niego wyjątkowy entuzjazm,
świeżość, pasja grających i entuzjazm dyrygenta, który z
pewnością dodał skrzydeł muzykom Szkockiej Orkiestry Kameralnej,
zespołu świetnego i bardzo otwartego na pomysły. Co prawda jej
liczebność jest mniejsza niż w przypadku tradycyjnych
filharmonicznych formacji, ale to i dobrze, fakt ten pomaga w
przejrzystości linii melodycznych, uchwyceniu kontrapunktów i
szczegółów instrumentacji. Jest co podziwiać – sekcje są na
bardzo wysokim poziomie, co prawda smyczków jest mniej, za to
skromniejszą obsadę nadrabiają techniczną biegłością, bogatą
artykulacją i ładnym brzmieniem, ze zredukowaną wibracją.
Zachwyca drewno – ile jest tu pięknych solówek, czysto i ślicznie
brzmiących partii obojów, fletów, klarnetów i fagotów,
słyszalnych zawsze nawet na tle pozostałych grup. W Wielkiej ważną
rolę odgrywa blacha, nie tylko z powodu głównego tematu pierwszej
części, intonowanego przez parę waltorni. Sporo do powiedzenia
mają w kulminacjach fanfarowe odzywki trąbek i oczywiście puzony,
którym kompozytor przeznaczył partie pełne splendoru i wyrazu. W
szczególnie efektownych miejscach nie da się też pominąć udziału
kotłów. Ogólnie rzecz biorąc, gra szkockich kameralistów
zasługuje na najwyższe uznanie. Zespół daje dowód imponującego
profesjonalizmu, artyzmu i muzykalności. Słucha się go z prawdziwą
przyjemnością.
Doceniam
również niewątpliwe kompetencje Maksyma Emeljaniczewa. Bardzo
starannie podszedł do wyzwań niełatwej nie tylko z powodu
rozmiarów, IX Symfonii
Schuberta. Należy docenić skrupulatność odczytu partytury,
respektowanie znaków powtórzeń w częściach skrajnych oraz
niezwykle żywym Scherzu.
Artysta poświęcił wiele uwagi wszystkim sekcjom w orkiestrze, ich
stosunku do pozostałych, a także pięknu i naturalności frazowania
– jest wspaniałe. Ważny jest także w jego ujęciu wyrazisty rytm i pulsacja - zwłaszcza w trzeciej i czwartej części. Oczywiście, daje się słyszeć swojego rodzaju
rodowód artystyczny kapelmistrza – fakt, że dotychczas działa
aktywnie jako klawesynista i dyrektor barokowej grupy Il Pomo d’Oro. Dawne praktyki
wykonawcze odgrywają z pewnością rolę nawet w przypadku wykonania
dzieła z innej epoki przez muzyków posługujących się co prawda
instrumentami współczesnymi, ale wrażliwymi na stylowość,
artykulację i wyrazistość dźwięku oraz brzmienia.. Myślę, że
owe zalety wykonania można przypisać również obecności
rosyjskiego dyrygenta i jego twórczego podejścia do materii. Szkoda
tylko, że pozostając w zgodzie z historycznymi inspiracjami, nie
wykazał większego wyczucia temp. Są one bardzo szybkie i ubolewam,
że wiele piękności wspaniałej i bardzo przez mnie lubianej
Symfonii
pozostaje może nie całkowicie ukrytych, ale trochę przyćmionych poprzez zagonioną, choć efektowną narrację, podczas gdy muzyka aż się prosi o oddech,
zwolnienie, zatrzymanie się nad owymi niebiańskimi dłużyznami, o
których pisał Robert Schumann. Maksym Emeljaniczew jest bardzo
przekonujący i konsekwentny w swoim podejściu i wizji, jaką
niewątpliwie ma. To, że ją potrafi odpowiednio wyegzekwować, dobrze świadczy o jego talentach kapelmistrzowskich, lecz
mogą się znaleźć słuchacze, którzy preferują tradycyjne
wykonania, cechujące się większą wrażliwością w zakresie temp.
Ja też się do nich zaliczam i w przypadku Dziewiątej
zawsze wracam do ulubionych kreacji legendarnych mistrzów batuty z bardziej lub mniej odległej przeszłości:
Bruno Waltera (Sony), Güntera
Wanda (RCA/Profil) czy przede wszystkim Sergiu Celibidache (Warner). Nie mam poza tym innych zastrzeżeń, całość wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie.
Miłośnikom
kreacji żywych, porywających, efektownych, ale na pewno
wartościowych i interesujących, pokazujących w pełnej krasie
potencjał wykonawców i dyrygenta, propozycja
wytwórni Linn
z pewnością przypadnie do gustu, a co więcej, wzbudzi u nich
entuzjazm. Muzyka Schuberta pod
dyrekcją Maksyma Emeljaniczewa i wykonaniu Szkockiej Orkiestry
Kameralnej
żyje, śpiewa, tańczy, zachwyca melodyką i brzmieniem, zaś samo
nagranie
imponuje bardzo dobrą realizacją techniczną i jakością dźwięku.
Nic, tylko słuchać.
Paweł
Chmielowski
Franz
Schubert
Symfonia
nr 9 C-dur D. 944, „Wielka”
Scottish
Chamber Orchestra • Maxim
Emelyanychev, dyrygent
Linn
Records CKD 619 • w. 2019, n. 2019
• SACD, 54’ 30”●●●●●○
Autor
bloga dziękuje wytwórni Linn
za nadesłanie albumu w
formie plików elektronicznych
do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz