Anima sacra - wspaniały debiut Jakuba Józefa Orlińskiego w wytwórni Erato.



Nie ma co ukrywać, prezentowany album należał do grupy najbardziej oczekiwanych i najbardziej dyskutowanych w roku 2018 i następnym, a co za tym idzie, również najchętniej kupowanych tytułów z muzyką klasyczną. Nie jest to zasługą jedynie bardzo sprawnego marketingu Erato/Warner Classics, podmiotów doskonale zdających sobie sprawę z daru losu, jaki im się trafił, a jest nim robiący prawdziwą furorę na światowych scenach 29-letni Jakub Józef Orliński. O artyście i jego debiutanckiej recitalowej płycie było i jest nadał głośno wszędzie: w internecie, w radiu, w prasie, co bezwzględnie wykorzystuje wytwórnia, również finansowo, prowadząc politykę cenową omawianego wydawnictwa bardzo zastanawiającą w polskich warunkach głębokiego kryzysu branży fonograficznej w zakresie sprzedaży płyt. Wrócę do niniejszego wątku na samym końcu recenzji. W tym jednak przypadku zarówno bohater przedsięwzięcia, jak i jego wydawca, który podpisał z nim ekskluzywną umowę na wyłączność, nie powinni się obawiać o brak zainteresowania płytą zatytułowaną Anima Sacra. Z pewnością nie przeszkodzą w tym dość zmysłowe fotografie śpiewaka, zdobiące zarówno jej okładkę, jak również książeczkę. Złośliwi – a do nich przecież zalicza się niżej podpisany – mogliby zapytać, jak ma się to do „Świętej duszy”, doznań duchowych deklarowanych przez samego kontratenora, skoro przy podziwianiu zdecydowanie wpadającej w oko aparycji artysty w głowach niemałego zapewne grona wielbicielek i wielbicieli Jakuba Józefa Orlińskiego mogą pojawić się zgoła nieświęte myśli… Jak sam stwierdził w jednym z licznych wywiadów: „Po premierze (...) zarzucano mi, że pokazałem gołą klatę na okładce, żeby zwiększyć sprzedaż. Nieprawda. Inspiracją były dla mnie białe figury kościelne, które wyglądają, jakby były owinięte w wilgotną szatę. Chciałem zrobić wizualną transpozycję tego, co słychać na płycie. Śpiewam przecież barokową muzykę sakralną”.

Niech ta ostatnia myśl, wyrażona przeze mnie celowo pół żartem, pół serio, pozostanie na uboczu rozważań o niewątpliwie interesującej i atrakcyjnej muzycznie płytowej nowości, mogącej wzbogacającej kolekcję każdego miłośnika pięknego śpiewu. Na stronach Płytomaniaka dociekliwi słuchacze znaleźć mogą omówienia krążków z udziałem naszego śpiewaka, na którym wykonuje miłosne duety z oper Jerzego Fryderyka Haendla. Partnerowała mu mezzosopranistka Natalia Kawałek, podobnie jak w innym albumie, wydanym przez Evoë Records, wypełnionym w całości twórczością Antoniego Vivaldiego. W obu udział młodego kontratenora był według mnie głównym powodem zainteresowania się owymi pozycjami, o czym donosiłem na swoim blogu. W przypadku płyty wytwórni Erato mamy do czynienia z pierwszym solowym albumem artysty, wykonującym sakralne kompozycje mistrzów doby baroku. Podziwiać należy zarówno samego Jakuba Józefa Orlińskiego, jak i współpracującego z nim przy układzie programu Yannisa Françoisa, który odkrył i przygotował pod kątem rejestracji większość „numerów” za skierowanie uwagi na mniej znany, aczkolwiek piękny, wartościowy i wzruszający repertuar. Dość powiedzieć, że zdecydowana większość zamieszczonych kompozycji nie została dotąd nagrana – są światowymi premierami fonograficznymi. O ile koneserom muzyki baroku nazwiska Johanna Davida Heinichena, Johanna Adolfa Hassego czy genialnego Czecha Jana Dismasa Zelenki coś powiedzą, o tyle obecność takich autorów, jak Nicola Fago, Domènec Terradellas, Domenico Sarro, Geaetano Maria Schiassi czy Francesco Durante, jest z pewnością dużą niespodzianką.

Bardzo dobrym posunięciem ze strony wykonawców i wytwórni było umieszczenie jako pierwszej pozycji albumu arii Alla gente a Dio diletta z oratorium Il Faraone Sommerso (1709 r.), które napisał Nicola Fago (1677-1745). Temu raczej mało znanemu kompozytorowi poświęcona jest prawie połowa albumu, jako że mamy tu jeszcze szerzej zakrojone utwory: Confiteor tibi Domine G-dur oraz Tam non splendet sol creatus F-dur – oba zostały po raz pierwszy zarejestrowane na krążku. Przyjrzyjmy się jednak ww. arii, będącej prawdziwą wizytówką zarówno bohatera przedsięwzięcia, jak i całego projektu. Już od dawno nie słyszałem tak pięknego i wzruszającego śpiewu, jaki zaprezentował na wstępie Jakub Józef Orliński. Oczywiście, to samo można by było powiedzieć o całym recitalu, nie tylko o niezwykle udanym początku. Muzyka Nicoli Fago w jego ujęciu zachwyca subtelnością i bogactwem melodyki, miękkością linii wokalnych, wspaniałym legato. Artysta śpiewa z odpowiednią ekspresją, kiedy trzeba żarliwie i zdecydowanie, w innych momentach zaś z delikatnością. Tym, co mi się szczególnie podoba, jest dykcja naszego kontratenora, cecha, do której przykładam dużą wagę, jako że jest dość rzadko spotykanym zjawiskiem u współczesnych wykonawców. Można bez większych problemów śledzić tekst włoski lub łaciński i podążać za tokiem narracji, rozumiejąc, co się słyszy. Dotyczy to nie tylko śpiewanych arii, ale również deklamowanych recytatywów i dowodzi znakomitego warsztatu śpiewaka. Uwadze melomanów, którzy sięgną po omawianą płytę po raz pierwszy, nie ujdzie w pierwszym rzędzie sam głos artysty: oryginalny, słodki, wyraźny, ekspresyjny, giętki, sprawdzający się we fragmentach wymagających nienagannej techniki – mamy przecież do czynienia z utworami napisanymi dla słynnych śpiewaków, kastratów, o ogromnych możliwościach wokalnych. Tutaj poleciłbym np. niezwykle dynamiczną, drapieżną wręcz, zarówno w partii wokalnej, jak i instrumentalnym akompaniamencie, interpretację fragmentu oratorium Sanctus Petrus et Sancta Maria Magadelena autorstwa arcymistrza tamtych czasów – Johanna Adolfa Hassego. Osobiście, jestem zdania, że znacznie większe uznanie znajdą kompozycje o charakterze lirycznym, refleksyjnym, pełne pięknych melodii i wzruszających momentów, a jest ich sporo, by wymienić np. długą, poruszającą arię S’una sol lagrima ze wspaniałego dzieła Jana Dismasa Zelenki Gesù al Calvario. Moim kolejnym faworytem jest też trzyczęściowa Alma Redemptoris Mater F-dur Johanna Davida Heinichena. Długo by można wymieniać poszczególne punkty programu i chwalić ich sposób wykonania – całość prezentacji zasługuje na szacunek i podziw dla autorów owych repertuarowych odkryć, a przede wszystkim dla Jakuba Józefa Orlińskiego. Za sprawą jego natchnionego i porywającego śpiewu nasza dusza może rzeczywiście kierować się ku sacrum, ku temu, co dobre, piękne i prawdziwe.

Warto przy tej okazji wspomnieć o zespole Il Pomo d’Oro, towarzyszącemu soliście. Miłośnicy muzyki dawnej z pewnością znają dokonania owej formacji, grającej oczywiście na instrumentach z epoki, nie tylko z powodu koncertów, ale również aktywnej działalności nagraniowej. Maksym Emeljaniczew, który wykonuje jednocześnie partię organów, nadaje muzyce odpowiedni puls i energię, co wywiera piorunujące wrażenie, ale nie zapomina o chwilach oddechu i zatrzymania się – nazwa „sacra” w tytule albumu i treść utworów religijnych przecież do czegoś zobowiązują. Większość zarejestrowanych dzieł ma obsadę obejmującą smyczki oraz dobrze słyszalną grupę basso continuo, nie oznacza to jednak, że nie możemy nie docenić udziału np. rogów w Confiteor Tibi, Domine Nicoli Fago, fletów u Johanna Davida Heinichena czy bardzo charakterystycznego dla tego kompozytora oboju w poruszającej, przepięknej arii pióra Jana Dismasa Zelenki. Muszę jednak stwierdzić, że jakość dźwięku nie pozwala w pełni rozkoszować się warstwą instrumentalną produkcji. Kiedy śpiewa kontratenor, jest on wyeksponowany, zaś kameralna barokowa orkiestra wydaje się pozostawać jakby na uboczu. Nagraniu nie przysłużyła się w moim przekonaniu akustyka Villa San Fermo we włoskim Lonigo – brzmienie jest dość ciasne, brak mu odpowiedniej przestrzeni i klarowności. Szkoda, ponieważ absolutna klasa światowa urody i warsztatu głosu Jakuba Józefa Orlińskiego oraz poziom jego dokonań powinny iść w parze z równie dobrą jakością techniczną przedsięwzięcia.

Album wydany został w formie tzw. digipacku, zawiera kolorową książeczkę w językach: francuskim, angielskim oraz niemieckim. Znaleźć w niej można zarówno przemyślenia samego artysty, jak też pomysłodawcy projektu i autora doboru repertuaru oraz teksty nagranych kompozycji. Nie pożałowano również ciekawych fotografii śpiewaka, co ma znaczenie dla szerokiego grona wielbicieli i wielbicielek naszego kontratenora i podnosi walory estetyczne produktu.

I na zakończenie wątek, który poruszyłem na wstępnie mojej recenzji, „last, but not least”, jak mówią Anglicy. Na egzemplarzu albumu, który miałem do dyspozycji podczas słuchania i pracy nad recenzją, widnieje informacja o koszcie nabycia: 76,99 zł. Wytwórnia Warner Classics doskonale sobie zdaje sprawę z potencjału tkwiącego w jej najnowszym nabytku, więc bezwzględnie to wykorzystuje, windując ceny do rozmiarów wręcz kuriozalnych. Za potwierdzenie tej teorii niech służy fakt, że w ponad rok po premierze albumu, w internecie można znaleźć już oferty kupna za bardziej zrozumiałą i sensowną połowę przytoczonej powyżej kwoty. Zacytuję przy tej okazji pewnego internautę: „Odejmuję pół gwiazdki za chorą cenę płyty. Warner powinien promować Jakuba Józefa Orlińskiego w Polsce, a nie zniechęcać do kupowania jego dzieł”.

Wnioski pozostawiam Czytelnikom, lecz zdecydowanie zachęcam do słuchania dysku Erato, zawierającej perły barokowego sakralnego repertuaru. Dla miłośników wokalistyki Anima Sacra będzie pozycją obowiązkową. Podobnie może się stać z kolejnym krążkiem, którego recenzja już niedługo pojawi się na tych stronach - jego przedmiotem będą oblicza barokowej miłości:



Paweł Chmielowski


Anima Sacra
Sacred Baroque Arias
Nicola Fago, Johann David Heinichen, Domènec Terradellas, Domenico Sarro, Francesco Feo, Jan Dismas Zelenka, Johann Adolf Hasse, Gaetano Maria Schiassi, Franceso Durante
Jakub Józef Orliński, kontratenor Il Pomo D’Oro Maxim Emelyanychev, organy, dyrygent
Erato 0190295633745 • w. 2018, n.2018 • 75’37” ●●●●●

Recenzja płyty była możliwa dzięki współpracy autora z Fonoteką Dolnośląskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu.

Komentarze

Popularne posty