Beethoven 2020 (3) - Droga do Beethovena prowadzi przez Wiedeń.
W
roku 250. urodzin Ludwiga van Beethovena nie mogło u
Płytomaniaka zabraknąć IX
Symfonii, toteż z
przyjemnością przedstawiam kolejny album otrzymany od Wiedeńskich
Symfoników. Prezentowane wydawnictwo ma dla austriackiej orkiestry
dość istotne znaczenie, i to z kilku względów. Niniejszy
dysk wieńczy projekt nagraniowy poświęcony Symfoniom
mistrza, nagrany dopiero teraz po raz pierwszy w całej historii
zespołu. Jest też niewątpliwie ważnym świadectwem współpracy z
szefem artystycznym, którym jest od sezonu 2014/15 Philippe Jordan (jesienią
zastąpi go na tym stanowisku Andrés
Orozco-Estrada). Ów komplet
nagrań, będący częścią
projektu Road to
Beethoven,
mającego na celu przygotowanie się
orkiestry i dyrygenta do
tegorocznej rocznicy, jest
już dostępny w jednym wydaniu i przedstawia się następująco:
Przed
nami ostatnia część przedsięwzięcia – nagrana w słynnej
Złotej Sali Wiedeńskiego Stowarzyszenia Muzycznego w maju 2017 r.
Dziewiąta.
Nie znam co prawda nagrań pozostałych Symfonii,
lecz nie sądzę, by ostatni wolumin cyklu różnił się w koncepcji
i realizacji od swoich poprzedników. Przypominając niedawno
interesujące i wybitne nagranie Londyńskich Symfoników,
pisałem o przenikaniu się cech interpretacji historycznych formacji
do tradycyjnych orkiestr i nawet tak doświadczeni mistrzowie batuty
jak Bernard Haitink, nie mogli przejść obok tego faktu obojętnie.
W przypadku Philippe’a Jordana, artysty znacznie młodszej
generacji (rocznik 1974) zdaje się to być wręcz ewidentne. Dowodzą
tego nie tylko bardzo szybkie tempa, teoretycznie nazywane
oryginalnymi, co niestety niezbyt przypadło mi
do gustu zwłaszcza w pierwszej i
trzeciej części, ale przede
wszystkim troska o jakość i
przejrzystość brzmienia
(odchudzenie go i pozbawienie zbędnej
masywności) oraz precyzję
artykulacji. Słychać to w grze muzyków: łądne
frazy, logicznie poprowadzona narracja, pięknie
wyeksponowane instrumenty dęte, kotły (kulminacja w repryzie
początkowego ogniwa
zabrzmiała należycie), zrównoważenie poszczególnych sekcji i
poświęcenie każdej z nich uwagi. Nie ulega też wątpliwości
niezwykle staranne przygotowanie się kapelmistrza i orkiestry –
frazy są wycyzelowane, wszelkie zapisy w partyturze odpowiednio
uważnie odczytane i odpowiednio zrealizowane. Taki sposób podejścia
wywołuje również wrażenie jakiejś bezpośredniości,
naturalności, bliskości muzyki Beethovena, przemawiającej do
wyobraźni odbiorcy. Ośmielam się stwierdzić, że dyrygent i orkiestra mają muzykę Beethovena nie tylko we krwi, ale też "pod palcami" i że ją kochają. Uznaję to za duży
atut nagrania i interpretacji,
która jest niekiedy
kontrowersyjna w zakresie temp, ale konsekwentna,
niewątpliwie utrzymana na wysokim
poziomie i może się spodobać. Jej czysto brzmieniowe zalety podkreśla dobra realizacja techniczna
– jest co prawda niekiedy mały pogłos, ale nie ma to większego
wrażenia dla obrazu całości, zaś sam dźwięk jest na tyle czysty
i zbalansowany, że słuchanie
Dziewiątej
w wersji Wiedeńskich Symfoników i Philippe’a Jordana nie daje powodów do większych narzekań.
Warto przy tej okazji wspomnieć o wykonawcach partii wokalnych w
słynnym finale – są znakomici. Zarówno soliści, z René
Pape (świetne pierwsze wejście) na czele, jak i chór, a jest nim
formacja, której specjalnie przedstawiać nie trzeba – Wiener
Singverein. Ich produkcja cechuje się absolutnym skupieniem i
maksymalnym zaangażowaniem, wpisującym się idealnie w pełną
pasji grę orkiestry i energiczne prowadzenie całości przez
dyrygenta. Można się o tym
przekonać samemu, zaglądając do internetu i oglądając krótki,
ale ciekawy klip promujący nagranie.
Mimo
że nie wszystko wzbudziło mój entuzjazm, to doceniam i szanuję
rolę dyrygenta, orkiestry oraz śpiewaków i i końcowy rezultat
wspólnej pracy w postaci zaprezentowanej płyty. Jest
interesującym i przekonującym zwieńczeniem cyklu, który z
pewnością zapisze się na stałe w dziejach Wiedeńskich
Symfoników. Żałuję, że nie miałem okazji zapoznać się z
pozostałymi albumami, lecz udana i porywająca Dziewiąta rekompensuje mi tę niedogodność. Zdecydowanie warto posłuchać nie tylko z okazji 250. rocznicy urodzin Ludwiga van Beethovena.
Paweł
Chmielowski
Ludwig
van Beethoven
Symfonia
nr 9 d-moll op.125
Anja
Kampe, sopran; Daniela Sindram, mezzosopran; Burkard Fritz, tenor;
René Pape, bas • Wiener Singverein • Wiener Symphoniker •
Philippe Jordan, dyrygent
Wiener
Symphoniker WS 017 • w. 2019, n. 2017 • CD, 63’13” ●●●●●○
Autor
dziękuje Wiedeńskim Symfonikom za nadesłanie albumu do recenzji.
Polski dystrybutor tego wydawcy, który
nie jest zainteresowany współpracą i promowaniem swoich tytułów
na blogu,
nie przyczynił się w żaden sposób do ukazania się omówienia
powyższego nagrania na stronie.
Płytomaniak.blogspot
would like to thank Wiener Symphoniker and Mr. Quirin Gerstenecker
for
sending the album and making this review possible.
Komentarze
Prześlij komentarz