Powrót po latach - do znakomitego nagrania rosyjskiej symfoniki.

 


Stare porzekadło głosi, że reklama jest dźwignią handlu, ale to, co nierzadko jest tylko pustym sloganem i marketingowym chwytem mającym przekonać do siebie jak największą ilość odbiorców, w niektórych przypadkach się sprawdza. Mam na myśli niektóre hasła, wymyślone przez specjalistów od marketingu, za pomocą których wytwórnie płytowe starają się zdobyć nowych klientów. Przepraszam za banalny wstęp, ale naprawdę mam powody, by chwalić wytwórnię Pentatone za postęp, jaki uczyniła w ciągu dwudziestu trzech lat swojego istnienia, od początku stawiając na uznane nazwiska artystów, najlepszy repertuar oraz bardzo dobrą jakość dźwięku. Obecnie holenderski wydawca często zamieszcza w książeczkach swoich albumów informacje o tym, co go wyróżnia pośród innych, i nie są to czcze przechwałki. Wiara w siłę i piękno muzyki klasycznej, szczerość artystycznej wypowiedzi, podparte doskonałością techniczną nagrania, istotnie cechują produkcje Pentatone, z którymi obcuję już – jako recenzent i słuchacz – bodajże 17 lat.

Jedną z pierwszych był album, do którego chętnie i z radością wracam nawet po tak długim czasie, również dlatego, że wypełniony jest w całości pięknym i efektownym repertuarem, który współcześnie przez ludzi ograniczonych i oficjeli nie jest mile widziany, ale melomanom rozmiłowanym w typowo romantycznej słowiańskiej rozlewności, melancholii, pięknych melodiach i rytmach inspirowanych folklorem, zawsze sprawi ogromną satysfakcję. Nie może być inaczej za sprawą Piotra Czajkowskiego i Igora Strawińskiego, mistrzów z jednej strony symfoniki, z drugiej zaś – baletu. Obie wypadkowe łączy dysk wytwórni Pentatone, będący stosunkowo wczesnym (2004 r.) świadectwem uznania roli i znaczenia młodego wówczas (rocznik 1972) rosyjskiego dyrygenta, Władimira Jurowskiego, piastującego już funkcję szefa artystycznego Filharmoników Londyńskich, z którymi się rozstał, po długiej i owocnej współpracy trzy lata temu. Kariera artysty potoczyła się doskonale, od dekad prowadzi najlepsze orkiestry europejskie i amerykańskie, obecnie stoi na czele Bawarskiej Orkiestry Państwowej. Na dysku, który z przyjemnością po raz kolejny rekomenduję, Władimir Jurowski nie poprowadził żadnej z wymienionych formacji, lecz Rosyjską Orkiestrą Narodową, której wówczas był głównym gościnnym dyrygentem. Kolekcjonerom płyt zapewne nie trzeba zbyt szczegółowo przedstawiać. Próżno by było charakteryzować i obszernie wymieniać zalety zespołu, stworzonego i uformowanego przez Michaiła Pletniowa, zespołu nadal będącego jedną z najlepszych i najciekawszych orkiestr powstałych po rozpadzie ZSRR, z którą pracują renomowani mistrzowie batuty oraz soliści.

Władimir Jurowski, czołowy kapelmistrz swojego pokolenia, od ponad dwóch dekad rozchwytywany w Europie i przyjmowany w prestiżowych salach koncertowych i operowych z najwyższym entuzjazmem, wyborem repertuaru i jego błyskotliwym wykonaniem dokonał przysłowiowego strzału w dziesiątkę, potwierdzając dobrze znaną prawdę, że Rosjanie sami najlepiej grają muzykę swoich kompozytorów. Znamiennym jest fakt, że artysta na początku swojej współpracy z wytwórnią Pentatone nie sięgnął po najsłynniejsze tytuły z bogatej twórczości obu mistrzów, ale może nieco mniej znane, lecz równie interesujące i efektowne, reprezentujące to, co najlepsze w ich muzyce. III Suita orkiestrowa G-dur op. 55 Piotra Czajkowskiego i Divertimento, oparte na wyjątkach z mniej znanego baletu Pocałunek wieszczki Igora Strawińskiego, choć niezwykle atrakcyjne, zarówno dla wykonawców, jak i odbiorców, rzadziej goszczą w programach koncertów i na płytach. Niesłusznie, gdyż są doskonale napisane, z biegłością charakterystyczną dla owych autorów, porywająco zinstrumentowane, ujmują pięknymi, melodyjnymi tematami, feerią orkiestrowych barw i czarownym, eleganckim klimatem. Naprawdę zasługują na częstszą obecność w życiu koncertowym, co nie jest pustym zarzutem, kiedy uświadomimy sobie, że główny ciężar obecności pierwszego z kompozytorów w naszych instytucjach spoczywa na zaledwie kilku Symfoniach, Koncertach i Suitach baletowych, zaś drugiego na trzech-czterech najsławniejszych partyturach ze Świętem wiosny na czele. Nie sądzę,by to było zarówno sprawiedliwe, nie tylko dla ich samych, ale przede wszystkim dla melomanów. Weźmy pod uwagę fakt, że Piotr Czajkowski napisał aż cztery Suity niezwiązane ze swoimi tanecznymi arcydziełami, ale kto je w ogóle zna i chociaż raz usłyszał w filharmonii? Kolekcjonerzy płytowi mogą je znaleźć sporadycznie w postaci niezależnych i trudno dostępnych na rynku albumów, w większości zaś wchodzą w skład zbiorczych produkcji typu „komplet dzieł orkiestrowych”. Divertimento Igora Strawińskiego, chociaż zalicza się do najbardziej uroczych i przystępnych kompozycji, jakie wyszły spod jego pióra, możemy znaleźć tu czy ówdzie na krążkach, ale czy da się uświadczyć pełną wersję baletu o intrygującym tytule Pocałunek wieszczki, ukrytego w cieniu Święta, Pietruszki czy Ognistego ptaka?

Jeśli słuchacz rozmiłowany w bardzo dobrym rosyjskim repertuarze na pograniczu baletu i symfonii sięgnie po niniejszą pozycję, z pewnością będzie bardzo zadowolony tym, co usłyszy. Zapisana w formacie SACD muzyka brzmi czysto i wyrafinowanie, uderzając znakomitą realizacją techniczną i jakością dźwięku, pokazującego w pełnej krasie bogactwo obu partytur i znakomitą formę Rosyjskiej Orkiestry Narodowej. Obcując z dziełami, trafi nie tylko na piękne i eleganckie melodie, wspaniałą instrumentację i wirtuozerię grających, ale również niespodzianki innej natury. Kto by się spodziewał, że w szeroko rozbudowanym finale Suity Czajkowskiego, będącą pozycją wykonywaną w przeszłości samodzielnie jako cykl wariacji, usłyszy w pewnym momencie, mniej w więcej w połowie czwartej minuty, dobrze znany z twórczości Sergiusza Rachmaninowa, Hektora Berlioza czy Franciszka Liszta temat Dies irae? Pozytywnych doznań będzie jeszcze więcej, zaś godzina spędzona na wysłuchaniu całości albumu Pentatone z pewnością się opłaci, co gwarantuje udane pod każdym względem nagranie. Zasługuje na naprawdę duże uznanie, ponieważ przedstawia mniej znaną stronę wielkich kompozytorów w nowym i zdecydowanie atrakcyjnym dla odbiorcy świetle, ale świadczy także bardzo dobrze o możliwościach Władimira Jurowskiego, dla którego było fonograficznym debiutem, otwierającym trwającą do dziś owocną współpracę z holenderskim wydawcą. Przez kilkanaście lat od swojego powstania ani na trochę nie straciło na wartości – wzrusza i zachwyca po dziś dzień.


Płytomaniak


Piotr Czajkowski – Suita na orkiestrę nr 3 G-dur op. 55 • Igor Strawiński – Divertimento z baletu „Pocałunek wieszczki”

Rosyjska Orkiestra Narodowa • Władimir Jurowski, dyrygent

Pentatone PTC 5186 061 • w. 2005, n. 2004 • SACD, 64'02” ●●●●●○

Nagranie zostało nadesłane do autora bezpośrednio przez wydawcę, wytwórnię Pentatone. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żadnym stopniu do uzyskania materiału do recenzji i faktu jej opublikowania na stronie.

Komentarze

Popularne posty