Radość i melancholia - po hiszpańsku i portugalsku. Gra Romain Nosbaum.

 


Obiecałem ostatnio chwilowy odpoczynek od wielkiej romantycznej symfoniki i słowa dotrzymuję, z tym większą radością, że już od dawna nosiłem się z zamiarem omówienia na stronie kolejnego nagrania szwajcarskiego pianisty Romaina Nosbauma. Stosunkowo niedawno bardzo spodobały mi się jego Bisy, poświęcone krótkim, z reguły wirtuozowskim utworom różnych kompozytorów, nie zawsze tych najsłynniejszych, ale pomimo tego bardzo przekonujące i atrakcyjne w odbiorze. Podobnie się rzecz ma z drugą płytą wytwórni Ars Produktion z udziałem artysty, której przyświeca podobna co poprzednio idea. Chodzi ponownie o zdecydowanie autorski projekt i przemyślany dobór repertuaru, a ten po raz kolejny nie jest powieleniem po tysiąckroć tego samego dobrze już nagranego z dziełami pięciu czy sześciu najsłynniejszych twórców, choć wielkich nazwisk w nim nie brakuje. Niezwykle interesującym, a przy tym atrakcyjnym, przynajmniej dla mnie, jest skupienie się na krajach kultury iberoamerykańskiej, zarówno Europy, jak i Ameryki Południowej czy Środkowej, napisanych przez kompozytorów różnych generacji, z których najstarszy urodził się jeszcze za czasów naszego Fryderyka Chopina, zaś najmłodszy, a w zasadzie najmłodsza, ponieważ jest to kobieta,  kilka  lat temu odniosła wielki sukces na Festiwalu Eurowizji.

Saudades – taki tytuł nosi płyta i odnosi się do portugalskiego rzeczownika mającego wiele znaczeń, abstrakcyjnego i trudnego do przełożenia jednym słowem, będącego przedmiotem wielu analiz filologicznych i filozoficznych. Można go przełożyć jako „obecność nieobecności, mieszankę melancholii, smutku, nadziei, ale również pasji i radości”, jak pisze sam pianista, twierdzący również, że „nie ma radości bez melancholii”. Można owo pojęcie rozumieć również jako szczególne uczucie, zawierające szczęśliwe wspomnienia sprawiające jednocześnie ból, połączenie smutku ze wzruszeniem o słodko-gorzkim smaku. Do wielości możliwości interpretacyjnych wyrazu „saudades” i wielorakich sensów, jakie w sobie niesie, nawiązuje również zaprezentowany na krążku repertuar: zmysłowy, nastrojowy, pełen zadumy i refleksji z jednej strony, ale również z żywą rytmiką, temperamentem i intensywną ekspresją z drugiej.

Daje zatem wykonawcy szerokie pole do popisu nie tyle technicznego, co raczej interpretacyjnego, z czego bohater niniejszego albumu skwapliwie korzysta, ponownie pokazując się z bardzo dobrej strony dźwiękowego przewodnika po ciekawym, oryginalnym repertuarze z różnych epok i krain. Zacznijmy zatem ową muzyczną podróż po pięknej i gorącej Hiszpanii, rozsławionej w fortepianowych miniaturach trzech najsłynniejszych mistrzów narodowego nurtu, pokazujących bogactwo różnorodnych tradycji swego kraju. Miłośnikom tamtejszej twórczości nie trzeba zbytnio przedstawiać Enrique Granadosa (1867-1916) i jego nastrojowej, wzruszającej Dziewczyny i słowika z cyklu Goyescas, a także drugiego w kolejności z 12 Tańców hiszpańskich (Oriental). Jego piękna, oryginalna melodyka i refleksyjny charakter z pewnością mogą zachwycić co wrażliwszych odbiorców. Nawet osoby stroniące od muzyki klasycznej z pewnością kiedyś słyszały charakterystyczny, wpadający od razu w ucho, żywiołowy główny temat najpopularniejszej części Pieśni Hiszpanii op. 232 - Asturii, napisanej przez Isaaca Albéniza (1860-1909), z wyraźnymi odniesieniami do ulubionego przez kompozytora flamenco, w czym przejawia się pewna sprzeczność z tytułem utworu, jako że ów efektowny taniec wywodzi się z południa Hiszpanii – Andaluzji. Manuel de Falla (1876-1946) z kolei w swojej intymnej Pieśni (Canción) z cyklu 3 Utworów nieznanych z kolei kieruje uwagę współczesnych melomanów w stronę Francji, w której studiował za młodu; ślady wpływu Erika Satie wydają się nie ulegać wątpliwości – oczywiście, z korzyścią dla słuchacza, mogącego delektować się wysmakowaną i wzruszającą kreacją pianisty.

Sąsiadująca z Hiszpanią Portugalia może się pochwalić jedynie jedną przedstawicielką, co jest trochę dziwne, bo przecież do portugalskiego słowa odnosi się koncepcja albumu, ale może nie jest to jakiś szczególny zarzut z mojej strony, lecz jedynie neutralna uwaga. Tamtejszą kulturę w bardziej popularnym, a na pewno zdecydowanie aktualnym i współczesnym wydaniu reprezentuje urodzona w roku 1987 Luísa Sobral, kompozytorka i piosenkarka, której brat, Salvador Sobral, napisaną przez nią piosenką Miłość dla dwojga wygrał 62. edycję Eurowizji. Tutaj słyszymy oczywiście wyłącznie instrumentalną wersję utworu, opracowaną na fortepian przez Mercuzia. Bardzo przyjemną w odbiorze: nastrojową i melancholijną, trafnie oddającą zarówno tytuł płyty i treść tekstu piosenki: próbę odnowienia dawno utraconej miłości.

Opuszczamy Europę i przenosimy się daleko, aż do Ameryki Południowej, a dokładnie do Argentyny. Nie mogło zabraknąć wyjątku z twórczości jej najsłynniejszego kompozytora, czyli Alberta Ginastery (1916-1983). Szerszej publiczności znane są być może lepiej jego utwory orkiestrowe, ale jak dowodzi wyjątek z jego Tańców argentyńskich, również kompozycje fortepianowe zasługują na uwagę, zwłaszcza Taniec dziewcząt pełnych gracji – liryczny, śpiewny, niezwykle emocjonalny. Następnie słuchamy jedynego na krążku utworu zawierającego się w ramach klasycznego gatunku – niedługiej, ale zdecydowanie interesującej i efektownej Sonatiny Carlosa Guastavina (1912-2000). Złożona z trzech niedługich, bo trwających łącznie niespełna dziesięć minut części, przynosi połączenie pierwiastków tamtejszego folkloru i miejscowej melodyki ze środkami faktury i techniki europejskich wzorów inspiracji kompozytora: francuskich impresjonistów w początkowym Allegretto i środkowym Lento oraz Sergiusza Rachmaninowa w energicznym, finałowym Presto. Przyznam się, że nie słyszałem wcześniej tego utworu i cieszę się, że go poznałem za sprawą bardzo dobrego wykonania Romaina Nosbauma i jego muzycznej ciekawości, prowadzącej go i nas jednocześnie w stronę nieznanego, ale zdecydowanie intrygującego i wartościowego repertuaru.

Świat kultury krajów hiszpańskojęzycznych kończymy na gorącej Kubie. Jednym z jej twórców był Ernesto Lecuona (1895-1963), który co prawda w sześciu miniaturach, składających się na fortepianową suitę Andaluzję, poświęca swą uwagę poszczególnym regionom Hiszpanii. W popularnej Kordobie słychać ogromny temperament i żywiołowość, czyniący z niej niezwykle atrakcyjną pozycję. Wyłącznie rodzimej tradycji kompozytor składa hołd we zbiorach tańców, porywających ognistym tempem i charakterystyczną melodyką, co słychać zarówno w poszczególnych miniaturach z cyklu Tańców kubańskich (La 32) oraz Tańców Afrokubańskich (La Comparsa). Odznaczają się wybitnymi walorami pianistycznymi i pomysłowością autora, biegle łączącego elementy folkloru hiszpańskiego, rodzimego oraz kreolskiego w doskonałej oprawie fortepianowych miniatur. Ich odkrycie było dla mnie niewątpliwą niespodzianką – atrakcyjną i przyjemną za sprawą bardzo dobrego wykonania Romaina Nosbauma, który świetnie oddał ich oryginalny i kuszący charakter. Z gorącą wyspą rozstawałem się w nastroju melancholijnym za sprawą smutnej, tęsknej i odnoszącej się do dramatycznych przeżyć twórcy niedługiej kompozycji Adiós a Cuba – napisanej przez Ignacio Cervantesa (1847-1905), zmuszonego do emigracji z powodu aktywności z ruchu niepodległościowym, skierowanym przeciwko Hiszpanii. Jego znaczącym osiągnięciem na polu muzyki fortepianowej są Tańce kubańskie, w liczbie 45, z których pochodzi wspomniany utwór.

Brazylia fascynuje nie tylko swoją wielkością i światem przyrody, ale również bogactwem tradycji kulturalnych. Poznajmy ją zatem trochę bliżej za sprawą kilku muzycznych reprezentantów. Najbardziej znanym jest oczywiście Heitor Villa Lobos (1887-1959), twórca m.in. dwunastu trudnych, ale fascynujących Symfonii, nagranych jako komplet przez wytwórnię Naxos, za które Płytomaniak prędzej czy później się zabierze i zaprezentuje na stronie w postaci recenzji. Tym razem jednak zapoznałem się z fragmentem jego słynnego cyklu Chôros, a mianowicie jego piątą częścią – Duszą brazylijską, niedługą, trwającą pięć minut miniaturą, jedyną pozycją przeznaczoną na fortepian solo. Nastrojowe, neoromantyczne w wyrazie i dość proste części skrajne kontrastują ze zdecydowanie skomplikowanym harmonicznie i dynamicznym ustępem środkowym, co zresztą wpisuje się w założenia samego autora, pragnącego łączyć przyswojone przez siebie zdobycze kultury światowej z elementami narodowymi. Tych ostatnich nie sposób nie dostrzec we fragmencie II Suity brazylijskiej Oscara Lorenza Fernándeza (1897-1948). Moda, nawiązująca do stylu pieśni o tej samej nazwie z regionu São Paulo, jest króciutka, trwa zaledwie dwie minuty, ale wystarczająco długo, by zachwycić słuchacza i melancholijnym klimatem, i oryginalną melodyką, wzbogaconą o żywsze pierwiastki rytmiczne. W równie niedługim Ponteio N. 49 Camrago Guarnieriego (1907-1993) ów ostatni element odgrywa rolę decydującą, wprowadzając potrzebny i atrakcyjny element żywiołowości i technicznych wyzwań dla wykonawcy, co nie dziwi, jeśli uświadomimy sobie, że jest to hołd autora dla Aleksandra Skriabina. Zdecydowanie narodowy w charakterze i porywający swoją rytmiką jest Odeon Ernesto Nazarethsa (1863-1934), noszący nazwę kina w Rio de Janeiro, w którym kompozytor pracował przez wiele lat jako pianista. Mimo że utwór nosi podtytuł Tango brazylijskie, to słuchać w nim o wiele żywszy puls i energię za sprawą ciekawie rozłożonych akcentów i synkop – trudno się w nim doszukać cech jego argentyńskiego odpowiednika. Jeszcze bardziej efektownym dynamizmem i oryginalną rytmiką cechuje się także Frevo Marlosa Nobre’a (ur. 1939), ostatnia cześć IV Cyklu północno-wschodniego op. 43, w postaci szybkiego tańca z Recife. Jako ostatnia pozycja na krążku, jest jego udanym i błyskotliwym podsumowaniem, swoistą wizytówką technicznej maestrii pianisty.

Całość projektu zachwyciła mnie przede wszystkim za sprawą ciekawego doboru repertuaru, w większości dla mnie nieznanego, ale fascynującego, przystępnego i bardzo atrakcyjnego. Znakomitym przewodnikiem po nim okazał się Romain Nosbaum, którego gra odznacza się bezbłędna techniką, pewnością, wrażliwością, przepełniona jest empatią, wczuciem się w stylistykę i formę poszczególnych kompozycji, jak również w ich niewątpliwy ładunek emocjonalny. Słuchanie jego recitalu było dla mnie po raz kolejny prawdziwą przyjemnością, spotęgowaną przez bardzo dobrą jak zawsze w przypadku produkcji wytwórni ARS Produktion jakości dźwięku ze świetnie uchwyconym instrumentem. Nie przesadzę, jeśli powiem, że omawiana propozycja z pewnością może zadowolić gusta mniej lub bardziej wymagających słuchaczy, a na pewno zaciekawionych dźwiękowymi odkryciami i podróżami do pięknych, intrygujących i mających sporo do zaoferowania również w muzyce krajów i regionów.


Paweł Chmielowski


Saudades

Enrique Granados – Quejas ó la Maya y el Ruiseñor; Oriental Manuel de Falla – Canción Issac Albéniz – Asturias Alberto Ginastera – Danze de la moza donosa Carlos Guastavino – Sonatina Heitor Villa-Lobos – Chôros N. 5 Oscar Lorenzo Fernández – Moda Camargo Guareieri – Popnteio N. 49 Ernesto Nazareth – Odeon Ernesto Lecuona – La 32; Cordoba; La Comparsa Ignacio Cervantes – Adios a Cuba Luísa Sobral – Amar pelos dois Marlos Nobre – Frevo

Romain Nosbaum, fortepian

ARS 38 287 w. 2019, n. 2019 SACD, 62’40” ●●●●●○

Komentarze

Popularne posty