Jonathan Nott w Bambergu (2) - Symfonie Mahlera (2).

 


Ciągnie wilka do lasu… a Płytomaniaka do wielkiej symfoniki, więc po krótkiej przerwie wraca do ulubionego repertuaru. Latem szczególnie często sięgam po utwory Gustawa Mahlera, nie wiem w sumie dlaczego, ale jest to pora, w której nie potrafię się bez nich obejść. Dni z pierwszej dekady lipca, które akurat mijają, stanowią zresztą ku temu dobrą okazję w kontekście biografii kompozytora – wczoraj minęła 162. rocznica urodzin, zaś miesiąc temu, 9. czerwca przypadło z kolei 120 lat od premiery III Symfonii d-moll, której kolejną kreację płytową pozwalam sobie z przyjemnością zarekomendować. Niezależnie jednak od powiązanych dat i wydarzeń z kalendarza, słucham i słuchać będę dzieł Mahlera tak często, jak się da, co z obfitością i jakością nagrań dostępnych na rynku powinno zaspokoić oczekiwania wielbicieli tego twórcy, jeśli świadomie lub przypadkiem zaglądają na bloga i chcą co nieco sobie na nim poczytać.

Sięgam tym razem po raz kolejny po nieco starsze nagranie, które swoją rynkową premierę miało przed dekadą, ale jak to w realiach polskiego życia muzycznego bywa, nie za bardzo było o tym mowa w mediach poświęconych fonografii, a szkoda. Wspominałem o projekcie Bamberskich Symfoników i wytwórni Tudor już jakiś czas temu, przy okazji recenzowania Pieśni o Ziemi, jako jego ostatniej części, która być może niezupełnie spełniła moje oczekiwania, za to godnie wieńczyła całość szeroko zakrojonego i cieszącego się dużym zainteresowaniem krytyki przedsięwzięcia. Na przestrzeni kilku lat ukazywały się sukcesywnie poszczególne krążki z Symfoniami, zaś w roku 2016, o ile mnie pamięć nie myli, wytwórnia Tudor opublikowała jeden zbiorczy zestaw nagrań, którego od tamtej pory nie może pominąć ani żaden wielbiciel muzyki Gustawa Mahlera, ani wymagający krytyk.

Na (nie)szczęście dla siebie i innych, Płytomaniak jest i jednym, i drugim, ale akurat w tym przypadku nie ma powodów do szczególnych narzekań, jako że tytuł, który miałem okazję przesłuchać jako pierwszy, należy do najbardziej chwalonych przez słuchaczy i specjalistów, czego potwierdzeniem są doskonałe krytyki i wyróżnienia. Został zarejestrowany w roku 2010 i wydany w postaci podwójnego albumu SACD rok później. Przy okazji warto wspomnieć, że jedną z cech wyróżniających cały imponujący i ambitny projekt, była troska realizatorów i wydawcy o bardzo dobrą jakość techniczną nagrań, co powinni docenić posiadacze wysokiej klasy sprzętu audio, zwłaszcza odtwarzaczy dźwięku wielokanałowego. Ową zaletę można docenić również przy słuchaniu prezentowanego przeze mnie albumu z potężną III Symfonią, która brzmi bardzo spektakularnie, a jej kształt dźwiękowy w optymalnych warunkach sprzętowych przybiera naprawdę efektowną postać. Słucha się jej pod tym względem z prawdziwą przyjemnością.

Powodów do narzekań nie daje również warstwa edytorska wydawnictwa, w postaci tradycyjnego pudełka z dwoma płytami SACD i starannie opracowanej książeczki, napisanej po niemiecki, angielsku i francusku, oraz, oczywiście, poziom artystyczny przedsięwzięcia. Minęły już czasy, że za granie i nagrywanie wspaniałych Symfonii Mahlera zabierało się tylko kilka najsłynniejszych niemieckich i austriackich orkiestr, przy czym jakieś deprecjonowanie Symfoników z Bambergów poprzez określanie ich jako prowincjonalnej orkiestry nie jest zbyt słuszne. Być może Bamberg nie jest metropolią na miarę Wiednia czy Berlina, ale tamtejszy zespół jest zdecydowanie kompetentny i zdolny do podjęcia się niewątpliwego artystycznego wyzwania, jakim jest wykonywanie długich, skomplikowanych, ale jednocześnie porywających i efektownych dzieł austriackiego mistrza. Warto przy tym dodać, że w ostatnich kilkunastu latach coraz więcej formacji nagrywa nie tylko poszczególne Symfonie, ale nawet całe komplety utworów Mahlera, o czym można się przekonać, śledząc uważnie niemiecki rynek fonograficzny i widząc takie przedsięwzięcia, jak nagrania kolońskiej orkiestry Gürzenich, czy nowsze Symfoników z Düsseldorfu, o których zresztą miałem już okazję pisać, a także Filharmoników z Dortmundu.

Udział Symfoników z Bambergów jest zaletą niniejszego przedsięwzięcia, a ich gra wpisuje się w bardzo dobre i wartościowe dokonania sławniejszych i bardziej utytułowanych konkurentów, co zresztą podkreślałem przy każdej okazji, zarówno wcześniej w recenzji Pieśni o Ziemi, jak i omówieniach nagrań nowego szefa zespołu, a jest nim robiący od jakiegoś czasu prawdziwie zawrotną karierę młody czeski dyrygent, Jakub Hrůša, z Symfoniami Johannesa Brahmsa i Antonína Dvořáka. Niewątpliwie owa orkiestra bardzo skorzystała na współpracy z jego poprzednikiem, Jonathanem Nottem, pełniącym funkcję szefa formacji w latach 2000-2016, znaczonych ciekawymi i ambitnymi projektami fonograficznymi, realizowanymi przede wszystkim dla wytwórni Tudor nie tylko z utworami Mahlera, ale również takich twórców, jak Franz Schubert, Igor Stawiński czy Leoš Janáček. Uwzględniając powyższe informacje i wagę przedsięwzięcia, jakim było powstanie zarówno niniejszego albumu, jak i jego większej całości, nie można nie dostrzegać znaczenia brytyjskiego mistrza batuty jako jednego z czołowych współczesnych interpretatorów symfoniki Mahlera.

Doskonałym tego potwierdzeniem jest nagranie wielkiej, oryginalnej i wspaniałej Trzeciej. Jej trudności, już samym czysto technicznym aspekcie, są ogromne, by wspomnieć o potężnych rozmiarach utworu, wielkiej obsadzie, jego formie złożonej z sześciu bardzo zróżnicowanych części, z których dwie zawierają element wokalny, a przede wszystkim o konieczności poprowadzenia logicznej i spójnej narracji ilustrującej poszczególne ustępy dzieła: „opowieści przyrody”, „opowieści kwiatów”, „opowieści zwierząt w lesie”, „opowieści ludzi”, „opowieści aniołów” i „boskiej miłości”. Zamyka się to w 104 minutach fascynującej muzycznej podróży, której ciężar spoczywa na kompetencjach kapelmistrza, dyspozycji niezwykle rozbudowanej liczebnie orkiestry oraz pięknie i elegancji wspomagającego udziału solistki oraz chórów: chłopięcego i kobiecego. Zatrzymując się przy tej okazji, chwalę zdecydowanie wykonanie partii solowej przez Mihoko Fujimurę, obdarzonej czystym, wyrazistym i pełnym ekspresji głosem altowym. Nagranie Trzeciej przemawia do wyobraźni i emocji odbiorcy od początku do końca dogłębnym zrozumieniem formy i treści utworu, wczuciem się w jego stylistykę i dosłowne oraz ukryte znaczenia, doskonałym operowaniem barwami, kolorami, wszystkimi grupami instrumentów, jak również czasem i tempem – te są akurat niezbyt szybkie, ale w żadnym wypadku nie nudzą. Co więcej, pozwalają delektować się nie tylko interpretacją, budowaniem oryginalnego klimatu, atmosfery, pokazywaniem szczegółów instrumentacyjnych i strukturalnych i łączeniem ich w większe całości, ale również wspaniałym dźwiękiem i brzmieniem orkiestry.

Choć na rynku jest dość dużo naprawdę wybitnych kreacji Symfonii Gustawa Mahlera, to nie sposób przejść obojętnie obok cyklu Bamberczyków pod dyrekcją Jonathana Notta, czego dowodzi spektakularne w warstwie dźwiękowej, przemyślane i przekonujące pod każdym względem wykonanie wielkiej i pięknej III Symfonii d-moll. Ma ono, co prawda, niezwykle silną konkurencję z ostatnich lat, by wspomnieć oba albumy Marissa Jansonsa czy Bernarda Haitinka, ale w niczym to nie umniejsza ani atrakcyjności, ani wysokiej wartości albumu wytwórni Tudor.


Paweł Chmielowski


Gustaw Mahler

Symfonia nr 3 d-moll

Mihoko Fujimura, alt Knaben des Bamberger Domchores Damen des Chores der Bamberger Symphoniker Bamberger Symphoniker Jonathan Nott, dyrygent

Tudor 7170 w. 2011, n. 2010 2 SACD, 104’14” ●●●●●○


Nagranie zostało nadesłane w postaci fizycznej przez wydawcę, wytwórnię Tudor.

Komentarze

Popularne posty