Opera o dużym walorze artystycznym - "Dziewczyna z Zachodu".

 


Jedno z ostatnich dzieł Pucciniego – La Fanciulla del West (Dziewczyna z Zachodu) – jest często uważane za operę „gorszą”, mniej udaną w twórczym dorobku włoskiego mistrza. Jest to ocena zupełnie niesłuszna; bez wątpienia muzycznie wybitniejszymi utworami są Madama Butterfly, Tosca czy Turandot, jednakże Dziewczyna z Zachodu (lub – inne tłumaczenie – Dziewczyna ze Złotego Zachodu), skomponowana na zamówienie nowojorskiej Metropolitan Opera, jest również dziełem o dużym walorze artystycznym.

Wydawnictwo Pentatone zaprezentowało tę właśnie operę na recenzowanej przeze mnie płycie. Solistami są na niej kolejno – pochodząca z USA Melody Moore (sopran – Minnie), Rumun Marius Vlad (tenor – Dick Johnson/Ramerrez) i Amerykanin Lester Lynch (baryton – Jack Rance, szeryf). Towarzyszy im Państwowa Orkiestra Transylwańska pod batutą amerykańskiego dyrygenta (rumuńskiego pochodzenia), Lawrence Fostera.

W każdym dziele operowym są arie, duety, ensamble, itp., które są swoistymi „hitami” i doczekały się wielu wykonań, opracowań, sięgały po nie najwybitniejsze nazwiska. Taką arią jest w przypadku Dziewczyny... słynna Ch'ella mi creda libero e lontano, śpiewana przez głównego bohatera, Dicka Johnsona. Należy ona bez wątpienia do czołówki najpiękniejszych arii w historii opery, posiada wielki ładunek emocjonalny oraz świadczy o umiejętnościach i możliwościach (lub ich braku) solisty-tenora. Tutaj zaśpiewana jest poprawnie, jednak nie ma takiego ładunku emocjonalnego, jaki osiągnęli chociażby Luciano Pavarotti czy Jose Cura w nagraniach arii z oper Pucciniego wraz z orkiestrą Philharmonia Orchestra pod batutą Plácido Domingo (wydawnictwo Erato). Marius Vlad jest bez wątpienia dobrym wykonawcą – udowadnia to w Dziewczynie... wielokrotnie – zabrakło jedynie tego przysłowiowego „czegoś więcej”. Bardziej przekonująco brzmi Minnie, czyli Melody Moore, która zresztą zagrała również w wielu innych operach Pucciniego (Tosca, Płaszcz, Manon Lescaut, Siostra Angelica). Bardzo dobrze spisała się transylwańska orkiestra, która zaskoczyła dbaniem o niuans, dobrą dynamiką i agogiką, dokładnym i przemyślanym prowadzeniem melodii.

Jest to nagranie poprawne, bez żadnych uchybień, ale równocześnie nie jest w żadnym aspekcie porywające. Soliści są ciekawi, jednak w wielu momentach brakuje tutaj przekonywującego ładunku emocjonalnego. Niewątpliwie jest to po części „winą” samego kompozytora – w operze tej mniej jest efektownych arii, duetów, wielkich napięć, o które nietrudno w najwyższej klasy operach wcześniejszych i późniejszych – jednak nie jest to muzyka „słaba”, niewarta uwagi. Oprócz wspomnianej wcześniej arii Ch'ella mi creda..., kolejną wartą uwagi jest również tenorowa aria i ensambl Che faranno i vecchi miei. To kolejny przykład znakomitej kantyleny, na której włoski mistrz znał się jak nikt inny. Tutaj Marius Vlad wykazał się o wiele większym zmysłem dynamicznym i estetycznym, co daje słuchaczowi zdecydowanie powody do zadowolenia i zasługuje na uznanie.

Jest to więc nagranie troszeczkę nierówne, momentami nie przyciąga uwagi słuchacza, a w innych chwilach wręcz przeciwnie, bardzo go intryguje. Podsumowując – jest to nagranie zdecydowanie dobre, bez poważnych zarzutów i choć może nie z najwyższej półki, zapierającej dech w piersiach swym kunsztem, to wysokiej klasy i na pewno warte uwagi.


Kuba Banaś


Giacomo Puccini

La Fanciulla del West
Melody Moore, sopran; Marius Vlad, tenor; Lester Lynch, baryton • Transylvania State Philharmonic Orchestra & Choir • Lawrence Foster, dyrygent

Pentatone, PTC 5186778 • w. 2021, n. 2019 • (2 SACD), 132’48” ●●●●○○


Nagranie: udostępnione przez wydawcę w formie cyfrowej (plików dźwiękowych).

Komentarze

Popularne posty