Symfonia "Tysiąca" z Filadelfii - w setną rocznicę premiery.



VIII Symfonia Gustava Mahlera w literaturze muzycznej zajmuje szczególne miejsce. Po pierwsze ze względu na formę. Określana jest często jako kantata, oratorium. Ma nietypowe rozmiary, składa się z dwóch części, zbudowanych niesymetrycznie – druga zajmuje przeszło dwa razy tyle co pierwsza. Łączny czas trwania dzieła sięga prawie półtorej godziny. Niemal nieprzerwanie śpiewają głosy ludzkie – czy to solistów, czy też chórów. A wreszcie, przeznaczona jest na olbrzymi skład wykonawczy, w efekcie czego przylgnął do niej przydomek „Symfonii Tysiąca”. Z całego swojego dorobku, Gustav Mahler właśnie VIII Symfonię ukochał najbardziej, określając czymś „największym” i „najbardziej niezwykłym” co kiedykolwiek napisał, swoje wcześniejsze kompozycje sprowadzając do roli preludiów. Dla samego twórcy Symfonia ta stanowiła zatem punkt odniesienia i miarę, przez pryzmat której wartościował inne utwory. Co więcej, wbrew swojemu zwyczajowi, w partyturze zamieścił dedykację - oczywiście ubóstwianej Almie. Dziś, 113 lat po jej powstaniu, VIII Symfonię „Tysiąca” Mahlera można określić jako jeden z najwyższych i najpiękniejszych wzlotów twórczego ducha.

Na płytach dzieło jest bardzo bogato reprezentowane, dotychczas zostało utrwalonych blisko 100 wykonań. Wśród nich najbardziej wyróżniają się zapisy: Stokowskiego (jest to bodaj najwcześniejszego nagranie utworu), Bernsteina (trzy różne nagrania), Soltiego i Tennstedta, choć można by wskazać wiele innych wartościowych kreacji. Omawiane tu nagranie zostało dokonane podczas żywych koncertów i powstało dla uczczenia setnej rocznicy amerykańskiej premiery dzieła w 1916 roku, notabene dokonanej przez tę samą Orkiestrę Filadelfijską. Dlaczego rejestrację wydano dopiero po czterech latach od jej powstania, pozostaje dla mnie kwestią niewyjaśnioną.

Za pulpitem dyrygenckim stanął Yannick Nézet-Séguin, od wielu lat współpracujący z zespołem. Nézet-Séguin jest bez wątpienia jednym z najwybitniejszych i najciekawszych dyrygentów młodego (chyba wciąż jeszcze można używać tego określenia) pokolenia. Na omawianej płycie zaprezentował dość spójną i tradycyjną wizję mahlerowskiego arcydzieła. Na kontinuum pomiędzy romantycznym (jak np. Bernstein, Tennstedt) a modernistycznym (np. Sinopoli, Boulez) odczytaniem utworu, Nézet-Séguin zająłby miejsce zdecydowanie bliższe pierwszego krańca. Jego sposób prowadzenia VIII Symfonii może się podobać. Znakomicie brzmi finał części pierwszej, z efektownie podkreśloną partią kotłów i triumfalną wieńczącą frazą, jakże plastycznie podkreśloną przez dyrygenta. W Poco adagio otwierającym część II Nézet-Séguin konsekwentnie prowadzi narrację, w kulminacyjnym punkcie o największej dynamice, sięgając emocjonalnej głębi. A jak pysznie brzmi orkiestra! Szczególną uwagę zwraca również ciekawa koncepcja ustępu Äusserst langsam. Adagissimo. Dyrygent zastosował tu tempo znacznie wolniejsze aniżeli inni mistrzowie, traktując ten fragment ze szczególną starannością, w efekcie czego stał się on swego rodzaju powolną kontemplacją o wielkim pięknie. Przysłuchując się kreacji Nézeta-Séguina można odnieść wrażenie, że emocjonalne przesłanie muzyki Mahlera jest mu bliskie, odczytuje je w sposób trafny i przekonujący.

Nie ma znaczących zastrzeżeń co do gry orkiestry i śpiewu chórów. Pod względem technicznym ich wykonanie nie zawiera poważniejszych niedociągnięć. Należy jednak zatrzymać się na chwilę przy solistach. Poza jednym wyjątkiem, wszyscy należycie wywiązują się ze swoich zadań. Niechlubnie wyróżnia się wśród nich tenor Anthony Dean Griffey. W jego wykonaniu pieśń Doctora Marianusa (Höchste Herrscherin der Welt) staje się rozpaczliwym krzykiem szaleńca. Problemy intonacyjne przekraczające granice przyzwoitości, przesadne rozwibrowanie nad którym artysta nie panuje, niedostateczny wolumen, a wreszcie (mam świadomość, że niebezpiecznie wchodzę na teren czysto estetyczny) zwyczajnie brzydka barwa, sprawiają, że udział tego śpiewaka znacząco obniża poziom całego nagrania. Wielka to szkoda, bo bez niego omawiana płyta mogłaby przynosić jedną z lepszych i bardziej spójnych kreacji ostatnich lat.

Łukasz Kaczmarek

Gustav Mahler
VIII Symfonia Es-dur
Westminster Symphonic Choir • The Choral Arts Society of Washington • The American Boychoir • The Philadelphia Orchestra •
Yannick Nezet-Seguin, dyrygent
Deutsche Grammophon 483 7871• w. 2020, n. 2016 • CD, 83’21” ●●●●○○

Autor bloga dziękuje firmie Universal Music Polska w osobie pani Ingi Chmielewskiej za nadesłanie albumu do recenzji.

Komentarze

Popularne posty