Simona Rattle'a pożegnanie z Berlinem - z VI Symfonią Gustawa Mahlera.
Może się zdawać fakt wykonania VI Symfonii Gustawa Mahlera trochę dziwny w pogodnym, ciepłym czerwcu, tuż na końcu tradycyjnego sezonu koncertowego, który powinno wieńczyć dzieło diametralnie różniące się nastrojem od wyżej wymienionego, mającego zresztą nieformalny podtytuł Tragiczna, lecz chyba nikt nie miałby nic przeciwko takiej decyzji i odmówiłby sobie przyjemności posłuchania wspaniałego utworu w wykonaniu Filharmoników Berlińskich, kończących zarówno kolejny sezon, jak i współpracę ze swoim dotychczasowym naczelnym dyrygentem. Potężnym dziełem żegnał się z niemiecką publicznością i słynną formacją dnia 20. czerwca 2018 roku sir Simon Rattle jako jej główny dyrygent. Złośliwi mogliby przyklasnąć takiemu doborowi repertuaru, krytycznie oceniając działalność artysty, który kierował orkiestrą łącznie przez 16 lat (2002-2018), obejmując prestiżowe stanowisko po takich mistrzach batuty, jak Herbert von Karajan i Claudio Abbado, lecz niewątpliwie działalność dyrygenta odcisnęła piętno na muzycznym życiu stolicy Berlina oraz jej najsławniejszego filharmonicznego zespołu. Nic zatem dziwnego, że doniosły fakt pożegnania się z kolejnym szefem stojącym na jego czele skłonił fonograficzną agendę orkiestry, działającej aktywnie i z sukcesami, do opublikowania okolicznościowego wydawnictwa.
Jest ono, jak zawsze w przypadku albumów sygnowanych nazwą Berliner Philharmoniker Recordings, przedsięwzięciem oryginalnym edytorsko. Przybiera postać książki o nietypowym kształcie, w twardej oprawie i obwolucie, w której zamieszczono trzy kompakty: dwa nagrania audio z interpretacją VI Symfonii Gustawa Mahlera, spajające niczym klamra kontakt Simona Rattle'a z Filharmonikami Berlińskimi i będące bezpośrednim obiektem mojej recenzji, a także dysk Blu-ray.
Posiadacze odpowiedniego sprzętu znajdą na nim same atrakcje dla oczu i uszu: zapis video pożegnalnego koncertu, dziesięciominutowy wywiad z dyrygentem, a także trwający ponad godzinę film, dokumentujący działalność artysty, w stolicy Niemiec; bogaty i atrakcyjny materiał uzupełniają nagrania audio wysokiej jakości (tzw. studio master quality), zawierające występy kapelmistrza i Berlińczyków, wykonujących wspólnie ww. dzieło Gustawa Mahlera: pochodzący z radiowych archiwów zapis debiutu Simona Rattle'a z dnia 15. listopada 1987 roku oraz jego ostatni koncert w roli szefa Filharmoników z czerwca 2018 r. Całość uzupełnia w sposób imponujący bardzo szczegółowa oprawa tekstowa wydawnictwa, obejmująca wypowiedzi członków formacji, a także liczne zdjęcia: czarno-białe oraz kolorowe, utrwalające obecność angielskiego muzyka ze swoją orkiestrą na różnych etapach współpracy i przy rozmaitych okazjach, a także ciekawe komentarze na i dane faktograficzne na temat samego utworu, będące kopalnią informacji dla żądnych wiedzy muzykologicznej melomanów – nabywców owego ekskluzywnego wydawnictwa. Dodatkowy bonus ze strony wydawcy też ich powinien zachęcić do nabycia produktu: można za pomocą specjalnych kodów pobrać ze strony internetowej nagrania audio w wysokiej rozdzielczości, a także uzyskać siedmiodniowy dostęp do Cyfrowej Sali Koncertowej Filharmoników Berlińskich.
Simon Rattle, urodzony w roku 1955, z wykształcenia perkusista, absolwent Królewskiej Akademii Muzycznej w Londynie, wcześnie osiągnął międzynarodową sławę jako mistrz batuty, również, a może przede wszystkim z racji bardzo gorącej promocji brytyjskich mediów. Nic więc dziwnego, że sława młodego talentu, wspartego od początku kariery aktywną działalnością fonograficzną, szybko dotarła na kontynent i skłoniła dyrekcję Filharmoników Berlińskich do zaproszenia artysty, co dla 32-latka było nie tylko prestiżową propozycją nie do odrzucenia, ale w konteście późniejszych losów również wydarzeniem przełomowym. Również dla orkiestry, która mimo swojej renomy tkwiła od kilku lat w poważnym kryzysie i konflikcie ze swoim dożywotnim dyrygentem – Herbertem von Karajanem. Dając szansę debiutantowi i realizując jego zamierzenia na próbach oraz samym koncercie, wykazała, jak pisze biograf wyżej wymienionego, że „jak każdy żywy organizm, bardzo potrzebowała dalszego rozwoju; podbój nowych muzycznych obszarów z tym szefem nie był – co wyczuwano bardzo dobrze – możliwy” (Franz Endler – Karajan. Biografia. Wydawnictwo Felberg Sja, Warszawa 1999).
Oczekiwania i nadzieje z obu stron dają się rozpoznać podczas słuchania nagrania, które mimo remasteringu z oryginalnych analogowych taśm radiowych nie jest idealne pod względem dźwiękowym, ale na tyle do przyjęcia, że nie daje poczucia specjalnego dyskomfortu. Z drugiej strony, wydaje się słuszne oceniać je raczej jako dokument, ale o dość ważnym znaczeniu, którego zapis na płytach kompaktowych ukazuje się w światowej dystrybucji tutaj po raz pierwszy (przed laty ukazało się na rynku niemieckim w jednej z serii poświęconej dziejom zespołu, wydanej bodajże przez czasopismo Die Zeit). Wykonanie z listopada 1987 roku wywarło na mnie, generalnie mówiąc, pozytywne wrażenie. Simon Rattle prowadził Filharmoników Berlińskich pewnie, z energią i pasją, a także w dość szybkich tempach, zamykających Szóstą w 79 minutach. Starannie realizował zapis partytury: uwzględnił znak powtórzenia ekspozycji w części pierwszej, a także kolejność dwóch środkowych ogniw, idąc za zmianami samego kompozytora, optującego za wykonywaniem najpierw powolnego Andante, a następnie Scherza. Młody wiek dyrygenta nie stanowił przeszkody w nawiązaniu z muzykami kontaktu, który skutkował kreacją przykuwającą uwagę, ale nie można powiedzieć, że owo wydarzenie pozostawiło na ogólnej dyspozycji Filharmoników jakiś namacalny ślad (poza pragnieniem kontynuowania współpracy, czego skutki znamy). W grze zespołu nie słychać rutyny, co byłoby możliwe w sytuacji niezbyt dobrej, mówiąc oględnie, sytuacji związanej z konfliktem ze swoim naczelnym „dożywotnim” szefem, a z nim, nawiasem mówiąc, nagrał, ale dekadę wcześniej, studyjną wersję VI Symfonii. Choć płyta CD nie obejmuje reakcji publiczności, sądzę, że musiała być co najmniej ciepła, ponieważ wykonanie monumentalnej i porywającej kompozycji zawsze jest wydarzeniem, a specyficzna sytuacja młodego angielskiego gościa debiutującego w najbardziej renomowanej niemieckiej orkiestrze, musiała być dodatkowym bodźcem dla wszystkich uczestniczących w wydarzeniu. Warto je porównać z pierwszym studyjnym nagraniem Szóstej, dokonanej przez Simona Rattle dla wytwórni EMI Classics zalewie dwa lata później, z Orkiestrą Symfoniczną z Birmingham, na czele której stał w latach 1980-1998. Jest znacznie bardziej interesujące: wydaje się powoli krystalizować kształt interpretacyjny Symfonii, nad którą maestro pracował od momentu pojawienia się w stolicy Niemiec. Wykazuje np. zmianę stosunku do temp: są tutaj szersze, nadające muzyce większy oddech i przestrzeń, a to akurat mi się bardzo podoba, zwłaszcza w marszowej części pierwszej oraz monumentalnym finale. W porównaniu z 79 minutami koncertu, 85-minutowa kreacja zarejestrowana w 1989 roku stanowi sporą różnicę. Jest też bardziej do przyjęcia pod względem jakości dźwięku. Osobiście, jestem mimo wszystko pod pewnym wrażeniem jego debiutanckiego koncertu z Berlina, na którym zabrzmiała moja ukochana kompozycja autora Zmartwychwstania, ale nie znajdzie się na mojej liście ulubionych płytowych wersji Tragicznej. Zdecydowane ważniejsza dla potencjalnych nabywców omawianego albumu jest jej wizja późniejsza o trzydzieści lat.
Zamykająca sezon 2017-2018 kreacja jest już dziełem dyrygenta bogatszego o kolejne życiowe i muzyczne doświadczenia, mającego na koncie nagrania wszystkich Symfonii Gustawa Mahlera, o ugruntowanej pozycji jednego z najsłynniejszych mistrzów batuty doby dzisiejszej, jak również orkiestry czerpiącej sporo pozytywnych artystycznych korzyści ze wzajemnej współpracy. Oczywiście, znacznie lepsza jest jakość dźwięku, co jest znaczącym autem omawianego wydawnictwa, przedstawiając Szóstą chyba w najlepszym możliwym wydaniu technicznym i realizatorskim, co w przypadku dzieła o potężnej obsadzie wykorzystanej przez kompozytora jest istotną atrakcją. Ma to bezpośrednie przełożenie na percpecję dzieła i uświadomienie sobie jego fantastycznej instrumentacji, a także doskonałej dyspozycji muzyków poszczególnych sekcji, zwłaszcza rozbudownego drewna i blachy, mających do powiedzenia szczególnie wiele w przebiegu całego utworu, ale w rozbudowanym i wstrząsającym w wyrazie Finale w szczególności. Pogłębieniu ulega strona wyrazowa interpretacji, dyrygent i orkiestra dają z siebie wszystko, a ich zaangażowanie sprawia, że ta Szósta należy do naprawdę elektryzujących i utrzymanych na wysokim poziomie wykonań. W porównaniu do wersji z 1987 roku otrzymujemy kreację świadczącą o doskonałej współpracy między oboma podmiotami, co w przypadku debiutu mogło być dziełem przypadku i sympatii ze strony członków formacji dla trzydziestolatka, ale tutaj – wynika już z wieloletniego znajomości siebie i swojego potencjału. Tempa są podobne do wcześniejszych, jedynie minimalnie dłuższe (82 minuty), co wychodzi zdecydowanie na dobre; kreacja zachowuje swój dynamizm, podobnie jak układ części środkowych i powtórzenie ekspozycji wstępnego ogniwa. Wziąwszy pod uwagę rozwój kapelmistrzowskiej sztuki angielskiego artysty oraz zdecydowanie lepszą jakość dźwięku, nagranie z czerwca 2018 roku jest tym, które powinno zainteresować melomanów i wywrzeć na nich jak najlepsze wrażenie. Podwyższona temperatura emocjonalna i udzielający się niezwykły nastrój w sali koncertowej z pewnością dodają historycznemu już wydarzeniu dodatkowej wartości, nawet jeśli ono samo jest utrzymane na naprawdę wysokim poziomie i potrafi usatysfakcjonować wielbicieli muzyki Mahlera i wybitnych kreacji dyrygenckich.
W dyskografii Filharmoników Berlińskich VI Symfonia ma zresztą swoje znaczenie; wspominałem o nagraniu studyjnym z 1977 roku pod batutą Herberta von Karajana, ale warto też wspomnieć o innym „żywym” nagraniu, mającym pewien symboliczny wymiar, datowanym na rok 2004. Miało miejsce dwa lata po oficjalnym objęciu pozycji szefa orkiestry przez Simona Rattle'a, rozpoczętej na inaugurującym koncercie Piątą, zaś powracał wtedy do niej, tym razem jako gość, Claudio Abbado, walczący z ciężką i niebezpieczną chorobą. Przepełnione emocjami wykonanie, zostało również opublikowane przez DG. Nawiasem mówiąc, wciąż nie ma na kompaktach kompletu Symfonii Gustawa Mahlera zrealizowanego przez Filharmoników Berlińskich i jednego dyrygenta. Przydałby się, a tymczasem pozostaje wybierać między różnymi wykonaniami rozmaitych mistrzów batuty. W przypadku Szóstej dyskografia wybitnych kreacji z udziałem najświetniejszych zespołów europejskich i amerykańskich jest na tyle bogata i łatwo dostępna, że każdy z melomanów znajdzie coś dla siebie.
Paweł Chmielowski
Gustaw Mahler
Symfonia nr 6 a-moll „Tragiczna”
Berliner Philharmoniker • sir Simon Rattle, dyrygent
BPHR 180231 • w. 2018, n. 1987/2018 • 2 CD, 1 Blu-ray ●●●●○○
Autor bloga dziękuje Filharmonikom Berlińskim i panu Stefanowi Stahnke za nadesłanie albumu do recenzji.
Płytomaniak.blogspot would like to thank Berliner Philharmoniker und Mr. Stefan Stahnke for sending the album and making this review possible.
Komentarze
Prześlij komentarz