Luka Faulisi i "Aria" - "operowy" debiut w Sony Classical.
„Dorastałem słuchając opery dzięki mojemu ojcu, który pochodzi z Sycylii i odziedziczyliśmy tę pasję od niego. Mógłbym go bez końca słuchać, jak śpiewa. Siostra marzyła o zostaniu śpiewaczką i odkąd zamieszkaliśmy w pobliżu Opery Bastylii w Paryżu, uczęszczaliśmy na niektóre przedstawienia lub czekaliśmy na wykonawców przed sceną. Opera tworzy idealny mityczny świat, łącząc teatr, poezję, muzykę i wspaniałe miejsce; świat marzeń”.
Tymi słowami wyjaśnia swój stosunek do teatru muzycznego młody włoski artysta, Luka Faulisi, który sam jednak na deskach teatrów nie występuje, albowiem zdecydował poświęcić się skrzypcom. O rodzinnej pasji jednak nie zapomina i swój debiutancki album wypełnia doskonale znanym repertuarem na swój instrument, ale inspirowany muzyką operową. Bogate i zróżnicowane zainteresowania i inspiracje współgrają z włosko-serbsko-francuskimi korzeniami wirtuoza, w momencie rejestracji materiału na płytę Sony Classical miał zaledwie 18 lat, zaś grę na skrzypcach rozpoczął jako trzylatek. Z tak znakomitymi efektami, że pieczę nad jego kształceniem podjęli tak renomowani mistrzowie, jak Borys Biełkin czy Pinkas Zuckerman, a ten ostatni określa swojego ucznia w najwyższych superlatywach. „Brzmienie warte miliona dolarów” - na pieniądzach, ale również na wiolinistyce doświadczony maestro się zna doskonale, więc wie, co mówi, w każdym razie Luka Faulisi wywołał już spore poruszenie w muzycznym świecie za sprawą nauki w Międzynarodowej Akademii Yehudi Menuhina, występów w wielu ośrodkach Europy i Azji oraz dzięki swojemu fonograficznemu debiutowi, jakim jest prezentowana płyta, zatytułowana Aria.
Istotnie, zawiera ona fragmenty ze sławnych oper w opracowaniach na skrzypce i fortepian. Są to pozycje znaczące we wiolinistycznym repertuarze, jako że dokonywali ich najwięksi mistrzowie smyczka. Wymienić tu należy tak znaczące nazwiska, jak Franza Waxmana i jego popularną przeróbkę najsłynniejszych fragmentów z Carmen, następnie wybitnego przedstawiciela rosyjsko-amerykańskiej szkoły skrzypiec, Efrema Cymbalistę, którego opracowanie pięciu istotnych wyjątków ze Złotego kogucika Mikołaja Rimskiego-Korsakowa wywołała od razu (1921 r.) zainteresowanie wirtuozów, a był wśród nich chyba najsławniejszy wykonawca tej Koncertowej fantazji, czyli Jascha Heifetz. Najwcześniejsze jest opracowanie Leopolda Auera, znającego bezpośrednio twórczość Piotra Czajkowskiego; aranżacja słynnej arii Leńskiego z Eugeniusza Oniegina stanowi niezwykle piękną i liryczną przerwę w dominujących kompozycjach o zdecydowanie wirtuozowskim i efektownym charakterze. Podobny kontrast wprowadza najsłynniejszy i chyba najpiękniejszy urywek z Króla Rogera Karola Szymanowskiego, niedługa, lecz zapadająca w pamięć aria Roksany we wzruszającej i marzycielskiej transkrypcji Pawła Kochańskiego. Miłym wątkiem polskim jest również obecność rzadko obecnie nagrywanej, lecz w moim przekonaniu wybitnej i bardzo atrakcyjnej muzyki Henryka Wieniawskiego, notabene w postaci dzieła największego formatu i najbardziej rozbudowanego ze wszystkich zaprezentowanych na płycie, czyli motywów z Fausta Karola Gounoda przybranych w olśniewającą Fantasie brilliante.
Nawiasem mówiąc, ubolewam z powodu niewielu płyt poświęconych temu kompozytorowi, wydawanych współcześnie. Można by było zadać złośliwe pytanie, czy ma je kto grać, ale w moim przypadku chodzi również o małe zainteresowanie wydawców promocją wydawanych przez siebie albumów, na przykład górnolotnie opisywanych mianem klejnotów czy skarbów polskiej muzyki, jak głosi dumnie jedna z wytwórni, od lat nienagrywająca i niewydająca niczego nowego bez dotacji od państwa, chwaląca się rejestracjami sprzed dwudziestu i więcej lat. Nawet takich, rzekomych pereł w swoim katalogu, nie chce promować dalej, ignorując zapytanie w tej sprawie i nie racząc życzliwego, zainteresowanego oferenta jakąkolwiek odpowiedzią. Cóż, co kraj, to obyczaj.
Muszę jednak wyznać, że jeśli chodzi o dobór programu, nie każde z zaprezentowanych na płycie dzieł wzbudziło mój szczególny entuzjazm, a były to dość mało ambitne opracowanie Waxmana, nastawione w zasadzie na popis oraz Cymbalisty, pozbawiającego fantastycznie zinstrumentowane fragmenty geniusza muzyki rosyjskiej jej całego blasku, barwy i wyrafinowania. W odróżnieniu od nich, nastrojowe, pełne wyczucia wersje Kochańskiego, Auera czy Wieniawskiego wywarły na mnie znacznie lepsze wrażenie. Mimo sympatii dla młodego artysty, nie mogę uznać jego aranżacji najsłynniejszych fragmentów Traviaty Giuseppe Verdiego za szczególnie porywające w efekcie końcowym. Luka Faulisi ogranicza się tutaj do zaprezentowania jedynie głównych tematów danego fragmentu partytury (jak np. słynnego toastu Libiamo czy arii Sempre libera), nie pozwalając mu wybrzmieć od początku do końca, co sprawia, że ta mini-suita składa się z wyjątków trwających niewiele ponad minutę. Nie jest to w moim przekonaniu zbyt udany artystycznie zabieg.
Wróćmy do kwestii repertuaru i jego wykonania. Na ten ostatni nie można narzekać – słyszymy płytowy debiut, młodego i obdarzonego ogromnym talentem skrzypka, mającego niewątpliwy potencjał. Nie ulega najmniejszej wątpliwości wirtuozowskie zacięcie, jakim może się pochwalić w najeżonych trudnościami najbardziej spektakularnych pozycjach programu, zwykle w oszałamiających tempach Fantazji Waxmana, Wieniawskiego czy Cymbalisty. Z drugiej strony, sprowadzanie oceny niniejszego przedsięwzięcia do czysto technicznego popisu, aczkolwiek efektownego i uzasadnionego, nie wyczerpywałoby wszystkich walorów omawianej płyty. Luka Faulisi, rozmiłowany przecież w operze, pięknie gra romantyczne i nastrojowe opracowania lirycznych arii Leńskiego czy Roksany, zachwycając śpiewnością i delikatnością. Słychać, że i ta stylistyka jest mu bliska, a jego instrument pokazuje pełnię swoich możliwości. Słucha się go z przyjemnością, podziwem, a nawet wzruszeniem. Z pewnością jeszcze nie raz da o sobie znać w przyszłości, a z tego, co wiem, już niedługo można się spodziewać jego kolejnego albumu, zawierającego kolejny repertuarowy hit: Cztery pory roku Antonia Vivaldiego.
Miłośnicy nowych skrzypcowych talentów z pewnością powinni oczekiwać nowego albumu, a jeśli jeszcze nie zapoznali się z Arią, powinni nadrobić zaległości, ponieważ niniejsza propozycja, skierowana zarówno do nich, jak i koneserów opery, może zaspokoić oczekiwania obydwu grup, szukających muzycznej rozrywki w dobrym stylu i na poziomie, gwarantowanym przez utalentowanego młodego wirtuoza i towarzyszącego mu na fortepianie Itamara Golana. Płyta może się podobać również pod względem graficznym i estetyki wydania, z elegancką i przykuwającą wzrok czerwienią oraz czernią książeczki, a także kolorowymi zdjęciami głównego bohatera w pięknych wnętrzach. Dodawszy do tego dobrą jakość dźwięku i ogólnie pozytywne wrażenie odniesione podczas słuchania całości, otrzymujemy fonograficzny debiut, z którego Luka Faulisi może być naprawdę zadowolony. Podobnie jak jego słuchacze.
Płytomaniak
Aria
Franz Waxman – Fantazja na tematy z Carmen Bizeta
Piotr Czajkowski – Aria Leńskiego z opery Eugeniusz Oniegin
Henryk Wieniawski – Fantazja w stylu brilliant na motywach z Fausta Gounoda
Karol Szymanowski – Pieśń Roksany z opery Król Roger
Giuseppe Verdi – Sempre libera (tematy z opery Traviata)
Efrem Cymbalist – Fantazja koncertowa ze Złotego kogucika Mikołaja Rimskiego-Korsakowa
Luka Faulisi, skrzypce; Itamar Golan – fortepian
Sony Classical 19658765272 • w. 2023, n. 2020 • CD, 50'38” ●●●●○○
Nagranie w postaci płyty audio zostało nadesłane do autora przez wytwórnię Sony Music Poland.
Komentarze
Prześlij komentarz