Dwaj kompozytorzy, dwoje wykonawców, dwie sonaty - jedna znakomita płyta.
Powracam, po krótkiej przerwie, do kameralistyki, słuchanej teraz przeze mnie wyjątkowo często, o czym już miałem okazję donosić wcześniej, choć wcale nie żałuję czasu spędzonego nad recenzjami wielkiej symfoniki (Berlioz, Franck), tym bardziej, że tej nadal będzie u Płytomaniaka sporo. Tymczasem jednak sięgam po twórczość bardzo pasującą do obecnej pory roku, wyjątkowo „jesienną” w wyrazie, aczkolwiek pozbawioną odpowiednich programowych odniesień z odpowiednimi tytułami włącznie. Czyż może być coś lepszego, niż słuchanie we wcześnie zapadające i nierzadko deszczowe oraz wietrzne wieczory romantycznej kameralistyki, a zwłaszcza jej największych mistrzów, czyli Roberta Schumanna i Johannesa Brahmsa? Ta para nierzadko pojawia się na płytach, co jest oczywiste ze względów historycznych i biograficznych, co też było dla mnie impulsem do sięgnięcia po jedną z płyt mało u nas znanej niemieckiej wytwórni TYXart. Nie muszę szczególnie podkreślać faktu, że nikt mnie do tego nie zmuszał, bowiem obaj autorzy, a zwłaszcza drugi z nich, należą do moich ulubionych, a obcowanie z ich dziełami jest dla mnie przyjemnością, a nie przykrym recenzenckim obowiązkiem. Obiektem zainteresowania wykonawców, a jednocześnie odbiorcy, są zaledwie dwie kompozycje, napisane na skrzypce i altówkę, oczywiście z udziałem fortepianu. Dzieli je kilkadziesiąt lat od momentu swojego powstania, łączy zaś fakt napisania ich w ostatnich latach życia obu twórców, podobna aura dźwiękowa, tonacja mollowa, a nawet bardzo podobny numer opusowy, pod którym zostały wydane.
Poświęćmy najpierw trochę uwagi II Sonacie d-moll op. 121 Roberta Schumanna, opublikowanej w roku 1853, a więc na trzy lata przed śmiercią kompozytora. Ciekawe, że właśnie wtedy autor Scen dziecięcych zaczął coraz więcej uwagi poświęcać skrzypcom, choć, jak wiadomo, jego głównym instrumentem od zawsze był fortepian. Pomimo tego, mistrzowie smyczka żywo interesowali się możliwością wykonywania utworów wielkiego romantyka, zarówno już za jego życia („Dlaczego nie zrobisz niczego na skrzypce i fortepian? Jak pięknie byłoby, gdybyś napisał coś w tym rodzaju, co bym Ci mógł później przegrać z Twoją żoną przy fortepianie”), jak i nawet dzisiaj, kiedy to poszerzają swój repertuar, a ich apetyty na Fantazji i Koncercie d-moll się nie kończą, jako że są już wykonania i nagrania skrzypcowej transkrypcji popularnego Koncertu wiolonczelowego. Na przestrzeni lat 1851-1853 powstały jeszcze dwa dzieła tego gatunku, ale ostatnie z nich nie ma własnego numeru opusowego. Interesującym może wydawać się również fakt, że Sonata d-moll jest oznaczona numerem 121, podczas gdy przy jej oficjalnej poprzedniczce, w tonacji a-moll, widnieje op. 105, choć w rzeczywistości ta druga nie została jeszcze ukończona ani opublikowana w momencie pisania jej następczyni. Powstawanie dzieł muzycznych i ich chronologia, jest jak widać, dość skomplikowaną sprawą. Dodajmy, że Druga nosi oryginalny przydomek Grand Sonata, co jest uzasadnione z racji swych całkiem sporych rozmiarów, ale również ze względu na wagę i znaczenie w dorobku Roberta Schumanna, zainspirowanego wirtuozerią Ferdynanda Dawida, jednego z największych skrzypków swojej epoki, koncertmistrza Orkiestry Lipskiego Gewandhausu i znakomitego solisty, a przy tym także kompozytora.
Powstanie Sonaty f-moll na altówkę i fortepian op. 120 Johannesa Brahmsa, jednej z dwóch w tym opusie, też nie było dziełem przypadku, aczkolwiek miało miejsce u schyłku życia autora, tworzącego wtedy głównie muzykę fortepianową – przepiękne Utwory opp. 116-119, recenzowane przeze mnie z wielkim zainteresowaniem, jak i kameralną, by wspomnieć Trio a-moll op. 114 czy wspaniały Kwintet klarnetowy h-moll op. 115. I właśnie z owym instrumentem nierozerwalnie łączy się napisanie obu Sonat z op. 120. Pisałem o tym już dość dawno temu, przy okazji dość pośpiesznego omówienia jednego z nagrań wytwórni Harmonii Mundi. Osobą, która zainspirowała kompozytora do zainteresowania się nowym medium, był znakomity klarnecista, Richard Mühlfeld, solista sławnej Dworskiej Kapeli w Meiningen, mającej wielkie tradycje w wykonywaniu twórczości Brahmsa, orkiestry prowadzonej przez wiele lat przez surową i precyzyjną batutę Hansa von Bülowa. Niemiecki klarnecista wywarł swoim kunsztem, a przede wszystkim melancholijnym i ekspresyjnym brzmieniem, tak wielkie wrażenie na kompozytorze, że ten, choć zapowiadał zakończenie swojej działalności twórczej, napisał dwie Sonaty, aczkolwiek już od początku dopuszczał możliwość ich wykonania również na altówce, instrumencie pozostającym od zawsze w cieniu skrzypiec i wiolonczeli. Niesłusznie!
Oba utwory doskonale do siebie pasują, co potwierdza naprawdę dobre, a wręcz wybitne wykonanie niemiecko-koreańskiego duetu: Burkharda Maissa, grającego na instrumentach smyczkowych oraz pianistki Ji-Yeoun You. Ich współpraca nie opiera się na jednostkowym występie pod kątem fonograficznego projektu; nawiasem mówiąc, od momentu premiery rynkowej przedstawianego nagrania dyskografia artystów powiększyła się o inne pozycje. Współpracują ze sobą na stałe, a dogłębne porozumienie łączące artystów nie ulega najmniejszej wątpliwości. Perfekcyjnie realizują zapis nutowy, są idealnie zgrani, wspaniale cieniują dynamikę, pokazując swoje partie z najlepszej strony, ale w ramach prawdziwego i pięknego muzycznego partnerstwa. Słucha się ich z wielką przyjemnością w muzyce Schumanna i Brahmsa, operującej pewnym wspólnym kodem emocjonalnym, w dziełach pełnych głębi, pasji, ale również liryzmu i delikatności. Wszystkie te cechy odnaleźć można w poszczególnych częściach Sonat obu kompozytorów. Warto podkreślić fakt, że Burkhard Maiss sprawdza się doskonale zarówno jako skrzypek, jak i altowiolista, znajdując idealną partnerkę w osobie koreańskiej pianistki. Niby nie ma w tym nic dziwnego: wielki repertuar, największych kompozytorów, profesjonalni muzycy, starannie wykształceni w swoim fachu i mający wieloletnie doświadczenia, więc bardzo dobry efekt końcowy wspólnego występu nie powinien dziwić. Tak właśnie się dzieje w ich przypadku, ale słuchanie kracji duetu Maiss You było dla mnie czymś wyjątkowym i wykraczało poza ramy zwykłego, choć naprawdę dobrego wykonania. Jest w nim coś znacznie więcej: pasja, z jaką grają, miłość do prezentowanych dzieł, ich niezwykle przekonujące odczytanie z uwzględnieniem niuansów wszelkiego rodzaju, doskonałe posługiwanie się niezbędnymi środkami techniki i interpretacji. Nie sposób nie czuć zachwytu nad pięknym, wyrazistym brzmieniem instrumentów, ich zgraniem, precyzją gry artystów, świadomością podejmowanych decyzji w zakresie artykulacji, czy doboru temp (żywych, naturalnych, odpowiednio skontrastowanych w ramach poszczególnych części formy cyklicznej; zwraca uwagę pominięcie znaków powtórzeń w częściach skrajnych Sonaty d-moll Roberta Schumanna, skracające czas trwania całości o dobrych klika minut). To wszystko sprawia, że słuchaczowi udziela się entuzjazm i zaangażowanie duetu, zaś piękna, romantyczna kameralistyka budzi u niego zachwyt. Pomaga w tym bardzo dobra realizacja techniczna nagrania z idealnym zbalansowaniem skrzypiec (altówki) i fortepianu, a także odpowiednią akustyką.
Szkoda tylko, że czas trwania płyty jest dość krótki, wynosi zaledwie 51 minut i nie zaspokaja w pełni apetytu odbiorcy, przynajmniej mojego. Dziwne, że wytwórnia i wykonawcy nie pomyśleli o poszerzenie programu krążka, jako że dzieł na skrzypce, altówkę i fortepian w dorobku Roberta Schumanna i Johannesa Brahmsa przecież nie brakuje – można by było nimi wypełnić jeszcze co najmniej dwa kompakty. Nie byłoby to złym pomysłem z racji naprawdę ciekawego i przekonującego pod każdym względem wykonania Burkharda Maissa oraz Ji-Yeoun You. Jako zapalony miłośnik muzyki kameralnej słuchałem go z prawdziwą przyjemnością.
Płytomaniak
Robert Schumann – Sonata na skrzypce i fortepian nr 2 d-moll op. 121 • Johannes Brahms – Sonata na altówkę i fortepian nr 1 f-moll op. 120 nr 1
Burkhard Maiss, skrzypce/altówka • Ji-Yeoun You, fortepian
TYXart TXA 18110 • w. 2018, n. 2017 • CD, 51’26” ●●●●●○
Nagranie w postaci fizycznego CD zostało nadesłane przez wydawcę, wytwórnię TYXart. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żaden sposób do uzyskania materiału do recenzji na stronie.
Komentarze
Prześlij komentarz