César Franck - portret kompozytora na płycie Pentatone.
Niedawno po raz pierwszy zagościł u Płytomaniaka Hektor Berlioz, a tymczasem pora na kolejny kompozytorski debiut, których wbrew pozorom będzie na stronie całkiem sporo. Cezary Franck, obchodzący w tym roku 200. urodziny (1822-1890), co jest powodem pewnego wzmożenia w branży fonograficznej, nie jest, podobnie jak poprzednik, moim ulubionym autorem i tak jak w przypadku tamtego, po jego muzykę sięgam wyjątkowo rzadko, robiąc wyjątek dla kilku ulubionych pozycji, z których dwie znalazły się na albumie wytwórni Pentatone. Jego bohaterem jest Gustavo Gimeno, prowadzący Orkiestrę Filharmoniczną z Luksemburga i nagrywający dla holenderskiej wytwórni płyty monograficzne, poświęcone jednemu kompozytorowi. W tej serii ukazały się już krążki np. z dziełami M. Ravela, I. Strawińskiego, G. Mahlera, A. Brucknera czy G. Rossiniego, a kolejnym portretem jest właśnie prezentowane przeze mnie wydawnictwo. Choć nagrania firmy Pentatone dość często są przedmiotem moich recenzji, to wspomniana tematyczna kolekcja płyt jak dotąd nie była przeze mnie omawiana i jej wolumin zadedykowany Cezaremu Franckowi jest przeze mnie recenzowany również jako pierwszy.
Jest kwestią dyskusyjną, czy krążek trwający mniej niż godzinę i zawierający jedynie dwie pozycje, może być prawdziwym „portretem”, w wyczerpujący sposób wprowadzający do świata i stylistyki danego twórcy. Obawiam się, że nie należy tego założenia traktować zbyt dosłownie, ale jako idea przyświecająca całej kolekcji ma swój sens. Nie mogę jednak nie zwrócić uwagi na fakt dość krótkiego trwania czasu nagrania, na którym brakuje około 25 minut, a te mogły by być wypełnione jakimś dodatkowym utworem, chociażby jednym z poematów symfonicznych – efektowny i porywający Potępiony strzelec nadawałby się do tego celu wyśmienicie. Czytelnikom poszukującym w roku jubileuszowym wydawnictw szerzej podejmujących twórczość Francka, polecam nowość wytwórni Fuga Libera sprzed kilku miesięcy i wydaną właśnie w celu uczczenia rocznicy urodzin kompozytora, gdzie na czterech kompaktach zamieszczono wszystkie jego dzieła orkiestrowe. Podobna inicjatywa dotyczy także muzyki kameralnej.
Żadna fonograficzna inicjatywna poświęcona Cezaremu Franckowi nie mogłaby się obejść bez jego najpopularniejszego, a zarazem najwybitniejszego dzieła – Symfonii d-moll, która mimo swoich trudnych początków podczas premiery, zapewniła kompozytorowi nieśmiertelność i na stałe zagościła w repertuarze nie tylko belgijskich czy francuskich orkiestr. Nic dziwnego, że sięgnęli po nią, zapewne nie po raz pierwszy, Filharmonicy z Luksemburga pod batutą swojego szefa, w przeszłości asystenta tak wytrawnych mistrzów batuty, jak Bernard Haitink czy Claudio Abbado. Gustavo Gimeno prowadzi utwór ze znawstwem i zrozumieniem, a przy tym udaje mu się uniknąć niebezpieczeństwa popadnięcia w rozwlekłość, a nawet nudę, co spotyka niektóre interpretacje utrzymane w wolniejszych tempach i pozbawione wyczucia. Inna sprawa, że Symfonia d-moll może się jawić jako ciężka, nieatrakcyjna i nieefektowna, czego nie zmieni jej doskonały kształt formalny i mistrzowska praca tematyczna, budująca całość tak naprawdę z jednego wstępnego motywu pojawiającego się we wstępie. Za sprawą odpowiedniego nerwu dramatycznego dyrygenta i starannie poprowadzonej narracji, czerpałem sporo zadowolenia podczas słuchania utworu, który zajmuje co prawda określoną pozycję w repertuarze w swoim gatunku, ale pomimo tego nie należy do moich ulubionych. Orkiestra Filharmoniczna z Luksemburga zagrała go z wyczuciem na detale instrumentacyjne i wyrazowe (piękna, nastrojowa wolna część z charakterystycznymi partiami harfy oraz głównym tematem rożka angielskiego), starannie podchodząc do kwestii zróżnicowania głośności i subtelnych zmian tempa wychodzących dramaturgii kompozycji na dobre, a także odpowiedniej ekspresji i wyrazistej rytmiki, zwłaszcza w finale. Skutecznie udało jej się przeprowadzić słuchacza przez harmoniczne i kontrapunktyczne meandry dzieła, a zarazem na przestrzeni bardzo dobrych 37 minut odbyć podróż „ze światła do mroku”.
Znakomitą konstrukcją i pomysłowością cechują się również Wariacje symfoniczne na fortepian i orkiestrę symfoniczną, najpopularniejsze dzieło koncertowe Francka, choć operujące mniejszą obsadą instrumentalną niż Symfonia. Trwają zaledwie 16 minut, ale w kompaktowej formie i strukturze zawiera się mistrzostwo twórcze autora, bazujące również na wywiedzeniu z początkowego motywu czy tematu całej kompozycji. Warto bardzo uważnie przysłuchać się od początku do końca dziełu i śledzić uważnie poszczególne, przechodzące płynnie jedne w drugie wariacje, by nie umknęły pomysłowe i interesujące przekształcenia głównej myśli i docenić kunszt wykonawców. Do Orkiestry Filharmonicznej z Luksemburga pod dyrekcją Gustawa Gimeno dołącza przedstawiciel młodej generacji rosyjskiej szkoły pianistycznej, doskonale u nas znany z racji wizyt na Festiwalu Chopinowskim w Dusznikach, ale nie tylko, Denis Kożuchin. Artysta od kilku dobrych lat współpracuje z wytwórnią Pentatone, nagrywając dla niej zarówno kompozycje solowe, jak i na fortepian z orkiestrą. Muszę przyznać, że międzynarodowe grono wykonawców Wariacji znajduje wspólny muzyczny język swojej interpretacji, która jest wg mnie spójna, przekonująca i żywa – wywarła na mnie dobre wrażenie witalnością i jakąś świeżością. Narracja nigdy nie nudzi, przykuwa uwagę mocnym wejściem smyczków i kontrastującą z nią łagodną odzywką fortepianu i ich wzajemnym dialogowaniem na przestrzeni przebiegu całości, bardzo dobrą pianistyką Kożuchina, mogącego się pochwalić doskonałą techniką i muzykalnością, świetnymi tempami, efektownym towarzyszeniem orkiestry i czujną dyrygenturą Gustawa Gimeno.
Wariacje w sumie bardziej mi przypadły do gustu, a to dlatego, że zostały nagrane nieco lepiej niż Symfonia. Nie wiem, od czego to zależy, jako że sesje nagraniowe obu utworów przebiegały w tym samym miejscu i z udziałem tych samych realizatorów, aczkolwiek w odstępie kilku miesięcy roku 2019, ale dźwięk w pierwszej pozycji krążka nie do końca odpowiada mojemu wyobrażeniu satysfakcjonującej jakości technicznej i nie wynika to z odmiennych właściwości i brzmienia Symfonii d-moll, operującej większą obsadą i brzmiącą dość masywnie i niezbyt spektakularnie. Brakuje tam w moim przekonaniu ciut większej czystości i klarowności. Mimo że wykonanie jest interesujące i dobrze świadczy o orkiestrze i dyrygencie, to podczas każdego odtwarzania nagrania odczuwałem niewielki wprawdzie, ale pewien niedosyt, który nie pozwolił mi ostatecznie na wyższą ocenę przedsięwzięcia. Szkoda, bo tak ważny w dorobku autora utwór zasługiwałby na naprawdę perfekcyjne oddanie, zwłaszcza w reprezentacyjnej serii nagrań. W związku z tym pozostaję przy swoich dotychczasowych faworytach z przeszłości (co ciekawe, w ostatnich latach jakoś brakowało nowych nagrań Symfonii), z niezapomnianym francuskim maestro Pierrem Monteux sprzed 60 lat (!) na czele. Wariacje zabrzmiały w moim przekonaniu lepiej i sprawiły mi pod tym względem więcej satysfakcji.
W sumie jest to kompozytorski portret Cezarego Francka ze swoimi wadami i zaletami, ale dobrze, że owo nagranie powstało, a czasu spędzonego na jego słuchaniu nie uznaję w żaden sposób za stracony.
Płytomaniak
César Franck
Symfonia d- moll; Wariacje symfoniczne na fortepian i orkiestrę
Denis Kozhukhin, fortepian • Orchestre Philharmonique du Luxemburg • Gustavo Gimeno, dyrygent
Pentatone PTC 5186 771 • w. 2019, n. 2019 • SACD, 54’01” ●●●●○○
Nagranie w postaci fizycznego albumu zostało nadesłane do autora przez wydawcę, wytwórnię Pentatone. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żaden sposób ani do pozyskania płyty, ani do ukazania się recenzji na stronie.
Komentarze
Prześlij komentarz