Pianista rozważny i romantyczny - Adam Laloum gra Sonaty F. Schuberta.
Obiecałem nie tak dawno więcej recenzji z muzyką Franciszka Schuberta – i słowa dotrzymuję. Muszę przyznać, że coraz więcej jest jego muzyki wokół mnie i jedynie ogrom recenzenckich obowiązków i czekających w kolejce nagrań sprawia, że nie sięgam po nią tak często, jak bym chciał. Na swoją kolej muszą poczekać wybrane rejestracje Pieśni, Symfonii oraz kameralistyki, ale tym razem przygotowałem coś specjalnego dla wielbicieli dobrej pianistyki. Nie muszę chyba szczegółowo przedstawiać Adama Lalouma – kilka miesięcy temu zachwycałem się jego debiutanckim albumem wytwórni Mirare z bardzo bliskim mojemu sercu repertuarem – muzyką fortepianową Johannesa Brahmsa. Nie była to pozycja nowa, ale nie żałuję, że zająłem się nią po tylu latach, tym bardziej, że będzie niedługo okazja do przyjrzenia się kolejnemu albumowi artysty poświęconemu temu kompozytorowi w postaci obu Koncertów (Sony). Kończący się powoli rok 2020 przyniósł z kolei następny krążek wirtuoza, opublikowany przez Harmonię Mundi i poświęcony wybranym Sonatom Franciszka Schuberta.
Album
otwiera piękna, romantyczna w wyrazie i niezwykle nastrojowa XVII
Sonata G-dur D. 894, nazywana niekiedy Fantazją, co
odnosi się przede wszystkim do bardzo rozbudowanej części
pierwszej. Istotnie, pod palcami francuskiego pianisty rozrasta się
ona do prawie 21 minut z racji stosowanych przez niego szerokich,
spokojnych temp. Artysta z wielkim wyczuciem prowadzi narrację i
choć wymaga ona pewnego wysiłku ze strony odbiorcy, to ten ostatni
może śledzić niemalże krok za krokiem, takt za taktem, formę i
treść kompozycji, nie mając najmniejszych problemów z
rozpoznaniem jej poszczególnych etapów. Adam Laloum zdecydowanie
się tu nie śpieszy, a i całe dzieło przybiera dość znaczne
rozmiary – 41 minut, co w jakimś stopniu zbliża się do
wyjątkowych kreacji Światosława
Richtera, potrzebującego aż trzech kwadransów na wykonanie swojej
ulubionej Sonaty Schuberta. Zastrzegam jednak, że
przynajmniej ja nie mam nic przeciwko temu, nie odniosłem wrażenia
jakiejś statyczności czy nudy. Wynika to być może z zalet jego
interpretacji, które doceniłem już wcześniej, przy omawianiu
dzieł Brahmsa. Artysta posługuje się pięknym uderzeniem, z wielką
troską pochyla się nad jakością dźwięku, brzmienia, wspaniale
prowadzi śpiewne linie melodyczne (główny, delikatny, rozmarzony
temat tej części), frazy oznaczone jako legato zachwycają.
Słychać, że świat romantycznej emocjonalności jest mu bardzo
bliski, co zresztą potwierdzają jego dotychczasowe fonograficzne
dokonania, ukierunkowane na ten repertuar, przede wszystkim w
wytwórni Mirare. Adam Laloum starannie realizuje zapis nutowy
również pod kątem zróżnicowania dynamiki i choć rozpoczyna
szeroko zakrojone ogniwo w dynamice piano i przez większą część
jego przebiegu stosuje rozmaite odcienie tegoż, to nie brak w jego
kreacji odcinków forte czy fortissimo oddanych z należytą siłą i
zdecydowaniem – ale zawsze w granicach najlepszego smaku i
wykonawczej kultury. Za przykład mogą posłużyć środkowe ustępy
następnego, wolnego ogniwa, czy pełne temperamentu i rytmicznego
werwu niedługie Scherzo. Cała Sonata jest wg mnie
przekonująca pod względem koncepcji i jej realizacji przez artystę
– ma swoją wizję Sonaty G-dur, nie ulega wątpliwości
bliski stosunek łączący go z kompozytorem, co przekłada się w
efekcie końcowym na kreację interesującą i poruszającą
odbiorcę. Doceniam wersję Adama Lalouma. Słychać w jego grze
zarówno wyjątkową śpiewność, liryzm i intymność, ale również
pasję i silne emocje obecne jak zawsze w arcydziełach Franciszka
Schuberta, zwłaszcza tych z późniejszego etapu twórczości.
Do nich należy zdecydowanie XVIII Sonata c-moll D. 958, otwierająca tryptyk ostatnich kompozycji tego gatunku, powstałych na kilka tygodni przez śmiercią w wieku zaledwie 31 lat. Utrzymana w bardzo charakterystycznej tonacji, znanej w wielu arcydzieł Ludwika van Beethovena, odznacza się większym niż poprzedniczka natężeniem emocji. Już sam początek utworu, gwałtowne akordy w dynamice forte, oddane przez pianistę w sposób efektowny i przemawiający do słuchacza, świadczą najlepiej o dramatycznym ładunku nie tylko tego wstępnego ogniwa, ale i całej Sonaty. Istotnie, czuć w niej intensywność wyrazu i myśli samego kompozytora, jak i odczuć pianisty, który, co mi się bardzo podoba, daje upust swojemu temperamentowi, nie waha się grać „po męsku”, ale zawsze w ramach dobrego smaku. Moją szczególną uwagę zwrócił Finał z bardzo charakterystycznym rytmem i ekspresją zapadającą w pamięć podczas słuchania. W obu dziełach Adam Laloum udowodnił, że świat romantycznej muzyki fortepianowej nie ma przed nim tajemnic, a będąc wrażliwym i myślącym artystą, pokazał w Sonatach Schuberta nie tylko, co w nich samych jest najpiękniejsze, ale również niewątpliwe walory swojej sztuki pianistycznej. Zaliczyć do nich trzeba mądrość interpretacji, szczerość i naturalność przekazu, elegancję i kulturę wykonawczą, doskonałe proporcje między pierwiastkiem emocjonalnym a intelektualnym, trafny dobór temp, troskę o jakość i bogactwo wydobywanego dźwięku.
Choć na rynku nie brak wielu wybitnych fonograficznych kreacji obu kompozycji autorstwa najwybitniejszych wirtuozów, prezentowana wersja nie powinna rozczarować nikogo: ani miłośników pięknej i wzruszającej muzyki Franciszka Schuberta, ani koneserów pianistyki w naprawdę dobrym wydaniu. Atutem albumu Harmonii Mundi jest również bardzo staranna edycja oraz bardzo dobra realizacja techniczna i jakość dźwięku – również dzięki powyższym zaletom słuchałem go z satysfakcją i zainteresowaniem. Mam nadzieję, że kolejne kreacje Adama Lalouma w żelaznym repertuarze epoki romantyzmu jeszcze bardziej utwierdzą mnie w opinii, że warto niezwykle uważnie przyglądać się karierze i płytowemu dorobkowi tego artysty.
Paweł Chmielowski
Franz Schubert
Sonaty fortepianowe: nr 18 G-dur D. 894, nr 10 c-moll D. 958
Adam Laloum, fortepian
Harmonia Mundi HMM 902660 • w. 2020, n. 2019 • CD, 73’47” ●●●●●○
Autor bloga serdecznie dziękuje firmie Pias, dystrybutorowi wytwórni Harmonia Mundi i panu Tony’emu Duckworthowi za nadesłanie albumu w formie plików do recenzji.
Płytomaniak.blogspot would like to thank Pias Poland & Eastern Europe and Mr. Tony Duckworth for sending the album and making this review possible.
Komentarze
Prześlij komentarz