Trzy po trzy - przegląd nagrań Triów fortepianowych L. van Beethovena (1)

 


Dawno nie omawiałem nagrań z wyjątkowo mi bliską kameralistyką, więc pora na pewne odświeżenie gatunkowe omawianych ostatnio płyt, wśród których dominowała wielka symfonika. Będzie się pojawiać w dalszym ciągu, ale postaram się zamieścić trochę więcej omówień muzyki instrumentalnej i w mniejszym składzie, bo tej nagrywa się i wydaje sporo. Bez większych ceregieli zatem przystępuję do nadrabiania zaległości od fonogramu, który czekał dość długo na omówienie, ale nie było to wynikiem mojego lenistwa czy wad, wręcz przeciwnie – dobór repertuaru i jakość jego wykonania sprawiły, że słuchałem niniejszego tytułu często i tak naprawdę nie mogłem się z nim rozstać. Czy można mi jednak czynić zarzut z powodu cieszenia się nieśmiertelną kameralistyką Ludwika van Beethovena? Nie sądzę, a na dodatek uważam, że melomani rozmiłowani w tym gatunku muzyki podzielą moje pozytywne wrażenia odniesione podczas słuchania ciekawej i wciągającej kreacji Tria Sitkowieckiego, zarejestrowanej na płycie wytwórni BIS.

Uważni wielbiciele dokonań szwedzkiego wydawcy wiedzą, że owa formacja, związana z nim fonograficznym kontraktem, jest stosunkowo młoda, istnieje dopiero od piętnastu lat, ale pomimo tego już zdobyła odpowiednią renomę wśród krytyków i bywalców sal koncertowych z powodu swoich zaangażowanych i utrzymanych na naprawdę wysokim poziomie interpretacji. Również fonograficzny dorobek grypy poszerza się, wprawdzie wolno, ale jednak, obejmując dobrze jak do tej pory przyjęte nagrania kompozytorów czeskich czy arcydzieła romantycznego repertuaru – nieśmiertelne i bardzo przeze mnie lubiane Tria fortepianowe Feliksa Mendelssohna Bartholdy'ego, o których zresztą pisałem na blogu bodajże dwa razy. Nawet wśród bogatej i cały czas poszerzającej się dyskografii z muzyką Ludwika van Beethovena osiągnięcie zespołu, które mam przyjemność zarekomendować, z pewnością także nie pozostanie niezauważone i pozwoli mieć nadzieję na kontynuację.

Na krążku zamieszczono trzy pozycje, pochodzące z różnych etapów twórczości kompozytora. III Trio c-moll op. 1 nr 3, najwcześniejsze z nich, zamykające pierwszy oznaczony numerem porządkowym zbiór dzieł, ukończony i wydany w roku 1795, stanowi wyjątkowe świadectwo geniuszu młodego wirtuoza fortepianu, ucznia Józefa Haydna, wstępującego na drogę twórczą w gatunku dobrze ugruntowanym w dotychczasowej praktyce i mającym piękną tradycję. Ale jaki to był początek! To, co mnie fascynuje w początkowym etapie działalności Beethovena, jest fakt, że posługując się doskonale znanymi gatunkami i konwencjami, od razu pokazuje swoją niewątpliwą indywidualność oraz oryginalność, czego przykładem jest wspomniane Trio, utrzymane w bardzo dla kompozytora charakterystycznej tonacji c-moll. Emancypacja roli wiolonczeli, równoważne traktowanie wszystkich instrumentów, pogłębienie strony wyrazowej, faktyczna eliminacja tradycyjnej stylizacji menueta i zastąpienie go znamionującego nowe treści i wykraczającego w przyszłość scherzem, uformowanie cyklu czteroczęściowego, „zarezerwowanego” dotychczas tylko dla kwartetu smyczkowego, świadczą o zupełnie nowej jakości, jaka nastąpiła wraz z publikacją tego niezmiernie ważnego w dziejach muzyki zbioru. Można o tym szczegółowo poczytać w książeczce, ja ze swojej strony poddaję pod rozwagę ciekawskim melomanom, władającym dobrze językiem angielskim, francuskim lub niemieckim, bo w tychże zawarty jest komentarz tekstowy dołączony do nagrania, kwestię percepcji op. 1 wśród potomnych, w tym samego Józefa Haydna, któremu legenda, prawdopodobnie niemająca pokrycie w faktach, przypisała doradzanie młodemu uczniowi niewydawanie utworu drukiem.

Zupełnie w innym tonie utrzymane jest krótkie, trwające około pięciu minut Allegretto B-dur, zaliczane wprawdzie do nieopusowanych dzieł Beethovena, lecz z przypisanym numerem w katalogu dzieł kompozytora (WoO 39). Ukończone latem 1812 roku, jest ostatnią pod względem chronologicznym pozycją przeznaczoną na fortepian, skrzypce i wiolonczelę. Uroczy, pogodny i liryczny charakter można zrozumieć, poznając adresatkę dedykacji: dziesięcioletnią „moją małą przyjaciółkę” Maximiliane Brentano, córkę bliskiej przyjaciółki Antonii, której przypisywano niekiedy bycie tajemniczą „nieśmiertelną ukochaną”.

Nagranie kończy jedno z wielu wielkich osiągnięć Ludwika van Beethovena, powstałe w bardzo płodnym i obfitującym w arcydzieła środkowym okresie twórczości, około cztery lata wcześniej, niż poprzednia kompozycja, a mianowicie VI Trio Es-dur op. 70 nr 2. Pobieżny rzut oka wystarczy, w jakim otoczeniu się znalazło: V i VI Symfonii, Fidelia, Sonat wiolonczelowych op. 69, którymi Płytomaniak też się niedługo zajmie, V Koncertu fortepianowego czy wspaniałego Kwartetu smyczkowego Es-dur op. 74. Uwagę przykuwa dość krótki, powolny wstęp, widniejący poza tym tylko w Drugim (op. 1 nr 2) i unikanie ekstremów w zakresie agogiki: cztery części zwykle utrzymane są w umiarkowanie szybkim tempie, co jest rzeczą ciekawą w kontekście umieszczenia formalnie niezbędnego wolnego ogniwa, gdy tymczasem tutaj drugi i trzeci ustęp oznaczone są jako Allegretto, ewentualnie Allegretto non troppo. Pomimo tego, finał jest odpowiednio żywy i dynamiczny, zaś całość cechuje się wyjątkową spójnością i logiką, a przy tym znakomitymi pomysłami w zakresie prowadzenia głosów, ze szczególnym uwzględnieniem imitacji, a także wykorzystaniem ulubionej techniki wariacyjnej. Niezwykle szlachetne w wyrazie, ujmujące swoim pięknem i śpiewnością Trio Es-dur jako druga pozycja op. 70 stanowi wspaniałe uzupełnienie poprzednika, tajemniczego i poważniejszego w treści Ducha. Nie dziwi entuzjazm jednego ze sławnych współczesnych admiratorów twórczości Beethovena, Ernesta Teodora Amadeusza Hoffmana, piszącego z właściwym sobie entuzjazmem, że oba Tria udowodniają po raz kolejny, jak Beethoven ma głęboko w pamięci romantycznego ducha muzyki i z jakim wielkim geniuszem i opanowaniem wykorzystuje go do ożywienia swoich dzieł.

Wspaniały repertuar, fundament muzyki kameralnej nie tylko XVIII i XIX wieku, z pewnością może skusić zapalonych wielbicieli tego gatunku, ale równie ważne jest jego wykonanie, a to zasługuje na najwyższe uznanie. Artyści podchodzą do dzieł Beethovena z pasją, szacunkiem i miłością: dają się porwać emocjom, ich gra cechuje się temperamentem, tempa, doskonale dobrane, są raczej z gatunku umiarkowanych i dość szybkich, co dobrze wychodzi każdej z trzech pozycji programu krążka. Zwłaszcza I Trio c-moll i jego burzliwa ostatnia część jest tutaj bardzo reprezentatywnym przykładem. Nigdy jednak nie przekształca się w popis niemający uzasadnienia czysto muzycznego, energia i zaangażowanie wynikają z realizacji zapisów partytury i potencjału samych grających, doskonale odnajdujących się z stylistyce i zawartości zaprezentowanych dzieł. Kontrasty wyrazowe i agogiczne są ewidentnym plusem kreacji, podkreślają ogrom bogactwa uczuciowego, jakim przecież cechuje się muzyka geniusza tej miary, co Ludwik van Beethoven. Doskonale przemyślana wyrazista artykulacja z ostrymi akcentami idzie w parze ze śpiewnością i liryzmem, znajdującym swoje pełne wdzięku zastosowanie w środkowej, najkrótszej z zaprezentowanych kompozycji (Allegretto B-dur). Bardzo mi się podoba wizja Tria Sitkowieckiego, sądzę, że jako grupa robi cały czas postępy, a kolejne płyty serii przyniosą równie dobre, a może nawet jeszcze lepsze interpretacje, na co czekam z niecierpliwością.

Bardzo dobre wykonanie, świadczące o renomie i imponujących możliwościach wykonawców jak najbardziej przemawiają na korzyść decyzji o zakupie prezentowanego nagrania (polecam przy tej okazji wizytę na portalu Eclassical.com, gdzie można je nabyć w wersji elektronicznej w postaci plików o wysokiej jakości). Satysfakcjonujący jest też dźwięk, ale wydaje mi się, że jest w nim akurat zbyt mało przestrzeni, jest jakby „ściśnięty”, sugerując bardzo bliskie ustawienie instrumentów lub mikrofonów blisko siebie. Nie przeszkadza to jednak w odbiorze, a ten, za sprawą pięknej i porywającej twórczości Ludwika van Beethovena z pewnością dostarczy wielu wrażeń.


Paweł Chmielowski


Ludwig van Beethoven

Piano Trios vol.1

Trio fortepianowe nr 3 c-moll op. 1 nr 3; Allegretto B-dur WoO 39; Trio fortepianowe nr 6 Es-dur op. 70 nr 2

Sitkovetsky Trio: Alexander Sitkovetsky, skrzypce; Isaang Enders, wiolonczela; Wu Quian, fortepian

BIS-2239 w. 2020, n. 2018 (SACD), 66'17” ●●●●●○


Nagranie, w wersji elektronicznej plików cyfrowych, zostało udostępnione autorowi bezpośrednio przez wydawcę, wytwórnię BIS. Jej polski dystrybutor nie przyczynił się w żaden sposób do uzyskania materiału do recenzji, ani do opublikowania tejże na stronie.

Komentarze

Popularne posty