Edycja Specjalna muzyki K. Pendereckiego - DUX (1).

 


Na pomysł omówienia niniejszego nagrania wpadłem całkowicie spontanicznie, ale w związku z tym należy poczynić pewne uwagi. Nie jest to absolutna nowość, swoją rynkową premierę prezentowana płyta miała dziesięć lat temu. Sądzę też, że nie mamy do czynienia z absolutnie najlepszym i wzorcowym wykonaniem, choć ma ono bezsprzecznie swoje zalety, zaś wad upatrywałbym w niezbyt sprzyjającej akustyce miejsca sesji fonograficznych, o czym napiszę jeszcze poniżej. W chwili obecnej chyba nawet nie jest już dostępne w sprzedaży, ponieważ przeglądanie strony internetowej wydawcy wykazało brak fonogramu na tejże. Wchodzi za to w skład imponującego zestawu Symfonii Krzysztofa Pendereckiego, zrealizowanego z kompozytorem za podium dyrygenckim, prowadzącego Polską Orkiestrę Sinfonię Iuventus. Kolekcji dostępnej i chyba jedynej, obok podobnego cyklu wytwórni Naxos, zawierającej ten repertuar w ramach jednego boksu, co poddaję pod rozwagę miłośnikom muzyki XX i XXI wieku. Niestety, nie mam w postaci pojedynczego krążka ostatniej części cyklu, Pieśni przemijania, dysponuję czterema z pięciu albumów składających się na całość przedsięwzięcia. Samo zaś dzieło będące obiektem mojego zainteresowania, noszące początkowo tytuł Siedem Bram Jerozolimy, przekształcone następnie na VII Symfonię, ma w katalogu wydawcy inną realizację, dokonaną kilka lat wcześniej, również z kompozytorem w roli kapelmistrza, ale tym razem kierującego Orkiestrę Symfoniczną Akademii Muzycznej w Krakowie.

Oprócz powyższych uwag muszę poczynić kolejną, że w ostatnim czasie twórczość, zwłaszcza symfoniczna oraz wokalna autora Trenu jest obiektem mojego żywego zainteresowania i szczerej fascynacji. Być może znajdzie to swój wyraz w cyklu recenzji jej poświęconej, ale na razie jest zbyt wcześnie, bym cokolwiek planował, w każdym razie oferta wydawnicza wytwórni DUX, w skład której wchodzi muzyka Krzysztofa Pendereckiego, doczekała się Specjalnej Edycji, zresztą tak zatytułowanej, co zapewne ma honorować współpracę Mistrza oraz zasłużonej firmy fonograficznej, w dorobku której można znaleźć sporo pozycji poświęconych Jego muzyce. Ja tym razie skupię się na (arcy)dziele, zachwycającym mnie od pierwszego usłyszenia, a niniejszy album odegrał istotną rolę w mojej fascynacji – przez długi czas był jedynym posiadanym przeze mnie dyskiem z Siedmioma Bramami Jerozolimy, utworu zasługującego na znacznie większą ilość rejestracji płytowych, wśród których zdecydowanie wyróżniają się dwie, dokonane z zespołami Filharmonii Narodowej przez jej poprzednich naczelnych dyrygentów – Kazimierza Korda (CD Accord) oraz Antoniego Wita (Naxos). Nie obiecuję w tym momencie, że i one staną się tematem moich recenzji w przyszłości, aczkolwiek nie ukrywam, że bardzo mnie kusi taka perspektywa.

W tym momencie przypominam jedno z dwóch wykonań utworu, uwiecznionych na kompaktach przez kompozytora na podium dyrygenckim, co oczywiście nadaje przedsięwzięciu wyraźny charakter interpretacji autorskiej i niekwestionowanej pod względem interpretacji zapisów potężnej partytury. Potężnej, bo zawierającej godzinę muzyki rozpisanej aż na pięcioro solistów, recytatora, trzy chóry mieszane i wielką orkiestrę symfoniczną, przedstawiającą zatem ogromną obsadę, stosowaną przez Krzysztofa Pendereckiego w innych rozbudowanych dziełach wokalno-instrumentalnych. Niewątpliwe mistrzostwo, z jakim autor posługuje się aparatem wykonawczym, jest słyszalne od pierwszej do ostatniej minuty utworu, notabene połączonego, niczym klamra, spektakularnym fragmentem do słów biblijnego Psalmu 47 „Magnus Dominus”. Tak wytrawny znawca ludzkiego głosu i symfonicznej orkiestry nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał wszystkich możliwości obsady, tworząc zarówno fragmenty operujące wyrafinowanymi efektami brzmieniowymi, pełnią brzmienia tutti, fantastyczną orkiestracją, wykorzystującą również rzadko stosowane (trąbka basowa) lub użyte w Bramach po raz pierwszy instrumenty (tubafony), jak i pozwalając dojść do głosu muzyce intymnej, spokojnej, lirycznej i – pięknej. Tak – pięknej, fascynującej, porywającej i budzącej zachwyt w ciągu godziny trwania za sprawą wspaniałego użycia środków kompozytorskich wyrastających z tradycji i moderny, perfekcyjnym posłużeniem się aparatem wykonawczym, a także, last but not least, doskonałą i wieloletnią praktyczną znajomością Biblii, zwłaszcza pism Starego Testamentu, traktujących o Jerozolimie (Psalmy Dawida oraz księgi prorockie).

Nie jest moją rolą szczegółowa analiza samego dzieła, zainteresowane osoby znajdą w książeczce albumu znacznie lepszą przewodniczkę po twórczości Krzysztofa Pendereckiego i samej kompozycji (prof. Iwona Lindstedt). Zdecydowanie bardziej wolę podzielić się moimi pozytywnymi wrażeniami, odniesionymi podczas słuchania niniejszego nagrania, które, jeśli będzie pierwszym, może zainteresować i zachwycić nawet tych sceptyków, którzy od muzyki autora Pasji Łukaszowej trzymali się jak dotąd z daleka. Z pewnością może ich przekonać udział samego kompozytora, prowadzącego młodzieżową orkiestrę Sinfonię Iuventus z wprawą i kunsztem, a także znakomite grono solistów, obejmujące czołówkę polskich śpiewaków, a także renomowany i mający na koncie wiele artystycznych sukcesów Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej, przygotowany przez Violettę Bielecką. Miłośników słowa mówionego również czeka nie byle jaka gratka, bo obecność Sławomira Hollanda, recytującego po hebrajsku niezwykle sugestywny i poruszający fragment proroctwa Ezechiela; szóstą część dzieła przygotowano specjalnie we współpracy z ówczesnym naczelnym rabinem Polski, Michaelem Schudrichem. Tak wielka obsada wydaje się sprostać wadze tematu – Jerozolimie, świętego miasta wyznawców trzech religii, aczkolwiek widzianego z perspektywy wierzącego chrześcijanina. Doskonale poprowadzona narracja, umiejętnie rozplanowanie napięć, kulminacji i odprężeń w siedmiu częściach kompozycji, dobrze dobrane tempa, wolniejsze i chyba potraktowane z większym wyczuciem niż w przywołanym na wstępie wcześniejszym nagraniu z udziałem autora (szybszym o prawie 8 minut!), tworzą z niniejszej kreacji pozycję atrakcyjną i ważną w dotychczasowej, dość skromnej dyskografii utworu. Liczne grono wykonawców poradziło sobie z wymaganiami skomplikowanej i szczegółowej partytury, a każda z ich grup zasługuje na pochwały: recytator, soliści, chór oraz orkiestra, dla której wieloletnia współpraca z Krzysztofem Pendereckim przy projekcie nagrywania Jego Symfonii z pewnością przyczyniła się artystycznego rozwoju i zgłębienia tajników współczesnego repertuaru.

Szkoda jedynie, i tu odwołuje się również do fragmentu wstępu, że jakość dźwięku nie idzie, przynajmniej w moim przekonaniu, z bardzo dobrą interpretacją. Nagranie zostało zrealizowane w Bazylice Najświętszego Serca Jezusa w Warszawie, ale jej akustyka nie jest, niestety, szczególnie nadającą się do rejestracji Siedmiu Bram Jerozolimy, operującej gigantyczną obsadą, jakiej nie powstydziłby się sam Gustaw Mahler w swoim Zmartwychwstaniu czy Symfonii „Tysiąca”. Przeszkodą jest ewidentny i słyszalny pogłos, który sprawdziłby się może w średniowiecznym chorale, a nie współczesnej wokalno-instrumentalnej muzyce. Owszem, istotne są stosowane przez Krzysztofa Pendereckiego w swoich dziełach efekty przestrzenne, których nie brakuje i tutaj, ale i to, wg mnie, nie ratuje nagrania. Wcześniejsza rejestracja, z Orkiestrą Symfoniczna Akademii Muzycznej w Krakowie, datowana na rok 2008, ta, która zdobyła uznanie wśród zagranicznej i rodzimej krytyki, wydaje się być bardziej satysfakcjonujące pod tym względem. Jeśli tylko to będzie możliwe, skonfrontuję obecne odczucia z wrażeniami odniesionymi przy słuchaniu starszej wersji w postaci kolejnej recenzji.

Powyższa uwaga nie zmienia jednak faktu, że od momentu swojej rynkowej premiery, od czasu do czasu sięgam po niniejszy album, nigdy nie żałując godziny z nim spędzonej. Czego i nowicjuszom, stykającym się z twórczością Krzysztofa Pendereckiego i VII Symfonią po raz pierwszy życzę – lub rekomenduję im wymienione w tekście alternatywne fonograficzne realizacje.


Paweł Chmielowski


Krzysztof Penderecki

Symfonia Nr 7 „Siedem Bram Jerozolimy”

Iwona Hossa, sopran; Izabella Kłosińska, sopran; Agnieszka Rehlis, alt; Rafał Bartmiński, tenor; Wojciech Gerlach, bas Sławomir Holland, recytator

Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus Krzysztof Penderecki, dyrygent

DUX 0900 w. 2012, n. 2012 CD, 63’06” ●●●●○○

Podoba Ci się ta lub inna recenzja autora? Chciałbyś czytać więcej nowych tekstów poświęconych nagraniom muzyki klasycznej? Wspieraj stronę i jego twórcę na https://patronite.pl/plytomaniak

Komentarze

Popularne posty