Przegląd nagrań Orkiestry Concertgebouw (7) - soliści w roli głównej.

 


Kolejny album z nagraniami Królewskiej Orkiestry Concertgebouw zawiera tym razem nie wyłącznie słynne i wspaniałe symfonie, jak to z reguły miało miejsce przy poprzednich omówieniach, ale skupia się na wielkich dziełach literatury koncertowej oraz kameralnej, co w przypadku tej ostatniej może nieco dziwić. Mimo powyższych zastrzeżeń, program krążka jest bardzo sensowny, a spajają go dwa wybitne nazwiska: amerykańskiego pianisty polskiego pochodzenia, Emanuela Axa, a także jednego z najważniejszych dla amsterdamskich filharmoników dyrygentów, doskonale znanego holenderskiej i światowej publiczności, maestro Bernarda Haitinka. Melomani i kolekcjonerzy płyt z pewnością kojarzą jego nazwisko jako jednego z najwybitniejszych kapelmistrzów ubiegłych dekad, piastującego stanowisko szefa zespołu w latach 1961 -1988 i nagrodzonego w roku 1999 tytułem Dyrygenta Honorowego. Artysta, ze względu na wiek ( ur. 1929), nie bierze już czynnego udziału w życiu koncertowym, zakończył swoją imponującą, 65-letnią karierę dwa lata temu, prowadząc na ostatnim występie w ramach Festiwalu w Lucernie Wiedeńskich Filharmoników w IV Koncercie fortepianowym Ludwika van Beethovena oraz VII Symfonii Antona Brucknera.

Wtedy również towarzyszył Emanuelowi Axowi, ale nagranie, które mam przyjemność omówić, przenosi nas w czasie do roku grudnia 2010 roku i słynnej sali Concertgebouw. W programie owych koncertów znalazło się wyjątkowe dzieło: I Koncert fortepianowy d-moll Johannesa Brahmsa. Zarówno dyrygent, jak i solista, mają wieloletnie doświadczenia w wykonywaniu owej niezwykle wymagającej pozycji: pianista często sięga po kompozycje autora Niemieckiego requiem, zarówno solowe, kameralne, jak i koncertowe, czego przykłady można znaleźć w dość bogatej dyskografii Sony Classical czy RCA; niektóre z nich zdobyły prestiżowe wyróżnienia (Nagroda Grammy dla Sonat wiolonczelowych i Kwartetów fortepianowych). Dyrygent, stojąc na czele jednej z najlepszych orkiestr symfonicznych świata i współpracując z wieloma innymi, wielokrotnie grywał op. 15 z udziałem różnych solistów (Claudio Arrau, Artur Rubinstein, Vladimir Ashkenazy), choć z Emanuelem Axem nagrał na płyty tylko II Koncert B-dur op. 83. Wieloletnie doświadczenia obu artystów oraz doskonała znajomość orkiestry z materią i duchem dzieła słuchać w niniejszym nagraniu od pierwszych dźwięków: ponurych akordów i głośnego, wyeksponowanego tremola kotłów, zapowiadających wagę utworu i wysoką temperaturę emocjonalną wykonania. Nie spodziewajmy się jednak jakichś szczególnych sensacji wykonawczych – mamy do czynienia z utrzymaną na naprawdę wybitnym poziomie interpretacją, osadzoną w ramach tradycyjnego ujęcia utworu. Dobrze dobrane tempa, wspaniała współpraca między pianistą, orkiestrą i dyrygentem (coś, co szczególnie cenię w nagraniach Bernarda Haitinka, będącego dyrygentem z grona tych najbardziej otwartych na wspólne granie z solistami, sprawdzających się doskonale w roli „akompaniatora”, co w przypadku szeroko zakrojonych, symfonicznych w duchu Koncertów Brahmsa nie wydaje się akurat zbyt szczęśliwym sformułowaniem). Artyści umiejętnie łączą pierwiastek emocjonalny z intelektualnym, dramatyzm i potęgę brzmienia orkiestry oraz imponujących brzmień fortepianu z liryzmem, nastrojowością i pięknem fragmentów stonowanych oraz solówek instrumentów, ich kreacja żyje i wzrusza, a przy tym wywiera wrażenie naturalnej, przekonującej, po prostu właściwej – słucha się jej z przyjemnością. Cieszę się, że jeden z moich najulubieńszych utworów – I Koncert d-moll przybrał tak ciekawą i satysfakcjonującą pod każdym względem postać na nagraniu. Choć w kontekście licznej studyjnej konkurencji trudno uznać proponowaną pozycję jako jedyną i najważniejszą rejestrację utworu, to i tak się broni, czego dowodzą owacje publiczności, całkowicie zasłużone, po wybrzmieniu ostatnich akordów finałowego ronda. Stanowi też ważne uzupełnienie dyskografii pianisty oraz dyrygenta.

Podobne komplementy mogę skierować w stronę wykonania innego arcydzieła Johannesa Brahmsa, będącego jednym z najwspanialszych dzieł literatury skrzypcowej – Koncertu D-dur op. 77. Również w jego przypadku można mówić o pozycji będącej „chlebem powszednim” holenderskich muzyków i dyrygenta. Nie stanowi również repertuarowej nowości dla Franka Petera Zimmermana, wirtuoza, o którego fonograficznych dokonaniach w barwach wytwórni BIS Płytomaniak doniesie za jakiś czas. Słyszymy zapis wspólnych występów z marca 2010 roku w tej samej sławnej sali Concertgebouw, docenionych przez żywo reagującą amsterdamską publiczność gorącymi owacjami. Całkowicie zasłużenie – mamy do czynienia z wybitną kreacją, prawdziwym osiągnięciem zarówno solisty, jak i orkiestry prowadzonej fenomenalnie przez czujnego i doświadczonego Bernarda Haitinka, mającego wtedy 81 lat. Wykonanie op. 77 jest pełne pasji, a jednocześnie wyczucia, ma w sobie wyraźny rys dramatyczny, ale ujmuje szlachetnością wyrazu i powagą, zaś zachwyca nie tylko imponująco zrealizowaną, niezwykle trudną zresztą, partią solową, ale licznymi interakcjami między solistą i orkiestrą, a w zasadzie jej poszczególnymi sekcjami. Szczególnie wyraźnie to słychać w natchnionej, przepełnionej romantyczną ekspresją powolną częścią środkową, z długą i ważną solówką oboju, a także roztańczonym i porywającym potęgą brzmienia finałem. Niemiecki wirtuoz gra bardzo klarownie, elegancko, z olśniewającą techniką, doskonale rozumie symfoniczną strukturę utworu i unika pokusy wybicia się na pierwszy plan, znajdując w Królewskiej Orkiestrze Concergebouw i Bernardzie Haitinku najlepszych możliwych muzycznych partnerów. Koncert skrzypcowy Brahmsa znany jest z naprawdę wielu wybitnych nagrań, ale możliwość usłyszenia jego "żywego" wykonania przez światowej sławy artystów powinno być powodem do poważnego zainteresowania się omawianym albumem. Ja, jako zapalony wielbiciel tego utworu, nie odmówiłem sobie przyjemności posłuchania wspaniałej gry Franka Petera Zimmermana i holenderskich artystów – i zdecydowanie nie żałuję.

Powróćmy jeszcze na chwilę do Emanuela Axa, który na omawianym albumie pojawia się jeszcze raz, ale tym razem jako kameralista, wykonując piękny i przepojony romantyczną ekspresją Kwartet fortepianowy Es-dur op. 47 Roberta Schumanna. Towarzyszą mu wybrani muzycy z amsterdamskiej orkiestry, udzielający się również w mniejszej liczebnie grupie, noszącej nazwie RCO Chamber Soloists; być może uważni Czytelnicy bloga pamiętają, że stosunkowo niedawno pojawiła się u Płytomaniaka recenzja płyty z udziałem innej formacji wywodzącej się z zaplecza Królewskich Filharmoników, zawierająca piękny i oryginalny repertuar na puzon i smyczki z dziełami J. S. Bacha oraz A. Pärta. Tym razem w nagraniu uczestniczą zaledwie trzej muzycy, grający na skrzypach, altówce i wiolonczeli, tworzący wraz z pianistą niezbędną obsadę Kwartetu Es-dur Schumanna. Słuchałem go nie w takiej kolejności, w jakiej go tu zaprezentowano: otwiera drugi krążek, zaś ja zakończyłem z nim swoje słuchanie prezentowanego albumu, uznając za godne zwieńczenie właśnie owo arcydzieło dziewiętnastowiecznej kameralistyki. Jego interpretację należy uznać za naprawdę udaną : imponuje kulturą i elegancją wyrazu, ładnym dźwiękiem, żywymi tempami, przekonującą wizją całości. Emanuel Ax, również za sprawą mistrzowskiej konstrukcji utworu samego kompozytora, nie wybija się na plan pierwszy, wtapia się w brzmienie i obsadę pozostałych instrumentów, na czym zresztą polega istota muzyki kameralnej. Doświadczenie pianisty i znakomita współpraca z holenderskimi kolegami przynosi bardzo dobre rezultaty – od początku do końca Kwartet przyciąga uwagę, zwłaszcza w trzech częściach utrzymanych w żywym tempie, w których sporo się dzieje, ale również niedługie, wolne i nastrojowe środkowe ogniwo nie pozostawia odbiorcy obojętnym.

Choć omówienie niniejszej kwestii może się wydać zbyteczne, album RCO Live jest w typowej postaci pudełka mieszczącego dwa dyski, zawiera też dość obszerną, napisaną w czterech językach książeczkę, zawierającą bogactwo informacji o repertuarze oraz wykonawcach. Estetyczny i bardzo profesjonalny sposób wydania idzie w parze z interesującym i wartościowym wykonaniem arcydzieł romantycznej literatury koncertowej i kameralnej, w całkiem dobrej jakości dźwięku. To wszystko dobrze rzutowałoby na perspektywy zainteresowania się omawianą propozycją ze strony ciekawskiego i lubiącego taką muzykę polskiego odbiorcy, gdyby nie pożal się Boże „dystrybucja” w wydaniu światowego i polskiego przedstawiciela holenderskiej wytwórni i jego (nie)zainteresowanie promocją sprzedawanych przez siebie tytułów...


Paweł Chmielowski


Johannes Brahms – Koncert skrzypcowy D-dur op. 77; I Koncert fortepianowy d-moll op. 15 • Robert Schumann – Kwartet fortepianowy Es-dur op. 47

Frank Peter Zimmerman, skrzypce; Emanuel Ax, fortepian;

Vesko Eschkenazy, skrzypce; Henk Rubingh, altówka; Gregor Horsch, wiolonczela (RCO Chamber Soloists)

Royal Concertgebouw Orchestra Amsterdam Bernard Haitink, dyrygent

RCO 17001 w. 2017, n. 2010/2016 2 SACD, 145’57” ●●●●●○

Komentarze

Popularne posty