Piękno muzyki (Schubert) i wybitne wykonanie (Signum Quartett) - na płycie Pentatone.

 


Piękna, wzruszająca, cały czas "aktualna" - przemawiająca niezwykle żywo do emocji odbiorcy w dwa stulecia od swego powstania – muzyka Franciszka Schuberta. Zawsze mile widziana u Płytomaniaka, czy to w postaci albumów z symfoniką, czy muzyką instrumentalną, ale przede wszystkim kameralistyką oraz pieśniami. I te dwa ostatnie, niezwykle ważne w dorobku kompozytora rozdziały jego dokonań, eksploruje na swojej drugiej płycie w barwach wytwórni Pentatone Signum Quartett. Pierwszy krążek, zatytułowany Aus der Ferne, badał relacje między gatunkami, umieszczając dwa kwartety smyczkowe w otoczeniu wybranych pozycji wokalnej liryki, tutaj zaprezentowanych w wyłącznie instrumentalnej postaci transkrypcji altowiolisty formacji, Xandiego van Dijka. Album przyniósł zainteresowanie publiczności oraz bardzo pochlebne recenzje krytyki i sądzę, że z jego kontynuacją, mającą identyczną koncepcję, będzie podobnie.

Poznawanie tego ciekawego projektu zacznijmy od dwóch kwartetów, z których jeden jest pozycją mniej znaną, a drugi powszechnie znanym arcydziełem (na poprzednim krążku było tak samo – Rozamunda, czyli trzynasta pozycja gatunku, oznaczona numerem 804 poprzedzona była wcześniejszą, funkcjonującą jako VIII Kwartet B-dur D. 112). Doceniam taką konsekwencję w doborze programu, ponieważ daje okazję melomanom do bardziej wszechstronnego poznania œvre autora niż tylko popularne i powtarzające się za każdym razem na kolejnych płytach utwory. W przypadku dzieła zamieszczonego tym razem nie można mieć jednak pretensji do wykonawców – Śmierć i dziewczyna, opatrzone sugestywnym podtytułem jedno z największych osiągnięć twórczych Schuberta – i romantycznej kameralistyki w ogóle - zasługuje na wykonanie i docenienie, jeśli zagrane jest w sposób trafiający do wyobraźni i uczuć odbiorcy. Emocji w Kwartecie d-moll jest co niemiara, szerzej można poczytać o nich np. przy okazji nagrań słynących z temperamentu włoskich wykonawców, takich jak Quartetto di Cremona. Nie oznacza to jednak, że wchodzący w skład grupy muzycy z Niemiec i RPA, grają tę muzykę „na zimno”, wręcz przeciwnie. Choć ich kreacja nie jest tak rozżarzona do czerwoności a ekspresja doprowadzona do maksimum, jak i Włochów, to zasługuje na słowa najwyższego uznania, a pod względem wyrazistości i siły przekazu jest naprawdę poruszająca. Nie przesadzę, jeśli powiem, że zamieszczone na krążku Pentatone nagranie jest jednym z najciekawszych i najbardziej przekonujących, jakie miałem okazję słyszeć. Perfekcyjnie przygotowane w zakresie prowadzenia frazy, doboru temp, brzmienia i artykulacji, a przede wszystkim niuansów dynamiki – wywiera ogromne wrażenie. Już dawno nie słyszałem wykonania tak bogatego w zakresie rozpiętości głośności dźwięku – od najcichszego pianissimo do potężnych kulminacji; już sam początek utworu, pierwsze takty, wahające się między dramatycznym zawołaniem a pełną rezygnacji odpowiedzią zapowiadają, że kontrastów wyrazowych i bogactwa ekspresji w tej kreacji będzie sporo. Artyści posługują się tym komponentem z wyczuciem i maestrią, rzucając na doskonale znany utwór nowe światło, a podobną rolę w ich swoistym wykonawczym słowniku pełnią pauzy, zatrzymania narracji, chwile oddechu przed kolejną frazą czy odcinkiem lub częścią w ramach formy cyklicznej. Kolejnym elementem przykuwającym moją uwagę jest niezwykle wyrazista rytmika, wymagająca bezbłędnej intonacji i perfekcyjnej koordynacji każdego z czworga wykonawców, co ma zasadnicze znaczenie nie tylko w niedługiej, żywej, quasi-tanecznej części trzeciej i porywającym finale, pełnym wściekłych dysonansowych, szarpanych akordów i brzmień.

W porównaniu z takim gigantem repertuaru (43 minuty), uroczy Kwartet D-dur D. 74, skomponowany przez szesnastolatka, stawiającego śmiało kroki na polu gatunku, wydaje się być wręcz z innego muzycznego świata. Nieskomplikowany plan tonacji poszczególnych części (D-G-D-D), stosunkowo niewielkie rozmiary, uproszczona faktura mogą sugerować dzieło będące jeszcze na etapie poszukiwań i dalekie od późniejszych mistrzowskich dokonań, ale utwór ten, bardzo dobrze zresztą wykonany przez Signum Quartett, równie przekonującą odnajdującego się również w innej stylistyce, zasługuje na uwagę z ważnego powodu. Pozornie nieskomplikowany i beztroski, dowodzi dojrzałości młodziutkiego autora i ogromnej pomysłowości w szczegółach, wybiegających niekiedy znacznie w przyszłość, nawet do sławnego następcy, o czym szczegółowo można przeczytać w książeczce albumu. Dla słuchacza stanowi chwilę wytchnienia w słuchaniu dramatycznego i intensywnego Kwartetu d-moll, a także rozdziela poszczególne pieśni umieszczone na krążku.

Przechodzimy tym samym do niezwykle ważnego elementu koncepcji projektu – powiązań między gatunkami, o czym wspomniałem już na wstępie. Na takiej samej zasadzie zbudowany był materiał wymienionej już także poprzednio wcześniejszej płyty Aus der Ferne. Co prawda nic nie zastąpi oryginału, ale dokonane przez jednego z członków formacji smyczkowe opracowania wokalnych miniatur wydają się być udane i równie skutecznie oddziałują na słuchacza w kontekście ekspresji i brzmieniowych możliwości dwojga skrzypiec, altówki i wiolonczeli. Co szczególnie istotne, ich dobór nie był przypadkowy, zamieszczono bowiem kompozycje, które w warstwie tekstowej traktują o sprawach najważniejszych dla Schuberta: samotności oraz śmierci jako źródła ostatecznego pocieszenia. Nie zawsze ta ostatnia jest w wierszach bezpośrednio nazwana, ale zawsze bardziej lub mniej obecna, czego dowodzi jedna z najpiękniejszych pozycji płyty: Auf dem Wasser zu singen z przepięknym, fascynującym akompaniamentem ilustrującym szum wody i wrażeniem podmiotu lirycznego (w oryginale) poczucia straty czasu z nagłą zmianą trybu moll na dur. Podobnie: cóż w przepięknej, lirycznej, wiosennej miniaturze Frühlingsglaube oznacza wers „Zapomnij o cierpieniu - teraz wszystko się musi zmienić” – „odrodzenie”? Odrodzenie po śmierci? W pozostałych kompozycjach nie ma już raczej wątpliwości, co jest tematem pieśni, by przywołać takie tytuły jak otwierającą całość Ins stille Land, Das Grab, Schwanengesang (D. 744) oraz wyjątkowo przejmującą Abendstern. Słuchanie ich w nowej, czysto instrumentalnej wersji jest doznaniem nowym i wyjątkowym, co gwarantuje niezwykłe skupienie muzyków podczas gry oraz sama aura dźwiękowa – utrzymana zazwyczaj w ciemnych barwach i wolnym tempie. Są niezwykle przejmującym dopełnieniem dwóch większych form i dowodzą, jak wiele emocji i wzruszeń skrywa się często w niedługich, trwających dwie lub trzy minuty „drobiazgach”.

Jestem wielbicielem muzyki Franciszka Schuberta i ukazanie się prezentowanego krążka przyjąłem z zainteresowaniem, zaś dokładne zapoznanie się z nim przybrało formę wielu godzin słuchania poszczególnych pozycji. Ze wzruszeniem i ciekawością nad istotą piękna i wartości samej twórczości wielkiego kompozytora, ale również nad niewątpliwą wysoką jakością gry oraz podziwem dla wybitnej kreacji Signum Quartett. Jest czego słuchać – 79 minut zgromadzonego materiału z pewnością zadowoli koneserów muzyki kameralnej zarówno pod względem doboru repertuaru, poziomu jego wykonania oraz satysfakcjonującej realizacji technicznej nagrania. Polecam.


Paweł Chmielowski


Ins stille Land

Franz Schubert

Kwartet smyczkowy nr 6 G-dur D. 74; Kwartet smyczkowy d-moll D. 810 „Śmierć i dziewczyna”; Pieśni (wybór)

Signum Quartett

Pentatone PTC 5186 732 • w. 2020, n. 2019 • CD, 79’20” ●●●●●○

Komentarze

Popularne posty